Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tigero

STRACIŁAM CIĄŻĘ - PAŻDZIERNIK 2007

Polecane posty

Peppetti:) Nie ułożyłam sobie tematu wiary, bo moje doświadczenie nie było czymś racjonalnym, intelektualnym (tzn. nie wytlumaczyłam sobie, ze tak było lepiej), tylko przenikającym do głębi (zresztą mój mąż ma podobne odczucia). Nie umiem tego opisać, ale czułam spokój, ze wszytsko, choć boli cholernie, dzieje się w konkretnym celu, ze jest dla mojego-naszego dobra. Żadne słowa nie oddadzą tego, co wtedy czułam, więc nie będę nawet próbować, bo tylko spłycę. Ktos tu pisał, ze bez znaczenia jest tydzień straconej ciąży. Mam inne odczucia. Stracilam dwie ciąże w pierwszym trymestrze, i chociaz przezywałam to bardzo, to jednak doświadczenie smierci dziecka tuż przed rozwiązaniem, gdzie wszytsko jest gotowe na jego przyjscie, mnie bolalo bez porównania bardziej. Dowa, mogę sie tylko domyslac..bardzo mi przykro. 🌻 dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dowa - przytulam. Wyobrazam sobie co czujesz, po częsci wiem i nie potrafię, nie znajdę słów by Cię pocieszyć. I tu znów rodzi siemój bunt. Dziś2 godz opiekowałam siesynkiem koleżanki. Ma miesiąć. Chciałam być bohaterką. Okupiłam to takim bólem głowy i płaczem, jakiego nie było dawno, dawno. Z całą siłą dotrało do mnie co straciłam. Straciłam dzicko, marzenia i plany.] I być moze urodzę jeszcze kiedyś, jeszcze będę mamą. Ale nie umiem znaleźc spokoju, nie odnajdę wiary. Mogłabym napisać teraz, na podstawie dzisiejszego dnia i tego co przezywa Dowa wiele gorzkich słów. Nie napiszę, by nie urazić tych wierzących. Ale jest mi strasznie źle, strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaliczam się do tych wierzących:) więc wyjaśniam, że nie czuję sie urażona waszymi słowami, choćby nie wiem jak gorzkie były. Byłabym hipokrytką, ja która \"życzylam\" poronienia moim szczęśliwym koleżankom w ciąży, gdy straciłam pierwsze dziecko:( KAżda z nas przezywa swoją stratę po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och dowa... :( Bardzo mi przykro. Zgodnie z Twoim życzeniem: NICK…..........MIEJSCOWOŚĆ….....WIEK.......W NIEBIE OD...........ZNÓW II kreseczki tigero...........Poznań................30........12.10.2007...................??? Majek123......Zakopane..............22........30.09.2007 ...................??? kiza.mizia......Piotrków Tryb........27........14.10.2007 ...................??? mikaa..........Kedzierzyn-Koźle......26.........6.11.2007 ....................??? LadyDi...........Giżycko...............28..........5.11.20 07....................??? Kathey..........Warszawa.............26..........26.10.2007 ...................???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Wczoraj nie przeszedł mój post, myślałam, ze się nie pojawi.Coś mi net wariował. Wogóle mało w necie w weekend byłam. W sobote minęło 3 tyg. od zabiegu. Cieżko mi było, choć miałam dużo zajeć. A wczoraj - własnie zajmowałam siemałym chłopczykiem, miesiecznym.Przyjaciółka chciała odwiedzić matke w szpitalu.Pojechali z mężem, a ja zostałam z małym. Mały jest cudny i zajmowanie sie nim było dla mnie przyjemnośća. Ale... Własnie - jak pisałam wczoraj - przekonałam się boleśnie co straciłam. dziecko - i ... te godziny z nim, jego pierwsze uśmiechy i łzy i miny i kupki i pieluszki. I śpiewanie kołysanek i inne radości zwiazane z takim maluszkiem. I nikt mi nie wmówi, ze to dobrze. Wróciłam o domu z takim bólem głowy, ze myslałam, ze pogotwoie wezwę. Trzęsłam siecała z bólu, łzy ciekły, głowa łupała, miałam potowrne zawroty, wymiotowalam z bólu. Ja od biedy mogłabym sie zgodzić,ze śmierć mojego dziecka to jakaś kara, nauczka dla mnie. Moze zasłuzyłam, nie wiem... Ale jak wytłumaczyć sobie, ze tak musiało być, skoro gdzieś urodziło sie dziecko, które zamiast miłosći ciepła zazna chłodu, głodu. Będzie bite, katowane, głodzone. I potem usłyszymy o tym w tv, ze znów ktos skrzywdził kilkumiesięczne dziecko. Co w tym dobrego dla dziecka, ktore zaraz w początkach zycia zaznało takiego bólu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zółwik
Witam, Moja historia jest podobna do waszych. Mój cały świat zawalił się w środę, kiedy to dowiedziałam się że już nie ma mojego prawie 8 tygodniowego maluszka, a jeszcze dwa tygodnie wcześniej widziałam zdrowy pęcherzyk ciążowy. Na moje pytanie co się stało gin nie potrafił udzielić jednej odpowiedzi. Wystąpił jakiś błąd, matka natura zadziałała, zdecydowała o losie mojego aniołka nie pytając mnie o zdanie. Czuję się oszukana przez życie, Boga... wpierw podarował mi najwspanialszy dar, a potem brutalnie mi go wydarł.. Co takiego zrobiłam że postąpił aż tak okrutnie??? W święta kiedy nastąpiło plamienie łudził mnie jeszcze swoją dobrocią, zwodził prawie dwa tygodnie. Nie wiem jak mam dalej żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam....a co tu tak wszystkich wywiało? zółwik, bardzo mi przykro...z czasem zaczniesz znow żyć. Zadna z nas nie zna odpowiedzi na te pytania chociaz kazdq z nas je sobie zadawała.... Co u mnie? Doostałam dzisiaj od gin recepte na duphaston. Bede go wcinać od tego cyklu, aby juz nie było plamien przed @ tak jak w ostatnich miesiacach od zabiegu. Najprawdopodobniej obnizył mi sie poziom progesteronu i stad te plamienia. Nie chce nastepnym razem ryzykowac poronienia, tym bardziej ze za miesiac chcemy zaczac znow probowac. A co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tigero- to chyba jesteśmy na tym samym etapie, tylko że ja już jestem po pierwszym cyklu z duphastonen i czekam na \"normalny\" okres, bo ostatnio też miałam plamienia, z tym że od połowy cyklu. Progesteron pomógł i mam nadzieję, że będzie w tym miesiącu też zaczniemy starania.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kizia.mizia....no u mnie wlasnie tez te plamienia od polowy cyklu, tzn mniej wiecej tak dwa dni po owulacji zaczynałam plamić i tak juz do @ raz mniej raz wiecej ale generalnie przez cała faze lutealna. Czy Twoj lekarz zalecil Ci brac po owu czy w 16 dc? I co ile masz teraz @? Wlasnie spojrzałam na nasza tabelke i miedzy naszymi zabiegami sa dwa dni roznicy czyli mniej wiecej rowno idziemy przez to wszystko ;) Ja mysle ze jak moj m bedzie mial w przyslzym tyg zielone swiatkło to pewnie nastepny cykl juz bedziemy probowac, chyba ze jeszcze w tym zdazymy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tigero-Mój lekarz dał mi duphaston od 19 do 25 dc i właśnie dzisiaj dostałam okres,więc ten cykl trwał 29 dni, a poprzedni 39. mam nadzieję, że teraz się już unormuje... Owocnych starań!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie, nie było mnie zaledwie tydzień, czytam zaległości i serce mi zamarło jak przeczytałam wpis Dowy. Tak strasznie mi przykro, nawet nie wiem co napisać, bo brak mi słów. Nic nie zabrzmi w tej sytuacji rozsądnie... Postanowiłam powrócić do życia towarzyskiego, zaczęliśmy się spotykać z M. ze znajomymi, długo mi to zajęło, nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Zapisałam się na siłownię, chcę poprawić kondycję, no i czuję, że mój organizm i umysł odżył. Mam siłę do walki i dalszych działań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hoho..ale powiało pustkami tutaj, ale moze to i dobrze, bo znaczy że wracacie kochane do normalnych zajec ;) U mnie ostatnio faktycznie tyle sie dzieje, ze ciezko znalesc chwilke aby tu spokojnie Wam popisać. Ale po kolei... W tym tygodniu powinnam miec owu i zaczac brac ten duphaston, mam nadzieje, ze pomoze i juz nie ebde plamic w tak zwanym miedzy czasie. W srode moj m ma umowiona wizytę u androloga i znow badanie nasienia...och denerwuje sie bo tak bardzo chcialabym juz uslyszeć ze wszystko wrocilo do normy i mozemy znow sie starac! Napisze Wam co i jak w srode wieczorem. Tymczasem rok mi sie zaczal calkiem sympaytycznie, bo w miedzy czasie wygralismy weekend w Spa z m i ammy zamiar pojechac w lutym i sie troche pobyczyć ;) (moze zmiana klimatu przyspieszy zafasolkowanie? :) ) W sobote byłam u mojej przyjaciolki która ma polrocznego bobasa...oj długo sie nie mogłam do niej wybrac, ale ona rozumiała bo pierwsza ciaze tez straciła...w koncu zebrałąm sie w sobie i pojechałam. No i oczywiscie poki mały spał wszystko było ok, ale pozniej sie obbudził i go przyniosła...mało tego, poszła mu robic obiadek i wpakowała mi go na kolana...o jejku, ale miałam traume. Pachniał bobasem i taki niewinny patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami i sie usmiechał...a mi serce stawało w gardle. Ale nic to przetrwałam i powiedziłąm soiboie: spoko mały, zrobimy Ci kolege! :) no albo koleżanke...och daj Boże... kiziamizia ...dzieki za objasnienia LadyDi...no czas najwyzszy na powrot do normalnosci ;) Ciesze sie A co u reszty? Dziewczyny piszcze tylko miłe rzeczy ;) Musimy sobie jakoś humory poprawiac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam! ja strcilam synka w 8miesiacu ciazy jutro mam pogrzeb.zastanawiam sie czy dam rade to moja 2-ciaza ktora stracilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aliba3
O matko,a co sie stalo ze tak puzno stracilas ciaze??????,przeciez w tym miesiacu to juz powinni uratowac dziecko,wspoczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aliba3
jestem ciekawa bo jestem w 7mi.c i tez mam synka,bede wdzieczna jak mi odpiszesz bo naprawde niewiem czego mozna sie jeszcze spodziewac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PLOP
aniat współczuję :O bardzo mi przykro, dziewczyny martwią się o Ciebie na lutym ..... dla Twego synka [ ' ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniat...strasznie mi przykro! Co za tragedia! Nie potrafie sobie wyobrazic co czujesz teraz ale trzymaj sie dziewczyno! Jestesmy z Toba! Jutro pewnie bedzie neden z najtrudniejszych dni w Twoim życiu ale pamietaj, że aniołek już jest w niebie a czasu nie cofniesz. Teraz świat jest szaro bury ale życie toczy sie dalej i bedziemy Cie wspierac duchowo jak tylko potrafimy, bo nie jesteś sama! dla Twojego aniołka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniat, bardzo mi przykro... wiem co czujesz, pochowałam swojego synka (23tc) niecałe 2 tyg temu. jak chcesz pogadać to zapraszam. GG 11952722 polecam ci tez stronkę www.dlaczego.org.pl znajdziesz tam wiele osób w takiej sytuacji. mocno cię przytulam. dla Twojego Aniołka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniat--strasznie mi przykro, ciągle nas tutaj przybywa, to smutne. minimoniu a co u Ciebie? jak się trzymasz? reszta dziewczyn też ostatnio nie widoczna, ale może to dobry znak, że jakoś wracacie do życia i codzienności. tigero --gratulacje! możecie się brać do dzieła, powodzenia! Ja nadal nie dostałam okresu, już 2,5 miesiąca. Daje sobie czas do 3 mies. tak jak powiedziała lekarka. Za tydzień wyjeżdżamy z M. na narty, troszkę odreagować, jak wrócimy od razu wybieram się do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majek co ja czytam na innym forum...... WIELKIE GRATULACJE. Nawet nie wyobrażasz sobie jak się ucieszyłam. Trzymaj się i mysl pozytywnie. Ale super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ;) No widze tu jakis pozytywny wpis ;) Oj Majek ...no mogłabys coś napisać anie tylko informacje przemycane przez dowe ;) A tak w ogole dowa, jak u Ciebie? A u mnie ostatnio ok. biore sobie duphaston i jeszcze ten miesiac odpuscilismy. Czyli tak jak zakladałam w pazdzierniku staranka beda od lutego ;) No i mam nadzieje, ze juz od teraz beda tu przybywac tylko dobre wiadomosci a ten topik...coz...bedzie wspomnieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj...już chyba wszystko wraca do normy...im dalej od tego października,tym lepiej, przynajmniej u mnie. U mnie znowu monitoring cyklu, ale niestety słabo z tą owulacją. lekarz dał mi następne leki, i znów stymulacja, ale dobrze, przynajmniej wiem, że nie marnuję czasu.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, przepraszam,ale chcialam potwierdzic:( od rana plamilam:( wlasnie wrocilam od lekarza...stwierdzil,ze nie ma cech ciazy i ze wg niego nie poronilam tylko wlasnie dostalam okres po 2 tyg...2 testy pokazaly kreski:( jutro mialam isc do lekarki zobaczyc co tam slychac, no i dzisiaj wyladowalam cala w nerwach u tego mojego bylego lekarza. Boze , ale sie balam..Co za durne testy:/ jutro ide zrobic bete, bo jak bylam w ciazy to on to pokaze i bede miec 100% czy poronilam czy to zwyczajny okres..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze Majek...te nasze organizmy to jednak jeszcze zakrecone sa. Pamietam jak po pierwszej wizycie od zabiegu u mojego gina powiedział mi coś co mi sie wtedy wydało dziwne. Ze mam oczywiscie nie starac sie do razu zachodzic w ciaze ale jakby mi sie @ spozniał to tez od razu nie kupowac testu. Poniewaz zdarza sie tak ,ze nawet 2-3 miesiace od zabiegu test moze wskazywac 2 kreski czyli ciaze ale to tylko poziom hormonow z poprzedniej ciazy nie wrocil do normy. Co prawda u Ciebie to juz minelo kilka miesiecy od porodu ale skoro niektorzy lekarze mowia ze trzeba odczekac od 3-6 msc to moze faktycznie cos w tym jest? Ja to sie juz zastanawiam czy nie zrobic sobie teraz testu ciazowego (wiedzac na 100% ze nie jestem w ciazy) i zobaczyc co wyjdzie, bo jakby jeszcze dwie kreski tzn ze hormony nie wrocily do normy. Nie chce sie pozniej rozczarowac ze dwie kreski na testach to był tylko psikus mojego org. Daj znać jak sie ta sprawa rozwikła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny majek123 mam nadzieję, że to tylko głupie testy, mnie też kiedyś jeden pokazał, że jestem w ciąży a nie byłam. Spotkałam się z wieloma przypadkami kiedy testy kłamały. Może nasze organizmy nie wróciły jeszcze do normy... Teraz natomiast okres spóźniał mi się przeszło tydzień i już, już miałam nadzieję, ale niestety, nie jestem w ciąży, co potwierdziły testy i dostałam @ :( Mam nadzieję, że teraz się uda. Pozdrawiam Was wszystkie bardzo gorąco :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie tata
Wpadłem tu całkiem przypadkiem. I choć temat brzmi STRACIŁAM, to będąc mężczyznom pozwolę sobie zabrać głos. Wszak mówi się że JESTEŚMY W CIĄŻY. Ślub zawarliśmy w 2003 roku. Od tego czasu staramy się o dziecko. Minął rok i nic. W drugim roku po ślubie zaczęliśmy odwiedzać lekarzy. Nic, absolutnie nic złego nie zauważono, ani u mnie ani u mojej żony. Wszytko jest ok. Życie toczyło się od miesiączki do miesiączki. Co miesiąc dramacik. Tu pragnę zaznaczyć (ponieważ wątek wiary w tym temacie się pojawia) że tak moja żona jak i ja jesteśmy głęboko wierzącymi osobami. I wszystkie te starania o dzieciątko opatrzone zawsze były gorącą modlitwą. Pewnego dnia żona stwierdziła że okres się spóźnia. Więc zakupiliśmy nie wiadomo który już z kolei test. Badanie iiii- są, nieśmiałe ale są dwie kreski. Szał. Szaleństwo. I tak do rana dnia następnego kiedy to żona poczuła mocny ból w dole brzucha. Bul nie ustępował. Pojechaliśmy do lekarza.Badanie USG i wyrok- ciąża pozamaciczna. Szybko do szpitala. Okazało się że płód rozerwał jajowód. Trzeba go wyciąć. Żal i płacz. Tyle starań modlitwy i wyczekiwania. Do tego nasze szanse przez wycięcie jajowodu zmalały. Jednak upór i siła która płynęła od Boga nie pozwalały nam się załamywać. Czasem miałem żal do Boga i pytałem- co ja Ci takiego zrobiłem? Ale nigdy się do Niego nie odwróciłem plecami. Ból i smutek z powodu braku dzieciątka potęgowały jeszcze dwie sprawy. A mianowicie , mam Brata który ma czworo dzieci, dwie siostry które mają jedna troje a druga dwoje dzieci. Sześcioro tych dzieci przyszło na świat w czasie kiedy my walczyliśmy o dzieciątko. Druga sprawa to, moja żona jest położną. Niemal codziennie widzi kobiety w ciąży. Widzi porody. Widzi radość rodzących matek. I była przy czwórce dzieci mojego rodzeństwa kiedy się rodziły. Nie odwracała głowy na widok pięknego brzuszka ciężarnej kobiety, nie zalewała się łzami na widok niemowlęcia. Nie mogła, to jej praca. Jednak serce krwawiło. Płakała w domu wtulona w moje ramiona lub w poduszkę. Święta to najsmutniejszy okres. Wszystkie te dzieci schodzą się razem , brykają, szaleją śmieją się. W październiku 2006 lekarz zadecydował że trzeba zrobić laparoskopię bo są jakieś torbiele na jajnikach. Zabieg się odbył. Nadzieja w nas się wzmogła. Ale w raz z upływającym czasem słabła. W maju 2007 żona poszła do sióstr dominikanek po Pasek św. Dominika. Którym przepasają się kobiety które mają problemy z zajściem w ciążę. Założyła pasek i gorąco się modliliśmy. Co roku w lipcu chodzimy na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Poszliśmy i i w tym roku. Trochę smutni, ale z nadzieja że Matka Boża nas w tym roku wysłucha. Na pielgrzymce w jednym z kościołów które pielgrzymka nawiedza po drodze wychodząc z jednej z bocznych kaplic podeszła do nas siostra zakonna i tak z niczego bez słowa uśmiechając się pogłaskała moją żonę po policzku i odeszła. Kiedy doszliśmy do Częstochowy weszliśmy do kaplicy cudownego obrazu gorąco modliliśmy się o dar macierzyństwa. W koło pełno ludzi, wiele starszych zmęczonych osób. W pewnym momencie podchodzi do mojej żony starsza pani i rozkłada przed nią krzesełko żeby sobie usiadła. Żona mówi do niej że tu są starsze panie które bardziej potrzebują sobie usiąść, ale ta kobieta nalegała że to krzesełko jest dla niej. Po wyjściu z kaplicy uśmiechnęliśmy sie do siebie jednoznacznie. I stwierdziliśmy że to dziwne. Po powrocie do domu żona kupiła test. Zrobiła -iiii. Mocne dwie kreski. Wielka radość lecz z lekką nutką niepokoju po wcześniejszych przeżyciach. Na drugi dzień pojechaliśmy do lekarza. Lekarz potwierdził ciąże ale nie wie gdzie jest. Znowu strach. Gorąca modlitwa. Parę dni niepewności. W końcu jest tam gdzie powinna być. Aby tylko przetrzymać pierwsze trzy miesiące, potem będzie dobrze. Jest wszystko w porządku. Dziecko się rozwija. Nasze życie nabrało kolorów. Wszystko się zmieniło. Radość nie do opisania. Przed Bożym narodzeniem byliśmy u lekarza i stwierdził że dziecko jest trochę za małe na ilość tygodni. Kazał przyjść jeszcze raz między świętami. Święta przeżyliśmy wspaniale. Choć trochę niepewnie. Przed nowym rokiem poszliśmy do lekarza i stwierdził że jest dobrze że go przybywa. Więc wszystko dobrze. W miniony piątek żona wracając z Krakowa wstąpiła do szpitala żeby posłuchać jak bije serce naszego dzieciątka. Ponieważ pracuje w tym szpitalu to koleżanki z pracy bez problemu jej podłączyły KTG Pięknie biło. Dostała także od jednej z koleżanek takie ręczne małe KTG. którym można słuchać tętno w domu. Przywiozła i razem słuchaliśmy. Jakaż była moja radość że u siebie w pokoju mogę posłuchać jak bije serduszko mojego dzieciątka. Rano w sobotę również posłuchaliśmy tej wspaniałej "muzyki". Grało wspaniale. Wieczorem chcieliśmy posłuchać ale nie dało się usłyszeć. Żona stwierdziła że dziecko się mogło obrócić a aparat nie jest tak mocny żeby to wyłapać. Następnego dnia w niedzielę znowu próbowaliśmy słuchać ale i tym razem nic. Więc bez namysłu pojechaliśmy do lekarza. Dziś siedzę tu w pokoju i piszę te słowa. A moja żona leży w szpitalu podłączona do kroplówki która ma wywołać skurcze a w efekcie poród. Poród naszego 33-tygodniowego dzieciątka. Martwego dzieciątka. Jego serduszko przestało bić w nocy ze soboty na niedzielę. Nie spaliśmy od tego czasu. Przyjechałem do domu żeby się trochę obmyć i przespać aby jutro znowu tam pojechać. Jednak spać nie mogę. Wszystko pękło jak mydlana bańka. Jest nam niezmiernie ciężko. Pocieszam moją żonę jak mogę ale to nie takie proste. Jednak wiem już dziś, czekając na urodzenie naszego martwego dzieciątka, że się nie poddamy.Że będziemy dalej walczyć. Nie odwrócę się od Boga i tym razem. Wiem że Bóg nie daje krzyży słabym tylko mocnym, żeby je mogli dźwigać.Że kiedyś będziemy mieć swoje zwiastowanie i narodzenie. Jest mi smutno że dopuścił do tego i poskarżę się jego Matce ale się od niego nie odwrucę. Wieżę że miał ku temu jakiś powód. Jutro prawdopodobnie zobaczę moje dzieciątko i powiem mu że na niego czekamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×