Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Miśka2020 napisał:

Cześć 🙂 miałam transfer trzydniowego zarodka 25.09 więc dzisiaj wypada 10 dzień po transferze. Zalecane testowanie 12-14 dni.. ale oczywiście nie wytrzymałam. Beta dzisiaj 7,7.. myślicie że jest nadzieja ? 

Zawsze jest nadzieja, trzymam kciuki🥰🥰🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Poziomka85 napisał:

Zawsze jest nadzieja, trzymam kciuki🥰🥰🥰

Dziękuję 😊 a Ty nie miałaś dzisiaj testować ? Jak tam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Motylek1616 napisał:

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Kochana , my kobiety jesteśmy silne ! Każda z tu obecnych musiała przejść swoją drogę.. ale pomyśl o tym jaka będzie radość z wyczekanego Maluszka 😘 Ta grupa na prawdę pomaga przetrwać wiele trudnych chwil. Zawsze możesz tu przyjść i dostać mnóstwo pozytywnej energii i zrozumienia. Trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie najbliższej próby ✊🏻✊🏻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, Motylek1616 napisał:

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Hej! Dobrze że piszesz! To dobre miejsce żeby móc się wyżalić i poradzić  Doskonale Cię rozumiem, po nieudanym transferze totalnie podupadłam emocjonalnie i psychicznie. Mam nadzieje że niebawem kazda z nas zostanie mama! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Milach napisał:

Hej! Dobrze że piszesz! To dobre miejsce żeby móc się wyżalić i poradzić  Doskonale Cię rozumiem, po nieudanym transferze totalnie podupadłam emocjonalnie i psychicznie. Mam nadzieje że niebawem kazda z nas zostanie mama! 

Dziękuję dziewczyny, tego mi brakowało... Aż się rozpłakałam, o wiele lepiej się czuje... mój mąż nie lubi o tym rozmawiać nawet nie chce - mówi że on to woli sam przechodzić, a ja byłam sama do dzisiaj dziękuje Wam bardzo 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, Motylek1616 napisał:

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Witaj Motylku, kazda z nas tu ma rozne przejscia za soba... wiadomo walka z nieplodnoscia to krew, pot i lzy. No ale wiemy po co to robimy;) 

kazda ma czasem moment zalamki, nikt nie jest robotem bez uczuc. I masz do tego prawo. A silna jestes na bank tylko jeszcze jestes tego nieswiadoma;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Motylek1616 napisał:

Dziękuję dziewczyny, tego mi brakowało... Aż się rozpłakałam, o wiele lepiej się czuje... mój mąż nie lubi o tym rozmawiać nawet nie chce - mówi że on to woli sam przechodzić, a ja byłam sama do dzisiaj dziękuje Wam bardzo 

To samo ma moj maz, owszem wyslucha mnie, przytuli wesprze ale sam malo o tym mowi, mowi ze on woli to w sobie trzymac a ja mam tak jak Ty musze wyrzucic z siebie ale nie mam za bardzo komu. Moja przyjaciółki traktuje to jako „no trudno nastepnym razem”  a drugia „czesto sie nie udaje czytalam” od tego czasu juz im nie mowie co czuje w zwiazku z walka o dziecko. U mnie tez mija 3 lata od staran, doskonale Cie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Milach napisał:

To samo ma moj maz, owszem wyslucha mnie, przytuli wesprze ale sam malo o tym mowi, mowi ze on woli to w sobie trzymac a ja mam tak jak Ty musze wyrzucic z siebie ale nie mam za bardzo komu. Moja przyjaciółki traktuje to jako „no trudno nastepnym razem”  a drugia „czesto sie nie udaje czytalam” od tego czasu juz im nie mowie co czuje w zwiazku z walka o dziecko. U mnie tez mija 3 lata od staran, doskonale Cie rozumiem...

To boli strasznie... ja nie zwierzam się przyjaciółkom wstydzę się że jestem taka beznadziejna... ciagle kłamie że mamy jeszcze czas... ale to przecież nieprawda ja mam 31 lat a mąż prawie 36 i jestesmy 5 lat po ślubie... mój mąż nie chce się przyznać ze mamy problem i może dlatego tak to przeżywam bo wina stoi po mojej stronie...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Magdaa napisał:

Witaj Motylku, kazda z nas tu ma rozne przejscia za soba... wiadomo walka z nieplodnoscia to krew, pot i lzy. No ale wiemy po co to robimy;) 

kazda ma czasem moment zalamki, nikt nie jest robotem bez uczuc. I masz do tego prawo. A silna jestes na bank tylko jeszcze jestes tego nieswiadoma;)

Oby tak bylo, dziękuje za miłe słowa i otuchę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Miśka2020 napisał:

Dziękuję 😊 a Ty nie miałaś dzisiaj testować ? Jak tam ?

Tak testowalam, beta 360🥰wizyte mam u lekarza za 2 tyg i dopiero będę się w pełni cieszyc lub nie. Poczekaj 2 dni i idź znów na betę, niech rośnie ci ładnie😘😘😘

  • Like 7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 4.10.2020 o 20:25, Aga5992 napisał:

Hej dziewczyny.

Czy podczas brania zastrzykow w brzuch też tak  przybieracie na wadze? 

Niestety, ja przytylam i to bardzo, wszystko zgromadzilo sie na brzuchu. Wygladalam jak w 6 miesiacu. Mam spora niedowage i w sumie powinnam przytyc, ale wolalabym zdrowo przytyc. Po stymulacji wygladalam tak, ze makler pokazujac mi mieszkania pytal, czy jestem w ciazy. Waga bardzo szybko wracila do normy 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, Poziomka85 napisał:

Tak testowalam, beta 360🥰wizyte mam u lekarza za 2 tyg i dopiero będę się w pełni cieszyc lub nie. Poczekaj 2 dni i idź znów na betę, niech rośnie ci ładnie😘😘😘

Super ! Gratulacje 😍😍😍

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Poziomka85 napisał:

Tak testowalam, beta 360🥰wizyte mam u lekarza za 2 tyg i dopiero będę się w pełni cieszyc lub nie. Poczekaj 2 dni i idź znów na betę, niech rośnie ci ładnie😘😘😘

A ile dni po transferze robiłaś ten test ? 😊 bardzo ładny wynik 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Motylek1616 napisał:

To boli strasznie... ja nie zwierzam się przyjaciółkom wstydzę się że jestem taka beznadziejna... ciagle kłamie że mamy jeszcze czas... ale to przecież nieprawda ja mam 31 lat a mąż prawie 36 i jestesmy 5 lat po ślubie... mój mąż nie chce się przyznać ze mamy problem i może dlatego tak to przeżywam bo wina stoi po mojej stronie...

 

Cześć Motylku ;* Glowa do góry , tu znajdziesz wsparcie i zrozumienie 🙂 Ludzie ktorzy nie mierzą sie z problemem niepłodności nie maja pojęcia ile nas to kosztuje nerwów, zdrowia i pieniędzy.  Ludzie myslą ze jak sie nie udaje naturalnie to sie idzie na in vitro i pyk, dziecko jest.  Nie są swiadomi ze pary latami starają sie o dziecko i nawet in vitro nie pomaga. To jak ma taki czlowiek wesprzeć jak nie jest świadomy? Jego to nie dotyczy i nie mysli o tym. A tu każda z nas jest po przejsciach i każda zna to uczucie które i Ciebie pchało w depresję. Ja po 2 nieudanej procedurze beczałam wykrzykując mężowi ze jestem do niczego, jak zwykły śmieć którego miejsce jest w śmietniku. Ze nie nadaje sie do niczego jak nawet nie potrafie zajść w ciążę. I to byly bardzo ciężkie chwile. Ale z czasem ból przeradzał sie w nadzieję, ze moze jeszcze nie wszystko stracone. Jednak chęć posiadania dziecka jest silniejsza i ona wlasnie pcha nas do przodu 🙂 Ja przestawilam sie aktualnie w tryb "działania" i badam sie i robie co w mojej mocy by sobie pomóc, poprawic witaminy, io itp zeby następnym razem sie udalo 🙂 I Ty też tak masz, ale jeszcze może tego nie czujesz. Wiara w powodzenie i chęć tulenia swojego dzieciaczka jest najsilniejsza i przetrwa kazdy dołek ;* trzymam kciuki za Ciebie ✊✊🍀🍀🍀🍀🍀🍀😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.09.2020 o 12:10, NiskieAmH napisał:

A w którym dniu cyklu miałaś badane fsh? Ja mam wizytę startowa 20 dnia cyklu

Fsh jak i lh bada sie w 2-3 dc. Słyszałam tez o opcji ze ze w 3-4 dc. 

Ja jestem w szoku pp swoich ostatnich badaniach bo poprzedni wynik w 2dc to fsh-3.88 i lh-2,15. A teraz w tym cyklu w 2dc fsh-0.64 i lh-0.38. Zastanawiam sie czy to nie błąd labu. Aja co o tym myslisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, P@ulina napisał:

Fsh jak i lh bada sie w 2-3 dc. Słyszałam tez o opcji ze ze w 3-4 dc. 

Ja jestem w szoku pp swoich ostatnich badaniach bo poprzedni wynik w 2dc to fsh-3.88 i lh-2,15. A teraz w tym cyklu w 2dc fsh-0.64 i lh-0.38. Zastanawiam sie czy to nie błąd labu. Aja co o tym myslisz??

A robilas w tym samym laboratorium ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, NiskieAmH napisał:

A robilas w tym samym laboratorium ?

Tak, w diagnostyce

Edytowano przez P@ulina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Miśka2020 napisał:

A ile dni po transferze robiłaś ten test ? 😊 bardzo ładny wynik 

Wiesz co pierwszy zrobiłam 8dpt a drugi 11dpt ale ja miałam 5-dniowy zarodek🥰

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, P@ulina napisał:

Fsh jak i lh bada sie w 2-3 dc. Słyszałam tez o opcji ze ze w 3-4 dc. 

Ja jestem w szoku pp swoich ostatnich badaniach bo poprzedni wynik w 2dc to fsh-3.88 i lh-2,15. A teraz w tym cyklu w 2dc fsh-0.64 i lh-0.38. Zastanawiam sie czy to nie błąd labu. Aja co o tym myslisz??

Nie mam pojęcia. Bo ja miałam skrajnie inne wartości. Ale też w 2 badaniach na przestrzeni mniej więcej roku zupełnie inne wartości i stosunek FSH do LH. U mnie było tak. 

Listopad 2018

FSH 7,1mlu/ml

Lh 11,8

AMH 11,2

Styczeń 2020

FSH 9,24

Lh 4,22

Amh 4,13

Więc jak widać chyba takie różnice się mogą zdarzyć. U mnie lekarze, w tym Lewandowski z Novum nie widzieli w tym nic dziwnego. Nie wiem jaki miałaś odstęp pomiędzy badaniami. Ale tak czy inaczej warto o to zapytać lekarza. I wskazać na te różnicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny trochę panikuje, może nie potrzebne więc proszę o pomoc. Dziś zaczełam brać zastrzyki Menopur, przygotwując ten roztwór, rozcięczając go pierwsza strzykawka weszła pięknie, zgodne z instrukcją, druga też ale tylko jakieś 3/4 końcówka drugiej strzykawki miała jakiś opór, może powietrze bo zawartość strzykawki wypłyneła z boku i teraz panikuje bo nie wlałam całości czy któraś z was miała podobną sytuację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, m_art_a napisał:

Dziewczyny trochę panikuje, może nie potrzebne więc proszę o pomoc. Dziś zaczełam brać zastrzyki Menopur, przygotwując ten roztwór, rozcięczając go pierwsza strzykawka weszła pięknie, zgodne z instrukcją, druga też ale tylko jakieś 3/4 końcówka drugiej strzykawki miała jakiś opór, może powietrze bo zawartość strzykawki wypłyneła z boku i teraz panikuje bo nie wlałam całości czy któraś z was miała podobną sytuację

Hej , ja miałam mensinorm (działanie takie jak menopur) i zdarzyło mi się, że jedną dawkę podałam troszkę mniejszą, bo przy wypuszczaniu powietrza za mocno nacisnęłam tłoczek. Nie miało to wpływu na stymulację 🙂 Pilnowałam bardzo żeby wszystkie kolejne dawki poszły dobrze 🙂 nie martw się !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj drugi zastrzyk miałam, jajniki pobolewają nocą, czasem się przebudze, ogolnie inaczej się czuje, mam wrażenie jakby mi chrupało w tych jajnikach🙈 i te uderzenia gorąca w pracy, omg... w czwartek kontrol jak to wszystko działa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Motylek. 
nie martw się z moim tez jest to ciężki temat, pewnie tym bardziej, ze problem jest po jego stronie, czasem mam wrażenie, ze ma to gdzieś ale wiem, ze faceci tak maja, wola głowę zająć czymś innym i o tym nie rozmawiać a nam jest trudniej bo wszystko skupia sie na Nas, stymulacja itp wiec ciężko się wyłączyć, dlatego dobrze, ze są takie Fora jak te 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Motylek1616 napisał:

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Motylku głowa do góry i absolutnie nie możesz wmawiać sobie takich rzeczy, że jesteś beznadziejna!! Rozumiem, że się nie spowiadasz koleżankom, ja też nikomu o in vitro nie powiedziałam poza rodzicom bo to trudny temat, czasem nachodzi mnie myśl, że chciałabym się wygadać ale szybko rezygnuje z tego bo nie chce potem ciągłych pytań i jak udało się? A czemu nie? A co powiedział lekarz? Itd. Itd. My mamy po prostu trochę trudniej i musimy się natrudzić więcej by być mamami, ale wierze, że każdej z nas się uda i te wszystkie przejścia doprowadzą do tego, że będziemy najlepszymi mami na świecie i będziemy cieszyły się rodzicielstwem mocniej, będziemy doceniały każdy dzień z naszymi dzidziusiami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Miśka2020 napisał:

Hej , ja miałam mensinorm (działanie takie jak menopur) i zdarzyło mi się, że jedną dawkę podałam troszkę mniejszą, bo przy wypuszczaniu powietrza za mocno nacisnęłam tłoczek. Nie miało to wpływu na stymulację 🙂 Pilnowałam bardzo żeby wszystkie kolejne dawki poszły dobrze 🙂 nie martw się !

 

1 godzinę temu, Miśka2020 napisał:

Hej , ja miałam mensinorm (działanie takie jak menopur) i zdarzyło mi się, że jedną dawkę podałam troszkę mniejszą, bo przy wypuszczaniu powietrza za mocno nacisnęłam tłoczek. Nie miało to wpływu na stymulację 🙂 Pilnowałam bardzo żeby wszystkie kolejne dawki poszły dobrze 🙂 nie martw się !

Nie chodzi o dawkę jaką wstrzyknęłam w brzuch, tu bez problemu tyle ile potrzeba, chodzi mi o ten płyn rozcięczający proszek, jego wypłynęło trochę za strzykawki i boje się czy nie za mało jest buteleczce, z której codziennie mam brać strzykawkę :(

1 godzinę temu, Katya22 napisał:

Ja wczoraj drugi zastrzyk miałam, jajniki pobolewają nocą, czasem się przebudze, ogolnie inaczej się czuje, mam wrażenie jakby mi chrupało w tych jajnikach🙈 i te uderzenia gorąca w pracy, omg... w czwartek kontrol jak to wszystko działa ...

Ja pierwszy zastrzyk rano i jak na razie jest wszystko ok, czuje się jak zawsze na drugi dzień okresu

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Motylek1616 napisał:

Cześć,

Jestem tu nowa i po raz pierwszy raz wypowiadam się publicznie na forum ( może mi to w jakimś stopniu pomoże ).

Mam 31 lat staramy się od 2 lat.  Miałam wycinanego potworniaka, mam endometriozę i PCOS. Problem jest po mojej stronie... W tamtym roku miałam 1 procedurę invitro i miałam 3 zarodki.

1 transfer beta 0

2 transfer ciąża biochemiczna

3 transfer 179 beta wykonana w dniu moich urodzin, 7tc poronienie 😞.

Po poronieniu wpadłam w depresje ( to było na  początku pandemii wiec pracowałam zdalnie). Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam chciałam się rozwieść z mężem żebym ułożyłam sobie życie z inna kobieta która da mu dzieci. Przez miesiąc byłam wrakiem człowieka.... ( moje urodziny będą tylko wspomnieniem kropeczki) 

Teraz trochę po pół roku nabrałam sił i znowu podchodzimy do in vitro. Jestem właśnie w trakcie symulacji jajników.

Powiedzcie mi skąd bierzecie tyle siły? Bardzo Was podziwiam i tez chciałabym być taka silna. Boje się jedynie, że sytuacja może się powtórzyć a tego bym już nie zniosła ....

 

 

Hej, mam 32 lata i idealnie ten sam zestaw chorób co ty: w wieku 20 lat potworniak, pco od zawsze, od niedawno zdiagnozowana endometrioza, która na pewno była też od zawsze tylko, że nikt mnie prawidłowo nie zdiagnozował (no może oprócz jednego radiologa, który zasugerował, ale żaden ginekolog nie wziął tego pod uwagę). Staraliśmy się od dawna. Partner sporo starszy ode mnie. Ja podeszłam do wszystkiego zadaniowo skupiając się na poszczególnym etapie i nie wybiegając za bardzo w przyszłość. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić tym bardziej po trudnych doświadczeniach. Mi się udało póki co, mimo, że mam teraz ponad 7cm torbiel na jajniku i mam uważać. Zawsze coś... No, ale się udało po tylu latach prób i czekania, więc widzisz, że i z tym zestawem chorób jest to możliwe. Trzymam kciuki!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Beta spadła  dzisiaj do 4,5.. (wczoraj była 7,7). Myślicie że zaczął się zagnieżdżać i dzisiaj coś poszło nie tak ? 

  • Sad 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Motylek1616 napisał:

To boli strasznie... ja nie zwierzam się przyjaciółkom wstydzę się że jestem taka beznadziejna... ciagle kłamie że mamy jeszcze czas... ale to przecież nieprawda ja mam 31 lat a mąż prawie 36 i jestesmy 5 lat po ślubie... mój mąż nie chce się przyznać ze mamy problem i może dlatego tak to przeżywam bo wina stoi po mojej stronie...

 

Sorry za wielkie litery,ale:NIE JESTEŚ BEZNADZIEJNA !!! Żadna z nas nie jest ani żaden partner nie jest jeśli problem jest z jego strony. Nigdy, przenigdy nie wolno tak myśleć i mówić o swojej niepłodności ! Niepłodność to choroba a nie beznadziejność , a medycynę mamy po to żeby ją leczyć i wierzyć ,że kiedyś w końcu się uda. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Motylek1616 napisał:

To boli strasznie... ja nie zwierzam się przyjaciółkom wstydzę się że jestem taka beznadziejna... ciagle kłamie że mamy jeszcze czas... ale to przecież nieprawda ja mam 31 lat a mąż prawie 36 i jestesmy 5 lat po ślubie... mój mąż nie chce się przyznać ze mamy problem i może dlatego tak to przeżywam bo wina stoi po mojej stronie...

 

Hej jestem tu nowa i wiem co to znaczy nie moc sie nikomu zwierzyc. U nas problem jest z nasieniem meza  dopiero zaczynamy myslec  o in vitro. KIwdys przy zwolnieniach z pracy moja "przyjaciolka" powiedziala: chyba juz nie zdazysz pojsc na impreze zeby ktos ciebie zaplodnil. Od tego czasu nie mam przyjacioki  temat dzuecka poruszam tylko z mezem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×