Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Antyspam 36

Nie kocham żony, pokochałem inną

Polecane posty

Gość Antyspam 36
Czasem mówi. Np. podczas składania życzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dlaczego na moje pytanie, czy cię kocha odpowiedziałeś : nie wiem, pomimo, że mówi ci, że cię kocha i jest jej z tobą dobrze. Z czego wynika twoja wątpliwość? Wiem, że to może niecodzienne pytanie,ale np. moj mąż też czasem słyszy, że go kocham i jest mi z nim dobrze, ale na postawione tak przez kogoś innego pytanie odpowiedziałby na pewno twierdząco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy nie twierdz napewno
co ktoś inny by odpowiedział nie siedzisz w jego głowie i nie znasz jego mysli tak samo jak żona autora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antyspam 36
Nie wiem, co dla niej oznacza miłość. Czy nie jest tak, że czuje się przy mnie bezpiecznie, komfortowo, że mamy ustabilizowane życie i dlatego uważa, że kocha. Nie wiem tego po prostu, tylko ona to wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd wiesz co napisałby tutaj
anonimowo twój mąż, może byś sie bardzo zdziwiła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam że pytam .........
ale jak układa sie wasze życie intymne ?? czy wtedy nie czujesz , że żona cie kocha, pożąda, pragnie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antyspam 36
Hmm, nie lubię wywlekać publicznie takich spraw, ale odpowiem. Życie intymne jest poprawne, ale raczej z jej inicjatywy. Owszem czuję, że mnie pożąda. Odkąd poznałem tę drugą kobietę, unikam zbliżeń. Nie potrafię się przełamać, tak jakbym kogoś zdradzał. To jest dopiero idiotyczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antyspamka 45
Nie wiem po co powstrzymujecie faceta , niech idzie. Miałam podobną sytuację ponad dziesięć lat temu. Mąż 37 lat, staż małżeński 12lat, 2dzieci starsze 8lat. Małżonek zakochał się platonicznie, po miesiącu wyczulam, że dzieje się coś złego. Spytałam się a on do razu się przyznał. Po tygodniu wystawiłam jego rzeczy , bo stwierdziłam że dłużej nie wytrzymam w takim układzie, choć miał na decyzję miesiąc. Rozwiedliśmy się spokojnie, mąż honorowo nam pomagał. Nie powiem , że ja i dzieci nie cierpieliśmy. On związał się z tamtą panią. Ja po 5 latach znalazłam swoje szczęście. tamtą panią widywałam kilka razy podczas wielkiego balu karnawałowego...... i tutaj wychodzi moja złośliwość........jak ona " pięknie" się zmieniła, jak pięknie się upija , jak pięknie mój były się wstydzi jak ona wiesza się na innych facetach, teraz nie ma nudnej kobiety. od dwóch lat nie widuję jej bo przestali chodzić na te imprezy. A były m przyjeżdżając do dzieci stara się wzbudzić we mnie jakieś dawno zapomniane do niego uczucia, nie wygląda na tryskającego radością, ale........to se nie wrati.........wybrał miłość, żar, pogardzi, wypróbowanym przyjacielem, trzeba wypić piwo do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jasne bo ta pierwsza
to zawsze anioł, chodzaca dobroc itp a ta druga to zawsze pijaczka, dziwka itp a twój facet numer dwa jest oczywiście rewelacyjny i na rekach cie nosi tratatata wezcie bo rece opadaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbuję ci uświadomić, że szczęście to nie tylko kochać, ale również być przez kogoś szczerze kochanym. Niewykluczone, że jesteś kochany przez żonę, na pewno kocha cię córka i przez swoje nieprzemyślane decyzje możesz stracić to wszystko na rzecz tego, co niewiadome. Ponownie skłaniam się ku opinii, że nie bardzo wiesz co to miłość. Jedyne co mogę ci w tej sytuacji poradzić to szczera rozmowa z żoną o tym co czujesz i co zamierzasz. Uważam, że z uwagi na powody które tu przytoczyłeś( tyle wspólnych lat, dziecko etc.) jesteś jej to winien bez dyskusji. Osobom, które mnie tak zawzięcie atakują (czyżby zazdrość ?) napiszę tylko, że miłość to dawanie nie tego co się nam wydaje ale tego, czego kochana osoba od nas oczekuje i czego jej potrzeba. Wtedy bez mrugnięcia okiem potwierdzi, że na pewno jest kochana. Uważam, że w temacie powiedzialam już wszystko co miałam do powiedzenia. Pozdrawiam, autorze i życzę mądrego i przemyślanego wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"miłość to dawanie nie tego co się nam wydaje ale tego, czego kochana osoba od nas oczekuje i czego jej potrzeba" - pięknie napisane :) Wiesz co,, dziewczyno? Miałam mały dylemat, Twoje słowa pomogły mi go rozwiązać :) Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rewelacyjna perspektywa
dawac sie kochac i byc statystą do końca życia rewelacja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antyspamka 45
to zawsze anioł, chodzaca dobroc itp a ta druga to zawsze pijaczka, dzi**a itp Ależ ja się nie uważam za anioła, a jej za alkoholiczkę, nie wiem jak się zachowuje w domu. Wiem , że ze mnie wychodzi złośliwa satysfakcja...... ale nie mogłam się oprzeć. Nie mogłam też uwierzyć, ze mój były chciał zostawić rodzinę dla "fanaberii", bo dla mnie to dziecinada , inaczej podchodzę do związku i odpowiedzialności . A mój drugi.......tam nie ma motylów tylko jest partnrstwo, nie musi nosic mnie na rękach. Dawno z tego wyroslam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rewelacyjna perspektywa
motylów ------ odpadłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co za idiotka
rewelacyjna perspektywa motylów ------ odpadłam Sądzę, że już najwyższy czas SPADÓWA! I tak niczego konstruktywnego nie wniosłaś, jedynie w czym jesteś dobra, to okazywanie w dziecinny sposób swojej frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakim cudem wywnioskowałaś
to z czyjegoś jednego słowa / nawiasem trafnego, takiej odmiany nigdy nie czytałem :)/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antyspamka 45
sorry z błąd mialo być motylków.....teraz dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koostekk
Dla niektórych ważniejsza jest treść od literówek .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odejdziesz od żony
A kto będzie musiał się wyprowadzić TY czy ona. Czy nie zmieni się sytuacja finansowa żony i dziecka po Twoim odejściu.Jesteś w satanie zapewnić dziecku to co ma teraz. Stać Cie na utrzymanie dwóch domów. Bo chyba niechcesz zburzyć córce jej świata ? Dla żony dziecka to bardzo ważne. Chyba nie wyrzucisz ich na ulice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet zawsze wam jest
potrzebny dla kasy jakby wam położył 10.000 miesiecznie na stół to mógłby sobie odchodzic gdzie chce zawsze wszystko przeliczacie na kase

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czek22
Antyspam 36 Poznać ją? W jaki sposób? Załóżmy, że zaproszę ją na kawę, a ona się zgodzi. Nie wiem, czy będę mógł się pohamować przy niej, jeżeli zauważę oznaki zainteresowania. To będzie początek romansu, a tego chcę uniknąć z wielu względów, przede wszystkim z uwagi na żonę. Nie chcę jej oszukiwać, nasz związek dotychczas opierał się na jasnych zasadach. Poznanie jej w tej chwili niewiele zmienia, bo rozstanie ma być dla mnie. Jak ktoś wyżej napisał "odejście od kogoś, a nie do kogoś". To, że ona być może nie będzie mną zainteresowana nie zmieni faktu, że moje małżeństwo jest układem dwojga ludzi. dziewczyna ratownika Przyjmę odpowiedzialność na siebie, to na pewno. Co za brednie. Chłopie obudź się, to tylko sen. Niemożliwe, żeby dorosły mężczyzna był aż tak beznadziejnie płytki. Proponuję zbadać się u psychiatry, bo widzę u ciebie problem z określeniem i oceną sytuacji. Czy przypadkiem nie jest to wyimaginowana miłość. Kieruj kroki do lekarza, tam szukaj porady, a potem ewentualnie rozwalaj rodzinę. W swoim życiu robisz rozpierduchę i z całą premedytacją dla swojego widzi misi małymi kroczkami niszczysz życie dziewczynie. Co za samolubny bubek. Czy ty nie widzisz, że z tobą jest coś nie halo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie faceta
w nieudanym związku często jest krótkie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autora...
a co takiego zmieniło się w twoim życiu odkąd poznałeś ta kobietę? nie wiesz o niej zbyt wiele, jaki ma światopogląd, wymagania w stosunku do partnera, co może zaoferować tobie i czy to tobie by wystarczyło żyjesz mrzonkami o uczuciu którego być może w tym związku nie będzie, chcesz fajerwerków, motyli,trzęsienia ziemi ale to nie jest miłość a zakochanie, trudno w to uwierzyć? pamiętaj największa namiętność pręzej czy później wygasa i wtedy musi coś pozostać by związek się utrzymał, zgadnij co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość związek utrzyma się
jeśli są do siebie podobni - jesli są dla siebie. Mam na myśli drugi związek bo małżeństwo autora jest martwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona14653
Wolałabym, żeby ktoś mnie zostawił, jeśli mnie nie kocha. A jednak - Twoje stwierdzenie, że "Jeśli kogokolwiek ranię, to siebie". Wybacz, ale jesteś idiotą? Pomyślałeś choć raz, że cały jej świat stanie do góry nogami? Ze zapragnie się zabić, że wszystko straci dla niej sens? Nie stoisz w centrum, wiesz? Jak możesz mówić, że ożeniłeś się, bo tak wypadało? Albo się kocha, albo nie! Jesteś idiotą i życzę Ci, żeby ta kobieta zostawiła Cie tak jak Ty zostawisz żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..właśnie..
albo sie kocha albo nie , a on NIE KOCHA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie dajcie spokoj
ale tu niektorzy pisza dziewczyna ratownika cyt;...szczescie to nie tylko kochac ,ale byc przez kogos kochanym... wiec ma znia byc tylko dlatego,ze ona go kocha ,skoro on jej milosci tak naprawde nigdy nie odwzajemnial ,a bycie i zycie z nia,nawet zgodne i harmonijne,nie obudzilo w nim tej milosci do niej/? jasne i tak bys tez twierdzila,gdybys miala meza brutala,pijaka,podrywacza,nieroba ,ćpuna -ekstremalnie mowiac,najwazniejsze,zeby cie szczerze kochal? dla milosci nie mozna i zatracac siebie ani poswiecac sie dla kogos milosc ,trzeba miec tez szacunek i godnosc dla samego siebie.. i dalej ,cyt;...i przez swoje nieprzemyslane decyzje moze stracic to na rzecz tego,co niewiadome. No przeciez on juz to dokladnie przemyslal ,co chce i musi zrobic ,a strata i koniec malzenstwa,bedzie dla niego rowniez odzyskaniem siebie ,swojej wolnosci ,koncem zycia w hipokryzji i daniem sobie szansy na prawdziwe zycie u boku kogos,z kim bedzie chcial naprawde byc i zyc...... niewiadome piszesz,a co w zyciu jest tak naprawde wiadome?Da ci ktos gwarancje na to,ze za jakis czas mu sie znudzisz ,przestanie cie kochac,pozadac,pragnac,miec ochote ogladac twoja twarz ?Takiej gwarancji nie ma w zadnym zwiazku... Jakby na to nie spojrzec,to autor wyraznie caly czas podkresla.ze to zonie bardziej zalezalo na nim,na slubie,dziecku,wspolnym zyciu...przeciez to ona kochala go bardziej niz on ja,choc raczej moze tylko ona jego...Gdyby byla szczera sama przed soba,to ona tez nie powinna dazyc do tego zwiazku i malzenstwa,przeciez wiedziala,ze jego uczucia sa letnie lub zadne ..to ona zabiegala o niego,nie on o nia..wiec on jej pewnie w koncu ulegl,zdobyla faceta ,ktorgo chciala...mysle,ze ona dobrze wie ze ,jej maz nie darzy jej wielka miloscia lub darzy czyms na ksztalt milosci ,ale nie tym,czego ona by chciala... a z czasem czlowiek moze sie przyzwyczaic do bycia z kims... znam takie zwiazki,w ktorych to kobiety lataly za facetami i w koncu ich zdobyly,a teraz sa poniewierane przez tych facetow,zdradzane i lekcewazone,staraja sie dalej ,przymykaja na wady meza oko i jeszcze koniecznie daly sobie zrobic dziecko z milosci do niego... no wiec maja,czego chcialy.. I zatracily sie w tej milosciu i w tym chceniu tak bardzo,ze predzej pewnie umarlyby z rozpaczy lub zginely z reki meza nawet niz odeszly od tych mezow...bo i rowniez co ludzie powiedza,bo innego nie znajde ,bo kto mnie wezmie,bo on niewazne jaki jest,ale jest i najwazniejsze ,ze kocha !!!! dla mnie to jest chore,ale tak jest w wielu zwiazkach ,ktos czuje sie uzalezniony od kogos iz jakiegos powodu i nigdy nie przetenie tego uzaleznienia..czesto chorego wrecz...zreszta takich normalnych zwiazkow,to nie ma wbrew pozorom wiele.. Moze partnerka autora postapila wlasnie w taki sposob,wybiegala sobie meza albo ujela go uroda ,dobrocia,seksem ,dzieckiem?Nie broncie jej,bo jej nie znacie...owszem,on popelnil blad,ze sie z nia ozenil,a jeszcze wiekszy,ze zrobil dziecko... Najwazniejsze,ze on ma odwage w koncu zakonczyc ten teatr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teatr...
to dobre określenie tej sytuacji, nic dodać nic ująć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×