Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Pinezka, pojawił się ten przez którego teraz cierpię, ponieważ przestałam kochać męża....ot tak cichaczem, pomalutku miłośc odeszła... teraz bardzo cierpię ale dzięki temu nowemu uczuciu wiem, że nie chcę być z mężem. Wiem, że teraz nie zrobię nic.muszę pozbierać się po odejściu Miłości, w którą wierzyłam że jest potężniejsza od tej pierwszej. mam mętlik w głowie. boję się że każde uczucie przeminie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry, ale wygląda mi to na małą dojrzałość tej osoby. Co on w opgóle wypisuje? Albo się kocha i się z kimś jest. Albo się odchodzi i nie miesza sie tej drugiej stronie w głowie i sercu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiata,masz rację. On nie jest dojrzały! takiego kocham:( Miłość jest taka chimeryczna,przychodzi znienacka i trwa niezaleznie od tego że rozum pragnie ją wyrzucić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest nas dwie... ja moze nie tyle kocham, co sie fascynuje niedojrzala na maxa dwojka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiosna 1 wiesz, i tak mialas szczescie, ze ten ktorego pokochalas potrafil odejsc z klasa.co do tego , czy to naprawde byla milosc nie chce sie wypowiadac, bo sadzac po sms- ach wyglada na to, ze tak, ale sms-y wcale nie musza oddawac prawdy. wiele czytalam tu na roznych topikach i dowiedzialam sie, ze bardzo czest mezczyzni koncza zwiazki slowami- nie jestem ciebie wart- i to tez z pozoru wyglada na milosc, ba, na uwielbienie, a w istocie jest tylko schematycznym koncem zwiazku. tak zwane wyjscie z twarza. wiosno, przeczytaj o naszych doswiadczeniach, o tym co niektore z nas mysla o swoich mezach itd.moj przypadek jest b podobny do przypadku pinezki. w najmniej oczekiwanym momencie zycia okazalo sie, ze ci mezowie, z ktorymi potracilysmy wczesniej kontakt emocjonalny, sa tak naprawde tymi, ktorych potrzebujemy. oni sa, kochaja, trwaja, tworza dom.wiele mialam przemyslen w ciagu ostatnich tygodni.jestem z moim mezem 14 lat.niedawno jeszcze chcialam odejsc bo zdawalo mi sie ze \' motylowa\" milosc jest najwazniejsza w zyciu. a teraz patrze na mojego meza i tak mi wstyd....przeciez nasz dom to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi . jaka ja bylam glupia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka naprawde zalujesz tego ciepla, ktore dalas 2 a nie dalas 1? bo ja mam tak samo.i jeszcze ten czas..... mysle teraz o tych godzinach ktore tracilam dla2, o tych emocjach, gdybym je przeniosla na moje malzenstwo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak alekszandra... zaluje emocji i uczuc :( moja jedynka zawsze byla oparciem, nawet wtedy gdy ja po chamsku go odtracalam... ktos moze powiedziec \"idiota\"... nie, nie idota - mezczyzna, ktory kocha wlasnie \"pomomo wszystko\" :) to ja jestem idiotka - odurzona motylkami, prawie zatracilam to, co mam najwazniejsze... a najgorsze jest to, ze mimo tego, ze jestem tego swiadoma, to powrot bedzie bardzo bolesny... bo jednak dwojka cos znaczy :( gdybym mogla cofnac czas... poszlabym z nim do lozka jeszcze raz, ale reszta bylaby tylko chlodna i wyrachowana kalkulacja... heh, ja - chlodna, wyrachowana, egoistyczna, pepek swiata, narcyz... stalam sie caritas polska dla dwojki... a jednak zycie bywa przewrotne w najmniej oczekiwanym momencie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleksandra, może kiedyś docenię sposób odejścia. jeszcze nie mogę. bardzo boli. On rzeczywiście był moim dopełnieniem. Byliśmy z sobą trzy lata. Wiele różnych sytuacji przeżylismy, nawet trudnych ale nawet te pokazywały jak harmonijnie funkcjonujemy... z moim mężem, z którym połączyło mnie tez mocne uczucie, nie było takiej harmoniii. I tego mi bardzo brakuje... nie mogę pogodzić się, że jego potrzeba posiadania dzieci( instynkt) jest mocniejsza od tego co było między nami. Wiesz to boli111 cieszy mnie to co piszesz o sobie i swoim mężu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezka, ja bardzo podobnie mysle. trzeba bylo na chlodno, kalkulowac, inaczej. wiosna1 sprobuj teraz dla odmiany pomyslec o mezu. przyjrzec mu sie, popatrz inaczej. odejscie 2 to nowa karta, moze warto, moze i ty wlasnie teraz zobaczysz cos, czego nie widzialas.zastanow sie tez tak uczciwie, co dla ciebie jest wazne, jak chcialabys spedzic zycie. i nad tym, jak wygladaloby twoje zycie z 2. tylko blagam. nie i d e a l i z u j!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręconanamaxa
alekszandro,pilnie sledzę Twoje wpisy,masz bardzo głebokie dosiwdczenie.....wiesz ktos wczesniej napisał,ze jezeli sie naprawde kocha to nie jest sie w stanie zaakceptowac faktu ze musi sie dzielic ukochana osoba z kims drugim...tez tak myslałm,byłam tego pewna...ale od kilku dni dotarło do mnie,ze jezeli sie kocha druga osobą chce sie dla niej przede wszystkim aby była szczesliwa,czysta miłosc powinna byc wyzbyta egozimu..nie sadziłam ze moja 2 dojrzeje do tego rodzaju miłosci,a w rzeczy samej tak sie stało...Powiedział ze moje szczescie niewazne czy kiedys je odnajde przy mezu,czy w inny sposób jest dla niego sprawą priorytetową,ze moje szczescie jest takze szczesciem dla niego....ze nie jestem juz teraz w stanie niczym go zranić,on wszystko zaakceptował,cieszymy sie tymi chwilami kiedy mozemy byc razem kiedy mozemy porozmawiac jest dla mnie najprawdziwszym oprciem,nie atakuje mnie sms,nie dreczy wciaz,zawsze czeka na mój gest,ale nas łaczy taka najprawdziwsza więż najczystsza przyjazn...mamy sie w sercu....oczywiscie ze gdybym była stanu wolnego i bez dziecka wszystko byłoby proste...ale nie chce nie zrobie zadnego drastycznego kroku,nie moge skrzywdzić mojego dziecka...a ta niesamowita samotnosc która przezywałam,nawet bedac obok meża który był za sciana,została zażegnana....nikt nigdy nie okazał mi takiego zaintersowania ,takiej fascyncji,opiekunczosci jak moja 2..dla mojego męża od bardzo długiego czasu liczy sie tylko stan konta,choc temu zaprzecza ale wszystkie poczynania wskazują na to..spostrzegłam to jakies 1,5 roku temu było to dla mnie zatrwazjace....zreszta nie tylko miao wpływ na nasza izolację,przede wszystkim to ze przez długie miesiace miałam wątpliwosci czy ja jeszcze na niego działam jak powinna działac kobieta....i przekonywałam sie ze ...nie....zero komplementów,standardowe teksty typu..kocham cie,ale za tym nic nie było..zadnych gestów nic....ech..przepraszam ja juz wczesniej pisałam o tym.... 2 pomału przez długi czas leczył mnie z moich chorych kompleksów w które sama sie wpędzałam widzac reakcje mojej 1...nic nie musiał mówic wystrczyły posrednie sytuacje które miałay miejsce,aby mnie utwierdzic w moich przekonaniach,najbardziej mnie bolało ze z 1 znamy sie 10 lat!!!!i on do tej pory nie poznałam albo tez nie zauwaza mojej wrazlwiosci...a 2...znam sie od prawie roku i juz po drugiej rozmowie powiedział ze jestem niesmaowicie wrazliwa i ze mezczyzna który jest koo mnie musi sie stale o mnie troszczyc i pilegnowac bo inaczej wiedne i trace swój blask........................ Nic juz wiecej nie pwoiem......................... Reczywiscie moze docenie kiedys to ze mam swoje lokum cisze itp...tylko czy poradze sobie z moim nadrwazliwym charakterem będąc w srodku sama????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech... zakrecona ja tez tak mialam z dwojka... niesamowity kontakt, bardzo szybkie wzajemne uzaleznienie emocjonalne... znam go rok, a znam go lepiej niz kto inny na tym swiecie - dopelnialismy sie... on cos zaczynal, ja konczylam itp... boze, to czas przeszly... :( no tak, bywa... samotnosc w zwazku? heh, cos o tym wiem... i to jest najgorsze - jedynka kocha, ale bez zrozumienia... dwojka rozumie, ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręconanamaxa
pinezka...widzisz jak doskonale jest ci to znane..własnie 1 kocha bez zrozumienia,cholera czasami juz tak ewidentnie dawłam do zrozumienia ze mnie cos boli..czekałam zeby sie zaintersował..w koncu nie jest to jakis tempak i uwaza sie za człowkieka intelignetnego..ale w tej kwestii NIC..KURDE..musiałam wykładac "kawe na ławę"....juz mnie to dobijało.....a z 2....wspaniale dopłnienie,idelanie wyczucie moich leków nastrojów...... dlaczego tak musi byc????? ech..pinezko wlanełabym sobie pozadnego drinka..tylko co to da??/za chwilke musze odebrac mojego małego misia z przedszkola.... pozstaje mi tylko cudowna muzyka która sie obydowje fascynujemy..ostre brzeminie potrafi czasem ukoic ból..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie ukoi chillout :) nie slucham naszych kawalkow - moich i dwojki - nie moge jakos...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconanamaxa wiesz, zazdroszcze ci.....my z dwojka nigdy nie dotarlismy do tego etapu, ale moze to swiadczy o tym, ze to jednak nie byla taka milosc. to , co stalo sie pod koniec, i to, ze w jego zyciu na dlugo przed naszym rozstaniem pojawila sie kolejna kobieta, swiadczy o tym, ze jednak mnie nie kochal. i moze dlatego nigdy nie dotarlismy tam gdzie ty.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alekszandra, przeczytałam Twoje wpisy. zazdroszczę Ci tak szybkiego dochodzenia do siebie i to że mąż jest dla Ciebie przyszłością. To dobrze! To bardzo dobrze! Mój mąż nie jest moim wrogiem.Myslę, że na poziomie głowy-rozumu, pasujemy do siebie. jednak świat emocji wrazliwości , i nie myślę tu tylko o miłości, mamy radykalnie różny. To z tego powodu ja odsunęłam się od niego 6 lat temu. Żyliśmy w przyjaxni, zrozumieniu. mamy różne zainteresowania więc nie odczuliśmy tego jako znaczącą zmianę w życiu. Tylko, że serce nie lubi pustki. Mój mąż szukał i znalazł nowe uczucie 4 lata temu. Ona jest od niego dużo młodsza.Łączy ich jedna pasja. A to, że mnie opuściła miłość druga, nie daje mi prawa niszczenia uczucia mojego męża. Nie mam mu nic lepszego do ofiarowania. Szanuję go, doceniam ale nie kocham. On wygląda na zakochanego, mimo że to już 4 lata. zapytacie, dlaczego nie odejdzie? Myślę, że to z powodu zobowiązania(przysięgi), odpowiedzialności... chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie teraz. teraz to chyba potrzebuję leków, tak jak Ty Alekszandra pomaga mi to pisanie do Was. dziękuję, że piszecie do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, to co wydarzylo sie pod koniec wiele wyjasnilo. jestem osoba wrazliwa i ...uczciwa. nie potrafilam sobie poradzic z ta sytuacja bo mialam poczucie winy w stosunku do mojego meza. chcialam sie rozwiesc nie po to, zeby usidlic 2 , ale po to, zeby juz nie oszukiwac, nie zyc na pol. moja dwojka tlumaczyl mi, ze nie moge tego zrobic, ze trzeba zaakceptowac ta sytuacje. ja wierzylam , ze mowi tak dlatego, ze faktycznie uwaza, iz za wiele zlego by sie stalo. mam dzieci. wierzylam, ze chodzi o moje dobro. jednak poczucie winy doprowadzilo mnie do zalamania nerwowego, kiedy zaczelo byc ze mna niedobrze 2 stopniowo zaczal znikac z mojego zycia, choc caly czas slal sms-y, kocham, tesknie, i mnostwo innych.a potem...wiecie juz co bylo potem... teraz z perspektywy czasu wiem, ze jedyny gest milosierdzia w moja strone, to to, ze odwiodl mnie od odejscia od meza...wiec jednak byl ludzki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakręconanamaksa, kiedy czytam Twoje wpisy to tak jakbym czytała o sobie z2....było cudownie. nie potrafię niczego sensownego do Ciebie napisać. Życzę byś była szczęśliwa a zarazem boję się, że tak mocno może cię zaboleć....ale przecież każda historia jest inna Proszę, myśl o sobie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiosna1 ja nie dochodze do siebie. we mnie jest pustka, probuje robic wszystko, a nie wychodzi mi nic. pisalam wam, ze odstawiam leki. odstawilam i juz od kilku dni zasypiam o 5 nad ranem. o 7 wstaje. nie wiem ile dam rade tak ciagnac, pewnie niedlugo wyrzuca mnie z pracy. na wszystkich patrze jak na oszustow, moje zycie to wspomnienia, jazda na cmentarz, a reszta to czynnosci zaprogramowanego robota. kola meza chodze jak kolo skarbu, jak mysle o tym co tak naprawde mu zrobilam to chce mi sie wyc. to dobry czlowiek, dopiero teraz staram sie go rozumiec, nie odrzucam. gdyby to ktos z boku obserwowal, pewnie pomyslalby ze robie to ze strachu, ze teraz on mnie odrzuci. a mnie po prostu cala ta sytuacja, smierc kogos bliskiego, potworny bol, zawod, otworzyly oczy na to, co naprawde jest wazne w zyciu.nigdy nie dam sie poniesc. wiem, nigdy nie mow nigdy. ale zastanowilam sie nad tym porzadnie, nie wolno zyc w sporze z wlasnym sumieniem. tym bardziej, ze to , co dla ciebie jest wszystkim, dla kogos moze byc tylko zabawa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alekszandra, przepraszam za pochopną ocenę Twojego stanu ducha, lecz tak bardzo chciałam uwierzyć, że mozliwe jest szybkie gojenie się ran. Ja też zastanawiam się, co dalej? Na co postawić? cenię sobie bardzo książki De Mello - duchowny, ale z duchowością ponad katolicyzm. te jego ksiązki np. o Miłości,to takie krótkie kazania, które irytują, prowadzą do buntu. Ale mnie złościł!!!!!!! Tylko, że te jego słowa wracają, niepokoją, zmuszają do refleksji... Może czytałyście? Wg niego człowiek, który potrafi kochać jest jak dobrze nastrojony instrument, który może grać w różnych orkiestrach...i po to aby pięknie\"grać\" nie potrzebuje jednego zespołu. mało tego kiedy warunkujemy swoje szczęście od innych(męża, dzieci, rodziny, pracy) to tak naprawdę nigdy nie zazna szczęścia. Wg niego szczęście jest w nas bez względu na okoliczności....powiedzcie sme, jak się nie buntować na takie słowa? Ale kiedy tak czytam jak wiele zawodu, niepewności, rozczarowania kryje się za naszymi doświaczeniami to już sama nie wiem, czy On nie ma racji. Byś takim dobrze nastrojonym instrumentem! jak to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alekszandra, nigdy nie wątpiłam, że mój mąż to porządny człowiek Tylko wiesz on jest taki jak mąż zakręconejnamaxa. Mieszkałam z nim i mieszkam. Nie kłócimy się. Chciałam więcej! i miałam ale odeszło...... została rozpacz, że minęło, że nie było dość dobre, dla kogoś kto był dla mnie całym światem....ale to boli!!!!!!! A mój mąż- porządny? gdy tak mu się przyglądam(Wierz mi ze zrozumieniem i troską) nie jest tym staruszkiem, którego chcę mieć przy sobie gdy starośc nadejdzie. Rozumiesz? Bycie z porządnym człowiekiem, z którym nie masz wspólnego języka, to wydaje mi się za mało. Tylko, czy potrafię być sama? boję się tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już pójdę! Dobrego popołudnia Alekszandro. Nie bdź dla siebie zbyt surowa. dziekuję Ci za czas dla mnie PS.wysłałabym ci kwiatka ale nie wiem jak to się robi:) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosenko--witaj kochana w naszej grupce:)🌼 Co raz gorzej ze mną:( ,nie tylko z powodu 1 i 2,chodze po kątach ,płacze ,nic mi nie wychodzi:(:(to juz trwa za długo:(:(chyba powinanm przenieść się na inny topik np.jak nie zwariować,lub jak leczyć depreche:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna ines musimy sobie jakos radzic. a depreche leczy sie prosto. idziesz do psychiatry, a on wypisuje leki. bierzesz je wieczorem ( ja akurat takie mialam) i przez nastepne 24 godz jest ci wszystko jedno. bylam na silnych dawkach kiedy wybieralam trumne dla brata. kiedy spoytalam pana z zakladu pogrzebowego czy ta aby jest wygodna, to patrzyl na mnie jakby ducha zobaczyl. a ja nic. kompletnie nic. powtorzylam pytanie. to cos takiego, ze wiesz dokladnie co mowisz, robisz, ale to jest tak jakbys to tylko widziala i slyszala. jestes jak glaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleksando..nie potrafie pójść do lekarza..siedze cały czas w domu,nie wychodze wogóle do ludzi..nie potrafie juz normalnie funkcjonować ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inesko co znaczy ze sie nie obudzisz?????? masz fantastyczna core :) wiosno... masz racje - bycie porzadnym to za malo i mimo, ze kocham na swoj sposob swoja jedynke, to brakuje mi w nim szalenstwa, spontanicznosci... wolalabym zeby byl niegrzecznym chlopcem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×