Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szersze spojrzenie

nie wszyscy zdradzają z nudów albo ciekawosci

Polecane posty

Gość na razie jeszcze.....
w sumie pozostalysmy same....coz rodzina zagarnia od kompa...pewnie jeszcze zajrze... Olka dobranoc na razie... milo bylo porozmawiac i dojsc do jakiegos jednak konsensusu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudny temat. Nie ma we mnie aż tyle wyrozumiałości co w Was, dziewczęta niektórych:)- podziwiam,...ale nie ma też jakiejs stygmatyzacji, ostracyzmu i potępienia zdradzających. Mam świadomośc wielu czynników, które zmuszają do różnicowania zdrady, co chyba zresztą od jakiegoś czasu juz tu robicie:). Ja mam bardzo dużo wyrozumiałości dla ludzkich słabości i dużo potrafię zrozumieć, raczej skłaniam się do postaw Atmo, oj tak, czuły humanisto:)🌻...ale i niektóre założenia komiczne(akurat na tym topicu:P),,,nie sa mi obce. Nie mniej jednak traktuję zdradę bardziej radykalnie i myślę też ,że istotne jest to co nam mówi nasza postawa o nas samych. Bo jak już ktoś pisał, nasze poglądy tworzą doświadczenia i obawy. Więc myśle, że jeśli ktoś np zieje jadem w tym przypadku na zdradzających, to jest to tez ważna informacja dla niego samego. ot takie przemyslenia, czytam dalej:) Atmo, gdzies jest?:D🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka32
no tak,,,bo choć ja bywam akurat w tym przypadku mniej wyrozumiała( w wielu innych zaskakuję ludzi empatią:D), to przecież co do podstaw zgadzamy się idealnie:D...dobrej nocy...🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka32
własnie,,,Atmuś( wybacz:P)...gdzie się zapodziałeś?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesniara111
ja zdradzilam,zdradzac bede bo jak ktos to juz zdazyl zauwazyc "zdradzajacy/a szuka czegos- czego nie moze znalezc w swoim zwiazku". Moje proby na ulozenie zwiazku spelzly na niczym,zmian nie ma. Zdradzilam i wiecie co-jestem teraz milsza dla meza:) Jestem dwulicowa,wstretna,ale radosniejsza. Nie moge doczekac sie nastepnego spotkania....z kochankiem oczywiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie się udało...
nie zdradzić. Mojego męza nie było 8 miesięcy. Rozrywała mnie tęsknota, brak bliskości, dotyku. Mam ogromny temperament. Bywały okazje,,,ale po prostu nie potrafiłabym:(. Może tez dlatego, że pożądanie jest u mnie silnie sprzężone z uczuciami, a te sa zarezerwowane dla mojego partnera. i tylko mam nadzieję, że i on dał radę.......................................... pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka32
i...dobranoc:( achhhh...ten pożegnań czas:D🌻😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hola, hola, drogie panie. Są pewne granice mojego zrozumienia, tolerancji, miłosierdzia, przyglądanią się kontekstowi. Jeśli przyczyną zdrady miałaby być kilkutygodniowa lub kilkumiesięczna rozłąka czy choroba w normalnym, kochającym się małżeństwie, to ja jestem za karą śmierci przez nabicie na pal, poprzedzone obcięciem untensylii 😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Atmo o jakie zrozumienie Ci chodzi? napisałam tylko o okolicznościach i możliwych przyczynach zdrady w kontekście fizjologii i psychiki człowieka ocenianie zostawię innym, Innemu? ja nie czuję się władna tego robić uważam też, że nie mam takiego prawa sama nie pochwalam zdrady, ale jestem w stanie zrozumieć pobudki jakimi ludzie się kierują to źle? hmmm muszę być taka, moja praca ode mnie tego wymaga, sama zaś osobiście tego nie odczułam na sobie, więc ...na pewno jest mi łatwiej, niż gdyby mnie oszukano i zraniono, albo gdybym sama potrafiła coś takiego zrobić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradzam z miłośći
i tak do nastepnej zdrady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje. Wszak napisałem - Są pewne granice mojego zrozumienia...:) Pojawiła się postawa akceptacji dla zdrady z powodu - bo mi się zachciało, tak to zrozumiałem. Bo wprawdzie kocham żonę, wszystko jest ok, a domu wspaniały sex itp., ale hormony, delegacja, i mi się chce. Humorystycznie, bo dzień jakoś zacząc trzeba, powiem - jak masz chęć, to se wkręć, śrubkę w d u p k ę numer pięć. Jest różnica, nie tylko semantyczna między zrozumieniem a wyrozumiałoścą. Powinienem użyć tego drugiego słowa i napisać : -Są pewne granice mojej wyrozumiałości ;) :D A tak po prawdzie, to witam Panią :) i dziękuję za nocny dowód miłości ;) Proszę nie rozwiewać od razu moich złudzeń ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się zapytam ... od którego momentu zaczyna się zdrada ? Czy musi być akt fizyczny zdrady, ten najbardziej ją definiujący ? A myśli, które gdzieś wędrują w inną stronę, flirt (och jakże nieszkodliwy), delikatne ciepłe słowa i czułe spojrzenia, marzenia o kimś innym.... Fizycznie nic się nie dzieje. Jak łatwy jest do tego internet. Przecież dzielą nas kilometry i ekran. Są tylko słowa. Można w każdym momencie wyłączyć. Czy granicą jest możliwość otwartość wobec tego, którego kochamy ? Dopóki możemy mu to spokojnie pokazać ... jest OK. A jeśli czujemy, że może zaboleć .... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok nie będę rozwiewać niczego :D sama za to jestem z rozwianym włosem a czemu? kotka moja po mnie skacze okazując mi miłość \"po kociemu\" Kredko na pewno zdrada nie jest jedynie aktem fizycznym, jeżeli ktoś ma na nas taki wpływ, że zaczynamy o nim myśleć coraz cieplej i cieplej, że marzymy o tej osobie, nie tylko w kategoriah seksu, ale i bycia z nią razem, że dla tej osoby poświęcamy czas, czy to na necie czy w rzeczywistości, kiedy żyjemy jej życiem, sprawami, problemami, zwierzamy się z drobiazgów i rzeczy ważnych jej, a nie swojemu partnerowi, stajemy się sobie coraz bliżsi ... nie musi dojść do konsumpcji, tworzymy przecież z taką osobą związek, czy to wirtualny, czy rzeczywisty ... to jest zdrada partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zatem zastanawiam się , gdzie jest rozsądna granica między bólem a tolerancją. W którym momencie flirtujący mąż przekracza granice wynikające z grzeczności i układności wobec pań.... Przecież nie zdradza, nie ma aktu fizycznego, ale dzieje się coś co boli. Wtedy może czysto fizyczna czynność zdrady w napotkanej agencji mniej by zabolała. Najgorszy w zdradzie, nie jest sam stosunek fizyczny. Paradoksalnie wybaczamy mężom tzw. skok w bok po pijaku. Ale zdradzone uczucia ... to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty musisz Kredko jasno wyznaczyć te granice mężowi jeżeli rozmawia z kobietami na necie o takich sprawach, o których z Tobą nie rozmawia kiedy zwierza się im wytwarza bliskość i intymność kiedy bardziej ufa im, niż Tobie kiedy rozmawia o seksie w taki sposób, że wiesz, iż gdyby mógł, zrealizowałby te fantazje bez wahania kiedy zamiast spędzać czas z Tobą, woli kilkać z innymi kiedy ukrywa swoje maile i archiwum na komunikatorach ... i najważniejsze - jeżeli Tobie sprawia ból, wie, że tym Cię zrazi do siebie i upokorzy Cię w jakimś stopniu, że stracisz do niego zaufania, a pomimo to ...robi to nadal ...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"W którym momencie flirtujący mąż przekracza granice wynikające z grzeczności i układności wobec pań....\" To jest niezwykle istotne pytanie. Powinienem to chyba napisać dużymi literami. Odpowiem tak - wtedy, gdy to zaboli. Nie jego, Ją. Powinien na tyle Ją znać, by wiedzieć, by znać granice Jej bólu. I uwzględnić to, pamiętać o tym, nie naruszać, nie przekraczać. Czasami to trudne, bo i granice nie sa stałe, nie zawsze o nich pamiętamy, i egoizm bierze górę. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość często jednak
ludzie komplikują sobie żywoty na własne życzenie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w skomplikowanym życiu, ludziach, zwiąkach nie ma tak naprawde nic fajnego, a juz na pewno nic wzniosłego.... tak naprawde wiekszosc cierpiących w związku i zdradzających \"z winy zaniedbań własnego partnera\" sami wpakowali sie w taki układ, sami w nim trwają i na dodatek czerpią z tego jakąś masochistyczną satysfakcję... wiele kobiet uwielbia nadawać sens swemu życiu poprzez trwanie latami przy skurvielu bo to je (w ich mniemaniu) uwzniaśla... myslą \"on jest dla mnie taki zły a ja się tak dla niego poświęcam\"... ile razy słyszałem od koleżanek o nowopoznanym gościu \"to taki ciekawy facet\"... który przy pierwszym poznaniu od razu ujawniał się jako totalny świr o zmianach nastroju jak baba przed okresem i fochach wiekszych niż nawet niz jego rozbuchane ego... ale to był człowiek skomplikowany... i właśnie, po latach udręki z takim facetem mozna wpisac sobie na kafe zdanie pokazujące jak wielkim jest się człowiekiem i jak skomplikowane ma sie zycie... i oczywiscie jaką jest się dzieki temu fajną i godną podziwu osobą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bywa, Victorio. A później świadomość własnych błędów boli, jak cholera boli. :( Na mnie też już czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komiczne, Twoja ostatnia wypowiedź to jest to.... dla mnie trafiłeś w sedno, bo dawno temu dałam się wpędzić w coś takiego. Uciekłam w końcu, bez zdradzania. PS Odbija mi maila do Twojej poczty, a tak się rozpisalam:P;), demony mnie prześladują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Victorio. Bez urazy. 🖐️ Nie używam środków przeciwbólowych. Ból jest sygnałem. Nie chcę znieczulać swojej głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIektorzy
zdradzaja zeby sie dowartosciowac poza zwiazkiem... zeby poczuc znowu dreszcz niepewnosci zainteresowania potwierdzenia wlasnej atrakcyjnosci u kogos...trzeciego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka32
komiczne.. ostatnia wypwiedz - pełna racja... nadawanie sensu życiu przez jego komplikowanie, gdy cierpią inni....i argumenty, że będzie co wspominac na starośc, że to takie fajne i w w ogóle..cóż, i bez tego można mieć ciekawe życie, nikogo nie raniąc i samemu nie cierpiąc. Bo nie czarujmy się, takich szczęśliwych romansów jest garstka, często konćzy się zakochaniem, bólem, rozpadem związku, stratą, cierpieniem dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×