Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Mam dzieci i nie chodzę z nimi na spacery. Na podwórze też rzadko. Czasem wychodzimi 1 raz w tygodniu, czasem częściej, ale nienawidzę spacerować bez celu. 

Nie mam siły/ochoty, jak zwał tak zwał. Nie lubię spotykać ludzi, nie lubię z nimi gadać, a zawsze ktoś zaczepi i lezie za mną, albo nie pozwala mi iść, "bo krysia ostatnio miala rozwod w rodzinie, i bla, bla, bla". Szczerze ... mnie to obchodzi, a jedynym sposobem na uniknięcie tego, jest niewychodzenie z domu.

Jeśli dziecko (2l) rozwija się prawidłowo, nie choruje, to czy jest to jakoś bardzo potrzebne? Wietrzę codziennie, więc z dostępem do świeżego powietrza nie ma problemu. 

Nie ogląda tv, nie ma styczności z telefonami, itp. Czy baaaardzo źle robię z tym spacerowaniem? Nie jest też tak, że w ogóle nie wychodzimy. Po prostu robię to jak już muszę, bo bobas chce wyjść i płacze z  butami w ręku (a to też zdarza się b. rzadko)

Jakoś też nie pamietam, żeby rodzice z nami chodzili na spacery. Może w sobotę/niedzielę, ale to tyle. 

Jak Wy uważacie/robicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że warto chodzić. To też kwestia ruchu. Idźcie gdzieś dalej w inne miejsce. Puść sobie audiobooka, posiedź z ksiażką. Jest tak piękna pogoda, że żal nie korzystać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobną sytuację, ale nie wychodzimy ponieważ mam dwójkę i jest mi trochę ciężko. Córka (prawie 3l.) i synek 10 miesięcy. Chodzimy zazwyczaj w weekendy ponieważ wtedy ja i tata jesteśmy w domu. Z młodym nie ma problemu ale córka czasami strzela fochy i sama sobie wtedy nie poradzę z nią i pchaniem wózka. Zdarza się że pada e weekend więc nie wychodzimy w ogóle. 

Wychodzenie z dziećmi na spacery czy ogólnie z domu jest bardzo ważne. Nie tylko socjalizacja, ale też poznawanie nowych zapachów, miejsc. 

Ja bardzo się biczuje za to co robię. Pamiętam że ze mną zawsze wychodzili. Tylko byłam jedynaczką więc było łatwiej. 

Wiem że jak dzieciaki podrosną to chce wszystko zmienić i na pewno z nimi wychodzic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to ja nie pamietam by z nami ktoś chodził na spacery, może z noworodkiem tak ale potem to matkom raczej było szkoda czasu na to. Ja ze swoim wychodziłam głównie na podwórko albo po krótkim odcinku drogi, dalej jest bardzo ruchliwa ulica i mijało się dla mnie z celem chodzenie w spalinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie lubie, nie chce, nie będę... jak się ma dzieci to wiele rzeczy robi się przez nie chce,ale muszę i jeśli dziecko placze z butami w ręku to znaczy że lubi wychodzić. Tez nie lubie spotkań z mamami na placach zabaw, czy w parku dlatego unikam rozmow a jak która zacznie to szybko kończę. Słuchawki w uszach to sygnał że nie mam ochoty na rozmowy. Nawet jak nic w nich nie gra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spacery są bardzo ważne. Dzieci obserwują zmieniająca się przyrodę, krajobraz w związku ze zmianami pór roku, pogody, zwierzęta. Dochodzą do nich inne bodźce niż mają w domu - dźwięki ulicy, zmiana temperatury, deszcz, mżawka, wiatr itp. biegają, chodzą, ogólnie ruszają się. Socjalizuja się ze społeczeństwem, zamykając je w domu tworzymy sytuację izolacji od społeczeństwa i świata. Dzieci muszą widzieć innych ludzi, inne dzieci. Mieć z nimi styczność. Uczestniczyć w sytuacjach społecznych - w sklepie, na ulicy, placu zabaw, nawet na przejściu dla pieszych. To jest również bardzo ważne dla ich wzroku, bo rozwija widzenie dalekie. Odbierając mozliwosc naturalnego poznawania świata i socjalizacji że społeczeństwem poprzez wychodzenie w domu wychowujemy dzieci nieprzystosowane do życia w społeczeństwie i świecie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Mama4izadnychwiecej napisał:

Mam dzieci i nie chodzę z nimi na spacery. Na podwórze też rzadko. Czasem wychodzimi 1 raz w tygodniu, czasem częściej, ale nienawidzę spacerować bez celu. 

Nie mam siły/ochoty, jak zwał tak zwał. Nie lubię spotykać ludzi, nie lubię z nimi gadać, a zawsze ktoś zaczepi i lezie za mną, albo nie pozwala mi iść, "bo krysia ostatnio miala rozwod w rodzinie, i bla, bla, bla". Szczerze ... mnie to obchodzi, a jedynym sposobem na uniknięcie tego, jest niewychodzenie z domu.

Jeśli dziecko (2l) rozwija się prawidłowo, nie choruje, to czy jest to jakoś bardzo potrzebne? Wietrzę codziennie, więc z dostępem do świeżego powietrza nie ma problemu. 

Nie ogląda tv, nie ma styczności z telefonami, itp. Czy baaaardzo źle robię z tym spacerowaniem? Nie jest też tak, że w ogóle nie wychodzimy. Po prostu robię to jak już muszę, bo bobas chce wyjść i płacze z  butami w ręku (a to też zdarza się b. rzadko)

Jakoś też nie pamietam, żeby rodzice z nami chodzili na spacery. Może w sobotę/niedzielę, ale to tyle. 

Jak Wy uważacie/robicie?

Ja uważam że spacer jest najmniej istotny jeśli chodzi o rozwój dziecka. Pamiętaj ze sporo osób mieszka w bloku, więc podczas spacerów nie wdycha świeżego powietrza. A spacer dzieci w dużych miastach często ogranicza się do drogi do żłobka. Jakoś te dzieci żyją i wyrastają na normalnych ludzi, więc nie przesadzajmy

Nie zabraniaj dzieciom przebywać na zewnątrz jak tego chcą, nie musisz jednak codziennie spacerować z dzieciakami.

 

  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po co wam te dzieci skoro nie lubicie się nimi zajmować i spędzać z nimi czasu?

  • Like 3
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Mama4izadnychwiecej napisał:

Mam dzieci i nie chodzę z nimi na spacery. Na podwórze też rzadko. Czasem wychodzimi 1 raz w tygodniu, czasem częściej, ale nienawidzę spacerować bez celu. 

Nie mam siły/ochoty, jak zwał tak zwał. Nie lubię spotykać ludzi, nie lubię z nimi gadać, a zawsze ktoś zaczepi i lezie za mną, albo nie pozwala mi iść, "bo krysia ostatnio miala rozwod w rodzinie, i bla, bla, bla". Szczerze ... mnie to obchodzi, a jedynym sposobem na uniknięcie tego, jest niewychodzenie z domu.

Jeśli dziecko (2l) rozwija się prawidłowo, nie choruje, to czy jest to jakoś bardzo potrzebne? Wietrzę codziennie, więc z dostępem do świeżego powietrza nie ma problemu. 

Nie ogląda tv, nie ma styczności z telefonami, itp. Czy baaaardzo źle robię z tym spacerowaniem? Nie jest też tak, że w ogóle nie wychodzimy. Po prostu robię to jak już muszę, bo bobas chce wyjść i płacze z  butami w ręku (a to też zdarza się b. rzadko)

Jakoś też nie pamietam, żeby rodzice z nami chodzili na spacery. Może w sobotę/niedzielę, ale to tyle. 

Jak Wy uważacie/robicie?

Gratuluję tematu- na chwilę stanął mi mozg. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by siedzieć z dzieckiem w domu kiedy jest ładna pogoda . Na setki różnych sposobów można miło spędzić czas.Dziecko uczy się w tym czasie wszystkiego.  Od zabaw po zachowania społeczne. Od bzdur po zagadnienia bardzo poważne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tez uwazam ze chodzenie z dziecmi na spacer jest niepotrzebne.. !Nie po to bralam kredyt na mieszkanie na 20lat zeby sie wluczyc jak jakis bezdomny bez celu. 

Wszystko to co dziecko doswiadczy na spacerach to se w TV ogladnie. Po to wlasnie kupilam taki wieki telewizor zeby ogladac. Wiecej .. nawet na spacerze psy nie beda gadac do dzieciakow,a swinie jezdzic autem. 

Powiem wiecej. To duzo oszczednosc bo siedzac w domu sie tak nie brudza i ubran trzeba mniej i kapac co dzien nie trzeba i na prosku i pralce zaoszczedze. Nie po to kupilam pralke za 2k zeby ja zaraz wyeksplatowac.

Filmik im na YT wlacze jak smieciarka wywozi smieci i przeciez sa instruktarze dla dzieci jak poruszac siepo drodze. Wszystkiego ich w domu naucze.. Mam komputer za 5k,to niech sie na cos przyda.

Widzialam ostatnio taka fajna zabawke,sie naciska i gra.. Przyjdzie 500+zas im nakupie plastiku,niech maja dziecinstwo jak ze snu..

Ja jak bede potrzebowac se posluchac o czyis problemach to se trudne sprawy wlacze..dzieciaki tez ogladna a co .. niech sie ucza o prawdziwych ludzkich problemach..

Jak mi wyrosna aspoleczne i niedostosowane do zycia w spoleczenstwie nastolatki to przeciez im sie autyzm stwierdzi i dostana udogodnienia w szole..Same plusy..

Tylko cos mi za duzo jedza ostatnio i tyja.. zmyslicie ze lepszy bedzie rowerek stacjonarny czy bierznia zeby sie troche poruszali?. Syn ma 4lata,corka 3.. Okno im otworze to sie dotlenia.

 

 

  • Like 1
  • Haha 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To że mamie sie nie chce jest nieważne. Posiadanie i opieka nad dziećmi wymaga poświęcenia. Nie mowie już żeby codziennie wychodzić jak tak nie lubisz. Co te dzieci mają robić całymi dniami w domu..a widzisz że dziecko lubi skoro stoi z butami w ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo nie znosiłam tych spacerów z wózkiem bez celu po osiedlu i tego ogarniania do wyjścia zwłaszcza zimą. Zmuszałam się żeby wyjść z domu teraz jak widzę spacerujące babki z gondolami to mnie aż skręca. Z takim chodzącym już trochę lepiej bo można iść na plac zabaw na huśtawkę itp. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale same też nie wychodziłyście przed ciążą? Tak się kisicie w domach? Każde miasto ma jakiś park. Ja teraz wprawdzie mam park pod nosem, ale jak mieszkałam na blokowisku, to robiłam codziennie po 10-15km, żeby był ruch, szłam do różnych parków, robiłam sobie różne trasy, mniejszymi uliczkami, odkrywałam nowe kawiarnie, parki kieszonkowe, las, deptaki, co tam akurat mi się trafiło. Po prostu wychodziłam i robiłam 10k kroków przed siebie. Z wózkiem też się tak da, a taki ruch wchodzi w krew, potem dzień w domu jest dziwny 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko ale co Ty robisz caly dzień w domu? Zwariowalabym jakbym  miala cały dzień siedzieć w domu a tym bardziej z 2 letnim dzieckiem 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, AnnaMaria1982 napisał:

Autorko ale co Ty robisz caly dzień w domu? Zwariowalabym jakbym  miala cały dzień siedzieć w domu a tym bardziej z 2 letnim dzieckiem 😞

Dokładnie tak. Klatka 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Boże, ja w ciąży mimo niedogodnosci nie daję rady wysiedzieć w domu, muszę wyjść chociaż na chwilę, a ciągnie mnie do łażenia bez celu, a co dopiero z dzieckiem. Przecież to można zwariować siedząc z dzieckiem w domu. Ja jestem naprawdę aspołeczna ludzie mnie na ogół drażnią, ale wychodziłam zawsze dla siebie, nie dla ludzi. Jako dziecko byłam zabierana na spacery, działki, place zabaw, nad wodę, w góry. Oczywiście jak byłam starsza to już mnie tylko wypuszczano na podwórko, ale ja żyłam w innych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja chodzę z moim niemowlakiem do lasu, bo tam mi fajnie usypia w wózku. Najgorzej że nie mogę wrócić do domu, bo jak tylko wyczuje własne podworko to się budzi. Czasem idziemy do sklepu np po świeże pieczywo, albo coś do obiadu. Dość często Wychodzimy do lekarza, zrobic wyniki, odebrać wyniki, do apteki itp z racji że synek sporo choruje i przyjmuje na stałe różne leki i witaminy. Jak są upały fajnie iść nad wodę, ale niestety mamy bardzo daleko. Od kad synek stał się bardziej rozumny, chodzimy też na plac zabaw. Chodzić bez celu dla mnie też słabo 😕

Uważam, że z takimi większymi dziećmi trzeba wychodzić, wyjątkiem są dni w których pogoda jest słaba. Myślę, że jesteś po prostu leniwa 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie wyobrażam sobie siedzieć z dzieckiem od rana do wieczora w domu. Przecież nie musisz łazić bez celu, idź do parku, tam każdy listek, każdy kamyk zainteresuje dziecko, poopowiadaj mu trochę o świecie, pokazuj...

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Te dzieci to chyba tylko po to żeby chłopa przy sobie zatrzymać 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zawsze byłam domatorka, nawet jako dziecko. Lubiłam w domu rysować, układać puzzle, grać w planszowki, czytac itd. Zawsze znalazłam sobie jakieś zajęcie. Jak już byłam starsza i mogłam wychodzić dalej poza swoje podwórko to się włóczyłam z innymi dzieciakami i wymyślaliśmy sobie różne zabawy. A teraz znowu lubię siedzieć w domu. No ale nie powiem dla dzieci się poświęcam, nawet jak mi się nie chce to i tak idziemy na spacer czy plac zabaw. Moja córka bardzo lubi wychodzić na zewnątrz. Nieważne czy do sklepu urzędu czy po prostu na lody, byle poza domem. Na szczęście mam męża który też lubi aktywności poza domem. Chodzą na rower, hulajnoge, place zabaw albo na basen. Gdybym go nie miała to też bym z nią to wszystko robiła bo widzę ile radości jej to daje i jak się dzięki temu wszystkiemu rozwija. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Totalnie Cię rozumiem, jestem dokładnie tym samym typem. Spacerami i placami zabaw w 60% zajmuje się mój mąż 😉 On znowu nie lubi siedzieć w domu. Ja wolę coś porobić fajnego z dzieciakami w domu. Ale też się zmuszam, bo jednak spacery są ważne, podnoszą odporność, pomagają w utrzymaniu dobrej kondycji, wpływają na całościowy rozwój, nie tylko fizyczny, ale też poznawczy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×