Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Etkapetka

Kolejna ciąża po poronieniu

Polecane posty

Gość Mar94
po tym wszystkim dalej każą mi sie pytać o pozwolenie spania u mojego chłopaka i mówić gdzie wychodze....to jest okropne dla mnie,czuje sie jak mały dzieciak jakiś chory :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
dla ojca jest DOM,SPRZĄTANIE,NAUKA i tak CIĄGLE ,nie ma mnie,nie ma uczuc i nie ma rozmowy co dalej,jak sie czuje itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
długi czas nie jadłam,wymiotowałam,ciagle rano przesiadywałam na ubikacji,złapałam okropną nerwicę ,dostałam lek który pogrążył mnie jeszcze bardziej,odrzuciłam go sama na własną odpowiedzialność bo miałam dość:/chciałam porady od psychologa,byłam juz chyba na 5 rozmowach i gadam jej i gadam a co ona moze o tym wiedziec? nic...bo nie przeszła tego.Ja juz miałam nawet imię dla małej myszki heh....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może powinnas usiasc i tak spokojnie porozmawiac z mamą,że nie jesteś dzieckiem,potrzebujesz wolności i zaufania.Przecież jak zostalabys mama to musiałaby zmieniac zasady wobec ciebie.A jeśli odstawisz plastry to i tak nie będzie wiedziała.Musi zrozumieć że doroslas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
jak ona mi powiedziała ze jak by sie urodziło dziecko to było by u mie w domu ze mną,ona by sie nim opiekowała i zajomowała bo ja sobie nie poradze,bo to jest szok itd....a chłopak miał być osobno :/ to z kim tu rozmawiac nie ma sensu..... załuje ze wogole im powiedziałam ze jestem w ciąży ,tak moze by nic sie nie stało,wydaje mi sie ze ta kłutnia to wszystko zrobiła,czuję taki bół do siostry jak by zabrała mi wszystko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz to odpoczywaj,spędzają czas z ukochanym a zobaczysz,że odbijesz się od tego wszystkiego,Musisz mówić sobie że tak mialo być,ale wiem że to trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
ja nie pracuję jeszcze,uczę się,chłopak pracuje,normalnie zarabia,ma stałą prace ,jest narazie wszystko ok....Ale same wiecie ze mieszkanie i utrzymanie kosztuje,wiec jedna wypłata nawet na kawalerke nie starczy,tak oczywiscie mam mozliwosc bycia u niego od teraz nawet,bo jest duży domek,ale z rodzicami...nie umiem cos do tego sie przekonać jakos....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
mówię tak sobie ze wszystko jest ok,bedzie dobrze,tak miało byc trudno ale wybucham płaczem i jest do niczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wolisz mieć tak jak teraz?A gdybyś nawet urodziła to co dalej?Teraz nie ma zmiłuj,albo w lewo albo w prawo.Wiem kochasz rodzicow ale ile można?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym momencie jestes zalamana,rozchwiana emocjonalnie,zła ale myślę że po naszej rozmowie jest inaczej co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
dlatego jestem tutaj,aby dostac pomocy od was popisac, porozmawiac ,przemyśleć wszystko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda z nas będzie starała ci pomóc,abys uwierzyła w siebie,w swoje siły,a niedlugo je odzyskasz,wierz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mar94
narazie to mam takie coś ze mam chęci na wszystko,na nowe starania,a pozniej mi to wszystko mija i myślę ze może kiedyś .....i chodze taka dziwna,kłucę sie z chłopakiem,dogaduję itd bo mam taką dziwną złość w sobie,i nie wiem jak mam mu to wytłumaczyć ze nie robię tego specjalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojnie,on napewno rozumie.Dajcie sobie czasu.Sobie daj czas.Ty musisz wyjść z dołka,podnieść się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Dziewczynki dlugo mnie nie bylo i same nowiny :) martusiatusia,waiting for a miracle,gratuluje.informujcie nas na biezaca jak fasolki rosną :) przykro mi ze kolejne dziewczyny dolaczaja w tak smutnych okolicznosciach :(( trzymajcie sie dzielnie Kochane :( Święta zlecialy mi w trybie blyskawicznym.tyle przygortowan. no i czw. i pt do pracy ..;/ najgorzej bylo sie przestawic :( Doris, ciesze sie ze z fasolka wszystko dobrze i ze oboje z mezem malucha podgladaliscie :) ja wizyte mam 4.01 i tez meza zabieram. mam nadzieje ze bedzie dobrze. objawow nie mam zadnych, ani razu nie wymiotowalam oprocz mdlosci przy myciu zebow :) chyba jestem w garstce dziewczyn ktore lzej przechodza pierwsze objawy (choc moze ciesze sie przedwczesnie) :) Na wizycie bedzie 13tc i moze bedzie widac co fasolka kryje miedzy nozkami :) now, spoznione ale szczere zyczenia :) przykro mi ze swieta byly smutne.zycze ci duzo usmiechu na twarzy :* milenka, jeszcze raz gratuluje. odpoczywajcie w domu :0 cudnie :) przeprazilas mnie tylko tymi bolami, szczegolnie z u mnie w 2 szpitalach ktore mamy nie robia znieczulen :( co teraz? :( Asiu, juz niedlugo bedziesz tulic Fifiego :) czyli mowisz ze nie ma szans na przyspieszenie terminu skoro rozwarcie na 2 cm? czy to nie moze postapic blyskawicznie na tym etapie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mar94 wiem, że jest Ci ciężko po tym co przeżyłaś, zwłaszcza jeśli jest brak wsparcia ze strony najbliższych osób. Ja niestety choć miałam męża już jak straciłam swojego Aniołka i nie mieszkam ze swoimi rodzicami, to moja mama potrafiła w Wigilię (rok temu, bo wczoraj był rok od zabiegu, a dzień przed Wigilią odebrałam wynik Bety, który już zaczął spadać i przepłakałam cały ten dzień i Wigilię też) rano do mnie do domu i nie z życzeniami, tylko z awanturą, że nic się przecież takiego nie stało, że jak nie To to będzie następne... A te To to było moje Dziecko. Myślałam, że skoro ona sama straciła kiedyś dziecko (moja pierwsza siostra zmarła kiedy miała 3 miesiące) to będzie potrafiła mnie zrozumieć, że mnie wesprze. Ale niestety. Największe wsparcie mam w mężu i to dzięki Niemu i temu forum mam teraz w życiu to co mam. A jestem już na finiszu ciąży i mam nadzieję, że szczęśliwie urodzę za ok 2tyg zdrowego Filipka. Jeśli chodzi o Twoją siostrę, to tak jak Ci napisała Karola. Jest po prostu niedojrzała do pewnych spraw, i dopóki ją taka tragedia nie dotknie osobiście (czego oczywiście nikomu nie życzę!!!) to nie zrozumie co Ty czujesz, przez co przechodzisz. A to, że masz dopiero 18 lat to o niczym nie świadczy. Każdą z nas strata Maleństwa boli tak samo, czy ma lat 18, 20, 30 czy 40... Na to nikt z nas nie jest przygotowany, nikt nie wie jak sobie radzić z bólem. Trzeba po prostu się tego z czasem nauczyć. Jeśli chodzi o Twojego chłopaka (gratuluję zaręczyn), to przemyśl nawet to mieszkanie z jego rodzicami. Jak oni zareagowali na Twoją ciążę? Jak Ciebie traktują? Ja też mieszkam z rodzicami męża, mamy górę domu a oni są na dole, ale powiem Ci szczerze, że czuję się jak u siebie w domu. Kontakt mamy super ze sobą, ja nie traktuję ich jak teściów tylko jako rodziców, a oni traktują mnie jako swoją córkę, której nigdy nie mieli, bo tylko 2 synów mieli :P I na prawdę nie żałowałam tego, że tu zamieszkałam. Jeśli chcecie być razem, to tak jak Karola Ci napisała nie zważaj na twoich rodziców, bo to już jest Twoje życie i masz prawo decydować sama o sobie. My też z mężem najpierw braliśmy ślub cywilny, żeby móc wspólnie zamieszkać, bo bez tego moi rodzice też by nie zaakceptowali naszego wyboru, a po 1,5 roku zrobiliśmy skromny ślub kościelny i nigdy nie żałowaliśmy tego. Z perspektywy czasu, gdybym miała wybierać dokładnie zrobiłabym tak samo. I też byłam młoda, bo miałam 19lat, za 2 miesiące miałam skończyć 20lat. Od Twojego ojca raczej nie domagaj się współczucia, bo oni tego wogóle nie rozumieją. A jeśli przemyślisz sprawę zamieszkania z Twoim narzeczonym, to myślę, że jak chcesz to odstaw plastry, zacznijcie się starać, a jak tylko się uda i ujrzysz 2 kreski na teście to narzeczony niech przyjedzie po Twoje torby i wyprowadź się do Niego a reszta jakoś sama się ułoży :) X Wom@n no to już niedługo Twoja wizyta :) No też jestem ciekawa kto tam się zadomowił u Ciebie :) My wczoraj na USG tylko dostaliśmy potwierdzenie, że jest siusiaczek i jajeczka, więc przy porodzie mąż nie zemdleje, że wychodzi córcia :P Jeśli chodzi o rozwarcie to nawet nie wiem kiedy ono się zrobiło, a takie rozwarcie niektóre Dziewczyny jak czytałam na internecie to miały nawet po 1,5 miesiąca. Ale lekarz powiedział, że wszystko idzie tak jak być powinno. Na tym etapie, czyli 38tc tak powinno być, że szyjka się przygotowuje i rozwarcie też się pojawia. A tak jak pisałam, że łożysko jeszcze spełnia swoją rolę i wody płodowe są ok, więc nie ma obaw, że coś w najbliższych dniach się wydarzy :) Po za tym ok 10stycznia mam jeszcze zrobić badanie moczu i krzepliwość krwi, więc myślę, że On mniej więcej wie, że do tego czasu jeszcze nie urodzę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie Kochane :) my juz tez po swietach wrocilismy :) ehh az wczoraj nie chcialam do domu wracac...wszyscy mi mowia, ze silna psychicznie jestem, ale kurka, to nie jest tak...dusza mi krzyczy mimo ze usmiecham sie do wszystkich. asia1004 nie poki co nie bede myslec o kolejnej ciazy, powiem nawet szczerze ze po tym wylyzeczkowaniu strasznie boje zblizyc sie do meza ... w psychice siedzi mi mysl, a jesli bedzie bolec? Kochane moje, po jakim czasie po wylyzeczkowaniu zaczelyscie zblizac sie do pratnerow? bo ja mam wrazenie, ze nie zrobie tego chyba bardzo dlugo... waiting informuj na biezaco jak ma sie sytuacja :) trzymam mocno kciuki za fasoleczke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CudnaOla ja zaczęłam plamić będąc w ciąży 13 grudnia, już wtedy nie kochaliśmy się z mężem, zresztą od 14-19 byłam w szpitalu. Potem się wypisałam na Święta, bo oni i tak nie wiedzieli czy uratują ciążę czy nie... W domu miałam do godz. 15-16 spokój, a potem miałam krwawienia. 27 grudnia jechałam do szpitala, 28 miałam zabieg i w tym dniu wyszłam. A plamiłam do 9 stycznia. Potem chyba odczekałam ok tygodnia czasu i były pierwsze przytulanki. Więc ja miałam przeszło miesiąc ale to z powodu plamienia w ciąży a potem zabiegu... Ale nic mnie nie bolało, więc się nie bój. Będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. asia1004, ale super, ze niedlugo bedziesz tulila juz maluszka w raczkach :):):) ciesze sie razem z Toba :) aaa mam jeszcze jedno pytanko do Was, czy po poronieniu w kolejna ciaze zaszlyscie naturalnie, czy lekarz musial Was wspomagac tabletkami typu clostibegyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CudnaOla ja zaszłam naturalnie. Od poronienia brałam tylko witaminy, tzn. ja brałam Femibion Natal Classic do końca marca, w kwietniu go odstawiłam na miesiąc, a wtedy też udało mi się zajść, więc potem już brałam Femibion 1 do 13tc, a potem 2, która jest od 13tc do czasu karmienia piersią. Ja niczym nie stymulowałam. Akurat po kwietniowej @ miałam taki super płodny śluz, że wiedziałam, że mogę się starać no i się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to pięknie :))) ja też mam taką cichą nadzieje, ze w organizmie na tyle utrzyma sie jeszcze plodnosc, ze za pare miesiecy tez naturalnie zajde w ciaze :) bo nie chce zazywac znowu clostibegyt, aczkolwiek po nim po 2cyklach zaszlam wiec pomogl...;) pocieszam sie tez, ze w jajku plodowym byl moj aniolek, bo dziewczyna ktora poraniala ze mna, miala je puste...straszne i smutne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Dziewczyny.. czy ten rok sie wreszcie skonczy?? juz mam go dosyc... jak tylko dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy, to byla to ostatnia moja szczesliwa chwila w tym roku... zaraz po tym mama miala wypadek, byla w szpitalu, pozniej stracilam Maluszka;(, poklocilam sie z ojcem, nastepnie mialam 3 dniowa zalamke w zwiazku, stracilam prace i jeszcze jakby tego bylo malo... wczoraj wpadl do mnie policja, ze mam szybko uciekac z domu, bo w bloku jest bomba i nie jest bezpiecznie... 3 godziny stalam ulice dalej w samej pizamie i kotem pod pacha... jestem juz wyczerpana psychicznie, ciezko mi uwierzyc, ze to wszystko dzieje sie naprawde.... juz nawet po cichu liczylam na ten koniec swiata.. ale ... moja rodzina tez zawsze uwazala i nadal uwaza, ze jestem czlonkiem naszej rodziny o najsilniejszej psychice... no niby... ale nikt nie wie, co sie kryje w srodku, jak sie zamykam sama w domu, to czeka tam na mnie szal, rozpacz.... no, ale staram sie myslec pozytywnie, 16 ide na morfologie, hormonki i cytologie, tyle udalo mi sie wyblagac, a to juz i tak sukces, bo w uk nie robia zadnych badan do 3 poronien. czekam na wyniki z badania histopatologicznego i zabieramy sie do roboty ;D FAJNIE, ZE JESTESCIE I MOZNA WAM TROSZKE POMARUDZIC ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pati to nie zazdroszczę Ci przeżyć... Niestety tak jak mówią, że nieszczęścia chodzą parami i coś w tym jest :/ Ale jeszcze tylko 3 dni starego roku, a w 2013 zobaczysz, że już będzie lepiej :) Po za tym 2012 jest rokiem przestępnym, a mówią, że zawsze rok przestępny jest ciężki, więc głowa do góry :)!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paaatiii87 biedulka, bardzo Ci współczuje tez ... wiem jak to jest, jak ktos tez Ci mowi, ze jestes silna psychicznie a dusza az placze...ale glowa do gory, ja wiem ze 2013 bedzie naszym rokiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynny dziękuje wam pięknie,kazdej jednej za wsparcie i cichutkie gratulacje :* Niestety nie dostałam sie nigdzie wczoraj do lekarza :( dwa ośrodki zdrowia,które przyjmują w moim miescie mają przerwę świateczną oprócz lekarza pierwszego kontaktu(wieczorem wpadłam na pomysł,ze mogłam ostatecznie tam iść i poprosić jakiś lek na tego grzybka), w szpitalu mnie nie przyjęli bo jakieś zebrania,a mój przypadek to nic groźnego :-/, prywatne gabinety przepełnione i nigdzie mnie nie chcieli przyjąć..ostatecznie zapisałam sie na poniedziałek do mojego lekarza prowadzącego i muszę jakoś wytrzymać. Plamienia na szczęście ustąpiły ( tak myśle,czy to nie było te słynne plamienie implantacyjne? ), ale grzybek urósł w siłę...w nocy myślałam,że sie zadrapie i niech się dzieje co chce,nie wytrzymałam i wzięłam globulke dopochwową,którą zwykle używam. Stwierdzilam,ze jesli ma być ok to po 2 globulkach mi nic nie będzie. Czytałam ulotke i pisało,ze nie wchłaniają sie do krwioobiegu,wiec myślę,że nie powinny zaszkodzić. Byyle do poniedziałku... Odpiszę każdej z Was dopiero wieczorem,nie gniewajcie się,ale mam pełny dom gości i tylko na chwilke wskoczyłam na kafe. Miłego dnia kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, wiem.... tez mam nadzieje, ze Nowy rok bedzie lepszy, baaaa nawet mam takie przeczucie, nawet usmiech pojawia mi sie na twarzy, jak pomysle, ze jeszcze chwila i koniec 2012. Ten 2013 musi byc szczesliwy, dla kazdej z nas, bo przeciez kiedys ten limit cierpien tez musi sie skonczyc, co?? juz sie nie moge doczekac, kiedy bede nosic pod serduszkiem znowu moje szczescie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
waiting, pewnie ze po 2 globulkach malenstwu nic nie bedzie :) ja lykalam provere nie wiedzac, ze jestem w ciazy ;) wiec glowa do gory bedzie dobrze :) paaatiii87 ja tez tak stwierdzam, limit bolu i cierpienia wykorzystany :) teraz tylko usmiech zagosci na naszych twarzach :) wczoraj sie smialam i mowilam do M, ze przezyje nawet te wymioty, nawet gdyby trwac mialy przez 9mscy, ale zeby malenstwo nasze urodzilo sie silne i zdrowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja do mojego tez mowilam, ze jak bede w ciazy, to wrecz chce miec te wymioty... w tej ciazy nie mialam zadnych dolegliwosci, czulam sie rewelacyjnie, tylko jakies zle przeczucie od poczatku... dlatego nastepnym razem mam nadzieje, ze wszystko bedzie odwrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×