Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mezczyzna_przed_40tka

Moja żona spowodowała moją frustrację zanik uczuć i przyczyniła się do kryzysu?

Polecane posty

Kasia, mnie te ciało mojej żony podnieca, naprawdę, po prawie 20 latach. Może naprawdę źle trafiłaś, to się zdarza, wydaje mi się że jesteś ogarniętą kobietą, więc życzę ci abyś znalazła swoje szczęście, a przynajmniej nie wahała się szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia, a ja mysle, ze sie mylisz, jeden mezczyzna moze podniecac przez dlugi czas, ale nie taki, jak twoj. Mialam w przeszlosci okres, kiedy stracilam ochote na seks prawie calkowicie, i nie wyobrazam sobie ulec tak prymitywnym namowom. Jednak i mnie zdarzylo sie czasem zgodzic sie troche wbrew sobie, nie tyle pod jego naciskiem, ale z wlasnego poczucia winy. To tylko pogorszylo sytuacje. Na szczescie moj facet poradzil sobie z tym problemem, i teraz od dluzszego czasu nie mamy problemow. Czego i tobie zycze ale nie sadze, bys miala na to szanse z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaa34
No ok, ale nie powiecie mi przecież że po wielu latach kobieta może momentalnie się zrobić mokra tylko od dotyku swojego faceta, tak jak reagowała w pierwszych tygodniach? Myślę że wtedy wywołanie u niej tego stanu to już praca, zajmuje to więcej czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery i pol roku wystarczy? Z tym, ze przyznaje, nie byly to lata ciaglego fantastycznego seksu, ale od jakiegos roku jest lepiej, a ostatnie miesiace to wrecz fajerwerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia, u kobiet może jest inaczej. Mi po prostu staje, tak jak to było paręnaście lat temu. Na jej widok, dotyk i perspektywę seksu ;) Ale faceci może inaczej reagują, więc nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
Kasia, a ja Ci powiem, ze może :) Ja po 10 wspólnych latach, mam tak, że nawet jak sobie pomyślę o wieczornej "randce" to już jestem podniecona. I tak się zastanawiam...PO co brałaś ślub, jak długo przed już Ci spadło pożądanie?? Nie rozumiem tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo to d****** która oszukała kolesia w 'imię miłości' hehe. Moja też mi powiedziała, że ona nigdy nie lubiła sexu i zawsze, nie tylko ze mną udawała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibibibi
To moze ja pocieszę trochę panów osamotnionych w łóżku? Uwielbiam sex i chętnie rozebrałabym się do naga przy was wszystkich i obciągała wam po kolei z mokrą cipką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibibibi
Wiem czego wam trzeba :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaa34
"PO co brałaś ślub, jak długo przed już Ci spadło pożądanie" Pisałam to już kilkukrotnie: bo uważam, że z każdym facetem będzie tak samo. Nie wierze, ze to samo ciało może podniecać do końca życia. Wiele moich koleżanek tez mówi mi, że mąż jest dla nich jak brat i nie reagują na niego jak kiedyś. Nie jest to więc strasznie dziwne i niespotykanie, jak próbujecie tu napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie do wszystkich - czy nie sądzicie, że namiętność z czasem słabnie i trzeba ciągle ją podsycać? Przecież to jasne jak słońce i trudno oczekiwać, że przez 40 lat małżeństwa będzie tak jak na pierwszej randce rozbieranej! Jasne, że z kimś nowym byłoby bardzo namiętnie ale np.w moim przypadku liczy się poczucie bezpieczeństwa, to że się dobrze znamy, ufamy sobie, itp. Poza tym mój partner też potrafi mnie czasem zaskoczyć w łóżku i zerżnąć tak, że potem cały dzień mam błogi nastrój :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia, to nigdy nie będzie tak, jak na początku, tzn płomień i namiętność. Niemniej jednak, nie ma tak że na widok mojej żony dostaję uwiądu. Bo u Ciebie tak to mniej więcej wygląda. No może rzeczywiście tak z Tobą jest, taka cecha że tylko to co nowe Cię rozbudza. Trudno mi uwierzyć, no ale skoro tak twierdzisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja się nie zgodzę. Z kimś nowym cała ta sfera emocjonalna jest podniecająca, nowa, fascynująca. Ale seks najlepszy jest z mężczyzną do którego ma się totalne zaufanie, który jest "sprawdzony" w trudnych sytuacjach. Znaczy JA tak uważam i JA tak mam. W seksie fajne jest to, że można odkrywać, próbować nowe rzeczy. Których nie robi się z osobą nowopoznaną, "niezaufaną".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tak że z nową osobą jest właśnie ta nowość i fascynacja, ale z tą znaną jest tak że wiesz jak to lubi robić i co należy robić żeby odczuwała największą satysfakcję. Powiedzmy że wiesz już jak zagrać na tym konkretnym instrumencie. Chociaż wiadomo, fajnie by było z inną osobą tak się sprawdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gospodarz, wiadomo, ze czasem pomyśli się jak by to było z innym. Ale, przynajmniej u mnie, to właśnie pozostaje na zasadzie wyobrażeń. Jakby nie patrzeć seks najfajniejszy jest wtedy, kiedy możesz zrobić z nim wszystko- bez narażenia sie na wyśmianie czy pogardę. Mam taką znajomą, która z nowo poznanym facetem poszła do łóżka, zrobiła mu zwykła laskę, a koleś potem rozpowiadał, ze szczególami co i jak, obraźliwie. A własny facet ? wiadomo, że to, co w sypialni, zostanie w sypialni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 643434
zwolenniczka, to Ty piszesz o poczuciu bezpieczeństwa i inne takie... ja jako kobieta uważam że najlepszy seks jest z kimś nowym, ale nie z obcym, tylko z kimś komu się zna, ufa, ale to dopiero początki seksu. Wtedy jest szał ciał, z cipki aż się leje, kolana drżą, a odczucia cielesne są takie że widzi się gwiazdy, na samą myśl ma się ukłucia w żołądku. A z kimś wieloletnim? Nudy, zna się jego zachowania i jego ciało na pamięć, nie ma ekscytacji że będzie seks. No jest poczucie bezpieczeństwa, to prawda. Ale poczucie bezpieczeństwo to coś innego niż seks. Nie mylmy tych pojęć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwolenniczka konkubinatu, no to Twoja koleżanka miała pecha, wydaje mi się że faceci raczej są dyskretniejsi od kobiet. No ale nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, szczególnie w takich przygodach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja się podpiszę pod zwolenniczką- doskonale wiem o czym pisze. Większosć nie rozumie, bo dla was seks po latach to nudy. Ja też uważam, że poczucie bezpieczeństwa z własnym mężem sprawia, że robimy cuda na patyku w łóżku :) Nie wyobrażam sobie kochać sie analnie, 69, czy pozwalać spuszczać na twarz, komuś kogo nie jestem pewna, komu nie ufam w 100procentach. I nie piszcie, ze poznajac kogoś, idac z nim do łóżka, już się ufa- bo to śmieszne. Na pełne zaufanie, odkrycie i mentalne i fizyczne, pracuje sie długo. A zwolenniczka k. widać trafiła na miłość, taką prawdziwą, która łączy się z pożądaniem, które nie wygasa. Wypowiedzi pani Kasiaa mnie rozwalają. Jak można twierdzić, że się kocha seks, penisy, sperme i robić za dmuchańca? Jakies mitomańskie to dla mnie, bez urazy. Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam inaczej - właśnie ostre rzeczy jak spusty na twarz, łykanie spermy, lizanie tyłka itd mogę robić z kimś nowym, bo podniecenie jest gigantyczne i aż chęć "zjedzenia" tej osoby. Z długotrwałym facetem jest inaczej, bo zna się jego ludzką stronę - gdy pierdzi, gdy śmierdzi po tym jak zrobi kupę, gdy ma czasami śmierdzący oddech albo resztki jedzenia na zębach. Nie mam wtedy ochoty nawet całować się tak jak na początku (głęboko, z językiem), a co dopiero lizać tyłek. :O Spermy tez nie połykam, jedynie w początkowej fazie związku, gdy ktoś jest dla mnie apetyczny i nowy. Wiem że niektórym się takie podejście nie podoba, ale cóż - ono istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba kwestia charakteru, co bardziej się ceni, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa czy motylki w brzuchu. Do osoby, która z nowym partnerem gotowa jest na wszystko-nie boisz się o własne zdrowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swoje przezyłam
Powiem co mnie spowodowało spadek libido w długoletnim związku. Jego podejscie do mnie, do moich potrzeb, ignorowanie mnie, czasem w kłótni ubliżenie mi, przestał mnie fascynować bo nic nie chciał w naszym zyciu zmienić i tu nie chodzi o perwersje seksualne. Jestem przykładem kobiety w której wysokość libido zalezy od tego czy facet mnie w jakiś sposób pociąga na poziomie psychiki. Trudno by ono nie spadło do zera jak mój facet swój czas wolny pożytkował na tv i piwo lub co najwyżej wypad na ryby:O Przestał być dla mnie zagadką, choć fizycznie nadal wydawał mi się atrakcyjny. Nawet jakby miał jakąś fajną męską pasję, którą chętnie by we własnym życiu realizował. Powiem wam że nawet urlop, wakacje i wypady musiałam organizować sama, bo on nigdy nie miał jakiś ciekawych pomysłów. Do tego dołozyć awantury zamiast twórczych kłótni, które by nas rozwijały i rozwiązywały problem. Po 18 latach rozmijaliśmy się właściwie na każdym etapie życia. Doszło do momentu, że ja musiałam rezygnować z własnych pasji, bo pan mąż był niezadowolony z braku mojej obecności w domu. Miałam siedzieć i patrzec z nim w tv :O Która z kobiet nadal utrzymałaby w takiej sytuacji libido na maksymalnym poziomie?? Dodam że generalnie bardzo odpowiadał mi w łózku, tyle że nie odpowiadał mi w życiu. Jestem już po rozwodzie, z innym facetem dziś realizuje się na kazdej płaszczyznie, jego sposób życia jest dla mnie ciągłym zaskoczeniem, męzczyzna bardzo dba o moje potrzeby, jest świetnym słuchaczem, ma ciekawe pasje, realizuje się w pracy, uwliebiamy swoje wzajemne towarzystwo nie zabierając sobie równoczesnie przestrzeni na realizacje swoich własnych pasji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo jak gosc wyzej Z kims nowym,apetycznym zrobie wszystko I mam ochote na wszystko Mam ochote takiego faceta zjesc i zgadzam sie chetnie na wszystko Fantazja nas ponosi,chemia jest olbrzymia..Z mezem nie mam juz ochoty na nic..Jest pustka i marazm Piwo i tv Zakupy i sprawy dotyczace dziecka Widzialam go w roznych nawet najgorszych momentach Nie lubie jego dotyku,nie lubie kiedy jest w domu,uwielbiam jak wyjezdza na dluzej Z kochankiem wszystko jest nowe i ekscytujace Na sam jego widok jestem cala mokra,a jak mnie dotknie.. Takze ten sam maz w domu od kilkunastu lat to dla mnie jak kumpel,brat,zdarzaja sie mile chwile,ale nie zwiazane z seksem,nie umiem z siebie nic wiecej wykrzesac w stosunku do niego..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co sie chajtacie Zmieniajcie partnerow co dwa lata i bedzie spokoj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do związku potrzebne są dwie osoby. Ja ślub brałam by pracować nad wartością związku....drugiej strony do tego nie zmusze. On chciał życ ze mną dalej tylko zapomniał że to że jedmu się podoba nie oznacza że ja też mam byc z tego faktu zadowolona. Teraz wiesz czemu są rozwody?? Sam/a zwiazku nie zbudujesz nawet jesli bedziesz na rzesach chodzić i klaskać uszami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoje przezyłam dziś Po przeczytaniu tych wszystkich postów, śmiem twierdzić, że niedługo (za rok lub lat kilka) koło u Ciebie zatoczy się i powrócisz do tych samych lub podobnych problemów i rozterek. Nie wiem ile masz lat, ale jeżeli tak się trafi, że wtedy Wy będziecie ‘emerytami’ to może i dacie radę wspólnie się zestarzeć. Jak widzę po rodzicach, to ponownie przechodzą inną pozytywną metamorfozę. >> MOJE PODSUMOWANIE << Generalnie ja powoli wyłączam się już z całej dyskusji. Napisaliście wiele ciekawy informacji, uwag, rad, prywatnych spostrzeżeń. Czy mi to coś pomogło, tego jeszcze nie wiem, ale na pewno jestem bardziej uświadomiony w wielu kwestiach i w końcu mogłem dowiedzieć się co myśli mężczyzna w wieku ok. 40 lat. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć jedno – dramatyczne są te wszystkie nasze informacje. Na dzień dzisiejszy będę tkwił w moim nieszczęściu ze względu na dzieci. Muszę jeszcze rozpoznać temat czy dla dzieci jest lepiej aby rodzice żyli razem jako nieszczęśliwi i sfrustrowani czy też rozeszli się. Zostawiam Wam mój wątek do dalszych mądrych rozważań ;) Życzę wszystkim powodzenia, umiejętnego rozwiązania wszystkich małżeńskich problemów, więcej seksu :) i perwersji. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Do osoby, która z nowym partnerem gotowa jest na wszystko-nie boisz się o własne zdrowie? " Nie boję, bo nie idę na pierwszym spotkaniu do łóżka. Więc każda inna kobieta też się powinna bać o swoje zdrowie prawda? W końcu bzyka się w "nowym" facetem i roi mu loda. U mnie różnica jest taka że na początku robię to z pasją, uwielbiam obciągać, łykać spermę, jestem mokra na zawołanie, głębokie długie pocałunki to sama przyjemność. A po latach? Co to za przyjemność się całować? To wręcz obrzydliwe. Z mężem nie całujemy się właściwie już wcale i wiem, że w wielu małżeństwach tak jest. Dajemy sobie tylko buziaki, ale wylizywanie jego podniebienia (wybaczcie za dosadne opisy) byłoby dla mnie wstrętne. Z kochankiem to co innego. :) Z kochankiem całujemy się godzinami jak nastolatkowie, aż bolą mnie potem usta i język. Kochankowi połykam spermę z prawdziwą przyjemnością (w przypadku męża - wypluwam). Jednak wiem, że gdybym np. odeszła od męża, związała się na stałe z kochankiem, to po paru latach byłoby tak samo jak z mężem, więc nie będę głupia. Polecam obejrzenia filmu "Take this waltz" - o kobiecie któa zostawiła męża dla kolejnego faceta, a po latach znó czuła to samo znudzenie z tym drugim. Okazało się, że ją pociąga nowość, inny mężczyzna, więc zawsze, w każdym wieloletnim związku będzie znudzona. Myślę, że mnóstwo ludzi tak ma, jak nie większość. Ale nie każdy jest na tyle głupi by się rozwodzić. W małżeństwie chodzi już o inne rzecz, seks kompletnie nie ma już znaczenia. Liczą się dzieci, wspólne wspomnienia, wspólny dorobek, to że jest się rodziną. Szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko gdyby mój mąż miał kochankę, o ile nie obnosiłby się z nią. Nie uważam że musi się męczyć mając nieciekawy seks ze mną. Każdy ma prawo do fajnych erotycznych doznań. Po prostu po tylu latach inaczej się na to patrzy - rodzina pozostaje rodziną, a seks jest seksem i to jest kompletnie inna bajka. Dodam na koniec że naprawdę głęboko i całą sobą NIE WIERZĘ w historie, że kobieta robi się momentalnie mokra przy swoim mężu którego ma od 15 lat. Wierzę że wciąż może uważać go za przystojnego, wierzę że go może kochać i czuć się przy nim bezpieczna. Ale nie wierze że jej miękną kolana a z cipki się leje. Uważam że kobiety które tak piszą, zwyczajnie kłamią, ubarwiają swoje historyjki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MT___ar
Pozwól na zakończenie podziękować za rozpoczęcie tego wątku. Na prawdę był pomocny. We wcześniejszym poście odżegnywałem się do dawania rad, i faktycznie, to co napiszę potraktuj luźno. Nikt nie ma recepty na szczęście (no, może z wyjątkami), ale weź proszę moje doświadczenie pod uwagę. Po pierwsze zasklepianie się w nieszczęściu nie doprowadzi Cię do jakichkolwiek rozwiązań. Kobieta powinna iść do łóżka z miłości a nie z litości (albo jak część pań dla świętego spokoju). Więc zastanów się proszę i odpowiedz sobie na pytanie -- czy chcesz być z Twoją żoną, czy uważasz że jest atrakcyjna i chciałbyś się z nią spotykać? Jeżeli nie, to nie ma się co męczyć. Trochę szkoda dzieci, ale jak jedna z moich koleżanek powiedziała po rozwodzie, lepiej jest żyć w rozbitej rodzinie niż patologicznej. Jeżeli będziesz nieszczęśliwy, będziesz to uczucie dzielił wraz z bliskimi. Jeżeli natomiast tak, to zapomnij o przeszłości i zdobądź tą kobietę. Tak jakby była nowo poznaną babką. To nieźle odświeża i daje trochę siły aby pojechać do przodu. Jeżeli to zrobisz, daj jej stanąć na nogi i uwierzyć w siebie. To również da Tobie pewność. Jesteście dwoma osobami, ona nie jest Tobą, Ty nie jesteś nią. Jeżeli nie chcesz schodzić ze swojego piedestału ale cały czas chciałbyś być z nią, spróbujcie zafundować sobie terapię małżeńską. Niestety w tym względzie nie mam doświadczenia, ale psychiatra u którego w końcu wylądowałem polecał to rozwiązanie. We wszystkich przypadkach życzę powodzenia, mam nadzieję, że wszystko będziesz w stanie rozwiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy to oznacza, że każdy związek skazany jest na rozpad? Nie wydaje mi się :-P Nie wiem jak będzie ze mną ale warto się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×