Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

We mnie nadal chaos panuje, pogubiłam się w sobie i w swych uczuciach. Nie potrafię pisać teraz o szcegółach. Muszę to wszystko najpierw opanować, uporządkować. Mam wrażenie, że to jest proste, tylko ja sama jestem skomplikowana...Później postaram się opisać więcej. Dziękuję, że mogę liczyć na waszą uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi ciężko miec świadomość tego, że prawdopodobnie swoim zachowaniem coś mogłam popsuć, lub nawet popsułam jakąś część postrzegania przez niego mojej osoby. Zawsze spokojna, zrównoważona, nie kłócąca sie, lecz cierpliwie wyrażająca swoje racje, bez krzyku, bez łez. Aż tu nagle... sobotnia impreza 25-lecia rodziców mojego przyjaciela. Tak do końca nie miałam pewności, ze sie na niej znajdę, nie przypuszczałam nawet. Plany na wieczór miałam inne... On, tzn. mój A. miał spędzić wieczór z synem, bo \'jeszcze\' żona wyjechała z córeczką. W ciągu dnia był ze mną. Wiedział, że wieczorem wychodzę z koleżanką do klubu. Denerwował się, bo nie lubi tamtego miejsca i nie lubi gdy ja tam jestem sama, bez niego. Ale zamówił mi taksówkę na godzinę drugą i poprosił abym napisała mu z domu, jak już wrócę. No i stało się tak, ze zamiast do klubu pojechałam na rodzinną imprezę, jako osoba towarzysząca mojemu przyjacielowi. Para świętująca swoją rocznicę o północy miała urządzoną powtórkę z oczepin...i... Sytuacja, która wytrąciła mnie z równowagi, bo tak bardzo niemozliwa do spełnienia...ZŁAPAŁAM WELON... Zdarzenie niby bez znaczenia, niby takie zwykłe, a ten welon i fakt, że ktoś szczęśliwie żyje z sobą 25 lat podczas gdy mój A. po siedmiu latach małżeństwa zrezygnował z walki o rodzinę i wybrał rozwód...to wszystko połączone dodatkowo z duża ilością alkoholu zainspirowało mnie do napisania Mu wiadomości. Napisałam gdzie jestem, napisałam z kim jestem, napisałam, co złapałam i że to jest przecież sprzeczne z sytuacją w jakiej trwam i która wiąże się z nim. Bo ja przecież nigdy nie wyjdę za maż, bo cała ta instytucja straciła dla mnie swą wartosć gdy tyle rozwodów wokół. Dalej pisałam, że nie wyjdę też nigdy za mąż, bo nigdy nikogo nie pokocham bardziej od siebie, bo jestem egoistką przecież,nie zważającą na losy innych,lecz na własne dobro tylko i wyłącznie, i że myślę, że ta postawa mnie ocali. W odpowiedzi przeczytałam, że przykre jest to, co napisłam i że bardzo go dotknęło, że nie rozumie dlaczego jestem tam, dlaczego z innym mężczyzną,ale w końcu to mój własny wybór. To co się stało ogarnęłam pełną świadomością dopiero wczoraj. Możecie stwierdzić ze sprawa jest dosyć błaha, śmieszna nawet, bo tak bardzo niedojrzała. Lecz w moim A. zrodziła poważne wątpliwości. Dzwonił do mnie, pytał jak sie czuję i pytał o jakieś wyjaśnienie. Ja nie potrafiłam tego zrobić. Nie umiałam i nadal nie umiem racjonalnie wytłumaczyć skąd we mnie taka huśtawka nastrojów nagle się wzięła i dlaczego tymi chaotycznymi i nie do końca zgodnymi z prawdą myślami podzieliłam się z nim. Zamiast dać im upust chociażby na papierze. A. powiedział mi ze ta wiadomość go zabiła, że nia znał mnie z tej strony, ze nie rozumie. A w nocy wyjechał w kolejną trasę, wróci w srodę i nie wiem czy będzie chciał się ze mną spotkać.Chce to przemyślec i swierdził, że mi także przyda się troche czasu. Załuję tak bardzo... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym mu to wytłumaczyć spokojnie, walczyć o Nas. Naprawić swój obraz. Lecz nawiedzają mnie myśli, ze o tym co się stało zadecydowała jakaś siła wyższa i że nie powinnam walczyć bo mam do niego mniejsze prawo niż kobieta z którą ma dwójkę dzieci, i która jeszcze nosi jego nazwisko, być moze zawsze będzie. Z drugiej jednak strony on i tak się rozwiedzie. Wnioskuje to na podstawie naszej poważnej rozmowy, jeszcze przed tym całym zamieszaniem.Przekonująco opowiedział mi o przebiegu całej sprawy rozwodowej, o tym co zniszczyło ich małżeństwo, o tym że stało się już zbyt wiele aby był sens cokolwiek załagodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwone jagody
Serduszko.... Nie zadręczaj się. Ty nie masz być obrazem czegoś, tylko człowiekiem. Co znaczy, że zburzyłaś swój wizerunek? Jesteś osobą, która czuje, myśli i ma prawo do bycia szczęśliwą i nawet do popełniania błędów. Ma prawo coś Cię zdenerwować, zasmucić, wyprowadzić z równowagi. Masz prawo mówić to, co czujesz. Serduszko, Ty nie jesteś lalką, kukiełką i nie możesz robić tylko tego, co spodoba się Twojemu facetowi. On nie ma Cię kochać za to, że jesteś dokładnie taka, jak by mu się podobało. To również, ale on musi Ciebie akceptować. Sytuacja, w której się znajdujesz - rozwód Twojego faceta, a jednocześnie wciąż jego bycie w domu - jest okropnie trudna. Jestem przekonana, że wiele z nas tutaj nie dałoby rady w takim dość dziwnym układzie. On pyta, dlaczego spędzasz czas z innym facetem? Dziwi go to i smuci? A on może oczywiście spędzać mnóstwo czasu z inną kobietą (swoją jeszcze żoną)? A na czym polega ta róznica, że jemu wolno? Rozumiem, że Ci ciężko, że załapałaś doła, że teraz żałujesz itp. ale napisałaś też coś bardzo bliskiego temu, czym ja kieruję się w życiu. Wiele rzeczy dzieje się, bo musi się dziać, bo tak w konsekwencji jest dla nas dobrze. skorzystaj z tego czasu, którego on nagle potrzebuje. Przemyśl i nigdy nie rezygnuj z siebie. Nie zrobiłaś nic tak strasznego, by kochający Cię facet nagle powinien się zastanawiać, czy chce z Tobą być. Sciskam mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Serduszko, nawet nie wiesz ile huśtawek ja przeżyłam (zresztą większość z nas). I tak jak napisała Ci Jagoda - nie zadręczaj się, bo nic złego nie zrobiłaś. Czujesz... jesteś kobietą pełną marzeń, planów, pełną uczuć i emocji... i tak właśnie jest dobrze, tak powinno być. Ile razy śluby moich znajomych wywoływały łzy w poduszkę, wzruszenia o których myślałam, że nie będą mi dane przeżyć. Ile marzeń chciałam zakopać głęboko, z obawy że się nigdy nie spełnią. A ich świadomość przywołuje tylko smutek... że nie ja, nie on, nie z nim. Ale wszystko pomału się układa. To, co w myślach i w sercu też. To, co zdawało mi się niemożliwe, okazuje się możliwe :) A my zaprzeczamy tym \"rozhuśtanym\" uczuciom, marzeniom ze strachu przed rozczarowaniem. Bo przecież łatwiej wmówić samej sobie, że aż tak nam nie zależy np. na ślubie. Czas weryfikuje nasze plany, marzenia, wizje życia jakie chciałybyśmy mieć. Zdarza się, że rzeczywistość poświęca coś kosztem czegoś innego. Koniec końców to, co najważniejsze trwa... mimo braku welonu czy białej sukni. Spokojnie, czas Ci wszystko pokaże :) Dobrej nocy Buziaki dla reszty wesołej brygady: Ani, Yeny, Celi, Garnierki, ninke etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serduszko.....a ja nie potrafiłabym- chmmm nie byłabym z facetem który ciągle mieszka z zoną... dla mnie taka sytuacja byłaby jasna i jednoznaczna że oni ciągle jednak znajdują nic porozumienia by żyć obok siebie- no i w sądzie to tez tak by wygladało, moze nawet sąd orzekłby nie rozwód a separację..... bo ciągle de facto oni \"są razem\"...przepraszam...ale co on śpi może w innym pokoju i nie w jednym łóżku z żoną? Serduszko- najlepiej wiesz sama....ale z boku to tak wygląda. mój od pół roku mieszkał z rodzicami po wyprowadzce od zony.Juz czwartej wyprowadzce....w ciągu trzech lat małżeństwa.... przecież skoro nie chce z nią byc- nie wierzę ze jego rodzice nie przyjmą go pod dach... Mało komfortowa sytuacja to dla ciebie- ale dla niego owszem.....ma pewnie ugotowany obiad, wyprane , posprzatane mieszkanko....( ma dzieci?? bo nie doczytałam) a do tego inną super dziewczyne \"na boku\" przy której moze poszaleć , odczuć zauroczenie...które wobec codziennosci moze troszke w domu w mieszkaniu powszednieje.....ty jestes dla niego ta odskocznią.... pomysl...czy warto... płakać napewno nie warto... ile trwa ten wasz zwiazek?? do tego ..taki \"od czasu do czasu\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny, Groszku, Celi, Ani, Jagódka i cała reszta, a zwłaszcza Ty Serduszko. Nie zadręczaj się tym co się stało, moze w sumie nie bedzie to miało konsekwencji. postaraj się wytłumaczyć swojemu meżczyźnie dlaczego tak napisałaś - ze przytłacza Cię oczekiwanie na rozwód, lub chocby na jego wyprowadzkę z domu. Mówisz ze przed tą nieszczęsną sobotą rozmawialiscie. Ale to tylko słowa, jak się wyprowadzi to pewnie bedzie Ci lzej. Choć nie do końca. Serduszko, mój Pysiek nie mieszka z żona 3 lata. Rozwód trwa bardzo długo. Przez dzieci ma kontakt z ex. Ja czasem wariuje z nadmiaru mysli. Też boję sie co będzie dalej, ile jeszcze potrwa rozwód. Choć chyba juz niedługo, okolicznosci się zmieniły. Serduszko, staraj się mu wytłumaczyć, ze tez masz prawo wyjsc do ludzi, a przyjaciel nie = kochanek. Choć znając mojego wiem, ze cieżko byłoby mu to przełknąć. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz...ja mam bogata wyobraznie....wmawiałabym sobie historie, ze skoro są jeszcze razem..pod jednym dachem..to może mają jeszcze szanse? czułabym że rozbijam czyjąś rodzinę, czyjeś małżenstwo ze to ja jestem powodem- ze im się nie moze ułożyć.... teraz czasem ludzie próbuja mi to wmówić i jest mi czasem ciężko choc jest to dalekie od prawdy... ale nigdy nie byłam w tej niekomfortowej sytuacji...ze on ze mną pięknie spedza dzien, weekend i wraca do zony do domu....do jego domu- wspólnego z nią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka, kilka miesięcy od czasu jak zaczelismy sie spotykać mieszkał z żoną - tyle trwały formalnosci zwiazane z ich rozdzielnoscia majatkową, remontem jej mieszkania, wyprowadzką. Było to trudne, ale wiedziałam na 100 % jak u nich jest - nie spali razem, nie gotowała mu, nie prała itd. Wiedziałam to i od niej - poinformowała mnie o tym wypisując smsy. Choć nie mogę powiedzieć ze było łatwo, np. dzownił do mnie, ona komentowała w tle... Tylko ja od początku byłm "legalna", nie było mowy o ukrywaniu się. Wiesz, wszystko zależy od sytuacji w jakiej są, w końcu Serduszko wie najlepiej jak jest u niego. Mam nadzieję ze wzgledu na nią, ze on jej nie okłamuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka, ja miałam podobne dylematy, mam je ciągle, choc wiem jak u nich było, jak sprawy się toczyły. Przecież rozstawaliśmy się - bo jego dzieci, bo cośtam. I nie wrócił do zony, pamietasz pisałam Ci chyba kiedys na @ o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja pamietam
jak na poczatku przezywałam wszystko kazda wizyte po dziecko kazdy jej tel. z pretensjami potem z podziekowaniami dla mnie ;-) potem znowu z wyzwiskami to jak jechał do dziecka na urodziny..i tak dzisiaj siedze i mysle..o co mi chodziło? Dzisiaj mnie to grzeje, ale moze dlatego ze zycie potoczyło sie tak a nie inaczej. Ta kobieta nie uwłaczajac nikomu uwazam ma niespełna rozumu cos z nia jest nie tak nie wiem co ale cos tam nie wspólgra;-) :-P osmiesza sie w moich oczach tak skutecznie ze nie odczuwam zazdrosci zadnej do przeszłosci wrecz sie dziwie ze Moj ja chciał..ale co młodzi byli ona niebrzydka...Chociaz czasami mysle ze moze te cierpienie i rozowd zrobiły z niej taka wariatke? Tylko ile trzeba przezyc zeby zwariowac tak by dziecko było karta przetargowa ciagle ? Chciała wziac je nawet na rozprawe w sadzie.... szkoda słow ;-) Dziecko jak dziecko ma swoje za uszami ale błaga od poniedzialku by byc u nas na weekend nie zchodzi z szyji tuli sie gotuje ze mna biega do sklepu kłamczuch z niego straszny-ale co tam kazdy ma wady!! Kiedys sie przejmowałam i brałam wszystko do siebie ale dzisiaj juz wiem ZE JAK COS WYGLADA TAK-TO JEST NAPRAWDE ZUPEŁNIE ODWROTNIE!! Serduszko a Ty nie pekaj Malenka, nie wymyslaj scenariuszy daj mu czas daj czas sobie i rob wtedy wszystko dla siebie-a zobaczysz jak szybko przybiegnie ;-) Gwarantuje. Tylko spokoj nas uratuje,pozdrawiam. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja pamietam
taaa schodzi miało byc...Pani Polonistka ;-) ;-) z koziej wolki mi wyjszła ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garniera, ja tez mam bujną wyobraźnię... ;-) I też zdręczałam się. Teraz czasem tez nie jest lepiej. Ot, choćby sytuacja z moim długim wyjazdem w Twoje okolice. Mówię mu, jak ja ciebie zostawię na tak długo. A on do mnie \"nie martw się, nie dręcz, przecież na poligon jak jadę dłuzej mnie nie ma, wytrzymamy-zawiozę cię na pociag, odbiorę jak wrócisz. Bedziemy dzwonić, są smsy i internet. Ale po tylu zwrotach \"akcji\" itd. nie jest łatwo, oj nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam problem z projektem i jest mi beznadziejnie.... Zmykam prostować\" sprawy pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszytkie ;) Serducho ty nasze ;) takie dylematy, problemy i smutki targaja każda z nas ;), więc nie jestes sama, my dobrze ciebie rozumiemy, wiemy co czujesz i jak to wszytko przeżywasz;) Trudne to wszytko oj trudne, ale nie jest to koniec świata ;) Na pewno za kilka dni wyjaśnicie sobie wszytko i będzie dobrze ;) Ja wiem, że teraz żałujesz swych słów, ale powiem ci, że nie mozna dusić w sobie wszytkiego , bo to prowadzi do oblędu ;) A tak on wie co cię gryzie, co ci nie pozwala cieszyć sie tymi którtkimi chwilami ;) Kochana kiedyś i tak musiałbyś mu o tym wszytkim powiedzieć ;), to że zrobiłaś to teraz ???? nie skazuje waszego związku na nicość a wręcz przeciwnie, po tej całej zadymie może oboje ochłoniecie i w końcu szczerze sobie wszytko powiecie - tak aż do bólu i łez - i w końcu oczyści się cała ta sytuacja ;) Serduszko każdy ma inna wrażliwość i każdy inaczej reaguje na pewne sprawy, ty nalezysz do osób wrażliwych i nie można od ciebie wymagać rezygnacji z romatyczności i czułości!! twój facet stąpa twardo po ziemi i nie dostrezga pewnych anomalii, ale na pociszenie dodam, że mój też tego nie dostrezga i ostatnio ciągle się o to kłócimy :O Kochaniutka jeszcze wszytko przed wami ;) Zobaczysz ;) A teraz pomyśł dokładnie co chcesz mu powiedzić, ale nie kręć!! powiedz co ci lezy na wątrobie, co zatruwa twój umysł, co nie daje ci spokoju! Zrób sobie małą listę spraw które chcesz poruszyc, przygotuj się do tej rozmowy jak do rozmowy kwalifikacyjnej i powiedz mu to wszytko miło acz stanowczo ;) - będzie dobrze - my tutaj nie takie burze ze swoimi przetrwałyśmy , więc i wam się uda przezwyciężyć niedomówienia ;) Pozdrawiam cieplutko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwone jagody
Cześć dziewczyny. Powiem Wam, że mężczyźni bywają okropni. Mój były, pomimo, że wyprowadził się z domu i zamieszkał z obecną żoną nadal robił jakieś podchody do mnie. Pisał czułe smsy, a kiedy przychodził do dziecka nadal chciał się przytulać i takie tam. Ja na to nie pozwalałam, ale moja koleżanka w trakcie rozwodu nadal sypiała ze swoim prawie byłym. Kochała go, zależało jej na nim, więc próbowała i tego sposobu, by go zatrzymać. Straszne rzeczy czasami się dzieją, dlatego ja jestem taka nieufna. Uważajcie kobietki, miejcie oczy dookoła głowy i nie dawajcie się zbywać byle czym. Ja zawsze strasznie przeżywam kontakt mojego ... z jego jeszcze żoną. Te dni, kiedy tam jest są dla mnie koszmarnie trudne i nie dałabym rady, gdyby miał tam mieszkać. Pozdrawiam. Serduszko, mam nadzieję, że dziś samopoczucie trochę lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak trochę od innej strony !!! Wczoraj po kolejnej jałowej kłótni doszłam do wniosku, że jeśli nie ten to będzie inny :P Powiedziałam sobie dość, żaden facet nie jest wart moich nerwów i mojego stresu :P a co ????????? Garba nie mam, rozwodu nie mam, dzieci nieślubnych i ślubnych nie mam, więc po jaką cholerę mam sie męczyć ciągle z moim J. ????? Jego przeszłość, a właściwie jego podejscie do jego przeszłości mnie totalnie rozbraja :O Raz mam go traktować jak kawalera ksiecia, a raz jak skrzywdzonego dzieciatego rozwodnika :P O k...... (..) co ja mam być jego nińką? spowiednikiem? dobrą wróżka?? KONIEC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Albo koleś dorośnie do roli dojrzałego faceta, albo koniec z nami !!! Ależ mam postanowienia co??? A zaczeło się od głupiego serialu \"na wspólnej\", i tego nowego amanta Żanetki i tego Grześka i mój nie zgruszki ni z pietruszki wyskakuje mi nagle, że on nie rozumie jak ten wiesi śmie intereswoać sie dzieckiem grześka! Ja patrze na mojego osłupiała , a on dalej, ze on ma taką samą sytuację (całkiem inną) i że najchętniej do pozbyłby się kolesia swej byłej żony! :P - czujecie??:O I tak od słowa do słowa wyszło na to, że to ja jestem podła i zła , bo nie chcę już jego dziecku nic kupić :O - paranoja:O Postawiąłm sie i powiedziałąm, że jeśli do końca życia ma zamiar ubolewać na głupotą swej byłej to ok, ale nie w moich ramionach, bo ja potrzebuje faceta z jajami, a nie jakieś rozmemłanej kukły, co to sama nie wie czego chce :P Alez był oburzony :P I odciął się że nie może pozwolić na skazę na swoim honorze:O A ja na to, że największa zkaza na jego honorze było mówienie tak przed ołtarezm exiarze a póżniej zrobieniej jej dzieciaka i na koniec wzięcie z nią rozwodu :P:P:P:P Dalej już chyba nie musze opisywac, jak mój J. bidulek chciał z twarzą wybrnąc ze swej głupoty :P Jak usilnie mi tłumaczył to i owo :P co jedynie pogłębiałao moje rozbawienie sytuacją :P Koniec końców przyznał mi rację i dzisiaj zobaczymy ile z tego zapamietał biedaczek ??;) Mam nadzieję, że bolesna (dla niego) nauka nie poszła w las :P Bo jak będzie powtórka z rozrywki i chyba pogłębię jego ryse na honorze i dołożę mu zmartwień i rozmyślań :P pozdrawiam PS A tak musiałam to z siebie wyrzucić, bo zaczynałam buzować jak czajnik z wrzątkiem :D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwone jagody
celi..... zawsze bolesna jest dla faceta świadomość, że teraz inny mężczyzna będzie się opiekował jego dzickiem, że będzie blisko na codzień, że stanie się kimś ważnym w życiu syna czy córki. To chyba zrozumiałe. Prawda jest też taka, że jak się powiedziało A to trzeba i B. Moj ... ma świetny kontakt z moim synkiem i dla mnie to bardzo ważne. Nie związałabym się z kimś, kogo relacje z moim dzieckiem byłyby chłodne, prawie żadne. Wiem, że facet, z którym będę będzie miał duży wpływ na moje dziecko, większy niż jego biologiczny ojciec z prostego względu: będzie blisko na codzień. Ja rozumiem, że chcesz mieć przy boku mężczyznę, a nie kogoś, kto wiecznie płacze nad swoim nieszczęściem. Jeśli związek, w którym jesteś daje Ci tyle smutku, to warto się zastanowić. Ja jednak myślę, że jesteś dziś po prostu wzburzona i wszystko widzisz tak czarno. Ale to minie celi i znowu będzie dobrze. Uściski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenny ;) kochaniutka ja jestem wyjątkowo spokojna ;) - wreszcie !!!!! bo uświadomiłąm sobie (wczoraj oczywiście), że to nie kobieta ma być podpora dla faceta tylko facet ma wspierac kobietę, a to choćby z tego powodu, że jest inaczej umysłowo skonstruowane :P I tak doszłam do wniosku, że albo J. zaangażuje sie w 100% w nasz ziwązek albo dostanie oedemnie na koniec kopa w d (..) i krzyzyk na drogę, ale ja nie pozwolę zamienić mojego życia w jedno wielkie opłakiwanie jego błędów młodości :P Nie tego od faceta oczekuję :P A jeśłi ten mój J. nie potrafi mi tego dać - to napewno znajdzie sie z tuzin innych, którzy chętnie mi to dadzą :P No cóż mój J. chyba nie pogodził sie z tym, że ma doczynienie z kobietą, która wie czego chce od życia, od faceta o dwszytkich i od siebie :P Ale to juz jego problem !!! Ja nie będe zmieniac swoich marzeń zyciowych , bo trfił mi się ufoludek z poparaną przeszłością i nie może raz na zawsze zapomniec o swych blędach :P Buzia Yenny ;) Ale ja doprawdy doszłam do wniosku, że stac mnie na kogoś lepszego :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D i albo ten mój sporosta wyzwaniu, albo poszukam szczęścci z kimś innym :P A facet to tylko facet :P Najważniejsze abym to ja była szczęśliwa, a jakos przy moim to szczęście jest wyjątkowo krótkotrwałe czyli od wyskoków exiaroych do wspomnień pasierbowych i tak wkoółko !! Czy ja tylko na coś takiego zasługuję??? O NIE !!! Myśłę , ze zasługuję na prawdziwa miłość i oddanie faceta ;) pozdrawiam PS Zobaczymy ile z tych moich postanowień spełnię ?? ::D:D:D:D:D a mam zamiar conajmniej dwa: być szczęśliwą i cieszyć sie miłością ukochanego niezmąconą jakimiś pierdołami o exirach i pasierbach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagódko ;) masz rację, ale my ten temat już przerobiliśmy i wydawało mi się , że on już się z tym pogodził, że jak wziął rozwód a exiara ma nowego męża to obcy facet będzie wychowywał jego dziecko :P Ależ było moje olbrzymie zdziwienie gdy wczoraj wypalił z tym honoerm :P O matkooooooooooooooooo!!! Faceci to jednak jakieś zakompleksione ludziki :P Jagódko, ja mu nie kazałam robić dziecka podłej żonie :P, on sam to zrobił więc niech teraz sam sie z tym męczy (ale jaka to męka??? nie mam pojecia) !! Jak sie ludzie rozwodza to już nigdy ich życie nie wygląda tak samo!!, ale zeby tak przeżywac nowego męża byłej ??? to chyab lekka przesada, żeby on chociaz był o exiarę zazdrosny to jeszcze bym zrozumiąła, ale on jest zazdrosny o tego kolesia i jego córkę ??? Tam gdzie ja widze same dobre strony ( dziecko uczy sie przeciez przez naśladownictwo) on widzi zagrożenie :O:O:O:O I bądz tu człowieku mądry ???????:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zdanie to oczywiście ironia dla jasności ;) \"ja mu nie kazałam robić dziecka podłej żonie\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwone jagody
celi.... to zazdrość. To uczucie często pojawia się w naszych sercach i ma wiele twarzy. Kobiety facetów z odzysku często borykają się z zazdrością o dzieci z poprzednich związków. Też tak miewam czasami, choć wiem, że to kompletnie irracjonalne. Pamiętaj, że zawsze łatwiej jest widzieć sprawę zdrowo, gdy patrzy się z boku. Kiedy jesteśmy w coś uwikłani patrzymy przez pryzmat naszych uczuć i to co na chłodno wydawałoby nam się normalne nagla staje się nie do zniesienia. Twój partner jest zazdrosny o to, że inny facet będzie dla jego dziecka być może ważniejszy, niż on - ojciec. Pewnie ma też odczucia, że gdzieś się nie sprawdził, nawalił w tak ważnej dziedzinie życia. Spróbuj to zrozumieć. Rozmawiajcie o tym. Jak długo jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ponad 3 lata, a prawie 4 ;) A ztym nawaleniem w życiu, to może masz rację, tylko czemu ja mam być wiecznie podporą???? Bo sprawa w sądzie! Bo exiara ukrywa dziecko !! Bo exira złożyła speawę do sądu!! Bo młoda nie lubi jakiś tam cukierków!! Bo ................ i jeszcze tona innych pierdół!!!!!!!!!! A gdzie w tym wszytkim ja !!!!!!!!!!!!!!!!???????????, gdzie nasz związek????????????????????????????????? Ja nie mam zamiaru żyć zasnuta mgą przeszłości J. !!! O co to , to nie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×