Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

małżeństwo i samotność cz.2

Polecane posty

siedziałam w domu, wychowywałam dzieci, on pracował, potem stracił prace nagle, ja poszłam do pracy, doszedł mi tylko kolejny obowiązek-utrzymanie domu, bo on sie przyzwyczaił, że wszystko jest na mojej głowie. W miedzyczasie sie dowiedziałam o wielu \"koleżankach\" do ktorych pisał sms-y typu -kiciusiu,myszko,zaczynam tęsknić- itp. jak sie pytałam o to to robił ze mnie wariatkę. Teraz zarabia na pól etatu 980 złotych, ma dorywczą inna pracę i nie poczuwa się żeby coś dołożyć, albo muszę się prosić... Ze wszystkim jestem sama-z płaceniem rachunkow, z problemami z dziecmi/bo dla niego nigdy nie ma problemu/.ze wszystkim. w domu bywa żadko, bo "taką ma pracę", albo jest u swojej mamy. i co mam z tym zrobić? jestesmy po slubie 17 lat..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam🖐️ iwonesku🌻 widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji - złóż pozew do sądu o alimenty :) a może nawet też o rozwód? Wyobrażam sobie jak jest Ci ciężko. Pamiętaj nie musisz godzić się na to. On czuje się bezkarny, myśli, że może Ciebie w ten sposób lekceważyć. Nie daj się... i tak nie masz męża, często bywa poza domem jak napisałaś, dzieci praktycznie nie mają ojca. Zrób coś by to zmienić... Trzymam kciuki za powodzenie, nie poddawaj się, jesteś dzielna :D Pozdrawiam wszystkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslałam o rozwodzie,ale on nie chce sie wprowadzić, wiec to niewiele zmieni..obawiam się,że sytuacja jest patowa. dzięki wielkie za odpowiedż, bardzo potrzebuje takiego wsparcia,żeby nie popadać w myslenie typu -moja wina-. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ iwonesku🌻 nie jesteś winna:D to on lekceważy Ciebie, tak myślę z tego co napisałaś. Jeśli nie rozwód, to załóż mu sprawę o alimenty:) w pozwie napisz, że nie łoży na utrzymanie dzieci, nie dokłada się do rachunków:) pomyśl o tym. Myślę, że może to podziałać na faceta:D Wiem to z własnego życia, MM przed dwoma laty w ten właśnie sposób przypomniałam o jego obowiązkach:) do dzisiaj mam spokój. 3maj się, dasz radę :D Słonecznego dnia życzę wszystkim 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)Pozdrawiam wszystkich w ten smutny listopadowy dzień.W takim dniu często mamy myśli związane z przemijaniem i sensem życia.Nie lubię tych świąt, dobrze że się kończą.Zastanawiam się jaki nastrój wy macie w tych smutnych dniach.Refleksja dopada mnie szczególnie, ale jutro jest kolejny nowy dzień, w którym musimy zmagać się z problemami - może to lepiej.Nikt nie obiecywał przecież, że życie będzie proste. Szkoda tylko, że więcej jest smutków niż radości.Do usłyszenia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć bejbi 🌻 od 15 lat właśnie tego dnia myślałam przy grobie mego taty, że to był jedyny facet, który tak naprawdę mnie kochał pomimo moich wad. W tym roku doszła jeszcze jedna refleksja... niewiele brakowało i MM z synami byliby też na moim grobie... To nieprawda, że tak mało mamy radości w życiu. Uwierz bejbi... nie potrafimy cieszyć się małymi rzeczami. Ja teraz świat postrzegam inaczej. W ciągu dnia mamy wiele radości... nawet miłe słowo czy chociażby jakiś sympatyczny gest innej osoby - to tez jest radość :D Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)Witaj IWE! Oczywiście zgadzam się z Tobą w zupełności, że nie potrafimy się cieszyć drobnostkami.To ja pisałam właśnie na ten temat jakiś czas temu, że od nas samych zależy jakie będzie nasze życie, żebyśmy dostrzegali radość w każdej błahostce.Jednak w sytuacji kiedy dopadają nas poważne problemy nie potrafię się cieszyć drobnostkami.Nigdy nie byłam materialistką, nie potrzebuję do szczęścia willi z basenem, jednak kiedy najbliższą osobę dopada śmiertelna choroba trudno cieszyć się drobiazgami.Czas leczy rany to jest prawda, ale ja muszę mieć tego czasu może zbyt dużo.Jeżeli ktoś śledził moje wypowiedzi, to może zauważyć moją zmienność nastrojów.Ciesze się, że mogę szczerze pisać o swoich odczuciach właśnie tu, bo jestem anonimowa.W realu nie potrafiłabym być tak szczera aż do bólu.Na dodatek moja bliska koleżanka zmaga się ze śmiertelną chorobą męża, a ja nie mogę jej pomóc inaczej oprócz wsparcia psychicznego, i jak w takiej sytuacji cieszyc się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🖐️ Miłego dnia wam życzę:) iwonesku>>pomyśl o sobie,czyję jest mieszkanie twoje czy jego?powinien do czynszu dokładać się do połowy,postrasz go rozwodem,powiedz,że składasz pozew,nawet jeśli się nie wyprowadzi to wtedy musi płacić rachunki,co to znaczy,że wszystko musisz ty??może jeszcze go żywisz a on nie daje złotówki na życie?postaw się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) zapraszam na kawe\_/> czeka na WAS w termosiku:D Miłego dnia życze...👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Ja tez staram się cieszyć drobnostkami a jestem drobiazgowa wiec trochę tego jest;) Nie mam na nic czasu a jak chwile znajdę to najchętniej przespałabym ją ale wtedy jeszcze szybciej czas ucieka-a to też smutne jest. Czasem nie nadążam, gubię się i czuje się bardzo zmęczona, spokojna ale zmęczona, minął rok jak pozwoliłam MM do nas wrócić i bardzo się cieszę że wtedy podjęłam tą walkę i że ją wygrałam. Warto walczyć o swoje, samo się nic nie zrobi, jeśli nam źle to musimy się postarać aby było lepiej. Pozdrawiam i zmykam dalej do pracy,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Chyba troszkę mnie tu nie było ale jakoś tak nie bardzo było u mnie z czasem, aj ak już był czas to byłam tak padnieta że zasypiałam w locie. Nasze M2 zaczyna wyglądac pomalutku jak mieszkanie a nie jak plac budowy. Łazienka zrobiona teraz jeszcze tylko panele ale to pikus i najgorsze zostanie czyli kuchnia bede na nia czekała 3 tygodznie buuuuuuuu. Wiecie jaka jestem heppy. no to miłego dzionka kobietki zabieram sie do pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry 🖐️ chyba jestem na wymarciu:( nadal źle się czuje. Na badania USG muszę czekać 2 tygodnie. Pozdrawiam wszystkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witm Iwe🌼na pocieszenie:(bardzo mi przykro że tak cierpisz i życze szypkiego powrotu do zdrowia ,wiem ze to nie takie proste,ale szczerze Ci wspolczuje i 👄bedzie dobrze.🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm, aj zmieniłam układ \"sił\"... dałam mu kartę i 980 zł z mojej wypłaty ze slowami -radż sobie \" i nie tykam się niczego od 9 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był dla niej wszystkim. On dla niej zostawił kiedyś swoją żonę. Bez scen. Któregoś dnia po prostu spakował walizkę, wychodząc pogłaskał psa i powiedział że nie wraca. Papiery rozwodowe przysłał pocztą. Znała go od dawna, wtedy koleżanka mówiła że to jeden z tych co gdy się obudzi z kimś w łóżku to prosi o maila, wstydząc się zapytać o imię. Kilka lat później spotkała go na lotnisku gdy odprowadzała ojca na samolot. On akurat przyleciał. Wracali jedną taksówką. I tak się zaczęło. Gdy dostał rozwód w trzy miesiące później, stojąc naprzeciw niego, on przysięgał jej miłość i uczciwość małżeńską. Nie pojechali w podróż poślubną, nawet jej nie planowali. Jego wzywały obowiązki, chociaż pieniądze, które zarabiał nie starczały nawet na pokrycie bieżących opłat. Żył tym co dostał od rodziców z USA. Ona znalazła sobie pracę. Była piękną kobietą, wykształconą i przebojową. Widziała jak jej koleżanki zieleniały z zazdrości, miała wszystko. On starał się wciąż o awans, którego dostać nie mógł. Ona nigdy mu nie zarzuciła że słabo zarabia, kasa od teściów załatwiała wszystkie problemy. Urodziła pierwszego syna gdy szarość już na dobre u nich zagościła, przerywana jedynie wypadami do znajomych. Wzięli kredyt bankowy, kupili działkę i zaczęli budować dom, 270m2 betonu otoczonego czerwonymi cegłami przykrytego dachówką. Jakoś się wszystko miało ułożyć. W tym samym roku w grudniu urodziła drugiego syna. Mieszkanie, dzieci, mąż budowa i coraz częstsze delegacje, coraz późniejsze jego powroty z pracy. Brak snu i chroniczne zmęczenie doprowadzały ją do rozpatrzy. Minęły kolejne dwa lata. On z czułego kochanka zamienił się w gbura pozbawionego wszelkich uczuć. Już jej nie przytulał, spał w osobnym łóżku by stara, jak na nią wołał, nie budziła go gdy wstawała do dzieci. Któregoś dnia wieczorem, wrócił z kwiatami. Przez parę chwil było jak wcześniej. Potem, już w łóżku spytał ją czy nie przeszkadzałoby jej gdyby zaprosił do łóżka koleżankę. Nie mogła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. Płakała całą noc szlochając do poduszki starając się nie zbudzić dzieci. Nie zgodziła się. Wiedziała że ma kochankę i ta świadomość była jak zatruty cierń osadzony głęboko w jej sercu. Przygasała z każdym dniem. Stał się nieznośny, uderzał ją tysiącami złośliwych uwag, gnębił i upadlał na każdym kroku. Poniżał ją już przy wszystkich, w jego ustach nie było słowa w którym by nie było ukrytej drwiny. Któregoś dnia wymieniła zamki w drzwiach i wystawiła spakowaną walizkę. Nie otworzyła drzwi. Resztą zajął się adwokat. Postanowiła wrócić do pracy. Zarobić na swoją godność, którą jej odebrano. Po dwóch latach została zastępcą dyrektor d/s handlowych jednej z największych firm kosmetycznych. Jego wyrzucili z uczelni, oficjalnie za brak postępów w pracy doktorskiej. *** To ogromny cios gdy po latach dowiadujemy się że osoba nam najbliższa nas oszukuje. Nieważne w jaki sposób. Najgorsze jest samo kłamstwo i pustka w sercu, która następuje zaraz po tym jak się o nim dowiadujemy a potem trwa, bywa że latami. Nie pomaga tu zwykłe przepraszam, wyuczony przedszkolny zwrot. Złamać komuś serce to nie pociągnąć za warkocze. To ból, który nie znika po dwóch minutach i którego się nie zapomina na drugi dzień. Potrzebne są długie rozmowy, pozbawione wzajemnych oskarżeń i narzekań i czas, który leczy rany. Jeśli się chce ratować związek, konieczne są wspomnienia z chwil szczęśliwych, spędzonych razem, nawet jeśli było to bardzo dawno. Ważne by ich nie brakowało w rozmowach. A potem zaufać jeszcze raz. W życiu ważne są wszystkie nawet najgorsze doświadczenia. Dlatego tak jest bo miłość nie podlega negocjacjom, nie można jej przypisać do niczego, w dodatku uzależnia. Jest jak skok z urwiska do wody o nieznanej głębokości. Każdy kto chce jej zaznać musi zaryzykować i zawsze można skręcić sobie kark. Jeśli się uda jest wspaniale. Na tym polega jej urok i tragizm zarazem. Czasami, zdarza się to nierzadko, okazuje się, że po skoku z wysoka stoimy w bagnie a gdzieś za nami zostało życie pokryte cienką taflą wody. Staramy się wyjść ale z każdym krokiem zapadamy się głębiej. Wtedy potrzebujemy pomocy. Teraz gdy deszcz leje co drugi dzień a niebo jest szczelnie zasnute chmurami należy pamiętać, że gdzieś bardzo wysoko jest zawsze słońce. Czasami wystarczy poczekać na niewielki wiatr, który przegoni chmury, czasem musi to być huragan, a czasem, czasem trzeba się wspiąć na wysokie szczyty, pokonując wszelkie przeciwności by przedrzeć się przez chmury i móc patrzeć prosto w słońce, poczuć jego ciepłe promienie i żyć każdym dniem, nie umierać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie przemiłe kobiety. Weekend mija, kto ma fart zostało mu jeszcze 2 dni wolnego. Ja należe do szczęściarzy i mam jutro wolne. Od wczoraj maluję sypialnię z soczystego melona na jesień pieczarkową, wyszło ślicznie, jutro okna, pranie wykładziny i znowu zacznę wymyślac co by tu zmienić za małą kasę. Zauważyłam, że to co najbardziej przeszkadza w moim małżeństwie to monotonia chwila nudy i poczucie pewnego spełnienia, zadowolenia. Tylko kiedy planujemy coś nowego i dążymy do nowych wspólnych celów jesteśmy szczęśliwi. Mogą to być drobnostki, ale każdy wspólny wysiłek zbliża nas do siebie. Iwonesku trzymaj się kobieto!! Szacunek dla Ciebie i podziw za siłę i detrminację. Wygrywa ten kto walczy zawzięcie, a z tonu Twych wypowiedzi przebija pewność własnych racji. Nie poddawaj się. Iwe - wracaj do zdrowia i bądź równie silna:) SmutnaOna -jak gniazdeczko? Piszesz żeś zmęczona ale chyba tez szczęśliwa?;) Agrypina:) She:) rzena:) bejbi:)takanowa:) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie przemiłe kobiety. Weekend mija, kto ma fart zostało mu jeszcze 2 dni wolnego. Ja należe do szczęściarzy i mam jutro wolne. Od wczoraj maluję sypialnię z soczystego melona na jesień pieczarkową, wyszło ślicznie, jutro okna, pranie wykładziny i znowu zacznę wymyślac co by tu zmienić za małą kasę. Zauważyłam, że to co najbardziej przeszkadza w moim małżeństwie to monotonia chwila nudy i poczucie pewnego spełnienia, zadowolenia. Tylko kiedy planujemy coś nowego i dążymy do nowych wspólnych celów jesteśmy szczęśliwi. Mogą to być drobnostki, ale każdy wspólny wysiłek zbliża nas do siebie. Iwonesku trzymaj się kobieto!! Szacunek dla Ciebie i podziw za siłę i detrminację. Wygrywa ten kto walczy zawzięcie, a z tonu Twych wypowiedzi przebija pewmość własnych racji. Nie poddawaj się. Iwe - wracaj do zdrowia i bądź równie silna:) SmutnaOna -jak gniazdeczko? Piszesz żeś zmęczona ale chyba tez szczęśliwa?;) Agrypina:) She:) rzena:) bejbi:)takanowa:) Pozdrawiam P.S. nie wyświetliło mojej wypowiedzi, ponawiam, ale teraz może pojawić się podwójnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Jerry aleś sie napracował!!!! Faktycznie są moje dwie wypoweidzi - te same -sorki, Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
***** wygląda to osobliwie nie wiem jak to możliwe chyba serwer zwariował jestem bezradny może administrator pomoże i usunie 5 powtórzonych postów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie z tym naszym serwerem coś nie tak. może ktoś tu sabotuje? Już wiem - jakiś wściekły małżonek poczuł się zraniony, że kobita pisze o nim publicznie:) Ojjeejj Jerry, twoja opowieść jest okropnie dołująca, może wymyślona ale wzbudza szczery żal do tej kobiety i palanta któremu zaufała. Odnoszę wrażenie że jesteś bardzo sceptycznie nastawiony do stałych związków, szczególnie małżeńskich. Takie historie zdarzaja się często, moze wokół ciebie nader często, stąd pomysły na przygnębiające opowieści. Wierz mi jednak że paleta uczuć jest szeroka,a barwy związku nie zawsze tak zimne i szare jak piszesz. Szczęście istnieje i miłość także i potrafią trwać o wiele dłużej niż myślisz;) Pozdrawiam wszystkich, życząc dobrej nocki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weekendy są super, ale strasznie rozleniwiają, mnie przynajmniej. Powiedziałam wczoraj MM że brzuch ma trochę duży i rośnie mu drugi podbródek. Chyba się obraził nieco, ale to nic niech też się zacznie starać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×