Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Accu81

Klinika NOVUM

Polecane posty

Gość Felicity100
Gonia, zanim trafiłam do dr Rogiewicza leczyłam się w Krakowie u pewnego lekarza, którego nazwiska nie wymienię. Miałam bardzo nieregularne miesiączki, czasami nawet raz na kilka miesięcy. Powiedział, że to PCO i co miesiąc brałam orgametril loub lutenyl, które to wywoływały mi miesiączkę. Co jakiś czas tworzyły mi się torbiele, które wg niego koniecznie trzeba było usuwać (najlepiej laparoskopią - 1800zł lub punkcją ok. 1200zł). Nie wiem co, nie wiem jak ale mu ufałam i wierzyłam że tak ma być. W końcu to specjalista. Miałam 3 laparoskopie i 3 punkcje.W międzyczasie (przy którejś laparoskopii) okazało się, że mam powiększone ścianki macicy (nie wiem czy to endometrioza czy nie?), które uciskając na jajowód czyniły go niedrożnym. Brałam 5 miesięcy Danazol i chyba 4 tyg po odstawieniu (nawet miesiączki nie dostałam) zaszłam w ciążę, którą niestety poroniłam w 9tc. Później się przeprowadziłam, mąż namówił mnie do zmiany lekarza, bo to niemożliwe żeby tak ciągle usuwać torbiele. Trafiłam do dr Rogiewicza. Zlecił badania prolaktyny po obciążeniu, badania w kierunku insulinooporności. I zamiast leczyć skutki (torbiele) zaczął leczyć przyczyny. I tak od 5 m-cy biorę norprolac na hyperprolaktynemię i glucophage na insulinooporność, która prawdopodobnie blokowała pękanie pęcherzyków. Niby mam naturalną owulację, pęcherzyk pęka a jakoś nam się nie udaje, nawet z IUI. Od dziś zaczynamy też leczenie męża. Może działanie dwukierunkowe da jakieś efekty. W sumie staramy się ok. rok. Dla mnie to aż rok. Czytałam dziś historie dziewczyn, którym udało się dopiero po kilku latach, po kilku próbach in vitro. Najgorsze były początki. Potrafiłam przepłakać cały weekend kiedy się nie udało. Dziś odebrałam wynik bhcg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Felicity100... u mnie też wykryto 5 lat temu prolaktynę, raz w roku przynajmniej staram się robić rezonans a przy tym doszła mi nadczynność tarczycy.. Wierz mi że nie jedne wieczór i nie jeden dzień przepłakałam, byłam zła i szukałam problemu aby się kłócić z moim mężem o to wszystko że dlaczego to mnie akurat spotkało, moje siostry mają dzieci, bratowa męża nie dawno urodziła 3 maleństwo a my....? Odpuściłam sobie... próbujemy jak będzie tak będzie, czas pokarze, wiem i zdaję sobie sprawę z tego że nie będzie łatwo przez to przejść ale jestem dobrej myśli, pomału się ogarniam z tym wszystkim i nabieram siły aby myśleć tylko pozytywnie i nie wybiegać do przodu co będzie bo przez to można obłędu dostać...:))) A jak twój wynik..???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Felicity100
ucięłomi kawałek textu. Odebrałam wynik i niestety negatywny. To druga nieudana IUI. Wiadomo: żal, smutek, przykro, pytania dlaczego, przecież wszystko było jak trzeba. Tylko płaczu za każdym razem jakby mniej. Nie wiem czy to sił we mnie więcej bo juz myślę o kolejnym cyklu i odliczam dni do @ czy też sił już brak nawet na płacz, tylko bezradność i rezygnacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny Pierwsze usg za mną. Widok cudowny i nie do opisania.Ale nie obyło się bez stresu. Całe badanie przebiegało pomyślnie do czasu w którym pani dr chciała zmierzyć kość nosową i w żaden sposób nie mogła jej znaleźć.Oj bałam się jak nigdy. Zrobiliśmy nawet przerwę, bo maluszek kładł się spać i nie chciał współpracować no i w końcu się udało. Dzidziuś ma wszystko na swoim miejscu, pomiary w porządku.Słodko machał rączką i fikał koziołki a mój mąż stał z boku i żartował że we mnie taki nie dobry i że śpioch też we mnie :).Teraz już umawiam się na wizytę do lekarza, który poprowadzi ciążę do końca. Dziewczyny czy ja już pytałam was jak to jest z porodem? Czy zabieg in vitro jest wskazaniem do cesarskiego cięcia? Felicity Musisz być silna i uzbroić się w cierpliwość. Wiem, że łatwo się mówi ale sama to przechodziłam i wiem jakie to trudne. Mi zajęło to prawie 3 lata i nie potrafię sobie nawet wyobrazić już jak długi to czas. Od momentu kiedy zaczeliśmy starać się o dzidziusia płakałam za każdym razem jak test pokazał 1 kreskę.I zobacz nawet po zdiagnozowaniu problemu trzeba było 1,5 roku aby móc cieszyć się ze szczęścia, które w końcu przyszło. Miałam dwie pełne procedury in vitro i dopiero 7 transfer był moim szczęśliwym transferem. Ja wierzę, że każdy zasługuje na szczęście tylko trzeba zrozumieć, że ono nie przychodzi wtedy kiedy sobie tego życzymy.Być może jest w tym jakiś cel, w ty cierpieniu, w tym oczekiwaniu. I ty będziesz się cieszyć z rosnącego brzuszka-to tylko kwestia czasu.Zobaczysz Trzymam kciuki i życzę ci dużo cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosiaczekzg U Nas problem był w bardzo słabych parametrach nasienia mojego męża. A wszystko zaczęło się tak że po roku nieudanych starań poszliśmy do lekarza który skierował nas na badania i polecił nam Novum. Po tych badaniach okazało się że ze mną wszystko jest ok a mój mąż zaczął brać leki i mieliśmy nadzieję ze to coś pomoże. Faktycznie parametry nasienia nieco się poprawiły, ale niestety nadal nic z tego nie wychodziło. Po następnych 4 miesiącach nieudanych prób zdecydowaliśmy się na IUI. Podchodziliśmy do tego 3 razy ale i to nie dało żadnego rezultatu, a ja nie chciałam już dłużej czekać na moje upragnione dzieciątko, no i właśnie wtedy zdecydowaliśmy się na in vitro. Decydując się na to myślałam ze skoro ze mną wszystko jest ok to już teraz na pewno szybko nam się uda. Ale i tym razem nic nie poszło gładko. 1 transfer nieudany - pomyślałam sobie no dobra może nie jestem aż taką farciarą, ale za drugim razem to już musi się udać. Po 2 criotransferze - byłam najszczęśliwszą kobieta na świecie, udało mi się zajść w ciążę ale niestety moje szczęście trwało bardzo krótko :( w 7 tygodniu ciąży poroniłam. Był to najgorszy czas w moim życiu. Długo nie mogłam się po tym pozbierać. Zajęło mi to chyba z 7 czy 8 miesięcy. 3 criotransfer - i znowu porażka. Naprawdę w tamtym momencie już wątpiłam w to że nam się w końcu uda i chciałam sobie odpuścić, dać święty spokój i pogodzić się z tym co jest, ale mój mąż bardzo mnie wpierał i podtrzymywał na duchu. I tak naprawdę to dzięki jego namowom zdecydowałam się na kolejną próbę. I dzięki Bogu, bo to właśnie był ten szczęśliwy 4 raz:). Początki ciąży też nie były łatwe, miałam plamienia i cały czasz bałam się żeby tym razem znowu nie było tak że ta radość będzie trwała tylko chwilę. Ale tym razem wszystko się udało!!! Teraz naprawdę każdego dnia dziękuję Bogu że dał nam w końcu to nasze upragnione szczęście. I tak sobie myślę że warto było przejść przez to wszystko dla tego uśmiechu, spojrzenia , przytuleni i usłyszenia słowa "MAMA" z ust mojej najukochańszej córeczki. Dlatego dziewczyny głowa do góry i pamiętajcie zawsze warto walczyć o swoje marzenia !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczęśliwa mama 81 Z tego co się zorientowałam, naczytałam i nasłuchałam to głównie w ostatnim czasie problem leży po stronie męszczyzn... u nas natomiast problem leży po mojej stronie i zdaję sobie z tego sprawę, bo przecież nie wiem tego od wczoraj...tylko od kilku lat. W końcu po tylu latach walki gdzie tak naprawdę powiedziałam sobie że to koniec i dajemy sobie spokój....coś mnie jeszcze bolało, nie było i nie jest mi to tak łatwo i nie jest to takie proste powiedzieć sobie, że starczy tego wszystkiego, odpuszczamy!!! Trzeba spróbować wszystkiego a in vitro jest dla nas ostatecznością, wiadomo tylko, że problem jest jeden (kasa!!!..) no ale cóż nie ma nic za darmo, poza tym nie brakuje nam niczego oprócz tego najważniejszego szczęścia, które bardziej nas wzmocni i zbliży do siebie. Teraz przede mną jeszcze ta operacja w marcu ale jestem dobrej myśli i wierzę, że nasze szczęście jest przed nami. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Jestem z forum "Objawy ciązy po in vitro" i trafiłam tu szukając namiarów na noclegi w pobliżu Novum, znacie coś sensownego? Będę wdzięczna za każdą wskazówkę. Dotychczas leczyłam się w Poznaniu, tam już znam prawie wszystkie katy, ale w warszawie jestem zielona:( Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kobiety... Odezwijcie się, bo zaczynam pomału mieć malutkiego doła a jest on związany moją operacją,,,jeszcze dwa tygodnie i o tej poprzez będę już pomału szykowana do poniedziałkowej operacji.... Jestem dobrej myśli, że wszystko będzie ok a później do dzieła... mam nadzieje, że dr.Zamora mnie nie zawiedzie...pozdrawiam was gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosiaczekzg Trzymam kciuki aby wszystko poszło dobrze !!! No i suuper że jesteś dobrej myśli to bardzo ważne . Pozytywne nastawienie czyni cuda :) Trzymaj się mocno. Dziewczyny a co tam u Was coś strasznie tu ostatnio pusto, odzywajcie się częściej!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do szczęśliwa mama właśnie podchodziłam 7 raz do crio dr taszycka stwierdziła że mam bardzo słabe zarodki, jeden 3 a drugi 1 komórkowy i powiedziała, że szanse marne, powiedz mi w tym ostatnim crio jakie mialaś zarodeczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam mam pytanie wczoraj podchodzilam do ciro, lekarz taszycka stwierdzila, że mam bardzo słabe zarodki jeden jedno a drugi trzykomórkowy i szanse są znikome na udany transfer, czy ktora z was miała podobną sytuację, a mimo to się udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość captcha
witajcie dziewczyny!!! Długo się nie odzyłałam do was wpadłam w wir pracy i na moment zapomiałam,ale oczywiscie jestem nabierząco. W marcu jadę do lekarza i pewno od kwietnia ruszam Mena kochana co tam u ciebie jak się czujesz ty i twoja dzidzia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wikim Ja miałam jeden 8 a drugi 6 komórkowy. Ale z tego co słyszałam to zdarza się że z tych dobrych się nie udaje a z tych gorszych tak. Więc głowa do góry i bądź dobrej myśli. No i oczywiście daj znać czy się udało :) pozdrawiam Mena a co tam u Ciebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie pomalutku. Jest coraz lepiej choć mdłości nadal mnie męczą i schudłam tak, że ważę mniej niż przed ciążą.Dzidzia rośnie, wszystko na tym etapie jest w porządku. I oby tak dalej. Brzuszek też już mam okrąglutki choć wygląda jakbym się przejadła. Coś tu pusto u nas ostatnio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość captcha
Mena bardzo się cieszę że wszystko ok ,u mnie na odwrót przytyłam 5 kg i nie mogę zrzucić nie jem kolacji ,staram się nie objadać i nie ma zadnych rezultatów. Po częsci to tak myślę że od tych leków ,bo na stałe biorę bromergon,no ale nic nie przejmuję się tak bardzo bo nie długo znowu djetę djabli wezmą. Rozumiem że nadal jesteś na zwolnieniu,ja też teraz postanowilam że na okres stymulacji bęnde na zwolnieniu ciągle wykorzystywać urlop bez sensu,a jak myślisz po wszystkim mogę wrucić do pracyczy czy lepiej poczekać do wyjasnienia,te czekanie mnie wykańcza. Moim zdanie co ma być to bęndzie i bez sensu te wyleganie w łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viola1307
Mena Wspaniale że tobie się udało , cieszę się że Ty i Maluszek czujecie się dobrze. Dawno mnie tu nie było więc nie jestem na czasie, ale witam i pozdrawiam wszystkie kobitki które dołączyły do tego forum. Mena mam pytanko 30.03. jestem umówiona na wizytę startową mam wszystkie badania tylko brakuje mi testu Friberga (doktor coś nabazgrał obok tego badania i nie mogę rozczytać co) jak oboje z mężem zrobimy 21.03 to będziemy mieli wynik na 30 ? i wystaczy być naczczo czy coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Capcha ja nie jestem jeszcze na zwolnieniu.Jak leżałam te 5 tygodni to myślałam, że mnie szlak trafi i stwierdziłam, że wole chodzic do pracy. Na razie, nie zamierzam pracowac do końca ciąży, tym bardziej, że nie pracuje w pełnym wymiarze godzin.Ja ze swojego doświadczenia wiem, że mi szybciej płynął czas jak byłam w pracy. Zresztą po ostatnim udanym transferze też pracowałam.Więc jak ma byc dobrze to będzie. Trzymam mocno kciuki. Informuj na bierząco co i jak. Niech w końcu grono brzuchatych sie powiększy:) Viola najlepiej by było jakbyś do nich zadzwoniła. Ja byłam przekonana, że wszystkie badania robią w kilka godzin i po 1,5 roku leczenia zawiodłam sie jak sie okazało, ze niektórych wyników nie było na wizycie. A potem jak zapytałam to byłam w lekkim szkoku, że jest inaczej niż myślałam. Zadzwoń i odpowiedzą ci na 100%. Wydaje mi się, że powinno być dobrze, ale lepiej sie upewnić. Czy to znaczy, że wcześniej nie ruszyłaś z procedurą? Pamiętam jak szykowałaś się na 1 wizytę do novum. Trzymam mocno kciuki dziewczyny. Będzie dobrze, ja wam to mówię:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny. weszlam na ten temat bo widze ze tu duzo sie dzieje. ale ja bym chciala z zupelnie inej beczki. moze ktoras z was mi powie zemu kazdy mowi zeby mierzyc temperature z pochwie a nie pod pacha???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viola1307
Mena Masz rację szykowałam się latem ubiegłego roku, ale pokomplikowały się nam sprawy finansowe i nie było to wtedy możliwe. Teraz od 30 marca ruszam i nic mnie nie zatrzyma. Dzwoniłam do Novum i powiedzieli, że na wynik czeka się do tygodnia więc powinien być na czas. Jeszcze raz wszystkiego dobrego dla Ciebie i Bobaska. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekzg26
Cześć dziewczęta.... Czytam, czytam i jeszcze raz czytam i wiem że wszystko przede mną a najgorsze bedzie to jeżdzenie do Warszawy...ale to jeszcze trochę.... narazie przede mną ta operacja 21 marca i jak się ładnie zagoi wszystko to zaczynamy działać na spokojnie bez nerwów, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekzg26
Felicity100 a co tam u ciebie ...? odezwij się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Felicity100
Ano my znów miesiąc w plecy. Chcieliśmy spróbować IUI na naturalnym cyklu. Byłam za granicą i dopiero 13dc mogłam pójść do lekarza na monitoring i okazało się, że nie ma pęcherzyka. Najprawdopodobniej w ogóle go nie było :( czekam teraz na @ a w przyszłym miesiącu mam sobie robić zastrzyki Puregon: zaczynam 2-5dc w dawce po 50 jednostek, monitoruję no i inseminacja. Mojemu M zapodaję cynk, salfazin i androvit ale lekarz mówił, że to tylko witaminy i jako tako nie można leczyć/poprawić ruchliowości plemników, co mnie bardzo zmartwiło. Coraz częściej myślę o in vitro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Felicity100
mena27, dzięki za otuchę. Twoja historia dodaje mi wiary a bardzo tego mi potrzeba zwłaszcza teraz. Oboje bardzo pragniemy dziecka tak po prostu z czystej miłości do siebie nawzajem i jeśli o to tylko by chodziło to byłabym bardziej spokojna i cierpliwa. Tymczasem firma, w której pracuję jest bliska likwidacji, ciągle zmieniają się szefowie i żyję w ciągłym strachu, że zaraz mnie zwolnią albo zamkną firmę i albo będę bez pracy albo może powinnam ją zmienić. Tylko tutaj nieźle zarabiam a w nowej pracy pewnie mniejsza stawka no i pewnie będę na okresie próbnym więc nie będę mogła tak od razu zajść w ciążę. Wiem, że ten codzienny stres (u mojego M jest jeszcze gorzej) źle wpływa na nas oboje i też po części blokuje nam zajście w ciążę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaczekzg26
Felicity100 ... Głowa do góry...małymi kroczkami a dojdziecie do celu...:))) My pod koniec roku tak mysle że zabierzemy się do dzieła gdyz najpierw musi się wszystko ładnie zagoić po operacji. A co do pracy to wierzę ci że nie jest ci łatwo ale wierz mi że nie jedna z nas ma takie problemy...no ja na szczęście nie jestem w takiej sytuacji gdyż u mnie prezes wie co jest grane...ale też nie wiem jak będzie później..czas pokarze. Trzeba wierzyć i byc dobrej myśli a zobaczysz że wszystko sie uda...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Felicity postaraj się nie myśleć o problemach z pracą. Ja jak zaczęłam starania to zaprzestałam szukania nowej pracy, bo przecież zaraz miałam być w ciąży. W trakcie miałam kilka fajnych propozycji i gdybym nie myślała tymi kategoriami już dawno zmieniłabym pracę, bo zachodzenie w ciąże troszkę trwało. Teraz z perspektywy czasu tego żałuję. Bo czas umykał mi między palcami. Wszystko podporządkowałam leczeniu, dosłownie wszystko. A los i tak zrobił po swojemu. Poza tym często obserwuje sytuacje w których ktoś traci pracę i wydaje mu się, że jest w sytuacji bez wyjścia, po czym okazuje się, że ta którą znajduje jest spełnieniem jego marzeń. Tak myśl, że może właśnie cała ta sytuacja ma swój cel, że nie musi być gorzej, że może będzie o wiele lepiej.Nie wszystkie zmiany muszą prowadzić do gorszego. Twoje nastawieni ma tu ogromne znaczenie. I oczywiście, że ma wpływ na cały proces zachodzenia w ciąże. Wiem, że nie jest to łatwe ale spróbuj chociaż.Wszystko się ułoży. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Dacie radę. Trzymam mocno kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny.... Jestem już po operacji,wszystko poszło jak po masełku jak to Pan profesor powiedział.....teraz niech się wszystko ładnie zagoi i dalej w drogę...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Felicity100
Gosiaczek, super. bardzo się cieszę. Zdrowiej szybko i do dzieła! Ja od śr biorę puregon w zastrzykach i w pn mam wizytę kontrolną. Mam nadzieję, że moje jajniki zareagują dobrze na ten lek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×