Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość byledolata

Mądra kobieto porozmawiaj ze mną

Polecane posty

przepraszam, nie pomyślałem o Twojej córce,..wiesz,ja gdybym nawet miał możliwość wyjechania z córką, to bym Jej nie zabrał,bo najgorszym efektem emigracji jest szarpanie dzieci między różnymi krajami, mentalnościami... za dużo widziałem złych przykładów...uważam,że jeśli decydować się jechać z rodziną, to trzeba znać dobrze język,mieć porządną pracę,być zdecydowanym zostać tam na stałe i robić wszystko aby dzieci się asymilowały jak najlepiej... ...tak,tylko moje całe życie było średnio przyjemne i wiele sytuacji podbramkowych...myślałem,że w końcu znalazłem to czego najbardziej pragnąłem, czyli spokój,a tu "niespodzianka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..wstyd mi o tym pisać,ale boję się też pewnej desperacji w poszukiwaniu nowej osoby... chwilami za mocno tęsknię za byciem z kimś i chyba nie potrafię oceniać obiektywnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co Ci radzić ... z jednej strony złe doświadczenia , z drugiej brak perspektyw w kraju, bo straciłeś pracę ... Nie wiem w jakim zawodzie pracujesz, ale pewnie myśląc o wyjeździe bierzesz pod uwagę jakąś rozwojową pracę, a nie cokolwiek ... Piszesz, ze masz już doświadczenia związane z pobytem poza krajem. Ja nie mam żadnych i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, juz nawet nie mówiąc o języku, którego po prostu nie znam. Podziwiam ludzi, którzy pomimo takich braków decydują się na wyjazd, który często kończy się czymś niedobrym ... W Twoim przypadku, to może być poczatek czegoś nowego, dobrego .. a przede wszystkim sposób na to, by móc pospłacać kredyt, podołać zobowiązaniom pieniężnym względem dziecka i by pomyśleć wreszcie po prostu o sobie ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie masz się czego wstydzić :) Potrzeba bliskości z drugim człowiekiem jest najnormalniejszą rzeczą. Chyba każdy człowiek tego potrzebuje. To wzmaga się szczególnie wtedy, gdy po prostu potrzebujemy tego zwykłego wsparcia w sytuacjach ciężkich .. No przecież najlepiej wtedy mieć kogoś swojego, kochanego kto zrozumie, wesprze, pomoże i da tą energię do działania :) Ale Ty myśl w ten sposób, że robisz teraz coś dla siebie ... i w przyszłości dla jeszcze kogoś ... :) i że to tylko kwestia czasu ... :), bo nie sztuka by "brał" byle kto ... ;) Ważne, by była to właśnie ta jedyna, odpowiednia osoba ... Musisz myśleć pozytywnie, zawsze ! Wiem, ze nie jest to teraz łatwe, że myśli są straszne, że desperacko szuka się ciepła w drugim człowieku ... Ja to wszystko znam, uwierz mi ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz ... ja mam wciąż tyle lęków z przeszłości, że do dziś utrudnia mi to normalne funkcjonowanie i relacje w związku .. Jestem podejrzliwa, czujna, uciekam gdy coś niedobrego zaczyna się dziać ... Boję się tak bardzo, by tamte przeżycia nie powtórzyły się ... Boję się samotności ... ale najbardziej boję się samotności w byciu z kimś ... Tego bym nie zniosła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...jasny gwint,nie mogę pisać szczegółów,wiesz dlaczego... walczę o pracę dość specjalistyczną w kraju gdzie dominujący jest język który słabo znam,a ten który znam jest tam rzadziej w użyciu... więc po pierwsze muszę się dokształcić językowo, po drugie teraz trochę odsunąłem się od zawodu i będzie bardzo trudno sobie poradzić...wiesz, czuję,że mam jakąś szansę, jak się sprężę,ale nie wiem czy ciało da radę, jestem ostatnio trochę chorowity i słaby....ja naoglądałem się przez parę lat ludzi co wyjechali bez przygotowania-języka,wykształcenia i się stoczyli.. rozbite rodziny, alkohol, narkotyki, samobójstwa..dlatego lepiej trzymać się z dala od skupisk rodaków... ..poznałem ostatnio niedoszłą dziewczynę mojego kolegi, on mnie poprosił o opinię... wypadło że musiałem z nią spędzić trochę czasu, byłem zachwycony i naprawdę szczęśliwy że kolega znalazł kogoś odpowiedniego... ona - bardzo naturalna, rozsądna, wyjątkowo dobrze mi się z nią rozmawiało ( prawie tak jak z Tobą:) ) ...ale kolega zaczął wątpić w jej dobre zamiary,stwierdził, że wykorzystała jego pomoc i że się ulotni, bez słowa wytłumaczenia....ja go skrytykowałem i zapewniłem że się myli.... następnego dnia jej już nie było.... dzień wcześniej myślałem,że gdyby nie plany mojego kolegi, ja sam marzyłbym o takiej dziewczynie... czuję się jak ślepe ciele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszę jak zwykle w doskoku ... :) gotując przy tym jakąś zupinę i coś na obiad :) Tak myśl właśnie, że jest to dla Ciebie szansa ! Po pierwsze zajmiesz się czymś intensywnie (język), będziesz inwestował w siebie (nie lubię tych nowoczesnych określeń ... no ale ... ;) ) i gdy zacznie procentować, poczujesz się coraz lepiej :) musisz na nowo w siebie uwierzyć ! Jesteś super facet, masz jakiś konkretny zawód, poukładane w głowie, jesteś wrażliwy, nie samolubny, na pewno niczego Ci nie brakuje :) i musisz w to uwierzyć ! Ktoś, kto Cię tak bardzo skrzywdził zachwiał Twoją psychiką na tyle, że nie umiesz na nowo się odnaleźć w relacjach damsko - męskich ... Ale to wymaga po prostu czasu ... Musisz pokochać, zaakceptować siebie, a wtedy będzie mozliwe zbudowanie czegoś jeszcze ... :) Chodzi o związek o sinych fundamentach, a nie o jakiś układ na chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobiety są bardzo różne, tak samo jak i mężczyźni ... Czasem różnie postępujemy, nie zawsze racjonalnie. Nawet trudno kogoś oceniać po chwilowym kontakcie, bo różne rzeczy powodują naszym zachowaniem. Musisz być czujny w ramach rozsądku oczywiście :) I nie szukaj na siłę ... To jest taki lęk, gdy samotność się przedłuża ... ale to tak strasznie wygląda właśnie dla tej osoby i powstaje panika, że nic się nie zdarzy, nie ułoży .... a to zwykle nieprawda ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehhh..tyle sie napisałem i mi wcięło... Tak,ze wszystkim masz rację,ważne żeby wytrwać i nie stracić całkiem nadziei, znaleźć punkt zaczepienia,coś pewnego, stabilnego...tyle,że ja naprawdę długo wierzyłem, byłem PEWIEN,że moja żona jest" pewna" i do końca życia, nie nauczyłem się niestety umiejętności rozpoznawania ludzi,źle oceniam... Joanno, bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę,muszę niestety wyjść za chwilę, pewnie znajdę chwilę jutro, ale Ty proszę nie zaniedbuj swoich prac tak dużo pisząc..wiem,wiem,potrafisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychodzę,pracowity dzień miałem,ale dobrze,że jeszcze chwilę jest ta praca,pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Joanno. Wszystko co mi powiedziałaś staram się pamiętać, utrwalać żeby wykorzystać jak będzie źle...jednak nawet Ty nie podpowiesz mi jak sobie poradzić bez córki...Ja cały czas siebie oszukuję...inaczej...czy Ty umiałabyś sobie wyobrazić,że Twoją córkę ktoś Ci zabiera, nie pozwala Ci Jej zobaczyć..nie wiesz co z Nią robią, nie masz wpływu na Jej wychowanie..masz nawet pewność,że bywa zaniedbywana, źle wychowywana, że ktoś niszczy Jej psychikę? Ja siebie oszukuję,bo zmuszam się do zapominania, że tak jest, to automatyczna obrona przed samodestrukcją..bo jak o tym myślę, to mnie skręca z bólu, mam ochotę zrobić coś bardzo złego... Jak mam rozpocząć nowe życie, wyjechać nawet na koniec świata, jeśli tam zobaczę dziecko w wieku mojej córki? Jak sobie z tym poradzić? Masz pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) To co napisałeś jest i moim bólem ... więc rozumiem co czujesz. Jednak sama nie mam możliwości rozwiązania tego (i mojego) problemu. Mam też syna, ma 21 lat. To dorosły facet .... Pozostał pod ogromnym wpływem swojego ojca . Dlaczego tak mnie bolą święta ..? Wspomnienia to jedno, a drugie to fakt, że i syna właściwie straciłam ... Też ma wypaczaną psychikę i myślę, że już nigdy się tego nie da naprawić ... Widziałam się z nim w te święta dwa razy i był to tylko moment "odbioru" siostry do taty. Właściwie nie przywitał się nawet, nie mówiąc, że na moje życzenia coś tam odburknął ... To był kiedyś normalny, kochany, wrażliwy dzieciak ... A teraz ? Boję się, że wzrastał w tak nieprawidłowym domu, że mało prawdopodobne, by stworzył ciepłą, kochającą rodzinę .. Myślę, że Go straciłam na zawsze, no chyba że Jego ojciec znów zwróci swoją wrogość w Jego kierunku, jak to juz miało miejsce gdy był małym dzieckiem. Ciężkie to sprawy ... Bardzo Ci współczuję, bo w momencie, gdy mój syn jest już dorosłym człowiekiem, tak Twoja mała córeczka jest jeszcze bezbronną istotą ... Na pewno musisz wciąż ją zapewniać o swojej rodzicielskiej miłości i przypominać, że to nie Ona jest powodem Twojego rozstania z Jej mamą . Co do wyjazdu .. To bardzo trudne, bo to drastyczna fizyczna rozłąka i praktycznie zero nadzoru nad tym, co robi Twoja była żona. Może masz kogoś ze wspólnych znajomych, kto mógłby w jakiś sposób "czuwać" nad tym tutaj ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha ale jestem mądra ... Właśnie napisałam długi tekst i jeszcze rady, jak uniknąć uciekania tego co napisane i właśnie sama sobie wycięłam wszystko :D No trudno . Potem coś skrobnę ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rgfhw*(V !!! - poprzeklinałem sobie...bo znowu mi wcięło długi wpis ehhhh..pisałem,że przykro że tak jest z Twoim synem,idiotycznie zabrzmi,ale masz przynajmniej Córkę u siebie, ja mam zdjęcia,ubrania,zabawki na co dzień.jaką filozofię przyjąć żeby przetrwać?..wiem, nie ma takiej,..nie chcę Cię męczyć już tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rgfhw*(V !!! - poprzeklinałem sobie...bo znowu mi wcięło długi wpis ehhhh..pisałem,że przykro że tak jest z Twoim synem,idiotycznie zabrzmi,ale masz przynajmniej Córkę u siebie, ja mam zdjęcia,ubrania,zabawki na co dzień.jaką filozofię przyjąć żeby przetrwać?..wiem, nie ma takiej,..nie chcę Cię męczyć już tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no proszę zdarzyło Ci się to samo z wykasowaniem wpisu ...znam ten ból...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no proszę zdarzyło Ci się to samo z wykasowaniem wpisu ...znam ten ból...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie męczysz mnie niczym, lubię z Tobą rozmawiać. Dziś chyba to forum szwankuje. Też napisałam długi tekst, szkoda bo już tak nie powtórzę. Ale ja to robię tak, że kopiuję przed wysłaniem i potem w razie kłopotów mogę jeszcze raz to wkleić i wysłać. Ale dziś to kłopoty są z kafeterią chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisałam, że nie jesteś w złej sytuacji. Masz duży w sobie potencjał, tylko jesteś zdołowany w poprzednim związku i straciłeś wiarę w siebie, w ludzi, w miłość ... To wszystko się wyprostuje. Masz teraz czas dla siebie, tak do tego podejdź. Zatroszcz się o siebie, pokochaj, zaakceptuj. Ty masz być dla siebie samego ważny, tylko wówczas będziesz miał szansę na normalny, dobry związek. I takiej osoby szukaj, która szanuje innych ale i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj umawiam się telefonicznie na spotkanie z daleką kuzynką, prawniczką, która osobiście doświadczyła rozwodu i może coś mi doradzi...trochę wstyd,że poznaję dalszą rodzinę w takich okolicznościach, jak potrzebuję pomocy,ale trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie podchodź tak do tego, bo po to m.in. jest rodzina :) Ty byś nie pomógł ..? :) Mnie też pomogła rodzina i przyjaciele, z którymi prawie już nie miałam kontaktu, gdy byłam z nim. Po tym się poznaje przyjaciół, że są ... zawsze .. i jak jest potrzeba to możesz się zwrócić... I jak ktoś potrzebuje, to jestes gotów ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..o tym żeby się zająć sobą mówią mi życzliwi ludzie, problem w tym,że to trudne... ja bardzo długo byłem sam, takie zacięcie miałem chyba po nieudanym małżeństwie moich rodziców... ze wstydem muszę przyznać że żona była praktycznie moją pierwszą dziewczyną... i to znaną parę lat przed ślubem...... wcześniej będąc sam doszedłem do wniosku,że brakuje mi sensu robienia różnych rzeczy,nawet tych przyjemnych - w znaczeniu,że jak byłem w jakimś super miejscu, to już nie potrafiłem tak jak kiedyś sam się z tego cieszyć,nagle zapragnąłem dzielić to z kimś, potem żona i dziecko mnie motywowali do wszystkiego, dzięki nim przezwyciężyłem wiele swoich słabości... może to trochę prymitywne, ale lubiłem starać się dla Nich i miałem satysfakcję jak się udawało coś osiągnąć, teraz po co? Nie potrafię sprawiać sobie przyjemności będąc sam. Nie chcę na siłę szukać sobie hobby, zajęć itp..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację z rodziną, dlatego nawet trochę się cieszę że poznam daleką kuzynkę:) Tak,tak samo mi dzisiaj się zawiesza kafeteria

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to czego doświadczamy w dzieciństwie ma duży wpływ na naszą dorosłość, na to jakich partnerów wybieramy itd. To, że jest się z jedną kobietą, nie ma wielu doświadczeń ... to żaden wstyd akurat, tylko mało popularne w tych czasach. Pytanie tylko co jest dobre i co normalne, prawda ? :) Też tak mam, że gdy byłam sama, to nie miałam chęci na nic, dosłownie na nic i nic mnie nie cieszyło .. Też wolę dawać niż brać, ale musi być równowaga ... zawsze o tym trzeba pamiętać. Po rozstaniu z b. mężem wróciłam do mojego hobby - malowania. Będąc z nim zupełnie nie myślałam o swoich przyjemnościach. Zaczynam mieć "koniec świata" w dużym pokoju .. :D Mój Specjalista rozwala ścianę ! Do jutra ma wolne, więc coś jeszcze chce zrobić ... A jutro sie okaże co dalej ... czy bezrobocie i szukanie nowej pracy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jestem pewien teraz, czy nie lepiej żebym miał więcej doświadczeń w znajomościach damsko-męskich, bo może bym wtedy tak się nie dał oszukać,ale to takie gdybanie może nic nie warte.. Twój Specjalista rozwala ścianę? Fajnie! Nowa aranżacja wnętrza? Trochę będzie pyłu,ale potem będzie "cacy" hehe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętaj,żebym Cię nie odciągał....wydajnego remontu:) Wiesz, ja zawsze chciałem z żoną coś wspólnie porobić, nawet tak jak Wy teraz, spocić się, pobrudzić, upierdzielić jakąś robotą,ale nigdy to nie wychodziło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojejku ... :) dziś już nie popiszę, właśnie jestem cała opylona i cały dom ... :D Zanosi się na więcej niż zakładaliśmy. To był dom nowy kupiony w poprzednim małżeństwie. Po podziale mnie go sąd przyznał, mężowi firmę i działki bud. Ten domek jest fajny, mały i prosty ale ma wiele niedoróbek ... Trzeba poprawić. Poprzedni "gospodarz" o nic już nie dbał .. Pochłonęły go "inne sprawy" .. Obecny Specjalista ;) patrzeć nie może, bo to po jego fachu panowie tak spaprali robotę ! Bardzo lubimy robić różne rzeczy razem :) Ja tylko przeszkadzam pewnie ... :) ale On jest tolerancyjny ;):) Miłego popołudnia dla Ciebie :) Zobaczysz, kiedyś napiszesz mi, że coś fajnego robisz ze Swoją Miłością ... :) - ja jestem tego pewna ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe:) powiedz Specjaliście żeby zostawił ściany nośne ;) Naprawdę zazdroszczę roboty:) Baaardzo dziękuję za ostatnie zdanie:))) Uciekam,do jutra,lub do kiedy będziesz miała czas. Mówiąc ogólnie to Twój Specjalista chyba ma podobny fach do mojego, tylko że ja jestem teoretykiem ;) Pozdrowienia,pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×