Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

1 godzinę temu, Wiosenka napisał:

Myśl pozytywnie 🙂 

Ja po rozmowie z lekarzem zawsze czuję się lepiej psychicznie. Rozwiewa wszelkie moje wątpliwości.

Przyrost będzie prawidłowy, zobaczysz.

Więc obie jutro weryfikujemy 😄 Ja już nie mogę się doczekać. Chociaż to moja 4 ciaża nigdy wczesniej nie robiłam testu z krwi, tylko po 1 sikańcu, więc chętnie zobaczę jak to HCG rośnie. 

Tak obie oby nam się udalo💝 ja poprzednim razem miałam tak że rosło i za 5 razem spadło ale wtedy miałam bardzo mały przyrost. Jutro jeszcze wracam do pracy i zwariuje do 18 żeby zobaczyć wyniki bo nie chce ich sprawdzać jak będę pracować, jakby było coś nie tak to nie dam rady. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Odezwij się jak będziesz znać wyniki ja odezwę się dopiero po 18.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

U mnie embrio glue i hodowla do 5 doby czyli blastocysty była przy 2 transferach. Embrio glue było dodatkowo płatne 400zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Dokładnie nie nakręcaj się będzie dobrze. U nas też problem u partnera totalny brak plemników. Więc korzystamy z nasienia dawcy niestety. Ja podchodząc do punkcji miałam 25 kumulusow i co z tego jak mam z tego 5 zapłodnionych. Miałam znieczulenie ogólne. Więc nie ma się co martwić tak mała ilością a będą na pewno będą bardzo dobre. 

Niestety te extra usługi wykańczają kieszeń ale chyba wszędzie tak jest. Jestem już przy 3 podejściu mimo że u mnie wszystko pięknie cały czas jak to Pani doktor mówi. Nawet robili zdjęcia mojego endometrium żeby pokazywać na wykładach jak powinno wyglądać. Jedyny minus to kurczliwość macicy dlatego musiałam za drugim i trzecim razem mieć robiony wlew i to warto sprawdzić za pierwszym razem bo przez to straciłam pierwsze dwa zarodki. Za drugim razem była ciąża ale zarodek był uszkodzony i nie przetrwał. Modlę się teraz żeby już było dobrze beta rośnie ale psychika trochę siada. Także głowa do góry to że gdzieś jest pięknie nie znaczy że się udaje. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Trzymam kciuki że będzie dobrze. Apropo facetów niestety jak wiedzą że to u nich jest problem to ich ego jest naruszone i nie chcą o tym opowiadać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Hej, witamy na pokładzie 🙂

U nas też przyczyną in vitro jest słabe nasienie, po mojej stronie wszystko ok więc mogę powiedzieć jak pęcherzyki wyglądały podczas stymulacji, 2 dnia cyklu zaczełam brać zastrzyki i na pierwszym usg czyi 5 dc miałam po 5 na jajniku pęcherzyków, w dniu punkcji czyli 11 dc miałam pęcherzyków ponad 20 nie pytałam dokładnie ile, pamiętam tylko że jak punkcje miałam w czwartek to chyba we wtorek lekarz mówił ze 15 było na jednym jajniku

a znieczulenie miałam ogólne, co do embroglue nie wypowiem się bo nie korzystaliśmy

Edytowano przez m_art_a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Wiosenka napisał:

No więc od ostatniego wpisu czułam się już bardzo dobrze, temperatura podnosi mi sie wieczorami, ale nigdy już nie dochodzi do 37 stopni, a wyczytałam, ze w ciąży jest trochę wyższa 🙂

Dzisiaj rano wstałam i poczułam taką falę mdłości, że ledwo dobiegłam do łazienki.  Jestem dzisiaj dopiero 6 dpt, ale włozyli dwa zarodki wiec wymyśliłam, ze skoro są mdłosci - to jeśli powoduje je ciaża to powinien wyjść już test ciążowy. No i o 6 pojechałam do apteki całodobowej. 

No i moje kochane NA TESCIE WYSZŁY MI DWIE KRESKI !!!!!!!!!!   

Co prawda skłamałabym mówiąc ze nie czułam tego, że się udało,, ponieważ czułam, ze coś się dzieje od 1 dpt, ale najważniejsze jest to, że wszystkie moje obawy i niepokoje się rozwiały. Nie mam negatywnych mysli, ani obaw kiedy powiedzieć w pracy czy rodzinie. Teraz już moze być tylko dobrze 🙂 

 

Rewelacja:-*

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie mała aktualizacja, wynik covidu wreszcie jest i jest ujemny 🙂

Mąż pojechał dziś też zrobić bo dostał skierowania przez tą utrzymującą się gorączką, co prawda od wczoraj gorączka od puściła, ale skoro ma skierowanie to wolał na wszelki wypadek zrobić

dziś 3 doba zarodków i narazie wszystkie się utrzymują, wiem że jeszcze za wcześnie by się cieszyć bo embriolog mówiła, że przy 3 dobie włacza się czynnik męski i zobaczymy co się wydarzy, ale trzymam kciuki za moje maluszki, aby wytrwały 🍀🍀🍀🍀

  • Like 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Wiosenka napisał:

No więc od ostatniego wpisu czułam się już bardzo dobrze, temperatura podnosi mi sie wieczorami, ale nigdy już nie dochodzi do 37 stopni, a wyczytałam, ze w ciąży jest trochę wyższa 🙂

Dzisiaj rano wstałam i poczułam taką falę mdłości, że ledwo dobiegłam do łazienki.  Jestem dzisiaj dopiero 6 dpt, ale włozyli dwa zarodki wiec wymyśliłam, ze skoro są mdłosci - to jeśli powoduje je ciaża to powinien wyjść już test ciążowy. No i o 6 pojechałam do apteki całodobowej. 

No i moje kochane NA TESCIE WYSZŁY MI DWIE KRESKI !!!!!!!!!!   

Co prawda skłamałabym mówiąc ze nie czułam tego, że się udało,, ponieważ czułam, ze coś się dzieje od 1 dpt, ale najważniejsze jest to, że wszystkie moje obawy i niepokoje się rozwiały. Nie mam negatywnych mysli, ani obaw kiedy powiedzieć w pracy czy rodzinie. Teraz już moze być tylko dobrze 🙂 

 

Wiosenko cudowana wiadomość!! GRATULACJE 💛💛

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Wiosenka napisał:

No więc od ostatniego wpisu czułam się już bardzo dobrze, temperatura podnosi mi sie wieczorami, ale nigdy już nie dochodzi do 37 stopni, a wyczytałam, ze w ciąży jest trochę wyższa 🙂

Dzisiaj rano wstałam i poczułam taką falę mdłości, że ledwo dobiegłam do łazienki.  Jestem dzisiaj dopiero 6 dpt, ale włozyli dwa zarodki wiec wymyśliłam, ze skoro są mdłosci - to jeśli powoduje je ciaża to powinien wyjść już test ciążowy. No i o 6 pojechałam do apteki całodobowej. 

No i moje kochane NA TESCIE WYSZŁY MI DWIE KRESKI !!!!!!!!!!   

Co prawda skłamałabym mówiąc ze nie czułam tego, że się udało,, ponieważ czułam, ze coś się dzieje od 1 dpt, ale najważniejsze jest to, że wszystkie moje obawy i niepokoje się rozwiały. Nie mam negatywnych mysli, ani obaw kiedy powiedzieć w pracy czy rodzinie. Teraz już moze być tylko dobrze 🙂 

 

Gratulacje! Takie wiadomości nastrajają mega optymizmem!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, NiskieAmH napisał:

To fajnie podszedł do tematu. I miałaś stymulację cykl po cyklu ?

Nie, 1 cykl przerwy, także wszystko trwa i trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Wiosenka napisał:

No więc od ostatniego wpisu czułam się już bardzo dobrze, temperatura podnosi mi sie wieczorami, ale nigdy już nie dochodzi do 37 stopni, a wyczytałam, ze w ciąży jest trochę wyższa 🙂

Dzisiaj rano wstałam i poczułam taką falę mdłości, że ledwo dobiegłam do łazienki.  Jestem dzisiaj dopiero 6 dpt, ale włozyli dwa zarodki wiec wymyśliłam, ze skoro są mdłosci - to jeśli powoduje je ciaża to powinien wyjść już test ciążowy. No i o 6 pojechałam do apteki całodobowej. 

No i moje kochane NA TESCIE WYSZŁY MI DWIE KRESKI !!!!!!!!!!   

Co prawda skłamałabym mówiąc ze nie czułam tego, że się udało,, ponieważ czułam, ze coś się dzieje od 1 dpt, ale najważniejsze jest to, że wszystkie moje obawy i niepokoje się rozwiały. Nie mam negatywnych mysli, ani obaw kiedy powiedzieć w pracy czy rodzinie. Teraz już moze być tylko dobrze 🙂 

 

Bardzo Ci gratuluję i trzymam kciuki z całych sił!!! 🍀🍀🍀 Twoja historia jest mi bliska i bardzo Ci kibicuje 😊

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Hej! Fajnie ze dolaczylas do Nas 🙂 wiem ze podejście do pierwszej procedury jest bardzo stresujące ale staraj się właśnie myśleć pozytywnie :). Co do dodatkowych „usług” to tez dobrze by było aby lekarz się wypowiedział co on sugeruje w Waszym przypadku. U mnie naprzyklad były dodatkowa badanie immunologiczne i badanie PGD zarodków ale to dlatego ze moja beta wasze rosła i po jakimś czasie zaczynała spadać. Wiec ja na Twoim miejscu spytałaby lekarza 🙂 

 

pozdrawiam i trzymam kciuki !!! ✊🏻✊🏻✊🏻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Hej, mysle ze dodatkowe procedury w większości przypadków są proponowane. W 5 dniu stymulacji kontaktował się z nami embriolog i doradzał z czego wg niego warto skorzystać. My zdecydowaliśmy się na wszytskie propozycje dodatkowe, żeby na maxa zwiększyć szanse. U mnie w klinice standardowo hoduje się zarodki do 5 doby wiec nie dopłacamy już za to, przy pierwszym transferze nie proponowano nam embroglue, ale się nie powiódł i teraz mamy zalecenie żeby z tego skorzystać. Co do punkcji to wydaje mi się, ze w Polsce raczej nie robi się jej w znieczuleniu miejscowym tylko w krótkiej narkozie i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie inaczej, wiem ze wszytsko jest do przejścia ale wg mnie warto dopłacić i mieć komfort. Punkcja to i tak duży stres, a co dopiero bez narkozy. Trzymaj się i powiedzenia ☘️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Witaj. Ja korzystałam z aktywacji oocytów (to takie medium wspomagające hodowlę zarodków jeśli ), embro glue jest u mnie w standardzie i wszystkie zarodki byly hodowane do 5 doby. 8 oocytów to dobry wynik. Ja miałam przy pierwszej stylulacji 9 i lekarz mówił że lepiej mniej lepszej jakości niż więcej słabej (choc nie jest to regułą). Punkcję natomiast miałam wykonywaną pod narkozą. 

U mnie in vitro nie było tajemnicą, gdyż w Polsce nadal jest to temat prawie tabu więc na staram się mówić o tym głośno i tłumaczyć o co tak naprawdę w tym chodzi. Niestety lęk i wstyd przed mówieniem o in vitro jest związany z wszystkimi bzdurami opowiadanymi o tej technice (głównie przez ruchy pseudo pro rodzinne, obrońców życia i kościół a ostatnio przez polityków) . A przecież jest to leczenie choroby jak każdej innej. Im więcej ludzi uświadomimy w tym temacie, tym więcej z nich będzie miało szanse na skuteczne leczenie i spełnienie marzeń o dziecku 🙂

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia ☘️

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ostatnio same pozytywne bety!!! Tak się cieszę! Daje mi to nadzieję że nam też może się udać  🙂

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

Witamy na pokładzie! Ja miałam narkoze i hodowle do 5 doby. Tak naprawdę embriolog decyduje czy do 5 doby czy wcześniej.  Ale standard u mnie to 5 doba. 🙂 żadna opcja dodatkowa nie daje gwarancji na powodzenie... niestety 😞 8 pęcherzyków to nie jest tak źle.  Wiem że pierwsza procedura jest bardzo stresująca, ale życzę Ci żeby na jednej się skończyło! Z nami będzie Ci łatwiej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześc dziewczyny,

Bardzo się cieszę, że znalazłam grupę wsparcia bo bardzo jej potrzebuję.

Rozpoczynam drugą przygodę z in vitro jestem drugi dzień na stymulacji i nie wiem czy mój stan psychiczny na to pozwala.

1 in vitro 2 próby nie udane- zabieg łyżeczkowania bardzo psychicznie się podłamałam od tamtej pory od ok 4 miesięcy przestałam spać a także czuję, że ze mną się dzieje coś nie dobrego tzn. czuje wszechobecne przygnębienie natomiast mój maż widząc mnie w takim stanie poprosił, żebyśmy ostatni raz spróbowali mimo tego, że ja już się poddałam i nie chciałam wracać ponownie i jeszcze raz to wszystko przeżywać. Natomiast zrobiłam to dla męża akurat wypadały jego urodziny i zapisałam się do tej samem kliniki i do tego samego lekarza. Lekarz stwierdził, że mimo   mojej sytuacji możemy jeszcze raz spróbować.

Powiem szczerze ja już drugi dzień leże w łóżku z ogromny bólem głowy i tak się zastanawiam jak ma się to udać skoro jestem wyczerpana psychicznie. Czy któraś z Was miała tak, ze straciła nadzieje ale podeszła do in vitro ostatni raz, żeby nie mieć wyrzutów sumienia?

Trzymam za was wszystkich kciuki !

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Moncik90 napisał:

Cześc dziewczyny,

Bardzo się cieszę, że znalazłam grupę wsparcia bo bardzo jej potrzebuję.

Rozpoczynam drugą przygodę z in vitro jestem drugi dzień na stymulacji i nie wiem czy mój stan psychiczny na to pozwala.

1 in vitro 2 próby nie udane- zabieg łyżeczkowania bardzo psychicznie się podłamałam od tamtej pory od ok 4 miesięcy przestałam spać a także czuję, że ze mną się dzieje coś nie dobrego tzn. czuje wszechobecne przygnębienie natomiast mój maż widząc mnie w takim stanie poprosił, żebyśmy ostatni raz spróbowali mimo tego, że ja już się poddałam i nie chciałam wracać ponownie i jeszcze raz to wszystko przeżywać. Natomiast zrobiłam to dla męża akurat wypadały jego urodziny i zapisałam się do tej samem kliniki i do tego samego lekarza. Lekarz stwierdził, że mimo   mojej sytuacji możemy jeszcze raz spróbować.

Powiem szczerze ja już drugi dzień leże w łóżku z ogromny bólem głowy i tak się zastanawiam jak ma się to udać skoro jestem wyczerpana psychicznie. Czy któraś z Was miała tak, ze straciła nadzieje ale podeszła do in vitro ostatni raz, żeby nie mieć wyrzutów sumienia?

Trzymam za was wszystkich kciuki !

 

Witamy 🙂

Dziewczyny tu są fantastyczne i zawsze służą dobrą radą, dobrym słowem i pomocą 😘

Nigdy nie można tracić nadziei ! 🙂

Edytowano przez Martuska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, DoMi napisał:

Witaj. Ja korzystałam z aktywacji oocytów (to takie medium wspomagające hodowlę zarodków jeśli ), embro glue jest u mnie w standardzie i wszystkie zarodki byly hodowane do 5 doby. 8 oocytów to dobry wynik. Ja miałam przy pierwszej stylulacji 9 i lekarz mówił że lepiej mniej lepszej jakości niż więcej słabej (choc nie jest to regułą). Punkcję natomiast miałam wykonywaną pod narkozą. 

U mnie in vitro nie było tajemnicą, gdyż w Polsce nadal jest to temat prawie tabu więc na staram się mówić o tym głośno i tłumaczyć o co tak naprawdę w tym chodzi. Niestety lęk i wstyd przed mówieniem o in vitro jest związany z wszystkimi bzdurami opowiadanymi o tej technice (głównie przez ruchy pseudo pro rodzinne, obrońców życia i kościół a ostatnio przez polityków) . A przecież jest to leczenie choroby jak każdej innej. Im więcej ludzi uświadomimy w tym temacie, tym więcej z nich będzie miało szanse na skuteczne leczenie i spełnienie marzeń o dziecku 🙂

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia ☘️

DoMi myślę że mój nie chce mówić nikomu bo problem leży po jego stronie. Czuje się winny i "niemęski". Na nic się zdały tłumaczenia, że to nie jego problem, tylko nasz. Że to nic z męskością nie ma wspólnego. 

Na narkozę się napewno zdecyduję, bo zwyczajnie się boję!  

Wcześniej nie mogłam się doczekać rozpoczęcia stymulacji i tego wszystkiego a teraz... teraz paraliżuje mnie strach co będzie jak się nie uda. W mojej przeszłości miałam juz problemy z emocjami, stany depresyjne po mobbingu w pracy. Przeraża mnie przyszłość po nieudanej próbie. 

 

Dziewczyny, czy po transferze wracaliście do pracy? Ja pracuję na produkcji, jest bardzo głośno, stresująco i trzeba dźwigać. Chętnie zostałabym w domu, ale czym wtedy zająć głowę?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Kasiulaaa89 napisał:

DoMi myślę że mój nie chce mówić nikomu bo problem leży po jego stronie. Czuje się winny i "niemęski". Na nic się zdały tłumaczenia, że to nie jego problem, tylko nasz. Że to nic z męskością nie ma wspólnego. 

Na narkozę się napewno zdecyduję, bo zwyczajnie się boję!  

Wcześniej nie mogłam się doczekać rozpoczęcia stymulacji i tego wszystkiego a teraz... teraz paraliżuje mnie strach co będzie jak się nie uda. W mojej przeszłości miałam juz problemy z emocjami, stany depresyjne po mobbingu w pracy. Przeraża mnie przyszłość po nieudanej próbie. 

 

Dziewczyny, czy po transferze wracaliście do pracy? Ja pracuję na produkcji, jest bardzo głośno, stresująco i trzeba dźwigać. Chętnie zostałabym w domu, ale czym wtedy zająć głowę?!

Faceci potrafią być dziwni pod względem postrzegania swojej męskości. U mnie problem okazało się że leży gdzieś po środku (ja mam niedrożne jajowody a mąż ma plemniki, które nie mają siły przedostać się przez otoczkę komórki). Akurat mój mąż wolałby żeby cała wina leżała po jego stronie żebym ja nie musiała brać tego 'ciężaru' na swoje barki. 

Punkcji się nie bój 🙂 może nie jest najprzyjemniejszym zabiegiem ale pod narkozą da się znieść a trwa tylko kilka-kilkanaście minut.

Ja po transferze dostałam zwolnienie na 2 tygodnie (do momentu testowania). Jeśli masz pracę fizyczną to lepiej ten czas spędzić w domu niż się przemęczać. Możesz wtedy czytać książki, nadrobić nowości filmowe czy oddać się innej pasji (oby zająć głowę i nie myśleć o tym czy się udało się czy nie). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Moncik90 napisał:

Cześc dziewczyny,

Bardzo się cieszę, że znalazłam grupę wsparcia bo bardzo jej potrzebuję.

Rozpoczynam drugą przygodę z in vitro jestem drugi dzień na stymulacji i nie wiem czy mój stan psychiczny na to pozwala.

1 in vitro 2 próby nie udane- zabieg łyżeczkowania bardzo psychicznie się podłamałam od tamtej pory od ok 4 miesięcy przestałam spać a także czuję, że ze mną się dzieje coś nie dobrego tzn. czuje wszechobecne przygnębienie natomiast mój maż widząc mnie w takim stanie poprosił, żebyśmy ostatni raz spróbowali mimo tego, że ja już się poddałam i nie chciałam wracać ponownie i jeszcze raz to wszystko przeżywać. Natomiast zrobiłam to dla męża akurat wypadały jego urodziny i zapisałam się do tej samem kliniki i do tego samego lekarza. Lekarz stwierdził, że mimo   mojej sytuacji możemy jeszcze raz spróbować.

Powiem szczerze ja już drugi dzień leże w łóżku z ogromny bólem głowy i tak się zastanawiam jak ma się to udać skoro jestem wyczerpana psychicznie. Czy któraś z Was miała tak, ze straciła nadzieje ale podeszła do in vitro ostatni raz, żeby nie mieć wyrzutów sumienia?

Trzymam za was wszystkich kciuki !

 

Hej Kochana. 

Przede wszystkim fajnie że jesteś. 

Z tą psychika to jest różnie. Wbrew pozorom wiele dziewczyn zachodzi w ciążę, kiedy "odpuści". Czyli właśnie nie wierzy w powodzenie, robi bo robi. Ale nie spina się, nie emocjonuje, nie czeka na wynik bo i tak zakłada że się nie uda itd.

Z drugiej jednak strony to co odpisujesz wygląda na coś więcej niż zwykle poddanie się, stacenie nadzieji  i odpuszczenie. Raczej podchodzi to jest z pod stany depresyjne.

Z tego co piszesz było łyżeczkowanie, a więc byłaś w ciąży. A skoro organizm raz dał radę, to pewniak da rade po raz kolejny. Pytanie tylko czy ty tego tak na prawdę chcesz? Czy może wcale nie. A może to mechanizm obronny, tak bardzo pragniesz dziecka a jednocześnie tak bardzo boisz się znów je stracić że się blokujesz. 

My tu z chęcią powspieramy cię, podtrzymamy na duchu. Ale moim zdaniem powinnaś skorzystać z pomocy specjalisty. Psychologa. Psychoterapeuty. Kogoś kto w profesjonalny sposób pomoże ci poukładać siebie to wszystko w głowie. Może pomóc przepracować traumę poronienia.... Warto sobie pomóc. 

Trzymaj się ciepło. A jak masz ochotę to napisz coś więcej o sobie. Jakie wskazania do in vitro. Jakie losy lecz nią. Gdzie się leczysz. Itd.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, Kasiulaaa89 napisał:

Dziewczyny, czy po transferze wracaliście do pracy? Ja pracuję na produkcji, jest bardzo głośno, stresująco i trzeba dźwigać. Chętnie zostałabym w domu, ale czym wtedy zająć głowę?!

Ja miałam transfer w poniedziałek, poprosiłam lekarza o zwolnienie na poniedziałek i wtorek, w srodę był dzień nauczyciela wiec do szkoły wróciłam dopiero w czwartek, ale strasznie mnie to obciążało psychicznie. Setki dzieci biegających po korytarzach, podchodzących i nachylających się nade mną pomimo próśb o nie zblizanie się. W pokoju nauczycielskim 60 osób na każdej przerwie. Postanowiłam że idę na zwolnienie od wtorku tzn w poniedziałek poszłabym jeszcze na lekcje ale przy okazji powiedziałabym dyrekcji ze jestem w ciaży i zobaczymy sie za dwa lata. 

Tylko ze dzisiaj okazało sie że jedna z nauczycielek ma koronawirusa i już czesc osób poszło na kwarantę, częśc jest przeziębiona itp. Gdy zadzwonili do mnie czy mogę w poniedziałek wziąć 5 zastępst to stwierdziłam, ze nie ma się co szczypać i powiedziałam ze jestem w ciąży i ze mnie nie bedzie już od poniedziałku. 

Ja wiedziałam, ze na zwolnienie będę szła zaraz po weryfikacji, ponieważ mam wadę serca i arytmię i nie jestem w stanie pracować w ciąży. nie myślałam jednak, że będzie to aż tak szybko.

Edytowano przez Wiosenka
edycja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Byłam w takiej sytuacji po dwóch transferach, że totalna depresja, brak chęci do życia i zero wiary w powodzenie in vitro (u nas z komórką dawczyni + wysoka fragmentacja dna plemników). Po prostu wiedziałam że nie uda się, ale mamy cztery zarodki jeszcze i już bądź co bądź trzeba je wziąć, a potem odpuścić - takie miałam nastawienie. Ani przez moment nie wierzyłam że się uda. W 6dpt zrobiłam bete, stałam w korku ogromnym i myślę sprawdzę czy jest wynik, formalność w sumie. Patrzę a tam 12! Płakałam w samochodzie jak durna - nie wiem co myśleli ludzie dookoła 😁😁😁 teraz z tej mojej zerowej wiary mamy 11sty tydzień. Wszystko jest możliwe, to musi być po prostu ten dzień i ten zarodek. Będzie dobrze, trzymam kciuki 😉

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Moncik90 napisał:

Cześc dziewczyny,

Bardzo się cieszę, że znalazłam grupę wsparcia bo bardzo jej potrzebuję.

Rozpoczynam drugą przygodę z in vitro jestem drugi dzień na stymulacji i nie wiem czy mój stan psychiczny na to pozwala.

1 in vitro 2 próby nie udane- zabieg łyżeczkowania bardzo psychicznie się podłamałam od tamtej pory od ok 4 miesięcy przestałam spać a także czuję, że ze mną się dzieje coś nie dobrego tzn. czuje wszechobecne przygnębienie natomiast mój maż widząc mnie w takim stanie poprosił, żebyśmy ostatni raz spróbowali mimo tego, że ja już się poddałam i nie chciałam wracać ponownie i jeszcze raz to wszystko przeżywać. Natomiast zrobiłam to dla męża akurat wypadały jego urodziny i zapisałam się do tej samem kliniki i do tego samego lekarza. Lekarz stwierdził, że mimo   mojej sytuacji możemy jeszcze raz spróbować.

Powiem szczerze ja już drugi dzień leże w łóżku z ogromny bólem głowy i tak się zastanawiam jak ma się to udać skoro jestem wyczerpana psychicznie. Czy któraś z Was miała tak, ze straciła nadzieje ale podeszła do in vitro ostatni raz, żeby nie mieć wyrzutów sumienia?

Trzymam za was wszystkich kciuki !

 

Kochana, każda z nas tutaj przeżyła bardzo dużo cierpienia i utraty nadziei. Wszystkie chcemy być matkami i nie wyobrażamy sobie innego scenariusza.

Ale prawda jest taka, ze Ty tez jesteś ważna. Zgadzam się w stu procentach z tym, co napisała Aja. Porozmawiaj koniecznie z psychologiem, psychoterapeuta. Jak najszybciej, żeby nie doprowadzić się na skraj stanu w którym nie będziesz mieć siły i sensu wstać z łóżka. 

I pisz do nas. Jesteśmy po Twojej stronie.

 

PS ja po utracie ciąży podchodzę ostatni raz, jestem w trakcie stymulacji 

Edytowano przez Anka Skakanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo za pocieszenie 😘

Korzystałam już z porad psychiatry poszłam do niego z takim pytaniem co mam zrobić, żeby przestać chcieć dziecka- zabieg łyżeczkowania był mnie traumatycznym przeżyciem ja nawet śmierci ukochanego taty tak nie przeżywałam.

Chciałabym pogodzić się z tym, ze nie jest mi to pisane psychiatra powiedział, że zdrowa kobieta nigdy z siebie nie wyrzuci ot tak o instynktu macierzyńskiego i trzeba podejść do in vitro mimo tego, że to jest brutalna metoda i obdziera z kobiecości ale pozwala spełnić marzenia.

Dziewczyny ja ciągle w swojej głowie mam pytania tego typu:

- jesień nie jest najlepszą porą na transfer ( mój lekarz powiedział, że teraz wyniki we wrześniu były super) ja już mam wyrzuty sumienia , że nie podeszłam we wrześniu

- covid zaraz wydaje mi się, że ktoś w pracy zachoruj itd.

- boję się, że zaraz dostanie gorączki itd.

Po prostu zamiast nastawić się pozytywnie ja wciąż w swojej głowie mam cały czas obawy czy wy też tak macie?

Poczucie, że zawsze byłby lepszy moment lepiej można się przygotować itd. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

,,PS ja po utracie ciąży podchodzę ostatni raz, jestem w trakcie stymulacji 

Edytowano 25 minut temu przez Anka Skakanka"

To jesteśmy w tej samem sytuacji a jak twoje nastawienie psychiczne chodzisz normalnie do pracy?

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Moncik90 napisał:

Dziękuję Wam bardzo za pocieszenie 😘

Korzystałam już z porad psychiatry poszłam do niego z takim pytaniem co mam zrobić, żeby przestać chcieć dziecka- zabieg łyżeczkowania był mnie traumatycznym przeżyciem ja nawet śmierci ukochanego taty tak nie przeżywałam.

Chciałabym pogodzić się z tym, ze nie jest mi to pisane psychiatra powiedział, że zdrowa kobieta nigdy z siebie nie wyrzuci ot tak o instynktu macierzyńskiego i trzeba podejść do in vitro mimo tego, że to jest brutalna metoda i obdziera z kobiecości ale pozwala spełnić marzenia.

Dziewczyny ja ciągle w swojej głowie mam pytania tego typu:

- jesień nie jest najlepszą porą na transfer ( mój lekarz powiedział, że teraz wyniki we wrześniu były super) ja już mam wyrzuty sumienia , że nie podeszłam we wrześniu

- covid zaraz wydaje mi się, że ktoś w pracy zachoruj itd.

- boję się, że zaraz dostanie gorączki itd.

Po prostu zamiast nastawić się pozytywnie ja wciąż w swojej głowie mam cały czas obawy czy wy też tak macie?

Poczucie, że zawsze byłby lepszy moment lepiej można się przygotować itd. ?

Hej, Ja właśnie uważam, że jesień jest super porą na transfer 🙂 dziecko urodzi się jak będzie ciepło! i nie trzeba będzie chodzić z dużym brzuchem jak jest zima, śnieg i ślisko 🙂 a skoro lekarz jeszcze tak Ci mówi to mu zaufaj!

Co do covidu też się boję, ale nie wiem ile to będzie trwać więc nie mogę tego odkładać jak covidu nie będzie...

Też się boję gorączki i ewentualnej straty, i jak się z kimś spotykam to pytam czy przypadkiem nawet kataru nie ma 😉 

Zawsze może być lepszy moment... albo gorszy...? Jak naturalnie zachodzisz w ciążę to często też nie wybierasz! Skoro tu jesteś tzn. że teraz jest TEN czas!

Damy radę! Tym akurat się nie stresuj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Kasiulaaa89 napisał:

Witam serdecznie!

Dużo ostatnio czytałam Wasze forum (zarówno to z 2019 jak i 2020 roku). Jak nie trudno się domyśleć, znalazłam Was bo mam ten sam problem. W naszym przypadku problemem jest słabe nasienie. Mój mąż jest raczej zamkniętym człowiekiem i nie chce nikogo informować o rozpoczętej procedurze invitro. Mamy przyjaciół, którzy aktualnie są ba końcówce ciąży (również z in vitro) ale nawet nie mogę z kimś porozmawiać:-(. Dlatego postanowiłam w końcu odezwać się tutaj. Wy rozumiecie jak bardzo obciazajacy emocjonalnie jest to czas. To nasze pierwsze podejście. Jestem w 11dc i wciąż stymulowana hormonami. Przedwczoraj mialam usg. W jednym jajniku bylo 5 pęcherzyków, w drugim tylko 3 (moj lekarz skomentował to słowem "szkoda" co nie ukrywam troche mnie podlamalo). Od tej pory cały czas szukam i czytam czy 8 pęcherzyków to naprawdę tak źle? We wtorek następne usg a w czwartek lub piątek punkcja. I tu moje kolejne pytanie. Czy Wy macie punkcje w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? My mieszkamy w Niemczech i tutaj Standard to znieczulenie miejscowe. Za ogólne należy extra zapłacić. Czytalam że zalezane jest ogólne aby pacjentka się przypadkiem nie poruszyła w trakcie, co może mieć źle konsekwencje. Jak było u Was?

Kolejne pytanie dotyczy "extra usług " (Czuję się jakbym kupowała auto z salonu z extra dodatkami a nie przygotowywała się do in vitro! Ale tak to niestety jest - płacimy całość sami bo nie jesteśmy po ślubie).  Dostalismy ofertę na EmbroGlue, przedłużenie rozwoju na szkiełku do 5 dni i wspomaganie wykluwania. Czy miałyście któryś z tych zabiegów.  Tu nawet nie chodzi o koszta bo gdyby człowiek miał pewność że to pomoże i zakonczy podejście sukcesem to zapłaciłabym o wiele więcej. Ale mam metlik w glowie, boję się i niby staram się myśleć pozytywnie ale z tym głowy jest mysl "a co jak się nie uda?  Nie nakrecaj się! "

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was wszystkie!

ja miałam 7 i lekarz mówił, ze jest Okey, uzyskali 4 piękne komórki które wszystkie się zapłodniły i jutro 6 dnia mam transfer dwóch 💓 wiec nie ma co się łamać, pęcherzyków może być ponad 20 a np pustych, ja uważam, ze nie ilość a jakość jest ważna 😉 trzymam kciuki aby było jak najwiecej dojrzałych komórek 😘 i ja tez mieszkam w Niemczech i nie spotkałam się z tym aby punkcją była w znieczuleniu miejscowym, ja miałam w środę w znieczuleniu ogólnym. 
Dodatkowe opcje jakie brałam to nie pamietam nazwy ale kilkukrotne powiększenie plemnika jak przy imsi i wybór najlepszego plus laserowe nacięcie osłonki embrionu aby lepiej mu było się zagnieździć 🙉 nie pamietam dokładnie nazw, płaciłam jakoś 300€ za wszystko 

Edytowano przez Katya22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.10.2020 o 19:31, abi napisał:

Fajnie jakby się odezwały dziewczyny , które robią in vitro mając endometrioze. jak bardzo to utrudnia, jakie rozwiązania proponuje lekarz.

i W ogóle pytanie do wszystkich dziewczyn , co Wam lekarze mówią , gdy już kilkukrotnie brak jakiejkolwiek implantacji przy dobrych wynikach z  immunologi i endometrium . Jakie powody podają gdy wszystko wskazuje ,ze powinno się udać a się nie udaje.... 5 ładnych zarodków i nigdy nic, zawsze beta 0...

Hej 🙂 ja z endometriozą podchodzilam już 2 razy do in vitro. Niestety bez efektu. Przy 1 stymulacji 3 zarodki. Pierwszy transfer blastki beta ruszyla ale spadla. Drugi transfer 2 zarodków 3dniowych i beta 0. Druga procedura 1 zarodek 5dniowy i krwotok od 3dpt. Mam niskie amh i ciągle robiące sie torbiele. Nie mam nawet miesiąca spokoju bez torbieli. Nawraca dziadostwo non stop. 

Mnie lekarka wyciszyla zoladexem przed 1 transferem (na cyklu sztucznym) i to dalo efekt bo beta drgnęła. Pozniej juz bylo co bylo. Moja gin sama nie wie co jest przyczyną. Mowi ze najprawdopodobniej slabe komórki jajowe. Proponuje teraz inne podloze do hodowli zarodków. 

Ale czy przyczyną niepowodzeń jest endometrioza, czy niskie amh - tego nie wiem. Moze tez byc kir AA albo insulinoopornosc. Teraz walcze o poprawe krzywych i dopiero rusze z nową procedurą. 

Ze swojej strony polecam Ci zbadac homocysteine i krzywe koniecznie. Teraz bardzo duzo dziewczyn ma insulinoopornosc ktora utrudnia zajście w ciążę. A lekarze z klinik nie zlecają tych badań. Tzn moze sa tacy co zlecają ale chyba to rzadkość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×