Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Gość enchilada
zmasakrowana....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
enchilada--> Najwyższy czas to pokonac. Jest świąteczny okres, możesz zrobic dla siebie taki wspaniały prezent. Przestańmy. Skończmy tą maskaradę i pokażmy wszystkim, że potrafimy byc piękne! Sylwester niedługo, może akurat będziemy mogły się cieszyc zdrowymi buźkami? Wierzę w to. Wyładowałaś napiecie na własnej skórze. Niepotrzebnie, ale stało się. Jest jeszcze kilka dni, by w nowy rok wkroczyc z uśmiechem, ze wspaniałym postanowieniem realizowanym już od teraz, nie od jutra czy przyszłego tygodnia - własnie od tej chwili!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andź
bd dobrze mam nadzieje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość histeryczka86
dziewczyny,musimy być silne...ja ciągle coś drapie ale już coraz mniej!Postanowiłam że jak bede miala ochote wyładować sie na swojej twarzy,plecach ,ramionach dekoldzie(niepotrzebne skreślić)to mam zrobić natychmiast 10 brzuszków.nie wiem czy podziala ale co mi szkodzi spróbować.Życze wam dziewczyny silnej woli i abyśmy 2008 rok zaczęły nie myśląc o "TYM" i z ładnymi buziami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skini
śledze ten topic od początku jego powstania, chociaż nigdy się nie wypowiadałam to dzisiaj to zrobie :) Moze moja hisoria komus pomoże, albo chociaz da nadzieje ze można z tego wyjść. Naprawde mozna!!Mam 19 lat, przez ponad rok walczyłam z tym cholertwem i to nie tylko na twarzy...twarz to jeszcze nic w porownaiu z tym copotrafilam zrobić z powrastanymi włoskami na nogach...to dopiero byla masakra, szczegolnie w wakacje, gdzie wstyd bylo gdzies sie pokzac z odkrytymi łydkami, bo od razu pytania w stylu"Boze co CI sie stało w nogi??? i co odpowiedziec..." a wiesz lubie tak czasami siebie poniszczyć:Najmniejsze niepowodzenie, kłotnia czy poprostu nuda sparwaiły ze ruch szła igła, penseta i paznokcie...zaczynalam zawsze od twarzy, co najlepsze ja nawet nie miałam trądziku...ot zwykłe male czarne zaskorniki, czasami jakas grudka, czy krostka, najczesciej prawie niewidoczna...ale lusterko powiekszające plus odpowiednie swiatlo robily swoje...i tak z wmiare ladnej i czystej twarzy robilam poligon wojskowy na dobre kilka tygodni, potem nogi: wyciagnie wrosnietych wloskow, rozdrapywanie starych strupow i blizn plus dlubanie igla pod skora (bo moze akurat jakis wlos tam siedzi) no coment, jak mi bylo malo autodestrukcji to przechodzilam do paznoki u stup..zazwyczaj konczylam jak mi sie lala krew z palców. Do tego wszytskiego dochodziły jeszcze kompulsy na przemian z głodówkami. Trudno w to uwierzyć ale naprawde tak bylo.Ogolnie bylam jednym wielkim chodzacym "natrectwem" myslacym coby tu moznabylo w sobie jeszcze zniszczyc.Problem zauwazyla moja mama, a potem chlopak i to chyba wlasciwie dzieki nie mu z tego wyszlam, na poacztkubylo ciezko...wiadmo najgorsze sa 3 pierwsze dni...potem bylo mi zawsze jakostak zal, ze juz tak "dlugo" dawal rade, najgorsze to ze nie walczylam tylko z jednym, ale ze wszystkimi natrectwami, dziek byl udany tylko wtedy kiedy nie ruszlaam zadnejz ww rzeczy, a rozdrapanie chcoiaz jednej krostko powodowalo cala lawine.cale polroczne wakacje po maturze zmarnowalam na walke ze soba, wiecznie zly humor i siedzenie w domu...to byl chyba jeden z anjwiekszych bledo, bo przebywanie z ludzmi naprawde potrafi pomoc. nam siewydajeze ludzie tylko czekaja na to zeby znalezc w nas jakies niedoskonalosci, ale tak nie jest, zrozumialamto widząć swoja kolezanke z naprawde starsznym tradzikiem(takim od gronkowca) usmiechnieta i bawiaca sie z innymi ludzmi , i naprawde nikt nie zwracal uwagi na jej twarz, zeszta ona byla chcora nie miala wyboru nie miala wplywu na swoja twarz...ja go mialam i to byl impuls> Zaczelam wychodzic do ludzi, patrzec na siebie mniej krytycznie i z wiekszym dystansem,zaczelam cwiczyc zeby wypelnic czyms wolny czas i jednoczesnie robic cos dobrego dla sibie, poszlam do dermatologa...i skreslalam wkaledarzu dni, jak dlugojuz nie wyciskampomogla mi strasznie denerwujaca na poczatku kontrola mamy i chlopaka...poprostu nie pozwalali mi zblizac rak do zakazanych miejsc, najgorzej jak bylam sama alewtydy poprostu starlam sie czym zajac, zeby tylko nie myslec. tak na dobre nie wyciskam od pazdziernika, od kiedy poszlam na studia,zamieszkalam ze znajomymi i z chlopakiem...i poprostu nie chcialam byc chodzacym nieszczesciem uzalajacym sie nad swoim losem, z wlasnej glupoty. zreszta z rozpoczeciem roku akademickiego nie mialam na to juz czasu, ja wogole zapomnialam o tym ze caly czas "walcze" az pewnego dnai stanelam przed lusterkiem spojrzlam w swoja twarz...wycisnelam krostke nadajaca sie do wycisniecia(nic po zania) i...wyszlam z lazienki z uczuciem jakbym pozbyla sie jakiegos ciezaru... UDALO MI SIE!! i tak do dzisiaj..mam czysta twarz, wyleczone nogi z malymi bliznami,jem normalnie....tylko czasami lubie sobie poskubac paznokcie :D, ale nie jest to cos co nie pozwala mi normalnie zyc.!! Dziewczyny ja wierze ze wam sie uda, naprawde to wierze, i Wy tez musicie to zrobic jesli tego naparwde chcecie!! zycze wam tego z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie na szczęście bardzo dobrze. Buzia prawie w 100% ładna. Kilka dni temu wycisnęłam kilka zaskórników w nadziei, że nie zostanie żaden ślad, ale się pomyliłam. Było kilka czerwonych punktów - ranek. Zagoiłam je juz prawie całkowicie. Biust goi się wolno, ale wygląda już lepiej. Chcę być piękna na Sylwestra. Zobaczymy, czy mi się to uda. Jeśli chodzi o walkę z nałogiem, to ostatnio robię użytek z dobrodziejstwa jakim jest internet. Wczoraj poświęciłam trochę czasu i zrobiłam sobie wieczorną sesję samodoskonalenia. Obejrzałam na You Tube chyba 40 filmików o \" life coaching\", jak pokochać siebie, jak rozwinąć pewność siebie, jak poczuć się lepiej w swojej skórze, jak radzić sobie ze stresem, jak czuć się szczęśliwą. Od wczoraj wcielam w życie technikę głębokiego relaksu i autohipnozy. To w ramach radzenia sobie ze stresem. Podobno w ten sposób, używając autosugestii, można wyprostować różne problemy życiowe. Na You Tube jest dużo muzyki relaksacyjnej, która pomaga w osiągnięciu stanu głębokiego rozluźnienia. Znalazłam też filmiki instruktarzowe z jogą. Uwielbiam jogę, polecam wszystkim! Rozluźnia i poprawia nastrój. Muszę przyznać, ze to wszystko bardzo mi pomaga. Moim problemem jest depresja. Zmagam sie z nią od dobrych kilku lat. Zauważyłam, że złe samopoczucie i brak energii jest spowodowany u mnie przykurczem i napięciem mięśni, szczególnie mięśni pleców (mam problemy z kręgosłupem) Po ćwiczeniach jogi czuję się lepiej, ciało robi się lekkie, sprężyste, nic nie boli, odchodzi uczucie odrętwienia. Natomiast techika autohipnozy dostarcza energii i poprawia nastrój. Wystarczy ułożyć sobie jakąś afirmacyjną frazę np. \"Jestem piękna, czuję się wspaniale, mam dużo energii\" i powtarzać ją sobie w stanie rozluźnienia. Nie działa od razu, ale ja po dwóch takich sesjach wczoraj wieczorem i dzisiaj rano czuję się znacznie lepiej. Moja afirmacja dotyczy skóry i twarzy, to co w rodzaju \"Moja skóra jest gładka, piekna i zdrowa. Chcę być dobra dla mojej skóry i chcę dobrze traktować moja skórę\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skini, czyli udało Ci się z \"tylko\" z pomocą rodziny i dermatologa? korzystałaś z psychologa? zastanawiam się czy udało Ci się bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie buzia na razie ładna. Resztki się goją. Nadal uskuteczniam moją internetową terapię. Tym razem obejrzałam filmik o stresie i o zwalczaniu stresu. To jest ważne i dla mnie i dla was wszystkich, bo nasze wyciskanie bierze się właśnie z nagromadzenia stresu z którym nie potrafimy sobie poradzić. Pozwolicie że podzielę się z wami tym, czego się dowiedziałam. Więc, po pierwsze stres to jest ewolucyjna odpowiedź człowieka na zagrożenie, tzn na sytuacje, które on sam uważa za groźne i niebezpieczne. Kiedy jeszcze żyliśmy w jaskini potrzebowaliśmy mocnego kopa żeby uciec przed goniącym nas tygrysem :) Dlatego nasze ciała są przystosowane do tego żeby reagować napięciem nerwowym na chwilowe zagrożenie, a potem znowu przejść w stan rozluźnenia. Nie są natomiast przystosowane do znoszenia ciągłego pobudzenia nerwowego - taki stan powoduje chorobę. Dzisiaj kiedy nie uciekamy już przed tygrysami stres jest odpowiedzią obronną na różne życiowe sytuacje, które wydają się nam niebezpieczne. WYDAJĄ SIĘ - to trzeba podkreślić, bo to czy coś jest stresujące czy nie zależy od tego jak daną sytuację postrzegamy. Nic nie jest stresujące obiektywnie! Stres jest tylko w naszych głowach i jest produktem tego jak podchodzimy do pewnych zdarzń, co myslimy o sobie itd. Stresujemy się różnymi wydarzeniami, bo myślimy, że nie mamy odpowiednich zdolności żeby poradzić sobie z daną sytuacją. Nasze przekonanie o braku tych zdolności (i w konsekwencji przewlekły stres) może być spowodowane przez: 1. Negatywne myślenie i negatywne komentowanie siebie i sytuacji - to dzieje się, kiedy w głowie człowieka dominują negatywne mysli. 2. Wyolbrzymianie negatywnych rzeczy a umniejszanie pozytywnych rzeczy - kiedy skupiamy się tylko na tym co nam np. nie wyszło, co jest złego w danej sytuacji, a zapominamy o tym, co jest dobre. 3. Zbytnie generalizowanie - to myslenie typu \"nie wyszedł mi raport ergo jestem do niczego, niczego nie potrafię zrobić dobrze\" 4. Zbytnie analizowanie - kiedy ktoś zbytnio analizuje szczegóły sytuacji, a traci przy tym kontakt z rzeczywistym stanem rzeczy. 5. Samokrytykanctwo lub samoobwinianie się - kiedy ktoś myśli, ze nie jest wystarczająco dobry, że nie zrobił czegoś tak jak należało itd. 6. \"Surowe\" myślenie i popadanie w skrajności - kiedy widzimy sytuację w kategoriach \"czarne- białe\", albo coś jest beznadziejnie złe, albo suuuper dobre, albo robimy coś zawsze, albo nigdy itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc wystarczy po prostu zmienić postrzeganie danej sytuacji i samych siebie, i uwierzyć, że mamy zdolności żeby sobie z daną sytuacją poradzić. No bo niby czemu mielibysmy nie mieć tych zdolności? Wszyscy je mają, tylko my nie? Tylko my jestesmy za głupi, za słabi, za mało inteligentni, za mało zdolni, za mało wykształceni?? Brzmi mało prawdopodobnie :) Poza tym trzeba stosować techniki relaksacyjne np. posłuchać rozluźniającej muzyki i uwolnić umysł od negatywnych mysli, albo poćwiczyć. Ponieważ psychika i ciało to jedno, stres powoduje pewne reakcje fizyczne - np. skurcz mięśni grzbietu, karku i ramion. To działa również w odwrotną stronę - skurcz tych mięśni powoduje złe samopoczucie, sprawia że czujemy napięcie nerwowe. Jeśli zniwelujemy napięcie mięśni, odejdzie też napięcie nerwowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andź
dziewczyny! juz udało mi sie pare dni nie wyciskac . smarowałam tribitykiem i zeszło jak sie ciesze ! mam piękną buźke na sylwka jeah :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XY2
Ja nie wyciskam 6 dni. Tylko jednego zaskórnika usunęłam, ale bez złych skutków. Wszystko się zagoiło. Zostały jak zwykle po tym koszmarnym rytuale plamy do wyleczenia. Ulżyło mi nieco. Lepiej się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
do SKINI-> dopiero teraz przeczytalam, mam identycznie, ja po prostu skrobie wszystko. Szczerze zazdroszcze i podziwiam ze udalo Ci sie z tego wyjsc. Ja LATAMI obgryzalam paznokcie i dlubalam w nich do krwi, u stop tez ( to tu nie obgryzalam ;) ) ponad pol roku temu udalo mi sie zapuscic, jedno odpadlo to doszlo przez to inne- wlasnie wieksze wyciskanie, bo dlugimi paznokciami lepiej sie da porobić...:/ szczegolnie plecy............. tak samo wrastajace wloskki na nogach, tez potragie czasem igla i peseta porobić, tzn juz duzo mniej bo jakims cudem przestaly wrastac, ale i tak. zadnych blizn na nogach na szzescie nie mam. do tego po goleniu okolic bikini, jak to sie ladnie nazywa, zawsze mnie wysypuje, takie male swedzace krostki i mam kilka blizn na wewnetrznej stronie ud. a tam skore mam najdelikatniejsza z calego ciala chyba, wiec bardzo widać i po kilku wycisnieciach robi sie blizna i przebarwienie. kiedys mialam tez krostki na biodrach i nad koscia ogonową, jak nie wyciskam jest ok, szybko sie wysuszaja i nie ma nowych,a le jak zdrapie choc jedna to mnie wysypuje, cale biodra. tam tez mam troche przebarwien. wiecie co, ja juz ze 3 tyg nie wyciskalam, tzn cos tam czasem skrobnelam ale bylo o niebo lepiej, wczesniej ciagle w rozpuszczonych wlosach i grzywce zeby zaslaniac, a teraz juz chodzilam w kucyku i wszystko do gory, czylam sie duzo lepiej, pryszczy b. malo, tylko sporo przebarwien ale to korektory i fluidy w ruch. ale nie moglam przezyc widoku w lustrze pod swiatlo, po prostu masa zaskornikow, a skora jak papier scierny! jak sobie z tym radzicie? wyglada koszmarnie, nawet jesli tylko ja to widze. no i przedwczoraj wycisnelam wszystko,az sie na koncu poplakalam, doslownie wszysciutko, bylo strasznie duzo... wygladalam okropnie, ale umylam buzie srebrem koloidalnym i wczoraj juz duzo lepiej a dzis plam prawie nie ma, tylko strupki... ocyzwiscie klate i plecy tez porobiłam, najgorzej klate, nie moge sie patrzec w lustro a bylo juz tak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enchilada
a zapomniałam dopisać. wczoraj wpadlam na znak drogowy, rozcięta brew, wiec kolejna blizna do kolekcji;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na szczęście wyciskam tylko na buzi i na piersiach. Buzia już całkiem ładna. Została tylko sucha skóra, która musi zejść. Piersi goją się. Większość strupków już odpada. Jak zrobię peeling, to piersi powinny wyglądac już znacznie lepiej. Na razie nie wyciskam. Udaje mi sie powstrzymać. Próbuję też zmienić nastawienie do życia i patrzeć inaczej na wydarzenia. A szczególnie na siebie. Bo tak naprawdę wszystko jest tylko w naszych głowach. Pamiętajcie, że najważniejsze to do każdej porażki podchodzić jak do szansy i do wartościowej lekcji. I nie mozna się obwiniać i biczowac psychicznie. Nawet jeśli cos nie wyjdzie nam tak jak tego chcemy, to i tak zrobiłyśmy to jak najlepiej umiałysmy, a wiedząc co poszło nie tak możemy to naprawić w przyszłości. Najważniejsze to być ok. z samym soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fondi
Ja stosuje ostatnio metode OSTROKRZEWU,ktora polega na zastepowaniu negatywnych mysli pozytywnymi,a raczej na wylapywaniu tych zlych z niskasamoocena i wymianie ja na te dobre. Zauwazylam ze czasami odruchowo zdaje mi sie pomyslec jaka jestem brzydka albo widze kogos ladnego i mysle czemu ona jest taka ladna a ja nie. Wtedy wlasnie mowie sobie w myslach'jaka jestem swietna, piekna poprostu cudowna i wydawac by sie moglo ze to glupie, a jednak przekonuje mnie to. Przestaje miewac humory, zle nastroje,zdenerwowanie, zlosc, poczucie winy. Moja cala rodzina zauwazyla ze ostatnio czesciej chodze wesola, a kiedys to czasem bali sie do mnie odezwac bo non stop nie w humorze bylam. Myslalam tylko o sobie,egoistycziew,jaka bzrydka jestem, wyladowywalam zlosc na bliskich. Teraz nie potrzebuje gapic sie do lustra godzinami, popatrze pzrez chwile, powiem sobie ze ladna ze mnie dziewczyna i zacznw robixc cos innego. Teraz juz jest lepiej duzo lepiej. Najbardziewj boje o sesje jak rto bedzie przy duizej dawce stresu, bo ja jestem bardzo nerwowa, zawsze pzred egzaminem boli mnie brzuch i jest mi niedobrze i w sesji najbardziej wyciskam, i drapie twarz gdy sie ucze z nerwow. Chcialabym umiec panowac tez w takich chwilach,dlatego juz dzis o tym mysle i boje sie.. Sa jakiej sposoby OSTROKRZEW na taki silny stres?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj zrobiłam peeling, który odsłonił kilka dijrzałych zaskórników. Wycisnęłam, ale myslę, że nie zostanie żaden ślad.Peeling zerwał też suche skórki z nosa. Zobaczyłam, ze pod nimi jest jeszcze dużo niezagojonych ranek. Nos ciężko się goi, ale ogólnie jest ok. Buzia naprawdę bardzo ładna, w porównaniu z tym, co było kiedyś. Teraz słucham muzyki relaksacyjnej z You Tube, żeby się uspokoić, bo mam trochę wyrzutów sumienia z powodu tych kilku zaskórników. Pocieszam się tym, że z nałogu wychodzi sie małymi kroczkami i nie mogę oczekiwać, że z dnia na dzień przestanę całkowicie wyciskać i nie tknę już żadnej krostki na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quleczka - dokladnie, nie da sie z dnia na dzien...a wyrzuty sumienia to nie jest dobry pomysl. Nie udalo sie idealnie nie ruszac, trudno trzeba starac sie dalej i tyle :) Ja mam program poprawy mojej cery na nowy rok juz opracowany... oczywiscie jednym z krokow jest jak najmniej dotykania twarzy i plecow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się jednak dołuję moją cerą. Nie pomaga nawet autosugestia. Mam kilka czerwonych kropeczek na twarzy - 3 na czole, 1 koło nosa i jedną koło oka. I uważam, że mam paskudną cerę. Właśnie to jest mój problem, że nie akceptuję siebie, chyba że jestem zupełnie idealna i perfekcyjna w każdym calu. Inna dziewczyna wcale by się tym nie przejęła i uważałaby, że ma piękną cerę. Ale nie ja! Dlaczego jestem taka wymagająca?! W stosunku do innych też jestem wymagająca. Chyba właśnie dlatego nie mam faceta, bo każdy, który próbuje mnie poderwać wydaje mi się nie dość dobry dla mnie i szybko ucinam sprawę. Jak się zmienić?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja niestety nie wiem jak... tez jestem sama od pewnego czasu :o a facetowi nie pokazalam sie po kapieli chyba nigdy :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój perfekcjonizm kiedyś mnie zgubi. Przecież te kilka czerwonych kropeczek wielkości łebka od szpilki to nic takiego. Prawie niewidoczne. Poza tym, do jutra znikną i nie będzie nic widać, bo to nie sa rany, tylko podrażnienia.Ludzie gorsze rzeczy mają na twarzy i nie przejmują się tym, wrecz przeciwnie, uważają, ze mają super cerę! A ja dołuję się takim głupstwem. A jak się tak zdołuję, że mam paskudną cerę, to mam ochote na wyciskanie, a po wyciskaniu to dopiero mam paskudną cerę, i tak w kółko Macieju. Przecież to chore, że przez kilka kropeczek na twarzy czuję się brzydka jak potwór i zupełnie pozbawiona seksapilu. Powinnam się leczyć na nogi, bo na głowę już za późno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach... tragedia!! wczoraj w nocy sie zmasakrowalam.. wygladam jak potwor! a dzis powiedzialam cudownemu facetowi ze jednak nie spedze znim sylwestra.. nawet nigdy nie marzylam o takim.. po prostu moj ideal... a ja wszystko zepsulam! ten facet teraz mysli ze mi nie zalezy... poklocilismy sie.. ;(((( ale przeciez nie powiem mu prawdy?! ;((((( ehh... totalna zalamka!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kitty... i właśnie za to nienawidzę tego nałogu :O omija mnie to co najlepsze, z tego właśnie powodu nie wychodzę czasami tam gdzie powinnam i chciałabym być. Wiele się traci...:O A wiem dlaczego niektóre z nas się wyciskają...:O może odnajdziecie kiedyś w tym swój powód do wyciskania...:O Ja zauważyłam, że robię to bo właśnie boję się być kobietą, seksualną, atrakcyjną dla mężczyzn, postrzeganą jako fajna laska. Często zdarza mi się masakrować właśnie po jakimś czasie od skomplementowania mojego wyglądu, nie chce być postrzegana jako ktoś \'wyglądający\' :P Oczywiście wiąże się to z tym co było napisane wcześniej, o problemach rodzinnych, byciem DDA, z maksymalnym uniezależnieniem się od kogokolwiek i postawieniem na edukację a nie wygląd. A jednak uświadomienie sobie że robię \'to\' w momencie gdy poczuję się choć trochę bardziej atrakcyjna też wiele wnosi do zrozumienia tego wszystkiego co się dzieje...:O Na początku sama ta myśl wydała mi się absurdalna, bo przecież każda kobieta chce być piękna... a jednak...nie kitty, spróbuj jednak z tą autosugestią, to co radziła ostrokrzew, może tym sposobem Ci się uda Może Tobie się wydać to dziwne ale wydaje mi się, że fakt iż miałaś spędzić sylwestra z SUPER facetem mógł wywołać taką reakcję u Ciebie. Oczywiście mogło się złożyć na to wiele czynników, ale to mógł być jedn z nich... Trzymajcie się :* 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enchilada
gópia baba, cudownie to opisałaś słowami:) myślę że połowa mojego problemu z wyciskaniem to właśnie to. Boję się wyglądac ( ''mysli ze jak się umaluje i ubierze to będzie ładna") boję się pokazać to że dbam o siebie, załozyc lepsze ubrania. Teraz jest lepiej, zapuściłam włosy i ubieram się bardziej kobieco, ale nie czuję się w takim stylu do końca dobrze. Zazwyczaj chodziłam w szerokich spodniach, wielkich bluzach i miałam jeża na gowie tudziez innego irokeza;) czułam się niewidoczna i nietykalna. Jednak nie trwało to długo, bo corasz bardziej sie pograzalam, coraz bardziej czulam sie jak chlopak, mialam wieksza chec zniszczenia siebie ''bo i tak nic ze mnie nie bedzie''. Na szczescie udalo sie zapuscic wlosy i poczułam że mogę być dziewczyną, choc nadal nei wierzę że w 100% ;) mam wymagajacego chłopaka i wrecz wstydzę się ubrac, umalować, ładnie wygladać bo boje sie komentarzy. Czasem jak już się wyszykuję i jestem gotowa do wyjścia to w ostatniej chwili dopada mnie jakis ultrla dół wygladowy, że wygladam jak przebieraniec, od razu się garbię i zmienia mi sie twarz... no i wyciskam, dzwonie ze nigdzie nie ide...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A jednak uświadomienie sobie że robię 'to' w momencie gdy poczuję się choć trochę bardziej atrakcyjna też wiele wnosi do zrozumienia tego wszystkiego co się dzieje.." Skad ja to znam... niestety :o Wczoraj mialam buzie bez jednego syfka ale dopatrzylam sie calej masy grud, grudek i wagrow...i dzis mam twarz w czerwonych sladach Ech...a bylo juz tak ladnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie do konca wiem z czego to wynika...zazwyczaj z samoocena u mnie nie najgorzej. Tyle, ze samoocena tez ma rozne oblicza...bo mozna oceniac swoja inteligencje, poczucie humoru,charakter, figure, twarz, skore...itp itd U mnie jedno lezy szczegolnie...i robi sie bledne kolo. Zle oceniam swoja skore bo zle wyglada, a zle wyglada bo ja mecze w kolko...ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od niedawna próbuję mantrować się afirmacjami samoakceptacji. Próbuję sobie uświadomić, że wyglądanie dobrze nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie jest to wartość jak każda inna. Poza tym nasz wygląd odzwierciedla stan naszej duszy, to jak myslimy o sobie. Ludzie w pełni akceptujący siebie lubią dbać o siebie i na ogół świetnie wyglądają. Powinniśmy wyglądac jak najlepiej możemy, to nic złego. To sposób na to, żeby celebrować siebie, swoje ciało swoją obecność tu i teraz oraz żeby okazać szacunek innym, którzy sie z nami stykają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy Wy nie dbacie o siebie? Bo u mnie chyba nie w tym problem - raczej w nadmiernej dbalosci, ktora przejawia sie tym,ze kazda grudka mnie wkurza Do tego az za bardzo dbam o twarz...ciagle cos z nia robie - masci, kremy, maseczki - nie u umiem jej nie ruszac. Poza tym dbam tez o inne rzeczy- wlosy, depilacje, makijaz, perfumy itp :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×