Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość prawie 40
Antony de Mello jest jezuitą pochodzącym z Indii... Zaś jeśli chodzi o Don MMiguel Ruiż jest szamanem pochodzącym z Meksyku.. To dwie różne osoby.. A skoro już o de Mello mowa to przytoczę jego przypowieść: "Pewien człowiek znalazł jajko orła Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafiła nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty? Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruczając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył oszołomiony. -co to jest?- zapytał kurę stojącą obok. -to orzeł król ptaków - odrzekła kura. Ale nie myśl o tym, ty i ja jesteśmy inni niż on. Tak wiec orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, że jest kogutem w zagrodzie" no więc orlice rozwińmy skrzydła :) i nie chowajmy kogucików pod skrzydłami :) Niech się rozwiną tak jak zaprogramowała ich natura - pięknie i dostojnie. niech nam pokażą swój potencjał... Jak mi poszła przemowa? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
dziękuję i kłaniam się nisko... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zachęcona do archiwizacji wpisów, znalazłam swój pierwszy na tym topiku: Od kilku dni czytam wasz topik, bo znów jest mi gorzej i potrzebuję wsparcia i rad mądrych kobiet Wybaczcie, że nie będę opisywała swej hictorii = może kóraś czytała kiedyś na \"Sposobach zdradzonych żon\" lub ostatnio \"Dorosłych Dzieciach Alkoholików\". Tuptusiu - mój mąż, gdy zapytałm podobie jak Ty: - skoro już nie wierzysz, że mozemy byc ze soba szczęśliwi nie odejdziesz do tej swojej miłości odparł: - Bo ja mam instynkt zamozachowawczy I co Wy na to? Zachęcona przez idaalię, kupili w środę „Kobiety które kochają za mocno”, trochę to otwiera oczy na schematy w które wpadłam  Ciężka i dług praca przede mną, ale CHCĘ się jej podjąć. - Chcę pokochać siebie – by móc pokochać bliźniego. - Chcę nauczyć się stawiania granic swojego JA – z dziećmi też widzę, że je zacieram  - Chcę żyć, cieszyć się i mieć marzenia – bo od dłuższego ich nie mam. Od 5 lat cała spalam się na WLAKĘ o małżeństwo, rodzinę, miłość mojego męża. Już widzę, że chore. Już dość... ale to już było... już kiedyś tak pisałm i nawet niłam takie hasło \"Teraz ja\" Czy mnie ktoś zamknął tu na zawsze? Puk, puk, jest tu ktoś do pomocy? Ja ---------------------------------------------------------------------------- Cztery umowy - Tuptusiu nadal tu kiblujemy! Wkurza Cię to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
kiedyś myślałam tak jak Weronika, tak jak ona chciałam czuć wolność wyboru i dawałam ją sobie... Potem przeczytalam o tym w książce Paolo Coelho. "Na ulicy będę patrzeć mężczyznom głęboko w oczy i nie będe się wstydzić, że mnie pożądają, ale zaraz potem pójdę do delikatesów i kupię najlepsze wino na jakie będzie mnie stać i wypiję je z moim mężem, bo chcę się śmiać - z nim. Mężczyzną mojego życia, którego kocham" Tak można tylko kochać kogoś, kto zna swoją wartość i kto kocha tak samo. Czyż to nie jest piękne? Wybierać zawsze tak samo i chcieć zawsze tak wybierać? To było o mnie, tak myślałam i czułam. Wolno i nieskrepowanie. On wie mnie to zabił. Co za d..pek. Nie wiedział co czyni. Widać nie był tego wart. To byłam ja z nim jeszcze nie tak dawno. Do czasu, aż mnie zaczął zniewalać, zazdrością, presją, obsesją. Kazał wybierać, choć już wybrałam. Gasił to systematycznie powoli... Czy znajdzie się kiedyś ktoś kogo będę mogła tak kochać? Faceci są czasem beznadziejni... Nie wiedzą co tracą :( Wybaczcie, przeglądam pamiętnik z cytatami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
...a pro pos owej szkoły w Anglii- tydzień temu moja znajoma oddała swą córkę do tej właśnie placówki.będę miał za jakiś czas ciekawe spostrzeżenia.podzielę się informacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
może zmienię trochę klimat na "miłosny" jeszcze jeden piękny cytat: "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy zrozumieć, miesza nam w głowach." Paolo Coelho "Zahir" I co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
YEEZ - dla mnie druga umowa to - pozwolić wszystkiemu być takim jakie jest.po prostu . dać wolność od i do czegoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
.............kochać to dać wolność................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
"Faceci są czasem beznadziejni... Nie wiedzą co tracą " - jak to pisałam miałam na myśli mego męża oczywiście. Zdusił to co piękne... Nie wiem czy jeszcze kiedyś będe taka... Próbuję na nowo odnaleźć siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
Tak, autodetoks - kochać to dać wolność. "miłość jest jak żywe srebro (tzn. rtęć) w dłoni, masz je póki trzymasz dłoń otwartą, jak ją zamkniesz - ucieka między palcami" - nie wiem kto to powiedział... Jak znajdę opowiadanie o gołębiu, jak sprawić siłą miłości by dał się dotknąć, to przytoczę. Jest gdzieś w zbiorze opowiadań "Być jak płynąca rzeka" Paolo Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
na razie znikam do obowiązków... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boze to wszystko jest o moim zwiazku w dzien w dzien jestem ponizana ze jestem kur*** szmata dziw***ruchawica pier**** ze jak jest w pracy to pewnie sie kur*** bo taka ze mnie zdzira,chodz to nie jest prawda,nie raz zostalam olana przez niego prosilam,dzwonilam,pisalam esy kochanie prosze badz szybko w domu bo synus zachorowal ze potrzebuje jego pomocy nigdy nie byl na czas przychodzil w nocy i kazal mi odpier*** sie od niego,najgorsze jest to ze nadal jestesmy razem,nie potrafie z nim zerwac,boje sie ze juz zawsze wtedy zostane sama ze juz niokt nie bedzie mnie chcial.....nawet dzisiaj prosilam badz wczesniej w domu jak dzwonilam uslyszalm odwal sie kur*** i tak do tej pory go nie ma gdzie prace konczy o 15.......jest mi strasznie ciezko po zwiazaniu sie z nim stracilam wszystkich przyjaciol,nie raz mnie posiniaaczyl na uspokojenie......chcialabym zeby ktos mnie kochal szanowal mnie i moje malenstwa......sama nawazylam sobie piwa bo kto tam zechce 21-latke z 2 dzieci...nie mam nic,nie moge pracowac bo mimo iz mieszkam z matka to ona tez jest alkocholiczka i robi nie lada awantury,grozi mi przez to odebranie dzieci bo w domu jest alkochol,chodz ja zyje oddzielnie na wlasnym gspodarstwie domowym,sama robie obiady i unikam tej kobiety jak ognia.....mi mo to niedlugo strace jedyne osoby ktore kocham i ktore kochaja mnie bezwarunkowa miloscia przez glupiego jak but faceta dla ktorego wazniejsze jest piwo i kolesie i matke alkocholiczke,mam czasami mysli samobujcze....ALE WTEDY MOWIE SOBIE STOP MASZ WSPANIALA CORCIE I SYNKA ONI BY CI TEGO NIE WYBACZYLI.........i tak zyje z dnia na dzien......nie moge wiecej pisac bo plakac zaraz zaczynam........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poruszył mnie ten fragment z \"Potęgi terażniejszości\" Trolla. Bo pokazał, jak właściwie kręcimy się cały czas dookoła tego, jak się pokochąć, jak się stać całością, jak wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Jak być swoim Obserwatorem tu i teraz. A kiedy już to osiągniemy - to albo rozstać się z miłością, albo żyć razem z miłością. Jak odejść od strachu w stronę miłości. Odkładam wszystkie książki, bo większość tych na które się tutaj powołujemy i tak czytałam.Mam wrażenie, że kręce się dookoła Macieju. Choc jednoczesnie wiem, że jednak do przodu. Mam wrażenie przeczytania, więc wracam do praktyki. Wracam do jednej z pierwszych książek, od której zaczęłam. Do \"Uzdrowienia emocjonalnego\" Ruskana.Ta i książki z buddyzmu i taoizmu są dla mnie wskazaniem praktycznej drogi do tego, o czym tutaj mówimy. Wiem, każdy ma inną drogę, ja tylko zachęcam do przeczytania Ruskana. Szczególnie Ciebie Autodetox. Dlaczego? Bo właśnie Twojego zdania jestem bardzo ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
...dziś już skończę....jutro od rana.dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdego dnia mnie straszy. Obawiam się, że w końcu zrobi, to o czym mówi i tym samym zniszczy mi życie... Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie taka chwila... I choć nie wierze w Boga to modlę się z całych sił, żeby on znalazł sobie inną i dał mi spokój... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Czy związek oparty na nałogowym uzależnieniu można przemienić w prawdziwy?\" Taki zwiazek jest mozliwy. Czolwieka ze zwierzeciem. Psem, kotem, koniem, swinia, krowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A.de Mello \"Przebudzenie\" Wściekasz się, tym gorzej dla ciebie. Nie mam najmniejszej ochoty cię ratować i odmawiam ci swego poczucia winy. Nie zamierzam nienawidzić siebie za to, co zrobiłem cokolwiek by to nie było. Tym właśnie jest poczucie winy. Nie zamierzam fundować sobie negatywnych uczuć i biczować się za swe postępki, niezależnie od tego, czy były one dobre czy złe. Oto, skopiowane z netu, rozwiniecie umowy nr 2: NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE Cokolwiek inni robią, nie robią tego z twego powodu. To, co mówią i robią, jest wyłącznie projekcją ich własnej rzeczywistości, ich własnych snów. Kiedy uniezależnisz się od opinii i poczynań innych ludzi, przestaniesz niepotrzebnie cierpieć. Nie bierz nic do siebie NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE Nic, co robią inni ludzie nie dzieje się z Twojego powodu. Ich działania i słowa są projekcją ich wewnętrznej rzeczywistości – ich snu. Jeśli ktoś mówi „jesteś brzydka”, to jest to wypowiedź o nim samym, wynikająca z umów, jakie zawarł sam ze sobą. Jest całkiem prawdopodobne, że innym razem, w przypływie lepszego humoru lub chcąc coś uzyskać, powie „jesteś piękna”. Problem w tym, że Ty wciąż jesteś taka sama. Jego słowa niczego nie zmieniają: ani w Twoim wyglądzie, ani w Twoim świecie. Wystarczy nie brać ich do siebie. Biorąc coś do siebie, dajesz tej rzeczy władzę nad sobą – by Cię uszczęśliwiła bądź unieszczęśliwiła. Czujesz się wniebowzięta bądź dotknięta. W pierwszym przypadku wzmacniasz w sobie skłonność „brania do siebie”, a w drugim – denerwujesz się, reagujesz defensywnie, co często jest źródłem konfliktów. Sama nakręcasz spiralę stresu. Przestrzegając drugiej umowy zyskasz nieopisaną wolność. Będziesz mogła iść przez świat z szeroko otwartym sercem i żadne słowa czy działania nie będą w stanie Cię zranić. Wystarczy stale pamiętać, że każdy ma swój własny świat i nie brać nic do siebie. NIE BIERZ NIC DO SIEBIE. Słowa ranią, często są wypowiedziane w nerwach, przez głupotę, a nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ale jeżeli ktoś bierze je na poważnie może zostać zraniony i to nawet na całe życie. To co mówią inni nie zawsze jest prawdą, tylko im się wydaje, że nią jest, więc miej dystans do tego co mówią inni. Nie oceniaj siebie przez pryzmat innych ludzi, tylko spójrz w głąb siebie i poznaj swoją wartość, uwierz w siebie. Droga \"no coz no coz\" - przestan sie bac, on Ci nic nie zrobi, znasz to porzekadlo o ryczacej duzo krowie? Ci co maja zamiar cos zrobic, raczej o tym nie uprzedzaja; skup sie na sobie, zbieraj sily i odwage do walki; moze zacznij bronic sie atakiem; modlitwa na pewno nie zaszkodzi, nawet jesli nie pomoze; przytulam; Maluttka88 - przeczytaj co napisalas, ale wyobrazaj sobie, ze nie Ty jestes autorka tych slow; co w pierwszym odruchu chcialabys zasugerowac tej osobie? ratuj siebie i dzieci; odizoluj sie od tego srodowiska! mam ochote poplakac razem z Toba, ale to niczego nie zmieni, a Ty musisz niestety zaczac dzialac; nie pozwol sobie na powielenie bledow Twojej matki, nie wyrzadzaj dzieciom krzywdy, jakiej sama doswiadczylas; usciski; Pozdrawiam wszystkich i dobrej nocy zycze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
Chciałam pogadać z wami na temat miłości do samego siebie. Może zacznę od tego, że byłam na spotkaniu z sympatycznym człowiekiem, który kocha samego siebie. Akceptuje siebie takim jaki jest. Również ze swoimi wadami. Mówił, że kocha swoją żonę i ona jego. Oboje się nawzajem szanują, szanują swój czas i zamiłowania... No właśnie. Jak mówił o miłości do swojej żony, czułam że to co mówi jest prawdą. Jak mówił o swoich zamiłowaniach, które sprawiają że żyje... Otóż jednym z nich jest seks. On go uwielbia, taki seks bez zobowiązań. Lubi siebie, więc go sobie w jakiś tam sposób dostarcza bo uważa, że życie jest jedno i chce się nim cieszyć. Szuka jednak wśród przyjaciółek. Jak to powiedział na tyle dojrzałych, by wiedziony o co chodzi i potem nie miał z tym kłopotu tzn by się nie zakochiwały. No z tymi słowami o dojrzałości to była czysta manipulacja, pewno ma jakieś zamiary wobec mnie. Mówi, że taki już jest i nic na to nie poradzi, że jak się zaprzyjaźnia to potem marzy o seksie z tą osobą. Ja sobie pomyślałam (z przekąsem) że ja mu w tym pomogę, by dochował wierności żonie (po prostu nie pójdę z nim tym bardziej, że mnie nie kręci, lubię go ale nic z tego). Ona go naprawdę kocha. Powiedziałam mu, że ją w ten sposób rani i nie powinien tak robić. On powiedział, że właśnie nie, bo jej nic o tym nie mówi i szuka zwykle wśród dyskretnych przyjaciółek, a na zamiłowanie do seksu nie może nic poradzić. No więc ja tu nie jestem dyskretna :). Ale nikt go nie zna więc mogę sobie na to pozwolić. Zdumiewające jak czasem ludzie myślą. A ja myślę, że tak naprawdę nie zaznał nigdy prawdziwego seksu. Takiego miłością, z połączeniem dusz, bo to co dobre przychodzi z trudem, a on szuka łatwego. Aby takiego seksu zaznać trzeba niestety nie szukać na boki, tylko być naprawdę całym sercem z ukochaną osobą. Dlatego on ma problem, dlatego wciąż szuka nowych zdobyczy, dlatego nigdy nie jest zaspokojony. Jest też druga strona medalu. Taki seks z miłością bardzo wiąże osoby ze sobą. Dlatego tak trudno się potem rozstać, kiedy zajdzie taka potrzeba. Dlatego nie szuka się na boki. Ja myślę, że monogamia robi się wtedy oczywista. Dlatego ta rozmowa była dla mnie inspirująca, gdyż nauczyła mnie czegoś o samej sobie, pozwoliła na określenie siebie i swoich granic. Dlatego będę miała problem, bynajmniej przez jakiś czas by kogoś znaleźć. Dopóki nie zapomnę o tym co było i nie odnajdę siebie. Potem dopiero będę mogła otworzyć się na innych. W takim związku w jakim on jest, problemy między dwojgiem ludzi nie są rozwiązywane, bo jest łatwe wyjście. I pytanie czy on kocha siebie? Z tego co robi jak się zachowuje wydaje się, że tak - i właśnie z tego powodu robi to co lubi. Ale było nie było ją rani, okłamuje ją. Kiedyś prawda może wyjść na jaw i wtedy będą dwie tragedie. Jej i jego. On wydaje się tego nie widzieć. Nie zamierzam go tu oceniać, to jego życie... czas pokaże jak ono się potoczy. Zastanawia mnie tylko granica miłości własnej... Z jednej strony to co mówi jest słuszne, dba o siebie i swoje potrzeby, wydaje się być całością, bo zaakceptował siebie (z tego co mówił, choć na pierwszy rzut oka jak go poznałam nie do końca sprawiał takie wrażenie) Rozumie wiele zna wiele ludzkich zachowań. Potrafi powiedzieć kto ma jakiś tam ze sobą problem, czyli widzi te osoby i nie trzyma się z nimi, czyli niby wszystko ok. (czyżbym wyglądała na nie uzależnioną :) fakt do ludzi podchodzę, no może z wyjątkiem paru, którzy jeszcze mnie denerwują lub krępują, na luzie) Gdzie jest ten kruczek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blyszczacy
papierek a w srodku .......gooowno tak mi sie zobrazowal ten znajomy.Ani szacunku ani milosci tu nie ma , jest szmaciarstwo , oszustwo, zycie w klamstwie----z dorobiona ideologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
ja nie oceniam, jestem z dala od wszelkich ocen... każdy żyje jak chce... Ja się w każdym razie wiązać z nim nie zamierzam, bo mam inne podejście do życia... proste a wy panowie... co wolicie mieć 100 centów czy jednego dolara? a ty autodetoks?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do prawie 40
a mnie się wydaje,ze Twój znajomy jest uzalezniony od seksu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
a co z miłością własną? bo o to pytałam... czy on kocha siebie? czy o taką miłość tu chodzi? Nie wiąże się za mocno z nikim, tak jak pisał de Mello - żeby nie przywiązywać się... Ja pytam o problem nie o ocenę. Bo jeśli miałbym go oceniać to postępuje po świńsku w stosunku do swojej żony... i byłaby taka sama ocena jak "błyszczącego"... i ja mu w tym na pewno nie pomogę... kolega owszem, ale nic więcej... Ja jaka jestem, pisałam wcześniej... ja wolę dolara, albo wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
też takie odniosłam wrażenie... czyli nie kocha siebie... seks daje mu złudzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
to w takim razie oszukuje się sam... sam się oszukuje... czyli oszukując ją oszukuje i samego siebie... Tak to działa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że wszystko co robi ...robi na niby... Oszukuje siebie i innych... i z pewnością nie kocha siebie... kochanie siebie też jest u niego pozorne i na niby. Niczego nie robi naprawdę i mam problem z sexem, jak już ktoś powiedział. Ja powiem subiektywnie, brzydzę się takimi \"szczerymi\" do bólu pozerami i tego typu ludzi tzn mężczyzn omijam szerokim łukiem... W ogóle nie byłabym z kimś takim się zakolegować...nie wspomnę już o przyjaźni. Ale prawie 40 🌻 wywołałaś temat, hehe Miłego dnia wszytskim 🌻 PS Znowu upadam, wczoraj płakałam, ale pozwalam temu bólowi przepływać przez siebie, nie walczę, nic nie robię...trwam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
"też takie odniosłam wrażenie... " włąściwie nawet sam o tym powiedział że nic na to nie może poradzić, więc daje sobie to czego potrzebuje... z pozoru wygląda na miłość własną, ale czy nią jest? To jak w takim razie ją rozpoznać? Tą miłość własną? Bo pod to można wszystko podstawić, nie tylko uzależnienie od seksu... Miłość własna to praca nad sobą? czy dawanie sobie tego co się potrzebuje... Nad tym się zastanawiam.. Ale jak jest to praca nad sobą to zakłada brak akceptacji u siebie pewnych poczynań... Wybaczcie nie mam na razie rozwiązania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×