Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama dwulatka*

Jak utemperować złośliwego dwulatka

Polecane posty

Gość mama dwulatka*
Dziś wypróbowałam metodę niereagowania. I jest pierwszy sykces :) Na razie spróbuję tak i zobaczę co będzie sie działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powodzenia,mamo dwulatka! tylko pamietaj-zawsze postepuj tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yellow-nikt nie bije dzieci bo po prostu sie ich nie bije. z ta policja to byla taka sytuacja,ze jakis Polak dal klapsa maluskiej dziewczynce na ulicy.ludzie byli tak zszokowani,ze wezwali policje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
intuicja i serce matki sa wspaniale i konieczne.....jednak musza byc poparte wiedza.nie mowie o slepym trzymaniu sie poradnikow.wiem jednak,ze podtawowe rzeczy ktore musimy wpoic dzieciom to szacunek do innych,szacunek do siebie,nauka samouspokajania(w przyszlosci pelnej samokontroli),nauka radzenia sobie z przeciwnosciami losu(wewnetrznie,nie mowie o radzeniu w sensie oddawania) a wlasnie co do oddawania gdy ktos uderzy-oczywiscie,ze tak! moja niania nigdy nie karze tego,ktore sie tylko obronilo.nigdy tez nie wsadza w krzeslo winowajcy tak od razu,najpierw kaze mu siedziec z dala od innych dzieci,ale normalnie wsrod zabawek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serce matki czesto kaze rozpieszczac...:-) dlatego slucham rozumu. serca wielu matek kaza im podstawiac dziecku wszystko pod nos i wychowuja sie egoisci. serca matek kaza wstawac w srodku nocy do poplakujacego dziecka,ktoremu nic nie jest oprocz faktu,ze nie wie ono co wlasciwie ma robic gdy sie przebudzi. rozum matki podpowie wtedy by nie przyjsc i dac dziecku pojac,ze gdy sie przebudzi ma po prostu zamknac oczka i zasnac znowu. obojgu to wyjdzie na dobre-matce(madrej matce) i dziecku(wyspanemu i mogacemu zyc wedlug jakiegos normalnego harmonogramu). pisze o tym,bo strasznie mnie wkurza podejscie typowej polskiej kobiety do macierzynstwa..zreszta do zycia w ogole tez.i czesto pomyslow mi juz brakuje jak przekonac je,ze naprawde moze byc lekko latwo i przyjemnie,i nam i dzieciom. chcialam cosik przekazac tutaj tez,ale chyba tez nie wyjdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agais-moim zdaniem nie ma jednej jedynej słusznej recepty na dobre wychowanie dziecka. Intuicja, \"serce matki\" i zdrowy rozsądek to niezły szablon dobrego wychowania ale tylko szablon do którego każda z nas musi indywidualnie dopisać resztę. Wpadanie w skrajności to też nic dobrego. Bo dla mnie za klapsa policja...i sesja u psychologa to skrajność ale to moje być może mylne zdanie. A to niby dlaczego tak Cię wkurzamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Mam jeszcze jedno pytanie bo nurtuje mnie juz od jakiegoś czasu. Co robicie gdy np. wyjdziecie na spacer i zapomnicie ulubionej i koniecznej rzeczy, chodzi mi o zabawkę lub maskotke, cos do czego dziecko jest przywiązane? Czy Wasze maluchy z natury są marudami czy raczej wesołymi dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Mała zawsze sama pamięta o zabraniu ukochanego misia o ile chce go wziąść, przed wyściem zawsze się jej pytam czy coś zabiera. A jak coś sobie przypomni na polu to...odpowiadam jej że przecież pytałam i nic nie zabrała-ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Jedynie przed wyjazdem na wczasy to ja sama pamiętałam żeby zaraz rano w dzień wyjazdu nie zapomnieć o misiu (bez niego nie zaśnie) bo ogólnie w domu panował haos i Mała też była lekko zdezorientowana. Ogólnie jest bardzo żywym, ciekawskim i radosnym dzieckiem, jak marudzi to jest napewno jakiś powód np. niewyspanie albo zbiliżająca się choroba, okres ząbkowania przechodziła bardzo boleśnie. Choć zarza się że po prostu ma gorszy dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie mamy! mialam byc teraz na spacerze i sie odprezyc , wdychac swierze powietrze --ale..... \"zlosliwy dwulatek\" zmienil plany , a raczej mama . Tak wiec te cyrki z wozkiem i kurta sa od moze 1-2 tygodni. Moj maz nie byl jeszcze tego swiadkiem , ja jak juz opisywalam mialam ta przyjemnasc. Tak wiec godzina 15ta , wychodzimy na spacer. Ja i maz juz si eubralismy, mala cieszy sie i wola spacer, pa pa . Ubieramy jej buty i kurtke , ja juz powoli zaczynam obserwowac jej reakcje ,moj maz niczego nie podejzewa, wyluzowany jak zwykle kieruje si ew kierunku dzwi. Kaze wsiasc corce do wozka , a ta kiwa glwa ze nie. No wiec on bierze i chce ja posadzic , ta sie wyrywa. Odrazu zareagowalam i kazalam mu ja zostawic , zeby nie robic tego na sile . Tak wiec ona uparcie nie chce wsiasc do wozka. sparecy na piechote trwaja z nia 3 minuty i koncza sie noszeniem na recach . Ze mna ten numer nie przechodzi , maz czesciej ja nosi. No wiec stwierdzila , ze albo wsiadzie do wozk aalbo nie idziemy wcale na spacer: masz mozliwosc isc na spacer siedzac w wozku lub zostajemy w domu . Ni eona chce isc na spacer piechota. Po 5 min. kazalam mezowi sciagnac kurtke , sama tez to zrobilam i usiedlism ydo stolu udajac , ze ogladamy telewizor. Cork aw ryk , zaczela ubierac tacie kurtke i wolac spacer. No wiec my znow to samo: pojdziem yna spacer jak wsiadziesz do wozka. Ta kiwa glowa , ze nie. Po 5 min. sciagnelam jej kurtke . Ta w ryk i ubiera kurtke swoja i wola spacer. My znow to samo : pojdziemy jak wsiadziesz do wozka. Troche pojedziemy i bedziesz mogla sobie tez isc. Nie -ona chce tylko isc. No i tak to plakala pol godziny , a my nie zwracalismy na nia uwagi. PO pol godziny stwierdzilam , ze trzeba zmienic metode. Tak wiec ubralam sobi ekurtke , maz swoja i udajem y, ze wychodzimy, a ona sama zostaje i mowie: jak chcesz isc na spacer , to musisz wsiasc do wozka. Ta wyje , ze uszy pekaja ze nie wsiadzie. No to nie. Wyszlismy . Ta wyje. Po chwili wracam i pytam , czy sie zastanowila , czy chce z nami jechac na spacer siedzac w wozku? Ta , ze nie i tak z piec minut. W koncu wsiadla do tego wozk a-kamien spadl mi z serca ale przypuszczalam , ze to nie koniec. Wychodzimy , ja chce jej w tym wozku ubrac kurtke a ta , ze nie -bez kurtki. I znow w kolko macieju. Chcesz isc na spacer to ubierz kurtke , bo zimno, bo mama tez ma ubrana itd. itd. nie i koniec. I znow pare raz yweszlam do domu z wozkiem , ta jeszcze gorzej w ryk , ze chce na spacer , no wiec powiedzialam : albo ubieraz kurtke albo wracamy do domu : ta ze nie ubierze : i tak to wrocilam z mezem i corka do domu i nici ze spaceru. Ryku bylo jeszcz eco niemiara ale nie popuscilam. Calosc trwala godzine czasu od momentu cyrku z wozkiem. Godzine czasu moglam spokojnie spacerowac i sie relaksowac. wiece co powoli mam uraz do spacerow, normalnie na sama mysl , ze mam te cyrki przechodzic boje sie powiedziec: corci idziemy na spacer. Cz ydobrze postapilam nie ulegajac? Jak wy byscie to rozwiazali? moj maz byl w szoku i juz chcial popuscic mowiac: to pojdziemy na piechote ale wiedzialam , ze jak dzisija popuszcze to znmow caly tydzien nie siadzie mi do wozka. On jest w pracy to sie nie meczy, a ja musze caly tydzien z koleji sie stresowac. Wiec nie popuscialm. buuuuuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mapii
Wow... Przeczytałam tylko 1/10 tego co napisałyście na temat swoich dzieciaków i .... wreszcie zrozumiałam, że mój Nataniel niczym nie odbiega od pozostałych dzieci. Też mamy z nim problemy: krzyczy, piszczy, rzuca zabawkami, bije, kopie, nie chce jeść, usypianie trwa niejednokrotnie półtorej godziny. Sama nie wiem czego się juz chwytać, bo większość sposobów zawodzi. Jest tak uparty, że czasem zastanawiam się skąd on ma tyle energii. Postaram się przeczytać wszystkie wypowiedzi, i może cos zastosuję, bo w przeciwnym razie prędzej czy później chyba oszaleję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mapii
mamo 2-latki uwazam, że dobrze postąpiłaś. Wprawdzie ja nie mam tego problemu, poniewaz mój maluch wszędzie ze mna chodzi na piechotę, ale domyslam się jak może to byc uciążliwe. Nie ulegaj, mała prędzej czy później będzie musiała zrozumieć, że to Ty rządzisz. Poza tym z praktycznego punktu widzenia musisz utrzymac przy swoim bo nie będziesz w stanie wkrótce wyjść swobodnie po zakupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuję się pod tym co powiedziała Mapii. Ja na szczęście nie mam tego problemu. Jedno co bym zmieniła to nie stosowałabym zmiany metody. A ustępowałaś jej wcześniej tzn. szła na spacer po takich scenach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Mamo 2-latki, no to mój syn nie jest aż tak bardzo uparty bo jemu wystrczy powiedzieć, że idę sama i udać się w stronę drzwi a już leci i sam się chce ubierać. Uważam jednak, że dobrze postąpiłaś, a już super, że razem z mężem "trzymaliście front". U mnie pewnie skończyło by się to karczemną awanturą :O Dla mnie teraz największym problemem jest karmienie i usamodzielnianie syna :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo 2- latki - i ja uważam, że dobrze postąpiłaś :-) Tak trzymaj... Wyobrażam sobie, jak musiał się czuć Twój mąż - pewnie był przerażony, bo nie widzi tego na co dzień ;) Ale dobrze,że tego doświadczył... Ja nigdy aż takich cyrków nie miałam, aczkolwiek zdarzają się ostatnio różne \"awanturki\" Związane oczywiście z wychodzeniem na dwór. Ja chcę wyjść, bo uważam, że powinnysmy się dotlenić. A ona ma inne zdanie i opór stawia, przed ubieranim spodni, bluzy... Czasem trwa to dość długo, ale ja zawsze zwycieżam :) A jeśli chodzi o kurtkę, to już pisałam - jak nie chce założyc, to pozwalam jej wyjść bez, zawsze sama już pod bramą stwierdza, że jest zimno i sama prosi o kurtkę :) Problemem u nas ostatnio jest... ograniczanie ilości jedzenia - jakby jej pozwolic, jadłaby od rana do wieczora... Tak to jest - jedni użerają się z niejadkami, a ja muszę mojej córce wydzielać, taki ma apetyt... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Jonko - jabyście nam oddały troszkę apetytu a my Wam wstrętu do jedzenia to wyszłyby nam idealne dzieci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem postapilas bardzo dobrze,troszke tylko zaryzykowalas gdy z mezem wyszliscie niby bez niej,bo jesli ona by nie ustapila to wy przeciez nie moglibyscie naprawde zniknac bez niej-i corka moglaby zalapac,ze blefujesz. poza tym zrobilas wszystko idealnie. prawdopodobnie po 2-3 razach corka wejdzie do wozka i da ubrac kurtke bez problemu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
jeszcze chciałam na moment wrócić to mojego poprzedniego pytanie. Yellow, nie wydaje mi się, żeby dwuletnie dziecko było w stanie pamiętac o swoich zabawkach, zwłaszcza jesli używa ich tylko gdy jest zmęczone lub np. zdenerwowane. Mój syn nie pamieta i nie daje sobie wytłumaczyć, że i ja zapomniałam. Zdażyło mi się to dwa razy i za każdym razem kończyło się histerią. A czy Wasze dzieci łatwo dają sobie cos wytłumaczyć? Bo mój syn potrafi zawodzić i acały dzień jeśli nie zajme go czymś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo dwulatka-moja Mała ma swojego ukochanego misia którego zawsze ma \"pod ręką\"nawet w dzień gdy się bawi, po nocy zabiera go z łóżeczka i tak z nią wędruje ten biedny miś którego dziś postanowiłam wyprać:) i ... był mały problem przy spaniu dopołudnia. Nawet się nie awanturowała tylko siedziała z miną biedaczka w łóżeczku i nie mogła zasnąć:(. A że miś przechodził ekspresowe suszenie na kaloryferze i był lekko wilgotny w środku więc dałam jej. Upłnęło 5 min. i mojego dziecka nie było, spała jak suseł. Myślałam że chodzi Ci o zabawkę do której Twój synek jest tak przywiązany jak moja Mała do swojej. Z tłumaczeniem to jest różnie, przeważnie udaje się ale czasem kończy się płaczem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
mój syn tak jak Twoja córka był a może jest przywiazany do misia. Nosił go ze soba wszędzie. Miałam dwa takie same, żeby nie było problemu jaki Ty miałas dziś ;) a Mały i tak się zawsze zorientował, ze to inny miś ;) no ale nie o to pytałam. Teraz, w związku z tym, ze jak widział tego misia to pokładał sie do spania, (mógł przelżęć cały dzień) daję mu go tylko przed snem i w sytuacjach dużego stresu czy zmęczenia. No i ostatnio go zapomniałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie jeszcze się nie zadrzyło zapomnieć i szczerze to ... nie mam koncepcji co bym zrobiła gdyby się zarzyło bo wiem że miś jest\" lekiem na całe zło tego świata\";). Jak dalej wyjeżdzamy to ... nic nie jest tak wazne jak to żeby zapakować MISIA. Na spacerze to\" pół biedy\" bo pewno próbowałabym coś wytłumaczyć w stylu że...miś teraz śpi itp. może by podziałało. Ajak nie to pewno szybszy powrót do domu bo wiem jaki ON jest dla niej ważny ale nie wiem, tak mi teraz takie rozwiązanie przyszło do głowy. Kurcze przewidująca jesteś z tym zakupem drugiega misia. choć ja nie przypuszczałam że ona tak się do niego przywiąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
mój mały jest alergikiem dlatego misia piorę co 3-4 dni więc od razu wiedziałam, że bedziemy potrzebowali ich więcej, ale niestety w sklpeie były tylko dwa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie protestował jak mu zaczęłaś \"wydzielać\";) misia tylko do spania? U mnie miś pojawił się jak mała zaczęła zosawać z nianią. Bo mimo że mam wspaniałą nianie która przepada za dziećmi zresztą mała mówi do niej babciu:) to mała zaczęła z nią zostawać wcześnie bo miała tylko niecałe 5 miesięcy a ja musiałam wrócić do pracy. I przez to chciałam żeby miała coś wyłącznie swojego do czego będzie mogła się przytulić jak mnie nie będzie. Stąd misu funkcjonuje cały dzień. I teraz to nawet nie śmiałbym jej go zabierać bo to dla niej byłaby wielka tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
troszkę protestował bo był już duży, miał prawie 2 lata, ale nie jakoś znacząco. A myślałam dokładnie jak Ty. Ale lekarka mi tak poradziła. Sprobowałam i dalismy radę ;) Teraz w dzień żadko sobie o nim przypomina. Włąsciwe to tylko w wózku, przed spanie i w samochodzie jak się znudzi. A jak czasem zapomne go schować to zaraz go przytula i się kładzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo dwulatka a powiedz mi dlaczego radziłaś się w tej sprawie lekarza?, Twój synek chodzi do przedszkola czy masz opiekunkę czy Ty z nim jesteś? . Dzwiewczyny a jak wygląda u Was sprawa nocnika. Moja Mała co prawda dopiero w lutym skończy 2 latka ale na froncie nocnikowym ponioszę jak narazie totalna porażkę:(. Ona doskonale wie do czego służny nocnik, wysadza do niego wszystkie misie, lalki żeby robily siku. Sama tez usiądzie tylko że nie wytrzyma na nim nawet minuty, stwierdza \"jusz\" i wstaje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Yellow, Poszłam do lekarz bo dziwne wydawało mi się, że mały niby leży cały dzień ale jest taki bardzi niespokojny. U niej oczywiście syn też był z misiem. No i jak ona zoabczyła jak on układa go n moich kolanach i przykłada głowę to stwierdziła, że w tym tkwi problem. No i miała rację. Zaczęłam chować misia zaraz po spaniu i przeszło, a syn jeste teraz o wiele weselszy. Co do nocnika. Ja wykorzystałam to, że było lato i puszczałam synka bez pieluszki. Tylko w majtkach i spodenkach. Po paru dniach załapał o co w tym wszystkim chodzi. A po miesiący spał już przez pieluszki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no a u mnie sie nawet nie probuje do skonczenia dwoch latek.panuje przekonanie,ze nigdy nie wiadomo,a nuz dziecko sie przestraszy czy zawstydzi jesli posadzi sie je za wczesnie...bo w sumie to przeciez zaden problem,wiec i ja nawet nie probuje jej sadzac do drugich urodzin.owszem,nocnik jest,czasem jej mowie,ze mama robi tu,a emilka tam-i gdyby chciala sama siasc to niech sobie iedzi,ale ja jej narazie nie sadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o-perka
do mamy 2 latki! niezbyt rzumiem o co chodzi z tym wozkiem, jak dziecko chce isc na nogach to ncih idzie, w tym przypadku to bylo dl amnie uparcie rodzicoc w pokazanie kto tu rzdzi! ja bym pozwolila dziecki isc na nogach ale wzielabym wozek a jak dziecko sie zmeczy to nie brac go na rece tylko wsadzic do wozka. wydaje mi sie, ze sa rzeczy ktorych nalezy sie twardo trzymac bo np chodzi o bezpieczentwp dziecka, ale to, ze nie chce wsiasc do wozka tylko wyjsc z domu na nogach to nie jest tragedia!!! mnie ten opis zszokowal, ale widze, ze tylko mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja tez uwazam, ze poprostu biore wozek a nie pokazuje kto tu rzadzi, ja tez bylam zszokowana ale tyle mam wypowiadalo sie, ze to dobre postepowanie, wiec sie nie wypowiadalam, ale ja osobiscie bym powoedziala dziecku i zreszta tak zawsze robie: sluchaj bedziesz szla na nozkach ale pozniej mamusia Cie nie wezmie na rece i dlatego biezemy wozek. Jeszcze mi sie nie zdarzylo, zeby nie posluchala. Jestem zdania, ze nie trzeba na kazdym kroku pokazywac kto tu rzadzi bo to samo naturalnie wychodzi, ale zeby dziecko nie moglo chodzic tylko musialo jezdzic w wozku, tez bym sie buntowala. Kiedys przeczytalam, ze trzeba czasem pomyslec co wtedy moje dziecko czuje a bedzie latwiej. Dzieci bardziej niz dorosli potrzebuja przestrzeni i dlatego nie chca siedziec bez wyraznego powodu w wozku, ale to tylko swiadczy o tym, ze dziecko sie prawidlowo rozwija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też bym na siłę nie wsadzał do wózka. Mój mały wsiada do niego jak zmęczony, ale zabieram go (mówię o wózku a nie o synku ;) )tylko jak idziemy na zakupy lub jak mam coś ważnego do załatwienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×