Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

No u mnie jedyny plus, że "J" przeminęła jak wczorajsza mgła, nie powoduje już napadów płaczu, smutku, zwątpienia... Coś innego to powoduje, moja niemoc życiowa, im bardziej się do czegoś przykładam, im bardziej che dobrze wypaść bo mi na prawdę zależy na czyś tym bardzie, tym mocniej dostaje po tyłku... To jest chore, no bo ile można czasu tak, ciągle pod górkę ;/ Nie mam ochoty się wyżalać, bo to także mnie męczy, bo ile można, no ale sorry, jak się bardzo czegoś chce i to nie wychodzi to ja nie wiem gdzie ja błąd popełniam... ;/ "Toshibal30" Co ci mogę napisać, olej kobietę !! Jak kocha to wróci, jak nie to pies ją trącał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryka
Luka zawsze po zimie przychodzi wiosna,pamietaj o tym ,bedzie dobrze ,dziekuje a mile slowa przy okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryka
Kazdy czlowiek ma ciezki czas w zyciu to jest sprawdzian ,ja tez kiedys myslalam ze mi sie nie ulozy a jednak ulozylo sie i wam tez sie ulozy zobaczycie ,Luka jak Boga kocham Tobie tez sie ulozy zobaczysz ,moge sobie za to dac reke uciac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"gryka" Zazdroszczę ci Twojego optymizmu ;/ Ja tak nie potrafię, za dużo razy w moim życiu przez moją opieszałość poniosłem porażek, aby teraz być takim optymistą ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem szczerze, ze nie wiem co mam napisać :) chwalic się nie ma czym ale jest dobrze, tamten rozdział zamknięty na amen a teraz jest jakiś nowy chyba, sama nie wiem.:) Żyję tym co mi przyniesie los :) tylko ta jesien taka trochę dołująca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i w ogóle oczekuję już na moje urodzinyyyy, mogłyby już być :)) a co do byłych --- olać ich!!! nie chcą to do widzenia! tyle jest facetów na świecie dziewczyny a Wy sie uczepiłyście jednego i tak cierpicie, szkoda na nich czasu. czasem lepiej być samym, zrozumieć, nabrać dystansu i spełniać swoje marzenia. Ja walczę z moim problemem, nie mogę znaleźć pracy i mnie to strasznie demotywuje ale będę szukać dopóki nie znajdę. trzymajcie się :) :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wróciłam z krótkiego urlopu trochę psychicznie odpoczęłam od tej szarej rzeczywistości i gdyby ten stan pozostał to byłoby nawet nie źle ale zobaczymy. Chciałabym znów pokochać i być kochaną no ale co przyniesie los? Ha tego nikt nie wie. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko24
witam Was, podobnie jak Wy przeżywam rozstanie z moją ukochaną osobą. Byłem z dziewczyną 4 lata, poznaliśmy się na I roku studiów, od razu coś zaiskrzyło i tak to trwało do ostatniego semestru studiów. Gdy się poznaliśmy na początku byliśmy sobie oboje 'potrzebni w nauce', tzn ona mi w wielu przedmiotach pomagała, a ja jej. Szczerze powiem, byłem słaby, bo ciągle imprezowałem i się bawiłem. Ze wszystkiego miałem poprawki. Gdy zaczęliśmy się spotykać na poważnie, przestało jej się podobać moje podejście do wszystkiego, chyba typowego faceta, wszystko co istotne w d*, a niech zabawa trwa. Wyjechaliśmy na wspólne wakacje w grupie 5 osób i tam było spore picie, ona wybiegła i zaczęła płakać, że nie chce chodzić z takim kimś jak ja. Od tamtego czasu zmieniłem się nie do poznania. Zacząłem się starać, I tak jedno do drugiego tylko ona mnie potrzebowała w nauce, a ja mogłem sobie poradzić bez niej. Zaczęła się równia pochyła, jej samoocena była coraz niższa, a ja nie wiedziałem co zrobić. I tak zmieniliśmy oboje studia (przenieśliśmy się razem) i postanowliśmy, że nie mogę jej tyle pomagać, musi spróbować jakoś to udźwignąć. W weekend kwietniowy pojechaliśmy, a raczej wzięła mnie z całą swoją rodziną na wakacje, było super, zero problemów. Ale po powrocie wróciła uczelnia, sesja się zbliżała, trzeba było projekty realizować. Nie radziła sobie znów, zaczęła na mnie dziwnie patrzeć, tzn coś w stylu nie lubię tej uczelni; on się kojarzy z uczelnią, ze wszystkim co złe. Pewnej niedzieli miała problem z jednym projektem, zadzwoniła i mówiła, że cały dzień płacze, że sobie ne poradzi, to pojechałem wówczas do niej i jej pomogłem. Udało nam się wszystko zrobić, a ona nawet mi nie podziękowała, nie chciała się przytulić, odsunęła się. Powiedziałem, że idę do domu w takim wypadku (była 2 w nocy), wypuściła mnie i tak się rozstaliśmy. Potem cały tydzień mnie przepraszała, ale powtarzała, że oddzielne będzie nam lepiej, nie chciała wrócić. Czerwiec było bardzo w porządku, ciągle byliśmy przyjaciółmi. W lipcu już się oddaliliśmy, ale rozmawialiśmy przez telefon, smsowaliśmy. Kilka razy rozmawiałem z nią na nasz temat, ale zawsze mówiła, że jej było przy mnie bardzo dobrze, ale nie potrafiłem jej pomóc zwalczyć smutku. Pod koniec lipca musiałem udać się do szpitala, odwiedziła mnie i od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Już się nie odzywała, ja też nie dzwoniłem, bo nie była dla mnie miła. W końcu, po 36 dniach ciszy z mej strony, napisałem maila, że może warto abyśmy dali sobie szansę, co o tym sądzi, obraziła się, że ciągle o nią walczę, mimo że ona prosiła, abym tego nie robi. Wrzesień, sesja, jest bardzo źle, ciągle obrażona, spotkaliśmy się w grupie osób u kumpla, żeby się pouczyć, ona przyszła i bardzo szybko poszła... przez to, że mnie zobaczyła. Zadzwoniłem wieczorem, lecz ona była wobec mnie bardzo niemiła, mówiła, abym nie zwracał na nią uwagi. Od tamtego czasu była u mnie w domu, 2 razy, w sprawach związanych z uczelnią, bardzo dobrze się czuliśmy przy sobie, zero stresu. Cóż powiedzieć, na uczelni jest zupelnie inną osobą, obcą, jak to mi znajomi tłumaczą, zapewne głupio jej przed wszystkimi pokazywać, że mnie lubi, mimo, że się rozstalimy, coś w tym stylu. Są dni dobre, gdy nawet zdarzy się jej usiąść przy mnie, a są złe, gdy się nie odezwie lub wręcz zrani mnie jakoś słowami. Już jej nie obchodzi co się ze mną dzieje, tak jak dawniej. W lutym może wyjechać na pół roku-2 lat z Polski, to jest chyba punkt graniczny, czas do którego mam jakiekolwiek szanse. Powiedziała mi, że nie chce się z mną umawiać i przyjeżdzać do mnie do domu. Nie wiem niestety co zrobić, aby odwrócić sytuację. Z mojej strony co mogę sobie zarzucić, to strach, niedojrzałość przed planowanem przyszłości, brak cierpliwej rozmowy z nią na ten temat, tylko zamiecenie problemu pod dywan. Uważam jednak, że kochaliśmy się oboje i wszystko można naprawić, a my możemy być szczęśliwi, wiem, że nie ma recepty, aby cokolwiek w tych sprawach przyjmować za pewnik, jednak ja chcciałbym, żeby osoby które może mają inną perspektywę na tą sprawę, podpowiedziały co zrobić. Nadmienie, że nie zadręczam się już, że jestem sam, nie ma jej, ale naprawdę serce każe walczyć, głowa nie wie jak to zrobić skutecznie. Wyczuwam, że ma do mnie słabość, ale 'ubrała swoje serce' w skorupkę przede mną, którą jakoś trzeba zbić. Nie mam pojęcia jak, aby ta skorupka nie stwardniała jeszcze bardziej... :/ pozdrawiam i przepraszam, że tyle musicie czytać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eneska !!!!!! przeczytaj to !
Nie rób nic głupiego.Jeszcze znajdziesz miłość i będziesz się dziwić na wspomnienie swojego żalu za tym chłopakiem.Uwierz,że można kochać mocno wielokrotnie.Nigdy,nigdy nie rób niczego głupiego.Swoim rodzicom zrobiłabyś tym największą krzywdę.Nie masz dzieci i nie wiesz,ale dla rodzica strata dziecka,obojętnie w jakim byłoby wieku to największa tragedia,koszmar nie do opisania.Zrozumiesz kiedyś kiedy będziesz miała swoje dzieci,które będziesz kochać nad życie.Bardziej niż jakiegokolwiek meżczyznę. Pamiętaj,nigdy się nie poddawaj,bo w ten sposób nie dowiesz się,co cię w życiu jeszcze czeka ! Nie masz pojęcia jakie życie potrafi przynieść zaskakujące,cudowne niespodzianki. Jeśli jest ci bardzo źle to podaj swój e-mail lub gg lub skype.Pomoge ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mogę tylko powiedzieć,że tak...rzeczywiście można kochać jeszcze raz bardzo mocno :) Te uczucie na pewno jest trochę inne...ale pewnie dlatego,że inna jest też ta osoba no i my po przejściach też się zmieniamy :] Ale nie da się wymazać wspomnień...u mnie najpierw dominowały te dobre, idealny związek itd. ble ble ble ....teraz dopiero widzę (może dzięki porównaniu),że te związek wcale idealny nie był :] Ale mimo wszystko pamiętam i pamiętać będę :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sodka84
witam wszystkich.czytam was i tak sobie mysle jakie to zycie powalone.ja no coz mam takiego pecha ze w ciagu tego roku zucilam i bylam zucona:(żucilam chlopaka z ktorym bylam 8 lat,cos sie skonczylo zaczelam byc z nim nie szczesliwaon baardzo mnie krzywdzil.poznalam innego odeszlam od tego pierwszego,bylam najszczesliwsza osoba na swiecie nigdy wczesniej tak nie kochalam ale..........tesknota za eksem z ktorym bylam jak by nie bylo spedzilam 8 lat i litosc do niego nie pozwalaly mi byc do konca szczesliwa (zwlaszcza ze obecny to kumpel eksa)on niestety nie dzwignol moich rozterk i dziwnych tesknot twierdzac ze w moim zyciu jest dwoch mezczyzn i odszedl.blagalam prosilam on milczal.bylam na dnie rozpaczy to bylo po roku temu on dalej ze mna nie rozmawia mimo iz razem pracujemy.za to z 1 eksem jestem blisko on mnie strasznie kocha ja tez za nim tesknie ale nie wiem czy powinnam do niego wrocic ,czy walnac to wszystko w cholere

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"sodka84" Miło mi ciebie widzieć w tym temacie !! Mówisz rzuciłaś po 8latach, hehe, fajna sprawa, poczytaj moje posty w tym temacie to zrozumiesz o co mi chodzi... Co do ciebie, to powiem ci, że twój eks powinien ci dziękować, że go zostawiłaś !! bo paradoksalnie teraz dopiero on zrozumiał co stracił, docenił, itp, ble ble ble. Swoim odejściem sprawiłaś, że może przejrzał na oczy, moim zdaniem tak, jak mówi, że kocha po roku od rozstania, o czymś to świadczy (albo z niego dupa wołowa i nie potrafi sobie innej znaleźć i chce powrotu albo kocha ciebie nad życie :) ). Powiem jedno, spróbować zawsze warto, nic nie tracisz, nie słuchaj tych co mówią, że nie warto wracać, warto jeśli są ku temu predyspozycje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sodka84
Luka888 wiem ze powroty sa mozliwe ale, wydaje mi sie ze z akiegos powodu odchodzimy od tej osoby,potrafimy kochac kogos innego a mimo to cos tam w sercu teskni czegos brakuje,wiem ze on kocha mnie nad zycie ale wiem tez ze ja nie kocham go tak samo ja tak kochalam tego drugiego ktory teraz ma mnie w d....,mimo to gdy teraz spotykam sie z eks wciaz porownoje ,mysle ze najlepsze wyjscie to poczekac az zjawi sie ktos dzieki komu znikna te rozterki przeciez kidy jest prawdziwa milosc znikaja pytanie "byc z nim czy nie"ale moge sie mylic.wiem ze jesli bym wrocila to te zle rzeczy ktore mnie krzywdzily kiedys powroca.a ten drugi,coz gdzies tam w serduszku czekam ze przybiegnie do mnie i jakos to wszystko wytlumaczy,zmieni,ale rozsadek mowi nie moge byc z kims kto mnie nie chcial i pozwolil cierpiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest życie i nigdy nie jest tak, że coś jest albo czarne albo białe, zawsze przy wyborze czegoś jest obawa, że źle wybierzemy i od tego nie ma ratunku. Ja uważam, że nigdy na nic nie jest za późno i nie ma stałej definicji miłości, że jak jest miłość, jak się kocha to wszystko jest jasne, proste i przyjemne, nie tak właśnie nie jest. Po drugie wmawiasz sobie, że wrócą te smutki, żale, krzywdy które doprowadziły ciebie do poszukania innej miłości, a ja się pytam dlaczego jesteś taka pewna tego ?? Nie pozwalasz aby do twojej głowy wtargnęła myśl, że teraz może być inaczej, lepiej. Zagubiłaś się i teraz coś trzeba wybrać, nikt za ciebie nie dokona wyboru, niestety ale o to nie ma sensu pytać na forum, sama musisz dokonać wyboru, sama wiesz co dla ciebie dobre... I tak na sam koniec, wiesz, że ten były ciebie kocha nad życie i ty masz jeszcze tupet być przy nim i robić mu nadzieje, boże jedyny, zostaw go w spokoju, bądź sama, w samotności dokonaj wyboru, czekaj na innego, w ten sposób skrzywdzisz tego chłopaka może po raz drugi, bo nie wiem jakie było wasze rozstanie... Zastanów się, ni ma nic gorszego jak bawienie się uczuciami, a najohydniejsza jest złudna nadzieja ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sodka84
wiem ze go ranie ale wlasnie dlatego nie chce wchodzic w o ponownie jezeli nie jestem pewna minol rok a ja wciaz nie wiem dziwne,poza tym wciaz kocham tego drugiego oj chyba przyda mi sie terapia .zaczelam watpic w milosc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Oto news dla starych forumowiczow z początku topiku - mój M oswiadczył mi się :-) Jestem bardzo szczęśliwa :-) A zatem...wracają i to czasem z niespodzianką w zanadrzu :-) Ps. Zuza również przygotowuje się do ślubu, a u niej historia była naprawdę tragiczna, także...czasem zdarzaja sie happy endy :-) Nasza załozycielka topiku - SłodkaJa - układa sobie po mału życie, a Malgora - pamiętacie ją? najstarsza wśród nas? - także układa sobie zycie i cały czas jej kibicuję :-) Pozdrawiam Was wszystkich! Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue przyniosłaś dużo dobrych wieści. bardo się ciesze że tak Wam się układa :) Serdecznie gratuluję zaręczyn :) Życzę wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aj i mnie dawno nie było. Studia... ^^ Jeżeli chodzi o mnie, to u mnie bez zmian. Pocharatany, ale z pełnią chęci do życia :) Ogólnie to wydobrzałem, nie licząc momentów gdy czuję jakbym miał waciane nogi kiedy muszę dzielić przestrzeń z moją byłą (ta sama uczelnia, ten sam akademik, ci sami znajomi..). Na szczęście kontakty redukują się do minimum i widzę też po niej że nie czuje się dobrze gdy ja jestem w pobliżu :) Mam zajebistych kumpli, którzy nie pozwalają mi się nudzić i... takie jedno dziewczę na oku ^^ Ogólnie to mi się przypomina cytat "Widzisz?! Z każdego bagna da się wyjść!" :D @sodka84 "wiem ze go ranie ale wlasnie dlatego nie chce wchodzic w o ponownie jezeli nie jestem pewna" Nie wiem, czy zauważyłaś ale cały czas w tym siedzisz!! Wierz mi, ciężko o coś gorszego niż widzieć, spotykać się z kimś kogo się kocha, wiedząc że nie może się z nim być. Mi mimo tego, że minął już prawie rok, mimo tego, że wiem że nie chcę z nią być, to źle się czuję w towarzystwie mojej ex. Już nawet pomijam to, czy coś do niej czuję. Bo ciężko mi to teraz określić. Wiem, że nie chcę nic czuć. Źle się czuję ze względu na to co ona *kiedyś* dla mnie znaczyła i jak blisko siebie byliśmy. Sama jej osoba przypomina mi to. Wiedząc, że to nie wróci i teraz nie mam w najbliższym czasie szans na zbudowanie takiego zżytego związku z kimkolwiek...to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blue - gratuluję, spodziewałam się tego! :)) jeśli masz jakiś kontakt z Malgorą, proszę przekaż jej żeby wpadła na forum i napisała co u niej, to taka sympatyczna kobietka - brakuje jej i jej humoru :)) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avilla
Wrócił po trzech miesiącach.W tym czasie mieliśmy praktycznie codziennie kontakt e-mailowy.Zamieszkaliśmy bardzo daleko od siebie.Nie byłam w stanie mieszkać w tym samym mieście bo wszystko mi go przypominało.Wmówiłam sobie ze zrobię dużo żebyśmy byli razem.Cały czas wierzyłam,ze tak będzie.Mimo ze powiedział ze juz mnie nie kocha i już nigdy nie będziemy razem.Efektem ślub 3 lata temu i dwójka super dzieci.Wszystko to z jego inicjatywy.Jest super i lepiej niż było nawet na początku jak się poznaliśmy.To facet mojego życia.Nigdy nie powiedziałam o nim złego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryka
Avilla piekne to co napisalas ,naprawde wiara jest b. wazna super ,super...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facet na rozdrożu
Moge z mojej perspektywy napisać jak to jest,że nagle ktoś przestaje kochać z dnia na dzień.To wcale nie następuje z dnia na dzień.Przez dłuższy czas zbierają się różne rzeczy,czasem drobiazgi,coś co nas denerwuje i złości u drugiej osoby.I to są takie krople które pewnego dnia zamieniają się w strugi a potem wielki potok.Ciężko też powiedzieć drugiej osobie od razu bo czasem nie widzimy możliwości zmiany jej zachowania,nie wierzy się w nią.A jak już nie daje się wytrzymać wtedy następuje koniec.Czasem jeszcze do ostatniego dnia pisze się,że się kocha,niby podtrzymuje przyszłe plany wakacyjne i takie co do wspólnej przyszłości.Często dlatego,że z ręką na sercu ale dziewczyny same wymuszają nawet nieświadomie co raz takie deklaracje mimo,że się już nie układa.Partnerzy są pewni swoje połówki mimo że się kłócą ( bo kto się nie kłóci),czepiają o wiele rzeczy( ale czasem trzeba), są zbyt zazdrosne i kontrolujące ( ale jak się kocha to musi być zazdrość) .Czasem opuszczona połówka nie zdaje sobie sprawy z tego jak się zachowuje,wydaje się jej że przeciez w sumie wszystko gra.A w tym czasie druga strona ma już dość ,odbiera ją jako wiecznie narzekającą,czepiającą się,zaborczą i zazdrosną ponad miarę,z poglądami od których robi się jej niedobrze.Pomijam ludzi,którzy są dziwkarzami i muszą się wyszaleć i nagle zdają sobie sprawę że nie chcą jeszcze stałego związku.Dlaczego się kontaktują? Mimo wszystko zostaje sympatia do osoby z która spędziło się miłe chwile a i traktuje się wtedy tę osobę jak dobrego znajomego więc co szkodzi zagadać.Niektórzy w ogóle przestają znać swoją opuszczoną połówkę bo albo tak im zalazła za skórę albo mają kogoś nowego i żyją już swoim życiem.Nie chcą rozbudzać nadziei, nie chcą wysłuchiwać wyrzutów ani płaczu i błagań.Chcą zacząć życie na nowo i szukać nowej połówki.Niektórzy z czasem przekonują się,że chyba popełnili błąd,a niektórzy znajdują nową miłość.I najczęściej nie chodzi o to jak sugerują często dziewczyny że facet był nieodpowiedzialny ale o to,że chciał zmienić swoje życie,że nie widział sensu być z kimś do kogo jego uczucie wygasło.Ci którzy tu piszą,że trzeba nie mieć honoru żeby zostawić kogoś przesadzają.Niech postawią się na miejscu drugiej osoby.Chciałybyście być do końca życia z kimś kto was tylko denerwuje a już go nie kochacie? Przecież chciałybyście znaleźć miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rokiki
Hej.... Przeczytałam post, cały kiedy mój K mnie zostawił. Dla innej, po 6 latach. Czerpałam siłę z tego co tu piszecie. Moze to głupie, ale mi pomogło, siedziałam nawet po kilka godzin czytając dokładnie wszystko. Chciał wrócic, po 2 miesiacach mojego olewania calej tej sprawy. Chodził za mną pozniej calu miesiac i pozwoliłam mu wrocic... Niewiem czy dobzre. Z tamtą nie miał zadnych akcji lozkowych ani nic, to raczej takie zaurocznei na odloeglosc (ta franca mieszka jakies 1000 kmod nas) Wrocił, przeprosił wszystkich, moja rodzine, swoja i...osiwadczył się:) chyba happy end?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Facet na rozdrożu
Niektórzy stosują też metodę przyczepiania się i wszystko co się zrobi jest nie tak.Po czym obrażają się i nie odzywają po kilka godzin albo i dni.Usiłują tym zniechęcić do siebie dziewczynę.Oraz żeby wyglądało,że to wina dziewczyny bo nic nie potrafi zrobić dobrze albo wszystko co mówi jest głupie.Lub odwracają kota ogonem czyli,że to ona pierwsza zaczęła,obraziła ich.A to wszystko z mojego i kumpli doświadczenia pozbierałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facecie na rozdrozu- zapewniam Cie ze kazda z nas w koncu zrozumie ze rozstanie jest czyms lepszym niz bycie z kims kto nas nie kocha, ale nie dziw sie ze czasem ktos pisze ze to ta druga strona jest nieodpowiedzialna, poniewaz jesli nie byles w takiej sytuacji, to nie zansz emocji jakie sie wtedy przezywa i nawet jesli rozum mowi ze osoba ktora odchodzi wybiera najlepsze rozwiazanie, to jest jeszcze cos takiego jak naturalna obrona przed tym co boli- i na pewnym, szczegolnie wczesnym etapie porzucenia, doskonale sie sprawdza postawa "to on jest zly ze mnie zostawil". Osobiscie uwazam ze nalezy robic wszystko, co pomaga, takze pisac takie rzeczy. nie wolno tylko robic czegos, czego na pewno bedziemy zalowac, ale to juz kwestia indywidualna- kazdy ma inne sumienie;) sledze ten watek juz prawie pol roku, nadal grzebie sie psychicznie w bylym zwiazku, nadal totalne zero kontaktu, juz 7 miesiac.. ale widze poprawe i to jest chyba najwazniejsze:) pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 25
Facet na rozdrożu!! Twoj ostatni post jest ciekawy! To własnie zrobił moj facet. On się zaczął rozgladac za nową... czego nie mogłam przecież tolerować, próbowałam ratować pisząc maile-kiedyś działało jak miałam coś do powiedzenia o kimś innym ale te go kurde uraziły bo dotyczyły jego... Podczas ostatniej klotni wypomniał że za nim łaże, przyczepiłam się, że uraziłam go bo powiedziałam że w jego wieku nie chodzi się na imprezy tak często, że powiedzialam cos głupiego, że nienawidzi mnie przez maile (w mailach napisałam że bym chciała coś wiecej, że go bardzo lubię, ale że widzę że on nie jest zainteresowany) i po kłotni już sie nie odzywa, koniec kontaktu-dwa tygodnie, choć już przed kłotnią nie bylismy razem więc po co to na koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie..przygarniecie mnie??? też mnie rzucil , a najgorsze jest to, że zero wsparcie ze strony bliskich..po prostu traktują to jako kolejną naszą kłótnie..nie dociera do nich ,że to już finish.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) "kirka2909" Jeju, nie pytaj się tylko pisz, tu sami swoi i nikt ci nie zabroni w tym temacie pisać :) Ja od siebie dodam, że wczoraj minął dokładnie rok od zerwania :) Heh, mam pamięć do dat, ale tą datę to bym sobie z chęcią podarował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×