Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Kochane moje dziekuje za wszystko ale nie gadajmy jush o moich problemach... w koncu innej tematyce zostal poswiecony ten topik ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
U mnie wszystkie strupki juz zeszły. Zostały mniej i bardziej czerwone plamki, które mogę zakryc pudrem. Jakoś się trzymam kolejny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak_cien ---> Twoja mama tak zareagowała pewnie dlatego, że sama nie radzi sobie z tym, że wyciskasz. Osoby bez tego problemu nie wiedzą dlaczego to robimy i im samym jest ciężko jak patrzą na to co się z naimi dzieje. Wiem na swoim przykładzie, sama miałam przejścia z niezrozumieniem (i chyba dalej mam:o ) od strony osób najbliższych. Co bolało najbardziej, bo oczekiwałam od nich wsparcia i tego by wiedziały dalczego to robię jakie mam problemy itp, jednak wg mnie to niemożliwe, bo i tak nie zrozumieją. Dlatego jestem na forum, bo wiem że Wy rozumiecie:O i może jakoś razem powalczymy... kitty ---> też pochodzę z rozbitej rodziny, i mam problemy z samą sobą, staram się powtarzać, że muszę wszystko pokonać, a śmierć byłaby najgłupszym wyjściem, bo to by było poddanie się, a nie chcę być tchórzem. Chociaż czasami jest bardzo ciężko:o vieraaa---> zgadzam się, że pomoc specjalistów jest potrzebna wg mnie każdemu z nas i nie ma co się tego wstydzić, bo specjalnie przecież chore nie jesteśmy, tylko to samo przyszło:o Myślę, że zarówno psycholog jak i psychiatra jest potrzebny, bo psychiatra pomoże złagodzić objawy somatyczne ze strony organizmu, a psycholog może wskazać drogę ku rozwiązaniu naszych problemów. Ale zgodzę się też z wyciskarką, że psychiatra to ktoś od wypisywania recept i o podłożu problemów nie ma co z nim gadać. Leki mogą tylko wspomóc w leczeniu, albo aż wspomóc bo też są przeciez potrzebne do łagodzenia objawów. Mam tylko radę, żeby nie ukrywać niczego przed specjalistą i wywalić z siebie wszystkie problemy, bo inaczej uzna że wszystko z Wami jest w najlepszym porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero teraz doczytałam wszystko co pisałyście do końca. przytoczę jedno zdanie, trochę boli bo zmusza do pracy nad sobą, wtedy gdy nie ma się na to ochoty.... zaczerpnięte ze strony DDA \"Bycie DDA nie usprawiedliwia a zobowiązuje\" Nasze problemy nie usprawiedliwiają nas do tego aby zaprzestać walki o lepszą przyszłośc, o lepszą twarz... tylko nas to zobowiązuje. Wszystkie mamy ciężką drogę do przebycia ale za to satysfakcja z osiągniętego celu bedzie większa... mam nadzieję;) Trzymajcie się kochani:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
U mnie z plecami i klata lepiej, nie ruszam ale wczoraj mialam straaaaasznie stresujaca sytuacje i troche powyciskalam na buzi, ale nie ma zbyt wielu sladow skupiam sie omijaniu czola bo pierwszy raz od dawien dawna mam takie ''gladkie'' dzis sobie kupie krem .... kiedys go mialam, nie pamietam dokladnie nazwy, ale gruszkowy, cos tam bacteria killer... byl super na przebarwienia chociaz zatykal pory. Mam zamiar uzywac od czasu do czasu na te cholerne plamy. No i jak z jednym jest lepiej to z inym oczywiscie gorzej- na szyi 3 spore bolace, a jak na szyi wycisne to blizna murowana, poki co nie ruszam ale nie wiem... jeju ale ja rano jestem brzydka, tak do 13stej nie moge sie obudzić, jakbym miala buzie z plasteliny:/ w ogole nie podobna do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wysypu ciąg dalszy:( Dzisiaj rano tych kilku pryszczy jeszcze nie było.... Musze sie przyznać, ze wycisnęłam bardzo delikatnie kilka najdojrzalszych. Zdaje sie, ze nie zrobiłam ani jednej ranki, ale i tak mam kaca moralnego. Buzię nasmarowałam Diacnealem i Metronidazolem i maścią na odparzenia. Pryszcze posmarowałam dodatkowo Pimafucortem. Mam nadzieję, że na jutro nie będę usiana czerwonymi rankami i wybroczynami. To już ostatni raz. Nie wycisnę już ani jednego pryszcza, nawet najbardziej delikatnie. Mam potem takie nieznośne poczucie winy, że nie warto tego robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla na siebie
Ja dzis znow jednego wydusilam na brodzie. Niby nie zanosi sie na rane bo skorki nie zdarlam ale tez mam kaca moralnego. Tych obietnic ,, nic juz nie wycisne" w naszym przypadku chyba dotrzymac sie nie da.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zla na siebie
Zapomnialam dodac ze takze mam wysyp, jakiego dawno nie mialam. Sama nie wiem dlaczego czy to przez to ze okres mi sie spoznia czy to przez ten cho.. brevoxyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sem jaa
ja zafundowalam sobie akryle zeby nie wyciskac i wiecie co? nadal wyciskam i drapie:O zwariuje jak czego nie wycisne:( i co ja mam zrobic:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyciskarko... ja sie tylko obawiam ,ze taka ilosc smarowidel i masci to bardziej moze cerze zaszkodzic niz pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie maskara totalna... wczoraj w nocy sie powyciskalam. rano nie mialam sily wstac do szkoly... caly dzieb w chacie. po poludniu znowu sie zwyciskalam... pelno swiezych ranek na twrzy i pleckach a do tego jeszcze wysyp nowych. tragedia. smiercii.... boze smierci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
Kitty - kilka dni wcale nie wyciskałam, wczoraj zmyłam makijaż i już byłam szczęsliwa, że tylko zostało parę plamek do rozjaśnienia. Po ok. 4 godzinach, podeszłam do lustra i bach! Dwie nowe rany. Nic więcej nie usuwałam, ale dwa zaskórniki przeistoczyły się w koszmar. Nie cierpię siebie za tą słabośc. Zawsze pragnę cofnąc czas. W moim przypadku nałóg jest związany z odreagowaniem, stresem, potrzebą rozładowania napięcia. Dlaczego w taki sposób? - przecież to idiotyczne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po wczorajszym wyciskaniu nie ma śledu. Pryszcze skurczyły się, ale buzia nie wygląda najlepiej. Co prawda nie ma masakry, ale wygląda jakoś tak nieświerzo, na lewym policzku pełno ciemnych plamek, nie wiem z czego, chyba z zaschniętych pryszczy (nie wycisnęłam ich!) Ogólnie nie jestem zadowolona. Biust już lepszy. Powoli się goi i srupki schodzą. Czuję się brzydka i zaniedbana:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaa!!!!!!!! Ja wlasnie przed chwila to zrobilam:(:(:( Dlaczego ja jestem taka glupiaaaaaaa:(((((((( Podeszlam do lustra i chcialam wycisnac tylko jednego malego wagra i wycisnelam wszystko!!!!! Jezu jutro mam wizyte u lekarza i wigilie w szkole jak ja tam pojde??!?!?!?!?! Czemu ja siebie tak karze, za co...nienawidze siebie:( Ide sie wyplakac...:((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
Ja sobie postanowiłam że przynajmniej czoła nie będe ruszać, bo jakoś ładnie mi poschodziło i nie chcę psuć. Reszty nie masakrować, umiarkowanie wyciskac ale wszystko ma byc czysto i nie na siłę. Dziś = nie wiem dlaczego- podeszłamdo lustra obejrzeć czoło, no i masa zaskórników, małe ale ciemne, nienawidzę ich:/ kurde. Wycisnęłam pare, ale od razu przemyłam srebrem koloidalnym i mam nadzieję że nei będzie śladu. Kupiłam też ten krem gruszkowy an przebarwienia, kiedyś mi pomógł, teraz ostrożnie będę stosować. CO polecacie na blizny, żeby nie tworzyło nowych pryszczy? czesto czytam ze po brevoxylu jest wysyp. Ja używam tylko cepanu ale szczerze niechętnie, bo śmierdzi okrutnie i nie widze jakiejs poprawy. Plecy z krwawego pobojowiska zmieniły się w brązowe plamy w każdym odcieniu :/// jest tylko kilka rozdrapanych. Ile to będzie blednąć? :( strasznie szybko sie zniechecam, jak po 3 tyg nie ma efektów to mam ochote wycisnac kazda kropke jaka znajde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
Chicken- dokładnie wiem, co czujesz. Nie znoszę siebie w takich momentach. Zadaję sobie pytanie - dlaczego? Po co to robię? Wiem, że gdyby nie to, miałabym normalną, przeciętną cerę z kilkoma zaskórnikami. A jednak, cały czas muszę coś "ulepszac". Chciałoby się cofnąc czas, pojawiają się obietnice : "to już ostatni raz, więcej nie będę taka głupia, juz teraz wiem, że to nie przynosi nic dobrego, koniec z nałogiem, zaczynam wreszcie normalnie życ" - i bardzo często przyrzeczenie to, zostaje przeze mnie złamane. Ale chcę, tak bardzo pragnę właśnie w tej chwili, zostawic przeszłośc i wreszcie odetchnąc, bo przez ciągłe zamartwianie się stanem cery czuję się zniechęcona, bezsilna, pozbawiona radosci życia, a ja tak kocham życ pełnią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
a klata tragedia, na cyckach mam tyyyle sladów :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
Moje życie dzieli się na 2 przeplatające się sezony. W jednym wyciskam codziennie, w drugim nawet nie mam śmiałości o tym pomyślec. Szkoda, że tak często zdarza się ten pierwszy. Teraz jestem w trakcie leczenia i gojenia się śladów po katastrofie - nie "dotykam" twarzy. Starajcie się byc silne. Ja tak bardzo chcę przestac, żeby wreszcie spokojnie oddychac i nie budzic się rano ze strachem przed spoglądaniem w lustro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynychłopaki...
Nie wyciskajcie!!!!! Ja tez niestety tak miałam. Na studiach jak wracałam do domu na weekend to pierwsze co to lustro no i masakra.Tez mówiłam sobie ,ze wycisne tylko jednego, a kończyło się,ze całą twarz miałam czerwona,a na drugi dzień widać było miejsca wysiskania bo aż tak dusiłam,ze mi skórka w tych miejscach schodziła i robiły się małe strupki. MASAKRA. Wracałam po weekendzie na stancje i przez tydzień nie wyciskałam.Cera zrobiła się ładna.Wygładziła się ,strupki poschodziły i aż miło było na siebiue popatrzec w lustrze,no i obiecałam sobie,że tym razem jak wóce to buzie zostawię w spokoju.No i oczywiscie skończyło się na gadaniu,bo wracałam i znów to samo. Minęło mi jak urodziłam pierwsze dziecko.Po prostu nie miałam czasu wyciskac,no i mam teraz piękną buźkę. Życzę Wam wytrwałości w niewyciskaniu!!!!!!!!!!! Życze zdrowych,spokojnych swiąt i bogatego gwiazdorka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bardzo zaluje wyciskania.Robie to od kilku lat.Mam to chyba po mamie, bo zauwazylam, ze ona nadal to robi-nie robi sobie jakiejs totalnej masakry, ale czasem cos wycisnie.Natomiast ja cale minione wakacje przesiedzialam w domu.Narobilam sobie takiego cholerstwa, ze dermatolog drogimi antybiotykami musiala mi usuwac to z twarzy.Mowila nawet, ze to juz nie jest tradzik tylko ropne nacieki, ktore zostawiaja dziury w skorze twarzy.Zawsze mialam cere tradzikowa, ale nigdy do tego stopnia co teraz.Mimo, ze juz nie wyciskam, to skore mam strasznie zniszczona.Mam przebarwienia, blizny,dziury...Nigdy nie przestane zalowac tego co sobie zrobilam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bancia
chyba musze zajsc w ciaze zeby przestac :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny. Ja jakos przezylam dzisiejszy dzien z powyciskanym ryjkiem...:/ Oczywiscie wdalo sie zakazenie i chodze z bialymi syfami. Dzisiaj kupilam ta masc Benzacne. Kiedys dawno temu jej uzywalam ale jakos przestalam. No zobaczymy co z tego wyjdzie...Staram sie na siebie w ogole nie patrzec bo jak zobacze te syfy to sie zmasakruje...Eh jaki ten nalog jest popier......Dziwny jest:) Pozdrawiam Was serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achh... ja dzisiejszy dzien rowniez przezylam bez wyciskania.. (nie bylo czasu poprostu =najlepsze rozwiazanie..) postaram sie nie wyciskac przynajmniej narazie... trzeba jakos wygladac w swieta xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostrokrzew
Dziewczyny! Jak czytam, że "nienawidzicie siebie", że "tylko się zabić", że ogromne poczucie winy, to wiem, że takim właśnie myśleniem uniemożliwiacie sobie zmianę sytuacji (!). Im większe poczucie winy, tym TRUDNIEJ zmienić swoje zachowanie. Jeśli wydaje się to niejasne, to pomyślcie o takim przykładzie: im dłużej przetrzymuje się książkę z biblioteki (poczucie winy), tym trudniej pójść i ją oddać (zmienić swoje zachowanie). Słowem, problem jest atakowany od dupy strony :P To tak jakbyście w ogóle zaprzeczały jego istnieniu - że niby "dziś ostatni raz wycisnęłam, od jutra stop". Że niby ma się nad tym kontrolę (czyli że niby problemu nie ma). A potem znów coś się wyciśnie, stąd nowe poczucie winy i tak się kółko zamyka... Na początek trzeba przyznać, że problem w ogóle istnieje (przestać mu zaprzeczać). Potem pozyć się poczucia winy. To zmniejszy napięcie, o którym kilka osób tu pisało (o napięciu, które dzięki wyciskaniu zostaje rozładowane). Mniejsze napięcie to mniej wyciskania, mniej wyciskania to mniej poczucia winy, mniej poczucia winy - to mniejsze napięcie. Tak powstaje POZYTYWNE sprzężenie zwrotne. Nie można patrzeć na siebie na zasadzie, że jest jakieś idealne ja, a bieżące problemy to jakaś odchyłka od normy, którą się makijażem przykryje, a na pewno sama minie. Otóż ja - tu i teraz - to ten powyciskany ryjek. Póki nie stanie się twarzą w twarz z realną sobą ciężko coś zmienić, bo nie ma oparcia w rzeczywistości. Więc mam teraz bulwę na czole, a na brodzie w ogóle pełen ogródek, ALE NIE CZUJĘ SIĘ Z TEGO POWODU GORZEJ. Taka jestem, a jak się komuś nie podoba, to jego problem. Nie zamierzam się dołować z powodu, że cośtam zdrapałam :) Czego i Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo... bardzo madre slowa! popieram... xD jejciu... jak Ty do tego doszlas??? pani psycholog?! hehe.. xD naprawde bardzo madre to bylo ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja staram się jak mogę żeby nie wyciskać, ale kilkanaście syfów na twarzy poszło, no i dekolt:o też go pomęczyłam:o dalej walczę z bliznami właśnie na dekolcie, próbuję zlikwidować te keloidy za pomocą tego płynu wyciskarki ;) tylko dermatolog mi zapisała słabszy:o i nie wiem czy działa tak jak powinien... ostrokrzew, no mądrze napisane i logicznie i faktycznie. Na początek trzeba się przyznać do istnienia problemu. Tylko czy na pewno jest ci dobrze z powyciskanym ryjkiem? Mi na swiom przykładzie jakoś trudno w to uwierzyć. I nie potrafię się pogodzić z tym, że akurat w taki sposób traktuję samą siebie:o Nie chodzi o to nawet co ktoś sobie pomyśli jak mnie zobaczy, ale o to jak ja się czuję. Nie wiem czy udałoby mi się to zaakceptować. A swoją drogą to przecież wyciskanie jest beznadziejne również, a może przede wszystkim ze zdrowotnego punktu widzenia. Zmęczenie i szybsze starzenie skóry, możliwe zmiany nowotworowe od ciągłego wyduszania, no i zakażenia które mogą się wdać:o popatrzcie na przykład izabelli:O 🖐️ ja staram się walczyć dalej, ale nie z samą sobą, tylko z problemami i wszystkim co sprawia że czuję się nieszczęśliwa. Wesołych Świąt 🖐️ 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostrokrzew
"Tylko czy na pewno jest ci dobrze z powyciskanym ryjkiem? " Jest mi z tym tak samo, jak z odstającymi uszami czy z marnymi włosami. Czyli oczywiście, że mi się nie podoba - ale przyjmuję do wiadomości fakt, że tak jest i że nie na wszystko mam wpływ. Że czasem ulegam nałogowi. Różnica jest taka, jak między alkoholikiem, który twierdzi, że nie ma problemu i w każdej chwili może przestać pić i od jutra na pewno się uda (ile razy my tak sobie mówimy?), a takim, który w końcu sobie powie "jestem alkoholikiem i ta zalana morda to ja". :P Nie chodzi o akceptację w sensie pogodzenia się z sytuacją, ale akceptację w znaczeniu przyjęcia do wiadomości. I to nie jest tak, że trzeba przestać wyciskać, żeby czuć się lepiej - najpierw TRZEBA POCZUĆ SIĘ LEPIEJ, ŻEBY PRZESTAĆ WYCISKAĆ (!). A to dlatego, iż wyciskanie to skutek, objaw nieradzenia sobie z jakimiś emocjami, rodzaj autoagresji. A walka z objawem bez sięgnięcia do przyczyn ma małe szanse powodzenia. "Odpuszczenie sobie", powiedzenie "no trudno, tak już jest", zdejmuje z nas część presji, którą same sobie stwarzamy (to nieszczęsne napięcie, które wyduszaniem redukujemy). A im większa presja, tym gorsze objawy. Bo to nie otoczenie nam wytyka, że nie jesteśmy idealne, tylko my same - nikt inny. Zaprzestanie wytykania sobie znakomicie poprawia samopoczucie, więc i zmniejsza objawy. PS. Nie jestem psychologiem, ale blisko. ;) Wykształcenie sporo mi pomogło, o dziwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mam pytanko odnośnie differinu w kremie ktoś stosował????? na ulotce napisane jest ze po umuciu twarzy nalezy odczekac 10-15 minut z nałożeniem kremu, ale co zrobic jesli po umyciu twarz jest mocno sciagnieta i piecze???? niestety mam potwornie tłusta miejscami twarz (mieszana) musze ja myc najpierw mydlem, bo zwykłe zele/emulsje itp nie zmywaja tego tłuszczu a dopiero potem myje twarz czyms antybakteryjnym; obecnie ivostinem... po minucie od umycia moja twarz jest sucha, wrecz wsyuszona i zaczyna piec - musze natyhmiast ja czyms posmarowac- smarowalam wiec differtinem wczesniej niz zalecono (dopiero od 2 dni) ale po tym, co tu napisano na różnych topikach o differtinie zastanawiam sie czy oby mi to nie zaszkodzi... co robic?????? smrowac minute po umyciu??? czy moze wczesniej posmarowac jakims kremem nawilzajacym i dopiero po 15 minutach differtinem??? ale czy tak mozna mieszac??? chyba powinno sie differtin kłasc na czysta skóre... wersja o odczekaniu 15 min - całkowicie odpada- nie wytrzymam tyle!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×