Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Łukasz...

Czy jest jakiś sposób,żeby odzyskać dziewczynę którą kocham?

Polecane posty

Gość facet99
a gówno prawda, chciała poghadać ze mną ale obojemusielismy spadac juz. Zresztą mnie na niej już nie zalezy. Chciałem sprawdzić jej reakcję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
wyleczyłem się:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet to co opisałes to takie szczeniackie bardzo zachowanie... w stylu ty zrobiłas babke z piachu to ja zrobie wieksza... to nie na tym ma polegac ze ty pojdziesz gdzies tam na impreze i bedziesz sie lizał z 3 panienkami a ona to zobaczy i sie wkurwi... najlepiej bys zrobił dla siebie to ze własnie takie miejsca omijał bys zdala i bardzo zdala ...tam gdzie ona własnie przebywa tam ciebie ma nie byc... tak jak ktos napisął wczesniej ... taka postawa własnie utwierdzasz ja w swoim postanowieniu ze własnie dobrze zrobiła zostawiajac ciebie... ona z tych twoich wybryków co zrobiłes z tymi laskami napewno niezle sie brechta i traktuje to wydarzenie z duza dawka humoru i duzym dystansem...bo prawdopodobnie wie ze chciałes sie odegrac i zrobic jej nazłosc crashtestuj kolego ....ale z głowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
Mi na niej nie zależy i jestem chory na tym punkcie bo po ostatniej rozmowie z nią było chujowo. Zaczęla bez kitu jak za dawnych czasow klutnie:) Wyjebane mam , jutro halloween, crashtestów ciąg dalszy:) Pozdrawiam. Możliwe ze moje zachowanie jest szczeniackie ale to z racji mojego młodego wieku więc nie martwcie się, jest czas, może aż taki straszny zwyrol ze mnie nie wyrośnie.;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmm
moze sie myle ale czy to nie taki troche smiech przez lzy facet ? Czemu za WSZELĄ cene próbujesz byc szczesliwy ? moze warto troche zwolnic ? nie wiem wyjedz sobie gdzies jak pracujesz wez urlop a jak sie uczysz to tymbardziej daj se luz, nie mowie zeby nikogo nie poznawac i siedziec w chacie ale porownojac to co piszesz do wczesniejszych postow strasznie to wszystko haotyczne i nerwowe... jak dlugo tak dasz rade ? sorry nie moj cyrk nie moje malpy ale tak to wyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirex85
Czekać do wakacji z kontaktem, nie wiem czy dobrze czekać czy też odezwać się za 5 minut. Zadzwonię i co mam powiedzieć na jej pytanie po co dzwonisz, albo po co chcesz to wiedzieć jeśli o cos spytam. Chciałem się spotkać z jej koleżanką żeby porozmawiać o czymś, niestety nie chciała bo powiedziała że sprawa z moją byłą jest za świerza, wczoraj gadałem z ta sama kolezanka na gg, i zapytalem o magde to napisala zebym sam jej zapytal i potem znikla z gg. Najgorsze że z każdej podjetej decyzji/działania będzie jakaś konsekwencja. Mam taki lęk że wybiorę coś dzięki czemu zamiast odbudować nasz zwiazek będe go głebiej grzebał i nie wiem nie wie co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirex85
Zadzwoniłem....... Nikt nie odebrał, czy była tam i nie chciała odebrać, czy nie było jej przy teleefonie? Kolejna zagadka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
hmmmmmmm, powiem szczerze muszę przyznać rachję że na początku, po rozstraniu było bardzo cieńko ze mną. Miałm tak samo jak każdy z was. Moja był aqdziewczyna była dla mnie ideałem. Nie ma żadnej innej, Ona albop żadna. I wiecie co? Spróbowałęm na siłę posmakowałem innych kobiet i zmieniłem zdanie. Oczywiście wiadomo na początku ciodzienne zachlewanie się z kolegami, chodzenie na imprezty które nie sprawioają przyjemności. Ogółem wegetacja przez prawie 2 miesiące. a Teraz. Wiem że to zajebiście głupie i zaczynam mieć z tym problem. Nie potrafię się opanować i podrywam każdą laskę któa mi się podoba. jadę sobie do pracy, o fajna panienka , trzeba zagadać. o byłej wogl już nei myślę, pokasowalęm fotki bo widomo że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Miałęm całkiem niedawno załamki że puiszczłem sobie piosenkę metallicy Nothing else matters, pokaz slajdów ze zdjęciami byłej i sobie dzieciuszko płakało samo w kącie przy komputerku. Powiedziłem sobie że nei chcę się Tym niszczyć. Że Sfrajerzyłem sprawę, wymiękłem , zjebałem i jestem zajebiście do dupy. Wiem że ona ma we mnie kompleynie wyjebane. Po ostatniej rozmowie prawie się ze mną pokłuciła. Powiedziałem że nei chcę z nią gadać bo jak zawsze znajdzie nawet po długim cZaasie jakiś powód do klutni. Jestem szczęścilwy teraz tak jak jest. Nie chcę żadnej dzieqwczyny na stale bo jestem zraniony nie ma się co oszukiwać. Mam swoją nauczkę i mam nadzieję że kiedy spotkam dziewczynę ktora mnie zachywci to nie popełnioę tych samych błędow co z bylą. Poznaję teraz dużo dzuiewczyn, ale prawda jest jedna. Ile może byc warta dziewczyna poznana w na powiedzmy dyskotece? Nie za dużo, ulega ona lątwop emocjom i manipulacjom emocjonalnym, dlatego nie mogę traktować powaznie zadnej znajomosci zawartej w tajkim miejscu. POwiem szczerze ze jestem trochę najebany, to6 jebaliśmy wodke i mi zostalo jeszcze sporo we krwii więc sorki za błędy, słucham sobie zajebistego kawałklu jakim jest The day that never comes z Metallicy. posłuchajcie i bawcie się dobrze pozdrawiam;* Kurwa ale się rozpisałem...debil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Jestem tu nowy i mam problem tego samego typu co niektorzy z was. Otóż byłem z dziewczyną 6,5 miesiąca wszystko było cacy zero kłutni nic. Pewnego wieczoru w wakacje wzięła mnie na rozmowe i powiedziała że nie moze być ze mną bo kocha innego, po rozmowie wiadomo wkurzyłem się pozniej sie z nia spotkałem gadalismy na poczatku bylo sztywno ale pozniej dobrze nawet zaczelismy sie calowac i wszystko wyglądało tak jakbyśmy byli razem mówiła mi że kocha jednego kolesia ode mnie z wioski i że mnie też kocha spotykałem się z nią tak codziennie robiłem wszystko żeby to naprawić a tamten koleś nie robił nic totalnie ją olewał w końcu po pewnej imprezie i wspolnie przespanej nocy (bez seksu oczywiście) wróciła do mnie wtedy to był dokładnie 5 miesiąc związku wszystko było znowu cacy po wakacjach jeździłem do niej co tydzień i w każdy wolny dzień od szkoły i nagle jakiś czas temu dokladnie tydzien piszemy wszystko w porządku i nagle lekka kłutnia i ona z tekstem \'\'nie pasujemy do siebie\'\' nie wiedziałem o co chodzi wiec cisnalem ja powiedziała mi że się wacha i nie wie czy to jest to załamałem sie totalnie bo sie bardzo zaangazowalem mowila mi ze mnie nie kocha ale chce mnie pokochac zachowywała sie dziwnie rozmowy staly sie zimne spotkalem sie z nia i na spotkaniu mnie pocalowala to zglupialem zapytalem dlaczego to powiedziala ze chciala. Napisałem do jej przyjaciólki zeby sie dowiedziec o co naprawde chodzi to powiedziala mi ze ona jej mowiła że zauroczyła sie w pewnym chłopaku i że mnie juz nie kocha. Ja pisze do niej teraz codzienie i mowie ze ja bardzo kocham i przekonuje żeby wróciła ale nic. Proszę pomóżcie mi. Powiedzcie mi czy dobrze robie a jak źle to co powinienem zrobić. Jestem w totalnej rozsypce i nie wiem co robić:( Przepraszam że tak sie rozpisałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze że ostatnio zaczęła mówić mi żebym się odkochał bo nie wróci. Że muszę się odkochać. Czy ona tak specjalnie mówi żebym dał sobie spokój? BŁAGAM WAS POMÓŻCIE BO JUŻ NIE WIEM CO MAM Z TYM ROBIĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadzwoniłem....... Nikt nie odebrał, czy była tam i nie chciała odebrać, czy nie było jej przy teleefonie? Kolejna zagadka MIREX....ale czesto tak jest ze trudno odbierac telefon podczas uprawiania sexu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jrs2008 krótko i na temat.. zle robisz ze wypisujesz pannie jakies bzdety o miłosci niestety po tym co opisałes to prawdopodobnie piszesz w proznie uczuciowa swojej wybranki...wiec lepiej daj sobie spokoj skoro totalnie cie olała ps.twoj opis jest strasznie chaotyczny....i jeszcze to zwierzanie sie jej przyjaciólce:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
JRS debilu. zero kontaktu rozumiesz? I sama się odezwie, zatęskni. nie wyjdzie jej z tam,tym typem, zatęskni i bedzie biegala za Tobą. poczytak wczesniejsze wpisy kilku kolesi i zobaczysz ze to dziala na jednej zasadzie. Ty masz byc wkurwiony, ona ma to odczuc i zatesknic. zero kuirwa tekstow kocham cie, czy do mnie wrocisz itp kumasz? ogarnij się bo to potrwa dosyc długo jesli ma wrócic.;.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki facet99. Powiedz mi jeszcze jak ona chce żebym został jej przyjacielem to co mam zrobić? odmówić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jock
Powiem tak : jeśli bedziesz trzymał babe krótko i jesli bedzie wiedziala ze jesli cos zrobi (np. spotka sie z jakims cwelem) to adios kotku to tego nie zrobi. O ile kocha bo zdarzaja sie takie co mowia ze kochaja a potem od razu widza jakiegos przystojniaka i majtki wypelniaja sie po brzegi :) tak niestety jest panowie...swięci nie jestesmy ale prawda jest taka ze kiedys mowiono ze facet to swinia ale teraz sytuacja sie o 180 obrocila. Z wlasnego doswiadczenia wiem ze jesli kobieta cie kocha naprawde szczerze to nawet nie spojrzy na nowo spotkanych ludzi. ----------------------- JRS..radze ci zebys z nia pogadal... postaw jej konkretny warunek : albo ze mna jestes albo nie. Jesli powie ze nie to mimo tego ze ja kochasz spotykaj sie z kumplami idz pograc w gale itd. na pewno kiedys zobaczysz ze dobrze zrobiles... POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jock
Powiem tak : jeśli bedziesz trzymał babe krótko i jesli bedzie wiedziala ze jesli cos zrobi (np. spotka sie z jakims cwelem) to adios kotku to tego nie zrobi. O ile kocha bo zdarzaja sie takie co mowia ze kochaja a potem od razu widza jakiegos przystojniaka i majtki wypelniaja sie po brzegi :) tak niestety jest panowie...swięci nie jestesmy ale prawda jest taka ze kiedys mowiono ze facet to swinia ale teraz sytuacja sie o 180 obrocila. Z wlasnego doswiadczenia wiem ze jesli kobieta cie kocha naprawde szczerze to nawet nie spojrzy na nowo spotkanych ludzi. ----------------------- JRS..radze ci zebys z nia pogadal... postaw jej konkretny warunek : albo ze mna jestes albo nie. Jesli powie ze nie to mimo tego ze ja kochasz spotykaj sie z kumplami idz pograc w gale itd. na pewno kiedys zobaczysz ze dobrze zrobiles... POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jock
Powiem tak : jeśli bedziesz trzymał babe krótko i jesli bedzie wiedziala ze jesli cos zrobi (np. spotka sie z jakims cwelem) to adios kotku to tego nie zrobi. O ile kocha bo zdarzaja sie takie co mowia ze kochaja a potem od razu widza jakiegos przystojniaka i majtki wypelniaja sie po brzegi :) tak niestety jest panowie...swięci nie jestesmy ale prawda jest taka ze kiedys mowiono ze facet to swinia ale teraz sytuacja sie o 180 obrocila. Z wlasnego doswiadczenia wiem ze jesli kobieta cie kocha naprawde szczerze to nawet nie spojrzy na nowo spotkanych ludzi. ----------------------- JRS..radze ci zebys z nia pogadal... postaw jej konkretny warunek : albo ze mna jestes albo nie. Jesli powie ze nie to mimo tego ze ja kochasz spotykaj sie z kumplami idz pograc w gale itd. na pewno kiedys zobaczysz ze dobrze zrobiles... POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że już się jej pytałem. Chcę się dowiedzieć czy jest jeszcze szansa żeby to naprawić skoro popełniłem dużo błędów? Dodam że ja byłem pierwszym jej chłopakiem z którym była tak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że już się jej pytałem. Chcę się dowiedzieć czy jest jeszcze szansa żeby to naprawić skoro popełniłem dużo błędów? Dodam że ja byłem pierwszym jej chłopakiem z którym była tak długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki facet99. Powiedz mi jeszcze jak ona chce żebym został jej przyjacielem to co mam zrobić? odmówić? dobrym przyjacielem w twoim wypadku to bedzie teraz pies a nie panna ktora cie olała Wbij sobie do głowy ze słowa "zostanmy przyjaciólmi" oznaczaja nic wiecej jak słowa typu dobra koles dzieki nara,ale zeby ci nie było smutno to mozemy sie kolegowac czyli spotkac sie raz na wielkie dzwony jak nie bede miała nic do roboty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem :( Kurde ciężko jest. Dzisiaj z nia pisałem i byłem obojętny to sie wypytywała o co chodzi itp. Później zaczęła się denerwować że nie chcę byc jej przyjacielem. Kurde jestem kompletnie skołowany tym wszystkim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powtorze cie... zapamietaj ze nie ma takiego czegos jak przyjaz z kobieta ktora z toba zerwala...to bedzie dla ciebie samobojstwo emocjonalne:( musi mnostwo wody w wisle upłynac bys mogł wyzbyc sie uczucia do niej i mogł spotkac sie z nia na stopie kolezenskiej... ale to za jakis czas a opowiesci o przyjazni ze swoja ex ...wsun w regał z bajkami z 1000 i jednej nocy,tak bedzie lepiej dla ciebie Ona nie chcecie stracic...bo chce wyjsc z twarza i nie wyjsc na niezła suke w twoich oczach..ot tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
Stary!! ONA CIEBIE OLAŁA KUMASZ TO CZY NIE??? Spoko zjebaleś, jak większość z nas na tym forum. Ale po chuj z nią piszesz?? Nie odpisuj nie oddzwaniaj, ajak XCie zlapie na gadu to mowisz ze jestes bardzo zajęty albo ze masz spotkanie nie wazne z kim i tyle. a Jeżeli baba Ci mowi ze cche byc przyjkacielem to powiedz że jej ze u Ciebie nie znajdzie przyjaciela i tyle. Prosto z mostu. pokaz jej ze masz swoje zycie, wyjdz na impreze, opkaz ze sobie radzisz swietnie a ona się toba zainteresuje. Traktuj ja jak zwykłą kolezankę. Zadnych rozmow o przeszłości, zadnych wspomnien. Pokaż zze jestes normalnym facetem. udawaj ze nic się nie stalo a zobaczysz jakie będą tego efekty. takze wyjeb z sobie z mózgu mysli o kontakcie z nią przez najblizsze 2 tygodnie, jak przetrwassz tyo jestes kozak a potem bedzie z górki. Broń Boże się przed nią plaszczyc. Napisz czy przyjąłeś do wiadomości. jak nie przyjąłeś tzn zę możesz sobie odjebać chuja i dać go jej, bo tobie się juz nie przyda. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
na początek jebnij sobie jakis optymistyczny opis na gg jesli uzywasz. zacznij się bawić, poznawaj nowe laski. Spędzaj czas ze znajomymi. Pomaga się odstresować, nabrac dystansu. Poza tym czesto jest tak jak ktos to ujał, że odgrzany kotlet może Ci już nie smakowac, ale o tym się przekonasz w praniu;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojones
Witam wszystkich. Trafiłem na to forum jak każdy i jak wielu opiszę pokrótce moją sytuację. Byliśmy razem dwa lata i, chociaż nie jestem młody, to był wyjątkowy związek. Los sprawił, że od miesięcy żyliśmy na odległość - wspólne weekendy, tygodnie na sms-ach i telefonach. Było idealnie - choć każde z nas miało niełatwe życie. Wspieraliśmy się nawzajem, godzinami rozmawialiśmy, świetny seks... zresztą wiecie doskonale, jak jest w udanym związku, który zmierza do małżeństwa. Dzięki tej miłości dopiero do bólu nauczyłem się siebie, nauczyłem się kobiecej psychiki (na tyle, na ile facet może się nauczyć;). W pewnym momencie zorientowałem się, że nasze spotkania nie wyglądają jak dawniej, że jest mniej telefonów, nie ma sms-ów, maili, nie rozmawiamy przez gg. Pani G. szła w zaparte - że jest wszystko ok, że ma ciężki okres w życiu zawodowym, że ja też miałem takie okresy itd.. Powody były proste - powoli docieraliśmy do momentu, w którym powinny zapaść jakieś decyzje odnośnie naszego związku. Pani G. (mając przykre doświadczenia życiowe i karmiąc się przykładami dziesiątków nieudanych związków wokół) po prostu zaczęła uciekać, odsuwać się ode mnie i od ryzyka, jakie niesie ze sobą jedna z najważniejszych decyzji w życiu. A ucieczka zawsze jest podobna - rozgrzebywanie tego, co w mężczyźnie złe i podróż w świat fantazji o tym, że "prawdziwa, doskonała miłość" jest inna, niż nasza, że jej "królewicz" jeszcze gdzieś na nią czeka. "Czy to naprawdę jest ten?". Teraz jesteśmy na etapie "daj mi odetchnąć". Szczerze spytałem: jeżeli nie masz siły, żeby odejść - powiedz, ja to załatwię. Podobno "Nie nie, to nie tak...". Wiem, że to nie jest do końca tak, że są powody, żeby wahać się przed związkiem ze mną na całe zycie. Ale liczę się też z bym, że mało która wspaniała kobieta przez duże K (a ta jest właśnie taka) ma odwagę cywilną i sumienie powiedzieć w twarz zakochanemu wciąż facetowi: stary, coś pękło, nie kocham cię. Niektóre, te, które bardzo potrzebują faceta opiekuńczego i czerpią z bycia kochaną znaczną część życiowych sił wręcz przed samą sobą nie mogą się przyznać, że przestały kochać. Co ze mną? Mnie boli, co ma nie boleć... Od ostatniej poważnej wiadomości z jej strony ("boję się, że jak się zdecyduję na życie z Tobą to osiądziesz na laurach, przestaniesz o mnie zabiegać" itd.) minęło kilka dni. Doskonale wiem, co budzi strach pani G. Znam doskonale swoje cechy, które jej się nie podobają, które mogą wpłynąć na to, że będzie ze mną nieszczęśliwa. Nie chodzi tu o zdrady - jeżeli kocham naprawdę, jestem wierny i pani G. o tym wie. Chodzi o inne rzeczy, o których nie chcę tu pisać. Zmieniłem już wiele z tych cech, stałem się dużo lepszym człowiekiem - w ciągu krótkiego czasu osiągnąłem więcej, niż przez poprzednie 7 lat, i na gruncie zawodowym i emocjonalnym. Umiem zarabiać, umiem kochać i być kochanym. Umiem dzięki pani G. i naszej miłości. Wiem, co jeszcze poddam tuningowi jeżeli chodzi o mój charakter. Nie dla Niej, nie dla nikogo innego - dlatego, żeby być jeszcze bardziej atrakcyjnym dla Niej albo dla wszystkich innych milionów kobiet, jeżeli nam nie wyjdzie, i żeby również dzięki temu coraz bardziej siebie lubić. Żeby móc z czystym sumieniem powiedzieć, kiedy rzuci mnie kolejna kobieta: to nie przez to, że jestem kiepski, ale po prostu przez to, że nie pasujemy do siebie;) Owszem, myślę o pani G. tak jak każdy z Was myśli o swojej odchodzącej miłości, czyli podejrzanie często;) Choć doskonale wiem, co mam robić - operacja na otwartym sercu nie może być bezbolesna. Stosuję wszystkie znane i sprawdzone środki - balety ze znajomymi, wypełnianie sobie czasu itd. Czasem myślę o niej z niechęcią, przypominam sobie, co mnie w niej drażni, co mnie przez te dwa lata wku...wiało (co prawda mam słaby wachlarz tych cech, ale coś tam się znajdzie;).Przeprowadziłem z kimś kilka dni temu zupełnie nieoczekiwaną 2-godzinną rozmowę, dzięki której otworzyły mi się liczne klapki. I wiecie co? Nie czuję się za..biście, ale mogę ze sobą wytrzymać i uczę się tak sobą sterować, że miewam nawet momenty świetnego humoru. Nie ma mowy o pochlipywaniu, dzielnie trzymam dystans - zero telefonów, zero maili. Nie walę gazu, mogę wytrzymać sam ze sobą i zajmuję się tym, na co tygodniami nie miałem czasu aranżując nasze spotkania. Nie budzę się zlany potem i nie dostaję ataku paniki. A udaje mi się to tylko i wyłącznie dzięki temu, że wiem, że jestem super koleżką i z dużym prawdopodobieństwem czeka mnie to, co może się nie przytrafić, jeżeli będę tkwił w nieszczęśliwym związku. Mianowicie na bank przytrafi się kolejne wielkie zakochanie, kolejne motyle w brzuchu, kolejna niesamowita przygoda, która znowu ma szanse zakończyć się optymistycznie. Może (czytaj "na pewno") coś mi ześle kobietę, która pokocha mnie nie "za", ale "pomimo". Znowu ciśnie mi się porównanie do nałogu - dopóki piwo sprawia frajdę jest ok, ale jeżeli musimy wypić dziesięć piw dziennie i codziennie czujemy się jak szmaciarze - nie jest ok. Kwestia jest prosta - najpierw trzeba uwierzyć w jedno. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że kontynuowanie takiego związku, który stracił sens może sprawić, że paradoksalnie w nim BĘDZIECIE DUŻO BARDZIEJ NIESZCZĘŚLIWI niż jesteście teraz, samotni i porzuceni;). Chce się Wam po ponownym zejściu przez długie miesiące codzień roztrząsać każdy nieznanej treści sms w telefonie swojej pani, wpatrywać się w każdy jej ruch, doszukiwać zdradliwej intonacji w każdym jej zdaniu bo "już kiedyś prawie odeszła na zawsze, a wtedy właśnie odebrała sms-a, popatrzyła w ten sposób" itd? Mi się nie chce, pier...lę takie klimaty. Kocham ją jak nikogo. Ale też pamiętam, że kochałem jak nikogo panią L. przed 10 laty, kochałem panią K. przed 5 laty i kilka innych pań. Owszem, tę panią kocham miłością zupełnie wyjątkową, oddałbym za nią flaki, skoczył z mostu. Owszem, poprzednie panie też wspominam, są we mnie na zawsze, wciąż jestem nawet w pewien sposób o nie zazdrosny. Ale w życiu i dla żadnej z nich nie zrobiłbym jednego - nie wyzbył się do końca siebie. Często "walczyć albo dać se siana" to kwestia wyboru - czy naprawdę chcecie zmieniać w sobie wszystko dlatego, że kobieta ma wizję innych Was? Na ten temat już tu trochę było - to mrzonki. To nic nie da, bo pani pokochała was takich, jakimi byliście a nie takich, jakimi teraz Was sobie wyobrażają, że powinniście być. Zestaw cech "mężczyzny idealnego" nie istnieje, bo to cechy sprzeczne. Nie można być jednocześnie skur..elkiem - ruch..czem dyskotekowym i królewiczem - dżentelmenem, a każda kobieta marzy jednocześnie i o jednym, i o drugim. Zawsze będziemy dzielić się na królewiczów i skur...lków i zawsze, niezależnie od opcji będziemy marzyli na raz o dziwce i niewinnej, prawej dziewicy. Ja zadałem sobie takie proste pytanie: czy opłaci mi się, czy chce się jeszcze bardziej sformatować pod wyimaginowany wymiar mojej pani? Owszem, nie mam na to kompletnie żadnej ochoty. Kocham moją panią G. do szaleństwa, również (a może najbardziej) za to, że poprzez tę sytuację zrozumiałem, że nie można poświęcać siebie dla miłości. Dopiero teraz tak naprawdę odkryłem, że lubię siebie, dobrze się ze sobą czuję i mogę sobie dać radę z milionem różnych przeje...nych problemów, również z tym problemem. Czyli jestem w pewien sposób samowystarczalny. Nie jestem uzależniony od kogoś. Zapytajcie się siebie, czy jeżeli zmienilibyście się do tego stopnia, jakiego "wymaga" od Was pani - kochalibyście samych siebie bardziej, niż w tej chwili? Jeżeli nie, tym bardziej nie kochałyby Was wasze panie. Chora miłość, taka, która kuleje - trzyma w niepewności i wprowadza nas w stan obłędu, włada zupełnie naszą głową. Sprawia, że mimowolnie kładziemy wszystko jeszcze bardziej miaucząc, płaszcząc się i wyzbywając resztek siebie stając się rzadziakami i melepetami. Znowu metaforyczny nałóg - brniemy w coś, co przynosi już więcej szkody, niż pożytku bo pamiętamy wciąż, jak wspaniale kiedyś działało. To tak, jakby audiofil nagle codziennie był zmuszony słuchać swojej ulubionej muzyki z "grundiga" i wiedział, że nigdy już nie usłyszy jej w swojej ulubionej jakości. Związek ma sens tylko wtedy, kiedy są zachowane jakieś standardy jakości - zapewniam was. Miłość zamiast siły, która napędza życie czasem robi się nałogiem, rozpier..la. Dla kilku tygodni ulgi po zejściu się i dla ułudy, że jeszcze będzie dobrze ryzykujemy kolejny okres wątpliwości i bolesnych, codziennych obserwacji, stanu "bycia czujnym, bo już raz się zesrało". To chyba najgorszy ze stanów - niepewność, która towarzyszy 24 godziny na dobę. Bardzo prosto powiedzieć sobie: qva, ale jestem rzadziakiem, ale spierniczyłem sprawę, ale ją kocham, poszedłbym na kolanach poboczem autostrady żeby wróciła, już od teraz będę dla niej sługą, jej królewiczem, jej gangsterem, przysięgam, ojojoj.... Spróbujcie powiedzieć sobie: na reszcie nie muszę się martwić tym, że jestem taki a nie inny, nie muszę uważać, nie muszę zastanawiać się: co spieprzyłem? podczas gdy nic nie sprzeprzyłem. Czujcie się dobrze sami ze sobą, potraktujcie to tak: biedna pani, straciła wielką, niepowtarzalną szansę na szczęście. Ja tak myślę o mojej pani G., jeżeli przez lęki i wahania się rozstaniemy - straci najlepszego przyjaciela, powiernika i opiekuna, jaki mógł się jej przytrafić. A jeżeli nam nie wyjdzie? Przeforsuję w sobie wyobrażenie, że nie byliśmy sobie pisani, nasz związek był po co innego, nie po to, żeby się razem zestarzeć. Przecież dramat rozstania mógłby się pojawić wtedy, kiedy łączyłyby nas wspólne mieszkania, samochody, psy i dzieci. Ryzyko jest wielkie: jeżeli to nie TA miłość potencjalnie dacie sobie szanse, a Wasze panie pamiętając smutę i nostalgię po poprzednim rozstaniu będą wolały Was zdradzić po cichutku po to, żeby się przekonać, jak bardzo Was kochają niż powiedzieć Wam jeszcze raz "nara" a potem za Wami tęsknić. Ja liczę się również z taką opcją. To jest dopiero prawdziwy problem. Pomysł mam na to taki: nie dopuścić po raz drugi do momentu, w którym nie będę pewny uczucia pani G. Raz można się zawahać, ludzka rzecz. Jeżeli po przejściach poczujecie choć niewielki dyskomfort, intuicję, która podpowie Wam, że zbliża się nawrót problemów - pozostaje powiedzieć sobie: shit, to jednak była prawdziwa pomyłka! I niezwłocznie spakować graty;) Na taką klęskę w miłości można patrzeć z dwóch zupełnie różnych stron. Jak na wielką tragedię, na straconą szansę, wspominać te setki wspaniałych nocy, świetnych wyjazdów, słów i wspólnych baletów. Jeżeli zanurzycie się w takim słodko-kwaśnym gównie to naprawdę jest przegrana. Lepiej patrzeć jak na coś, co Was uratowało od wielkiego nieszczęścia w przyszłości, od zdrady, od niewygód rozwodu itd. No i jak już wybierzecie drugi sposób, wyluzujecie szorty, przegadacie kilka nocy ze znajomymi, rzucicie się w wir pracy, spojrzycie (trochę na siłę) okiem samca na wszystkie te wspaniałe panie, które z przyjemnością byście "bliżej poznali" i o których zdarzyło Wam się pomyśleć jak jeszcze byliście w szczęśliwym związku - zagoicie się szybciej, niż Wam się zdaje. Przynajmniej ja na to liczę. Wiem, że tak postępując oszczędziłbym sobie łącznie kilku tygodni (jak nie miesięcy) rakotwórczego i rozdzierającego bólu serca który przeżyłem po kilku poważnych, poprzednich związkach. Tyle, że wtedy jeszcze byłem za słaby, żeby być szczęśliwym ze sobą i czuć się kierownikiem na zakładzie - w mojej głowie. Dzisiaj mam sporo siły. Oczywiste jest, że jeżeli los będzie tak chciał i da mi jeszcze jedną szansę, ja dam jeszcze jedną szansę nam. Kocham panią G. i chcę, żeby urodziła moje dziecko. Historia zna takie przypadki, że po kryzysie i krótkiej rozłące ludzie przekonują się o tym, że jednak są dla siebie. Bardzo na to nie liczę, żeby się nie rozczarować, ale... może to w moim przypadku? Jeżeli nie - nie zamierzam miesiącami głodować, bo zabrakło ulubionej potrawy;). Odkocham się na siłę, wyczyszczę telefon, wypie...dolę bez sentymentów maile, wyślę paczkę z książkami i innymi duperelami, przecierpię szybciutko co swoje i do boju, korzystać z uroków tych wszystkich wspaniałych, szczęśliwych, zrealizowanych kobiet bez kompleksów i zahamowań, budować i odkrywać od nowa kroczek po kroczku coś, co może okazać się miłością ostatnią i ostateczną;) POZDRO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cojones
momentu, w którym nie będę pewny uczucia pani G. Raz można się zawahać, ludzka rzecz. Jeżeli po przejściach poczujecie choć niewielki dyskomfort, intuicję, która podpowie Wam, że zbliża się nawrót problemów - pozostaje powiedzieć sobie: shit, to jednak była prawdziwa pomyłka! I niezwłocznie spakować graty;) Na taką klęskę w miłości można patrzeć z dwóch zupełnie różnych stron. Jak na wielką tragedię, na straconą szansę, wspominać te setki wspaniałych nocy, świetnych wyjazdów, słów i wspólnych baletów. Jeżeli zanurzycie się w takim słodko-kwaśnym gównie to naprawdę jest przegrana. Lepiej patrzeć jak na coś, co Was uratowało od wielkiego nieszczęścia w przyszłości, od zdrady, od niewygód rozwodu itd. No i jak już wybierzecie drugi sposób, wyluzujecie szorty, przegadacie kilka nocy ze znajomymi, rzucicie się w wir pracy, spojrzycie (trochę na siłę) okiem samca na wszystkie te wspaniałe panie, które z przyjemnością byście "bliżej poznali" i o których zdarzyło Wam się pomyśleć jak jeszcze byliście w szczęśliwym związku - zagoicie się szybciej, niż Wam się zdaje. Przynajmniej ja na to liczę. Wiem, że tak postępując oszczędziłbym sobie łącznie kilku tygodni (jak nie miesięcy) rakotwórczego i rozdzierającego bólu serca który przeżyłem po kilku poważnych, poprzednich związkach. Tyle, że wtedy jeszcze byłem za słaby, żeby być szczęśliwym ze sobą i czuć się kierownikiem na zakładzie - w mojej głowie. Dzisiaj mam sporo siły. Oczywiste jest, że jeżeli los będzie tak chciał i da mi jeszcze jedną szansę, ja dam jeszcze jedną szansę nam. Kocham panią G. i chcę, żeby urodziła moje dziecko. Historia zna takie przypadki, że po kryzysie i krótkiej rozłące ludzie przekonują się o tym, że jednak są dla siebie. Bardzo na to nie liczę, żeby się nie rozczarować, ale... może to w moim przypadku? Jeżeli nie - nie zamierzam miesiącami głodować, bo zabrakło ulubionej potrawy;). Odkocham się na siłę, wyczyszczę telefon, wypie...dolę bez sentymentów maile, wyślę paczkę z książkami i innymi duperelami, przecierpię szybciutko co swoje i do boju, korzystać z uroków tych wszystkich wspaniałych, szczęśliwych, zrealizowanych kobiet bez kompleksów i zahamowań, budować i odkrywać od nowa kroczek po kroczku coś, co może okazać się miłością ostatnią i ostateczną;) POZDRO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
Stary ale dałeś krótki opis nie ma co. Nie czytałem bo za długi ale pozdro i mam nadzieję że Ci wyjdzie w życiu i z babami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet99
przeczytałem jednak, Powodzenia bracie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko przyjąłem do wiadomości. już powoli zaczynam tak robić dzisiajzero kontaktu nawet nie laduje konta w tel żeby mnie to nie korciło. Ona przyjezdza za tydzien na dlugi weekend do babci czyli do miejscowosci w ktorej mieszkam to ja ide na spotkanie z przyjaciolka. Ona o tym oczywiscie nie wie ale pewnie sama sie dowie i ciekawe jak zareaguje. Dzięki stary za rady jesteś zaje...ty. Postaram sie tego nie zpartolić. Jak będzie w końcu chciała wrócić to nie wrócę od razu tylko niech sie pomęczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko przyjąłem do wiadomości. już powoli zaczynam tak robić dzisiajzero kontaktu nawet nie laduje konta w tel żeby mnie to nie korciło. Ona przyjezdza za tydzien na dlugi weekend do babci czyli do miejscowosci w ktorej mieszkam to ja ide na spotkanie z przyjaciolka. Ona o tym oczywiscie nie wie ale pewnie sama sie dowie i ciekawe jak zareaguje. Dzięki stary za rady jesteś zaje...ty. Postaram sie tego nie zpartolić. Jak będzie w końcu chciała wrócić to nie wrócę od razu tylko niech sie pomęczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×