Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Gość sprawy spadkowe
Kolejność dziedziczenia Gdy spadkodawca nie zostawił testamentu, o tym, kto i w jakiej kolejności dziedziczy, decyduje ustawa. Zgodnie z nią prawo do spadku mają: - Dzieci i współmałżonek. Zasadniczo dziedziczą w częściach równych, ale przepisy zastrzegają, że część przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż 1/4 całości spadku. Jeżeli dziecko spadkodawcy nie dożyło otwarcia spadku, jego część przypada jego dzieciom, czyli wnukom spadkodawcy. - Małżonek i rodzice. Taka sytuacja ma miejsce, gdy spadkodawca nie miał dzieci ani wnuków. Udział małżonka wynosi 1/2, a każdego z rodziców – 1/4. Gdy małżonek nie żyje – majątek dziedziczą rodzice. - Rodzice – gdy zmarły nie zostawił małżonka ani zstępnych (dzieci, wnuków). - Rodzeństwo. Siostra lub brat spadkodawcy dziedziczą tylko wtedy, gdy jedno z rodziców nie żyje. Tak więc mogą dzielić się spadkiem z małżonkiem i pozostałym rodzicem albo – gdy oboje rodzice nie żyją – tylko ze współmałżonkiem lub dziedziczyć samodzielnie. Gdy brat lub siostra nie żyją – ich miejsce zajmują ich dzieci. - Dziadkowie – gdy nikt z wyżej wymienionych spadkobierców nie żyje. A gdy i oni nie żyją – ich dzieci lub wnuki, czyli wujostwo lub kuzyni spadkodawcy. - Pasierbowie. - Gmina – gdy spadkodawca nie ma żadnych bliższych lub dalszych krewnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawy spadkowe
Uwaga! Małżonek pozostający ze zmarłym w separacji (orzeczonej przez sąd) lub osoba żyjąca z nim bez ślubu nie są uprawnieni do dziedziczenia (chyba że zostali umieszczeni w testamencie). Komu przysługuje zachowek Gdy spadkodawca spisał testament, a ciebie, choć należysz do jego najbliższej rodziny, pominął, masz prawo do zachowku. Ten należy się członkom najbliższej rodziny (czyli zstępnym, tj. dzieciom i wnukom, małżonkowi i rodzicom), którzy dziedziczyliby, gdyby nie było tego dokumentu. Jeżeli zatem np. twoi rodzice przekazali cały majątek twojemu bratu, a ty nic nie dostałaś, masz prawo domagać się od niego zachowku. Możesz zażądać części należnego ci spadku, a konkretnie połowy tego, co otrzymałabyś, dziedzicząc z ustawy. Gdy uprawnioną do zachowku jest osoba małoletnia lub trwale niezdolna do pracy – ma prawo do 2/3 wartości swojego udziału spadkowego. Nie dostaniesz zachowku, jeśli spadkodawca wydziedziczył cię w testamencie. Ale jeżeli masz dzieci, to należy im się zachowek. Uwaga! O zachowek trzeba wystąpić w ciągu 3 lat od ogłoszenia testamentu. Po tym czasie roszczenie się przedawnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawy spadkowe
W jaki sposób załatwić formalności? Aby móc rozporządzać spadkiem, musisz potwierdzić fakt jego posiadania. Nie ma znaczenia, czy majątek został zapisany testamentem, czy dziedziczysz go na podstawie przepisów ustawy. Prawo do spadku się nie przedawnia, co oznacza, że nawet wiele lat po śmierci spadkodawcy możesz wystąpić o nabycie spadku po nim. Do wyboru masz jedną z dwóch dróg: - Sądową. Musisz napisać wniosek o stwierdzenie nabycia praw do spadku. Zaadresuj go do sądu rejonowego (do wydziału cywilnego), w którego okręgu ostatnio mieszkał spadkodawca. Do wniosku trzeba dołączyć: * skrócony odpis aktu zgonu spadkodawcy, * skrócone odpisy aktów urodzenia spadkobierców, * skrócony odpis aktu małżeństwa (gdy prawo do dziedziczenia ma żona lub córka, która wyszła za mąż). Jeżeli zmarły zostawił testament, trzeba o tym napisać we wniosku. Pismo możesz zanieść do sądu osobiście (zrób kopię i poproś o pokwitowanie złożenia dokumentu) lub wysłać pocztą. W takim wypadku oprócz oryginału wniosku z załącznikami (dla sądu) dołącz po jednym egzemplarzu odpisu wniosku i załączników dla każdego z uczestników postępowania. Składając wniosek, musisz uiścić opłatę w wysokości 50 zł (tzw. wpis stały).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawy spadkowe
- Notarialną. Spadek możesz potwierdzić w kancelarii notarialnej. Jeśli oprócz ciebie są jeszcze inni spadkobiercy, wszyscy musicie być obecni i zgodnie podpisać się pod aktem notarialnym. Gdy między wami istnieje spór w kwestii spadku, notariusz nie sporządzi aktu i sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd. Notariuszowi trzeba złożyć taki sam komplet dokumentów jak w sądzie oraz testament, jeśli on istnieje. Za sporządzenie aktu płaci się 150 zł. Uwaga! Po otrzymaniu aktu poświadczenia dziedziczenia lub wyroku sądu o nabyciu spadku należy zgłosić ten fakt w urzędzie skarbowym. Masz na to 6 miesięcy. Brać czy nie brać? – oto jest pytanie Pewne zobowiązania „nie umierają” wraz z odejściem osoby, na której ciążyły. Pożyczki, kredyty i inne długi wchodzą w skład spadku. Od ciebie zależy, czy będziesz je spłacać, czy nie. Możesz: - Przyjąć spadek z długami (tzw. przyjęcie proste). Wówczas będziesz musiała spłacić wszystkie zobowiązania spadkodawcy, nawet gdy przekraczają wartość posiadanego majątku, a więc także tego, który jest twoją własnością. - Przyjąć go bez odpowiedzialności za długi (tzw. przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza). W tej sytuacji pozostawione przez spadkodawcę należności do spłaty będą pokryte tylko z majątku, który pozostawił. - Odrzucić spadek w całości. Zostaniesz wówczas wyłączona z dziedziczenia, jakbyś nie dożyła otwarcia spadku, a prawo do niego przejdzie na twoje dzieci czy wnuki. Oświadczenie o przyjęciu lub odrzuceniu spadku (nie można tego później odwołać!) powinnaś złożyć w ciągu 6 miesięcy od dnia, w którym dowiedziałaś się o jego istnieniu. Możesz to zrobić w sądzie podczas rozprawy lub u notariusza (koszt – 50 zł). Brak takiego oświadczenia oznacza, że przyjmujesz spadek wprost, czyli ze wszystkimi długami, które na nim ciążą. Kogo można wydziedziczyć? Wydziedziczenie jest możliwe, gdy spadkobierca: - wbrew woli spadkodawcy postępuje stale w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, np. kradnie, - dopuścił się względem spadkodawcy lub bliskiej mu osoby przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu albo rażącej obrazy czci, - nie spełnia wobec spadkodawcy obowiązków rodzinnych. ----------------------------------------------------------------------Alicja Hass----

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przy okazji
Dziękuję za te ważne informacje.Dla mnie są na czasie i bardzo przydaly się.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przysłowia
Gdy święty Andrzej ze śniegiem przybieży, sto dni śnieg na polu leży. Śnieg na Andrzeja dla zboża zła nadzieja. Na świętego Andrzeja trza kożucha dobrodzieja. Jeżeli na świętego Andrzeja wiatr i mgła, to od Bożego Narodzenia będzie sroga zima. Gdy w Andrzeja deszcz lub słota, w grudniu drogi bez błota. Święty Andrzej wróży szczęście i szybkie zamęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŚWIĘTA -to wspaniały czas
Święta to wspaniały czas, aby się zatrzymać, poczuć siebie głębiej. Poczuć, że i w nas rodzi się Nowe Życie. Chaotyczny, codzienny umysł przesłania Skarby Duszy – wdzięczność, pragnienie bliskości z ludźmi. Wyrażenie wdzięczności przywraca do Życia, ożywia, dodaje skrzydeł. Otwiera serce. Życie znów ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ubiegłorocznej Wigilii
Iwona, 45-letnia nauczycielka, mama 22-letniego Kuby i 18-letniej Anity, opowiada o ubiegłorocznej Wigilii: Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a ja nie najlepiej się czułam. Od wielu lat męczyły mnie silne migreny i akurat wtedy ból głowy też dawał się we znaki. Martwiłam się, jak przygotuję święta. Byłam z tym sama. Z mężem rozstaliśmy się niespełna pięć lat temu. Jesteśmy w przyjacielskich stosunkach. Umówiliśmy się, że wpadnie do nas w Wigilię. Kuba mieszka w innym mieście, studiuje, wynajmuje z kolegami mieszkanie. Zapowiedział, że nie da rady przyjechać wcześniej, dopiero w Wigilię. Anita po świętach miała zdawać dwa egzaminy – z angielskiego i na prawo jazdy, i jeszcze przygotowywała się do matury próbnej. Prosiła, aby „nie zawracać jej głowy sprzątaniem, bo są w życiu ważniejsze rzeczy”. Na trzy dni przed Wigilią położyłam się do łóżka, żeby „przespać ból”. Miałam sen: „Święta, siedzimy całą rodziną za stołem, ja, były mąż, dzieci, moi rodzice, mama męża. Patrzę w róg pokoju, a tam wielki kłąb kurzu. Daję mu znaki, żeby się schował. Denerwuję się, że ktoś popatrzy w tamtą stronę. I nagle słyszę, jak córka mówi: »Mamo, jestem ci taka wdzięczna«. Myślę: »Ale za co, przecież na stole jest tylko śledź i ogórek!«. Podchodzę do okna, a tam na tle szafirowego nieba ogromna srebrzysta gwiazda. Uśmiecha się do mnie”. Obudziłam się i myślę, w jaki sposób gwiazda może się uśmiechać? Skąd ja w tym śnie wiedziałam, że to jest uśmiechnięta gwiazda? Ale ból głowy nieco zelżał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ubiegłej Wigilii
Następnej nocy kolejny sen. Tym razem przyszła do mnie Matka Boska. Puka do drzwi. Otwieram. Wypisz, wymaluj ona – niebieskie szaty, anielski uśmiech. Wchodzi do domu, staje przy choince i mówi z zachwytem: „Olśniewające bombki! Podziękuj córeczce!”. I znika. Budzę się w osłupieniu – Matka Boska zainteresowana bombkami na naszej choince! I mam podziękować córeczce! Ogarnęłam wzrokiem mieszkanie. Poupychałam w szafach rozrzucone ubrania, w trzydzieści osiem minut odkurzyłam trzy pokoje, kuchnię, łazienkę i przedpokój. Pojechałam do Bardzo Dużego Sklepu i kupiłam wszystko gotowe – barszcz w kartonie, krokiety, kluski, rybę do odgrzania, śledzie, ciasta. Zamówiłam taksówkę, która odwiozła zakupy do domu. Anita ubierała choinkę. „Zobacz, mama, jakie odjazdowe bombki kupiłam...” – przywitała mnie od progu. Otworzyła pudełko, a ja zamarłam z wrażenia. Bombki były szafirowe w srebrne gwiazdy. Przypomniały mi się oba sny. To była wyjątkowa Wigilia. Najlepsza ze wszystkich dotychczasowych. Z poupychanymi (zamiast jak co roku starannie ułożonymi) ciuchami w szafach, z niestarannie odkurzonym mieszkaniem (zamiast jak co roku wypastowanym parkietem), z menu ze sklepu (a nie jak co roku własnoręcznie wypracowanym). Z symbolicznymi prezentami – każdy dostał ode mnie płytę z ulubioną muzyką. Tę Wigilię stworzyły nie potrawy i rzeczy, ale słowa i uczucia. Zapragnęłam podziękować mojej rodzinie za dobro, które od nich dostałam. I przekonałam się, jakie to trudne. Poczułam się zawstydzona już samym tym pomysłem. Dlaczego wstydzimy się dobrych uczuć? Nie wiem. Dlaczego tak rzadko dziękujemy, jesteśmy wdzięczni? Nie wiem. Ale wiedziałam, że chcę przełamać w sobie ten wstyd. Postanowiłam, że zrobię to, czego pragnę – bez względu na to, jak śmieszna się okażę, jak nieudolnie mi wyjdzie. Przestraszyłam się, że postawię rodzinę w głupiej sytuacji, będą zażenowani! A jeśli nie będę potrafiła ująć w słowa tego, co mam na myśli? I już miałam zrezygnować, gdy pomyślałam, że jeśli pragnie się coś zrobić, lepiej zrobić to marnie, niż nie zrobić wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opowieść Wigilijna
"Opowieść Wigilijna" opowiada o samotnym skąpcu Scroogu, który jak każde święta Bożego Narodzenia miał zamiar spędzić w swym kantorze gdyż uważał to za święto wymyślone przez szaleńców i głupców, którzy nie potrafią do niczego w życiu dojść. Święta Bożego Narodzenia szczególnie nie traktował zbyt poważnie. Jak każdego dnia Scrooger siedziała w swym kantorze, lecz ten dzień nie był tak zwykły, był to dzień przed Bożym Narodzeniem. Co roku jego siostrzeniec próbował zaprosić go na święta lecz nie udawało mu się przekonać Scroogera że święta to najpiękniejsze dni w naszym życiu i że nie powinniśmy ich traktować obojętnie. Tego dnia zawitało w jego kantorze dwóch mężczyzn, którzy zbierali fundusze na zakup żywności dla biednych, lecz zawiedli się i nic nie otrzymali od naszego bogatego bohatera. Srooger wracając do swego domu na kołatce zobaczył coś dziwnego była to twarz jego dawnego przyjaciela Maryle, który zmarł przed 7 laty, Scrooger myśląc o tym, co widział, pomyślał, że przewidziało mu się i wszedł do swego domu. Tego wieczoru, kiedy Scroog siedział po skończonej pracy przed ledwo zapalonym kominkiem z miską owsianki objawił się mu duch zmarłego Maryle. Scrooger nie wiedział czy ma w to wierzyć czy nie. Maryle rozmawiając z naszym bohaterem próbował wyjaśnić mu, że pieniądze to nie wszystko, że jeżeli Scrooger się nie zmieni, po swej śmierci będzie ciągnął za sobą ciężki łańcuch jak on sam. Maryle oświadczył mu, że ma ostatnią szanse na poprawę,że przez następne trzy dni objawiać będą mu się trzy widma. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opowieść Wigilijna
Gdy spał w swym łóżku, nagle obudził go jeden z trzech duchów. Była to postać kobiety. Przedstawiła się jako Duch Wigilijnej Przeszłości. Złapała Scroogera i razem wylecieli przez okno od sypialni. Pokazała mu jego miasteczko, w którym się niegdyś wychowywał. Duch pokazał mu jego święta spędzone samotnie w ciemnej, pustej izbie oraz te, kiedy przyszła jego nieżyjąca już w rzeczywistości siostra, która zabrała go do prawdziwego domu. Chwilę później pojawił się drugi duch Przeszłych Świąt Bożego Narodzenia, który ukazał mu jak spędzał Wigilię Bob Cratchit i ciężko chory syn Timi, który mógł nie dożyć następnych świąt Bożego narodzenia. Scrooger zrozumiała, że był bardzo złym pracodawcą i że powinien zmienić swoje postępowanie i zacząć życie od początku. Scroogowi zrobiło się bardzo przykro i głupio, że nie wiedział nic o jego rodzinie i o chorobie dziecka. Scroogera odwiedził trzeci duch - Teraźniejszych Świąt Bożego Narodzenia, który miał za zadanie pokazanie mu jego śmierci. Jego ciało niesiono do pochówku z napisem na trumnie EBENEZER SCROOGE a za nim tylko jeden człowiek- jego siostrzeniec. Po tym niemiłym zdarzeniu Scrooger był tak przerażony, że obiecał poprawę swego charakteru i,że będzie szanował ludzi i swoich bliskich, Kiedy Scrooge obudził się rano w Wigilijny poranek zaraz kazał kupić napotkanemu chłopcu największego indyka jaki jest w sklepie i zanieść go do swojego pracownika Boba. Po drodze oddał trochę pieniędzy dla ubogich i kupił dużo prezentów dla dzieci Cratchita. Zaś potem udał się do domu swego siostrzeńca na wigilijną wieczerzę. Następnego dnia w kantorze podwyższył swemu pracownikowi pensje i zaczął opłacać leczenie Timiego, zaczął chodzić do kościoła. A co najważniejsze zaczął obchodzić Boże Narodzenie. Dzięki duchom Scrooge zmienił swoje postępowanie i przez to zmienił też swą przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszne pierniczki
Składniki: - 2 szklanki mąki - 1 jajko - 3/4 szklanki Cukru Drobnego marki Srebrna Łyżeczka - 1 łyżka masła - 3 łyżki miodu akacjowego - 1 łyżeczka sody oczyszczonej - pół opakowania przyprawy korzennej do piernika Sposób przygotowania: Do przesianej mąki wlać gorący miód i wyrobić ciasto. Dodać Cukier Drobny marki Srebrna Łyżeczka, sodę, przyprawę korzenną. Gdy masa lekko przestygnie porcjami dodać masło i jajko. Dokładnie wyrobić ciasto aż będzie gładkie. Gotowe ciasto rozwałkować na posypanej mąką stolnicy na grubość ok. 0,5 cm. Ozdobną foremką wyciąć z ciasta pierniczki. Piec w temperaturze 170°C, aż uzyskają złocisty kolor (ok 10 min przy rozgrzanym piecu). Gdy wystygną udekorować wedle gustu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wigilijny wiersz
J. Twardowski Dawna Wigilia Przyszła mi na wigilię zziebnięta głuchociemna z gwiazdą jak z jasną twarzą - wigilia przedwojenna z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami podając barszcz czerwony co smieszyl nas uszkami z lampką, z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z całą rodziną jeszcze, to znaczy sprzed pogrzebów Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę Nad wszystkie figi z makiem --- dzis juz posoborowe Przyszła, usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże Narodzenie po nepalsku
Ewa Byliniak o świętach... Jest takie miejsce na ziemi, gdzie w ciągu jednego tylko dnia można ze szczytu wzgórza obserwować ośnieżone Himalaje, w pobliskiej knajpce zjeść przepyszną pakorę lub daal bhat tarkari, wrócić do domu na dachu autobusu, a potem w kafejce internetowej opisać to wszystko przyjaciołom... Lotnisko w Katmandu przywitało mnie światełkami migoczącymi wśród otaczających miasto wzgórz. Szybka odprawa, pieczątka z wizą w paszporcie i... zaczęła się moja przygoda z Nepalem. Choć to jeden z najbiedniejszych krajów świata już wkrótce miałam się przekonać, jak niezwykle gościnni są jego mieszkańcy. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a ja znalazłam się w malutkim Panauti, gdzieś u podnóża Himalajów. Ku mojemu zdziwieniu od pierwszej chwili poczułam, że jestem na właściwym miejscu. Nie wiem, czy sprawiły to cudowne widoki na ośnieżone, białe szczyty, mili i serdeczni ludzie czy dzieciaki, zawsze uśmiechnięte i skore do żartów. Miasteczko oddalone od Katmandu o ok. 40 km otaczają wzgórza pokryte ryżowymi tarasami (byłoby oazą spokoju, gdyby nie stacjonujący na jednym z nich oddział Royal Nepal Army). Liczy zaledwie 6 tys. mieszkańców, ale ma aż 42 świątynie, w tym jedną z najstarszych w kraju - Indreshwar Temple z 1294 r., poświęconą bogowi Śiwie. W samym centrum stoi stupa o kształcie dzwonu wyrastająca z trzystopniowego tarasu (żółta farba, którą ją co jakiś czas malowano, utworzyła charakterystyczne wzory). Dookoła zawsze bawią się dzieci, a tuż obok codziennie rano starsze kobiety rozkładają ziarno do suszenia. W Panauti żyją głównie Newarowie, jedna z kilku najważniejszych grup etnicznych Nepalu (zamieszkują przede wszystkim Dolinę Katmandu), i to właśnie oni stworzyli te wspaniałe budowle. Wznosząc świątynie, klasztory czy rezydencje, łączą cegły z misternie rzeźbionym drewnem, osiągając w tej sztuce absolutne mistrzostwo. Uwielbiałam przechadzać się wąskimi uliczkami, zadzierać wysoko głowę i podziwiać te wszystkie cuda. Zaledwie 10 km od Panauti, na wysokości ponad 2000 m n.p.m. leży ogromny kompleks klasztorny Namobuddha. Według legendy tu właśnie, w jednym z poprzednich wcieleń, Budda poświęcił życie, by ratować tygrysicę i umierające z głodu jej młode. Tutejszy klasztor Tangho tybetańskiej szkoły kagju liczy kilka wieków i jest jednym z najważniejszych miejsc buddyjskich pielgrzymek (dzięki pomocy buddystów z całego świata powstaje nowoczesne centrum medytacyjne, odnowiono wiele pawilonów, świątynek i kapliczek). cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże Narodzenie po nepalsku
W tak pięknym otoczeniu spędziłam dwa tygodnie, tyle bowiem trwał mój obóz wolontariacki. Znalazłam się tu tylko z Francuzką Camille, bożonarodzeniowy termin odstraszył resztę kandydatów. Na powitalnie obdarowano nas owocami, kwiatami i błogosławieństwem w postaci tiki (czerwona lub żółta kropka rytualnie malowana na czole). Codziennie rano - po małym śniadaniu i kubku gorącej, mlecznej herbaty - malowałyśmy szkołę, w której zresztą mieszkałyśmy. Nie brakowało gapiów chętnych popatrzeć na dwie dziewczyny, całe czerwone od farby, stojące na bambusowej drabinie, z zapałem machające pędzlami. Wkrótce dołączyli do nas Sushil, Anil i Punya, trzej chłopcy z Panauti (zamieszkali w sąsiedniej klasie). Choć prawie 80 proc. mieszkańców Nepalu stanowią hinduiści, a pozostałe 20 proc. buddyści, nie mogłyśmy zapomnieć o Bożym Narodzeniu. Gdy nadszedł 24 grudnia, postanowiłyśmy zrobić ozdoby choinkowe. Rozłożyłyśmy na stole kolorowe papiery, kartony, nożyczki i kredki. Wielką przyjemność sprawiało nam klejenie, wycinanie i rysowanie gwiazdek i bombek, również w kształcie nepalskich świątynek. Sushil, Anil i Punya też ochoczo zabrali się do pracy. Wkrótce dołączyła do nas gromada dzieciaków (nauczycielkom nie udało się zagonić ich z powrotem do klas). Spod ich małych rączek zaczęły wychodzić istne cudeńka. Pewien chłopczyk zaczął kreślić na skrawku papieru jakieś rysunki, wkrótce w jego ślady poszła reszta, a ja nie nadążałam z cięciem papieru. Postanowiliśmy zawiesić wszystkie obrazki na rosnącym nieopodal drzewie. Po chwili łopotało ich na wietrze kilkadziesiąt! Nasza "choinka" z ozdobami też prezentowała się świetnie, choć była to tylko sucha gałąź. Wieczorem wydałyśmy z Camille wigilijne przyjęcie, na które przyszli nasi przyjaciele, burmistrz Panauti i nauczyciele (w tym jeden z piątką swoich dzieci). Przyszedł też Sabindra, szef organizacji charytatywnej, i Carol, Belgijka, która przyjeżdża tu od lat i uczy francuskiego. Usiedliśmy wokół ogniska i choć nie było opłatka ani kolęd, świąteczny nastrój udzielił się wszystkim. Raczyliśmy się pysznymi pierożkami momo (nadziewane mięsem lub warzywami, gotowane na parze), popijając je lassi, czyli jogurtem z owocami. Do tego ryż na co najmniej pięć sposobów. Po kolacji przyszedł czas na tańce. Ćwiczyliśmy układy polsko-nepalsko-francuskie. Zabawa przy ognisku trwała niemal do rana. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże Narodzenie po nepalsku
Nazajutrz był dzień jak co dzień: malowanie szkoły, lekcje angielskiego... Ale w samo południe Sushil, Anil i Punya zrobili nam niespodziankę. - U was w pierwszy dzień świąt idzie się chyba do kościoła, prawda? No to idziemy! Nic nie mówiąc kazali nam podążać za sobą i po pół godzinie wędrówki przez pola ryżowe znaleźliśmy się przed drewnianym kościółkiem. Ku mojemu zdziwieniu był wypełniony po brzegi. Wszyscy siedzieli na dywanie i śpiewali (buty zostawili na zewnątrz). Jeden z Nepalczyków podał mi Biblię. Była w nepali, więc nie rozumiałam ani słowa, ale msza przebiegała podobnie jak u nas. Na koniec ksiądz przedstawił gości wiernym i wszyscy życzyli nam wesołych świąt. Nasza "choinka" stała jeszcze przez jakiś czas. To było najbardziej niesamowite Boże Narodzenie w moim życiu, wypełnione wspólną pracą i przebywaniem z przyjaciółmi. Wspominam je z sentymentem przeglądając zdjęcia i myśląc o ludziach, od których dostałam najpiękniejszy gwiazdowy prezent - pewność, że marzenia się spełniają, jeśli tylko mocno w nie wierzymy i trochę pomożemy szczęściu. Mój udział w obozie wolontariackim był możliwy dzięki organizacji Jeden Świat, która jest polskim oddziałem Service Civil International (SCI). Za jej pośrednictwem można np. budować domki w Holandii, sadzić drzewa w Brazylii, pracować z uchodźcami w Czechach, czy ratować starożytne budowle w Turcji. Wystarczy wnieść opłatę członkowską i zakwalifikować się do wybranego programu, koszty dojazdu pokrywa uczestnik, a pobytu - miejscowy oddział SCI. www.jedenswiat.org.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość delicje na święta
Ciasto: 25 dkg margaryny 2 lyzki miodu 60 dkg maki 1 szkl cukru pudru 1 lyzeczka sody 2 lyzeczki kakao Zagniesc ciasto i podzielic na 3 czesci. Do jednej z nich dodac kakao. Upiec trzy placki. Na pierwszy z nich wylozyc mase serowa. Masa serowa: ˝ kg sera 2 jaja 15 dkg cukru pudru ˝ szkl mleka 1 cukier waniliowy Zmielony ser wymieszac z jajkami i cukrem. Gotowac 10 min. Pod koniec gotowania dodac budyn wymieszany z mlekiem. Gotowac ponownie az zacznie pryskac. Na mase serowa kladziemy drugi placek a na niego wylewamy mase jablkowa. Masa jablkowa: 1 kg jablek 3 lyzki wody 1 lyzka masla ľ szkl cukru 1 galaretka agrestowa Jablka zetrzec na tartce i dodac wode, maslo i smazyc. Po ok. 10-15 minutach dodac cukier i galaretke. Placki nalezy przekladac goracym tylko co zdjetym z ognia serem i jablkami. Na wierzch mozna wylac polewę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puste miejsce przy stole
O symbolice pustego miejsca przy wigilijnym stole i o tym, dlaczego należy przyjąć w Boże Narodzenie niespodziewanego gościa, opowiada Zuzanna Grębecka, antropolog kultury z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Dlaczego zwyczaj zostawiania pustego miejsca przy stole towarzyszy akurat świętom Bożego Narodzenia? Bo to w pewnym sensie najcieplejszy, najbardziej wspólnotowy czas w roku. Boże Narodzenie teologicznie nie jest najważniejszym świętem w naszym kraju, ale kulturowo – zdecydowanie tak. Idea tworzenia rodzinnej wspólnoty i otwarcia jej na kogoś nowego – przez puste miejsce właśnie – jest piękna i wyjątkowa. A co ten zwyczaj właściwie symbolizuje? Zastanówmy się, czy „puste miejsce” to tylko miejsce, w którym kogoś zabrakło, czy może miejsce, które ma kogoś przyciągnąć. Można przecież powiedzieć: „puste miejsce”, ale można też: „dodatkowe nakrycie”. Kiedy mówimy o rodzinności Bożego Narodzenia, puste miejsce łączymy zazwyczaj z tymi bliskimi, których z jakichś powodów z nami nie ma. Ze zmarłymi: rodzicami, dziadkami, zwłaszcza jeśli odeszli w ciągu ostatniego roku. Ale może ono być związane również z kimś, kto na przykład wyjechał, a kogo chcielibyśmy widzieć przy naszym stole. W „Opium w rosole” Małgorzaty Musierowicz puste miejsce łączone jest ze znajdującym się w więzieniu internowanym ojcem bohaterek. To też miejsce dla kogoś obcego i potrzebującego, kogo jesteśmy gotowi przyjąć i nakarmić przy swoim stole. Ma to oczywiste przełożenie na historię biblijną, która leży u podstaw chrześcijańskiego święta Bożego Narodzenia. Przecież dla Dzieciątka „nie było miejsca w gospodzie”, a znalazło się w stajence. Tym zwyczajem w jakimś sensie odtwarzamy sytuację stajenki. Być może puste miejsce przy naszym stole przeznaczone jest dla nadchodzącego Chrystusa. Może to miejsce dla tego najważniejszego, niebiańskiego gościa. Każde święto tworzy z jednostek grupę. Puste miejsce jest sposobem włączenia kogoś do niej. W czasie świąt nikt nie powinien być sam. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puste miejsce przy stole
Kiedy pojawił się obyczaj zostawiania pustego miejsca? To pozostałość z czasów przedchrześcijańskich. Przełomowe momenty w roku, równonoce i przesilenia, świętowano we wszystkich kulturach. Jednym z praktykowanych podczas tych świąt obyczajów prawie zawsze było spotkanie ze zmarłymi. Nam z tego pozostały właściwe Zaduszki, te listopadowe. Natomiast i w wielkanocnej, i w bożonarodzeniowej symbolice też można zobaczyć resztki tej zaduszkowości. Puste miejsce do tej właśnie symboliki należy. Elementem Zaduszek jest przecież ucztowanie żywych i zmarłych. Świąteczna wspólnota ogarnia wszystkie pokolenia – także przodków. Pod obrusem trzymamy sianko, dawniej w rogu izby stał snopek, często nazywany wprost „dziadem” albo właśnie „przodkiem”. Puste miejsce nazywane jest też „miejscem dla zamorskiego gościa”. W kulturze tradycyjnej ktoś, kto przybywa z daleka, zawsze jest w pewnym sensie wysłannikiem zaświatów. Dlatego właśnie dawniej dziadom wędrownym dawano jałmużnę z prośbą o modlitwę za zmarłych. Czyli zamorski gość to nie tylko osoba, która pojawiła się nagle i musi zostać włączona do naszej wspólnoty, to także przodek, który do nas przybywa. Idea przyjmowania nieznanego gościa jest szczególnie silna w polskiej tradycji. Już w naszym polskim micie założycielskim Piast Kołodziej przyjmuje dwóch wędrowców, którzy okazują się być Aniołami Bożymi. Dzięki temu zyskuje wymierne korzyści. W czasie święta nierozsądne wydaje się odrzucenie wędrowca – nigdy nie wiemy przecież, kim jest. Nieprzyjęcie go może przynieść nam pecha. Mówią o tym nawet bajki – zła czarownica, która w gruncie rzeczy nie była zła, tylko obrażona, bo nie została zaproszona, przyszła mimo to i… – tu zawiązuje się intryga opowieści. Z drugiej strony bardzo prawdopodobne jest, że gość zaproszony w czasie święta przyniesie nam błogosławieństwo. Dlatego otwartość jest w tym okresie szczególnie ważna i potrzebna. AGNIESZKA LESIAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja o Chile
W Chile dzień wigilii nazywany jest paschą. Spożywając uroczystą kolację, całe rodziny czekają na Starego Paschę - odpowiednika naszego św. Mikołaja, który przybywa na saniach ciągniętych przez lamy. W jadłospisie dominuje indyk, ale równie ważny jest chleb wigilijny, pełen suszonych owoców, orzechów, migdałów i rodzynek, oraz tzw. małpi ogon - koktajl ze skondensowanego mleka, spirytusu, cynamonu, sułtanek i odrobiny kawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Święta na Filipinach
Filipińczycy już dziewięć dni przed świętami uczestniczą w tzw. mszy koguta, codziennym nabożeństwie podobnym do pasterki odprawianym przed świtem, które od stuleci przygotowuje wiernych do Świąt Bożego Narodzenia. Według miejscowej tradycji kogut miał być pierwszym zwierzęciem objawiającym światu narodzenie Jezusa. Wigilia jest huczna i wesoła: dzwonią dzwony, słychać klaksony samochodów, gra głośna muzyka. Na stole obok chleba i ciast jest pieczone prosię, szynka wieprzowa, indyk i owoce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość regionalne przepisy
W każdym domu przyrządza się śledzie, karpia, pierogi. I w każdym robi się to niby tak samo, a jednak troszkę inaczej. Wiele zależy od tego, z jakiego regionu pochodzą przepisy. Karp po gdańsku 80 dag filetów z karpia, 30 dag pieczarek, duża cebula, 4-5 łyżek masła, mielona kolendra, sok z cytryny, sól, pieprz, 2 łyżki posiekanej natki pietruszki Filety umyć, osuszyć, skropić sokiem z cytryny, natrzeć solą i kolendrą, owinąć folią i wstawić na 2 godziny do lodówki. Pieczarki umyć, osuszyć, pokroić w plasterki, skropić sokiem z cytryny, posypać pieprzem. Cebulę pokroić w cienkie talarki. W żaroodpornym naczyniu wysmarowanym dwiema łyżkami masła ułożyć filety pokrojone na porcje, przykryć cienkimi plasterkami cebuli, posypać solą i pieprzem. Na wierzchu rozłożyć pieczarki. Polać potrawę stopionym masłem, wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 180°C i piec 30-40 min. Przed podaniem posypać siekaną natką pietruszki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość regionalne przepisy
Karp korzenny ze śliwkami 1 kg karpia, 25 dag mrożonych śliwek, 1/2 szklanki czerwonego wytrawnego wina, 3-4 łyżki oliwy, łyżka mąki, cynamon, goździki, imbir, sok z cytryny, 2-3 łyżeczki cukru, sól Oczyszczonego i sprawionego karpia pokroić w dzwonka, posolić i odstawić na pół godziny w chłodne miejsce. Śliwki opłukać, rozmrozić i wydrylować, po czym zmiksować z winem, sokiem z cytryny, cukrem i przyprawami. Rybę obtoczyć w mące, zrumienić na oliwie z obu stron. Ułożyć w żaroodpornym naczyniu, polać śliwkowym sosem i zapiec (ok. 10 min) w temperaturze ok. 180°C.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość regionalne przepisy
Kapusta z grzybami 1 kg kiszonej kapusty, 15 dag grzybów suszonych (prawdziwków lub podgrzybków), 50 dag jabłek (np. renet), kilka suszonych śliwek (najlepiej krajowych z pestkami), 2 cebule, 2 łyżki cukru, 1/2 łyżeczki kminku, liść laurowy, ziele angielskie. Na zasmażkę: 3 łyżki oleju łyżka mąki Grzyby umyć, zalać wodą i pozostawić na noc. Podobnie namoczyć śliwki. Nazajutrz włożyć do garnka posiekaną kapustę, wypestkowane, pokrojone w ćwiartki śliwki, obrane, pozbawione gniazda nasiennego i pokrojone w ćwiartki jabłka oraz obraną, pokrojoną cebulę. Dodać 2 łyżki cukru, kminek, ziele angielskie i kilka ziarenek pieprzu. Wszystko wymieszać, zalać wodą, by przykrywała całość. Zagotować, po czym dusić na malutkim ogniu. Oddzielnie ugotować grzyby. Kiedy będą miękkie, pokroić je w cienkie paski i razem z wodą, w której się gotowały, wlać do kapusty. Dodać liście laurowe i dusić całość 20 minut. Kapustę z grzybami najlepiej przyrządzić trzy dni przed Wigilią i podduszać ją codziennie przez pół godziny. W dzień Wigilii kapustę zagotować. Z mąki i oleju zrobić zasmażkę. Rozprowadzić w niej parę łyżek kapusty, po czym dodać zasmażkę do garnka z kapustą i gotować na małym ogniu, mieszając, ok. 5 min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość regionalne przepisy
Pierogi z kapustą i grzybami Ciasto: 1,2 kg mąki, 50 g drożdży, 50 g masła, 15 dag gęstej śmietany, szklanka ciepłego mleka, trochę startej gałki muszkatołowej, sól. Farsz: 1/2 kg kiszonej kapusty, 10 dag ugotowanych suszonych grzybów, 2 cebule, 2 jaja ugotowane na twardo, łyżka tłuszczu, pieprz, sól, surowe białko, kminek Mleko rozcieńczyć szklanką ciepłej wody. Z drożdży, niewielkiej ilości płynu i łyżeczki mąki zrobić rozczyn. Wyrobić wszystkie składniki ciasta, dodając po trochu resztę rozcieńczonego mleka i rozczyn. Przykryć ciasto czystą ściereczką, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Kapustę posiekać, włożyć do rondla, podlać wodą i gotować pod przykryciem pół godziny. Cebulę drobno pokroić, zeszklić na tłuszczu, połączyć z ugotowaną kapustą i posiekanymi grzybami, przyprawić i smażyć, aż farsz zbrązowieje. Wówczas dodać posiekane jaja na twardo, wymieszać i przestudzić. Z niewielkich kawałków rozwałkowanego ciasta robić placuszki, nakładać na nie farsz i zlepić podłużne pierożki. Następnie ułożyć je co 2 cm na wysmarowanej tłuszczem blaszce, posmarować białkiem, posypać kminkiem i wstawić do nagrzanego do 170°C piekarnika i upiec na złoto. Można też pierożki upiec wcześniej i tuż przed podaniem podgrzać je w gorącym piekarniku, przykrywając blachę folią aluminiową, żeby się nie wysuszyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość regionalne przepisy
KOMPOT wigilijny po 25 dag suszonych fig i śliwek bez pestek, 2 łyżki cukru, kilka goździków, 1/2 łyżeczki cynamonu, cytryna Suszone owoce opłukać, zalać je, osobno, zimną wodą, tak aby przykryła owoce i odstawić. Następnego dnia uzupełnić wchłoniętą przez owoce wodę. Do śliwek dodać łyżkę cukru, cynamon, goździki i zagotować je. Do fig dodać resztę cukru, 2-3 cienko okrojone skórki z cytryny i gotować 5 min. Kompoty połączyć, dodać sok z cytryny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka Wigilia taki rok
Do dziś żywa jest też wiara w niezwykłość wszystkich wydarzeń wigilijnego dnia oraz w moc składanych życzeń. Jaka Wigilia - taki cały rok - mawiają na Podhalu. Unikano więc kłótni, przeklinania, płaczu. Przed wschodem słońca bydło okadzano święconym zielem, żeby nie chorowało. Szczególną uwagę zwracało się na to, jaki gość pierwszy przekroczy próg domu. Kobieta wróżyła nieszczęście, pojawienie się mężczyzny oznaczało pomyślność. Gazdowie jeździli do lasu, bo udana kradzież drewna zapewniała dostatek na cały rok. Szczęście rokowało również pomyślne polowanie, połów ryb oraz dobry zarobek. Młodzi wróżyli sobie ożenek lub zamążpójście. Chłopcy ścigali się do starego płotu. Chwytali go na oślep i jeśli trafili na żerdź z korą, to znaczyło, że ich żony będą bogate i dobre. Dziewczęta natomiast obserwowały świnie - jeśli nie chrząkały, tylko kwiczały, najlepiej trzy razy, to był znak, że nasłuchująca panna znajdzie w tym roku męża. Dziewczyny wychodziły też w pole i krzyczały, a echo wskazywało kierunek, z którego ma nadejść narzeczony. I nasłuchiwały, czy pies szczeka, bo wycie zamiast szczekania wróżyło staropanieństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wróżby na śmierć i życie
W Wigilię od rana przygotowywano ozdoby na drzewko. Używano do tego kolorowej bibułki i słomy. Kiedyś u powały wieszano wierzchołkiem do góry małą jodełkę, dziś - jak na całym świecie - stawia się oprawioną choinkę. Drzewka dekorowano też światami - ozdobami wykonanymi z opłatków. Według dawnych wierzeń, bożonarodzeniowe drzewko miało przypominać zmarłych, którzy co roku przychodzili z zaświatów, by wieczór wigilijny spędzić w gronie najbliższych. Dziadkowie w Wigilię przyklejali do szyby kawałek opłatka - jeżeli do rana nie spadł, to znaczyło, że dożyją do następnej. Również tego dnia obserwowano cień: kto go nie miał lub miał, ale bez głowy, tego dni miały być policzone. Ważna też była liczba łyżek na stole wigilijnym, które przynoszono bez odliczania. Jeżeli było ich więcej niż domowników - wierzono, że w rodzinie urodzi się dziecko. Jeśli brakowało - oznaczało to, że śmierć zagości w progach. W dzień Wigilii należało także uważać, by niczego nie rozbić lub nie upuścić, szczególnie łyżki podczas wieczerzy, bo to zwiastowało choroby i nieszczęścia. Aby chronić ludzi i zwierzęta od złych mocy, do drzwi domostw i budynków gospodarczych przyczepiano podłaźniczki, czyli gałązki jodły. Powinny być w kształcie krzyża, bo tylko takie ma- ją skuteczną moc. - Podłaźniczkę zawiesza gospodarz, obowiązkowo ubrany w cuchę (kurta z wełnianego sukna, zdobiona haftem i obszyciami - przyp. red.) przewiązaną powrósłem ze słomy, i odmawia modlitwy: Anioł Pański, Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo - objaśnia Władysław Trebunia-Tutka. O zwyczajach wigilijnych na Podhalu pięknie pisał Franciszek Hodorowicz-Szewców w wierszu "Na podłazy": "W poświacie miesiącka w Godniom Noc / Ide ku wom siostry i bracia kochani / Niese wom podłaźnicke / W kozdy dom włoze nad dźwiyrzami / Na stół połoze sianka / Przykryje biołom chuścinom / Zaśpiwom z wami pastorałke / Matuli Bozej z Dziecinom / do ręcy wezme opłatek / Podzielic się z wami muse / Niek syćkim błogosławi / Na Godnie Święta mały Jezusek". - Podłazy góralskie to dawny zwyczaj odwiedzania przez kawalerów dziewczyn, które im przypadły do gustu. Pierwsze podłazy zaczynały się po pasterce, kontynuowano je w dzień św. Szczepana i w noc noworoczną - mówi Władysław Trebunia-Tutka i dodaje, że kiedy on był kawalerem, to jeszcze się na podłazy chadzało, dziś już raczej nie ma tego zwyczaju. Wigilijna kolacja na Podhalu zawsze składała się z kilku postnych potraw. Tradycyjnie podawano grzyby, w niektórych domach gotowano z nich zupę. W innych barszcz z kwaszonych buraków z fasolą, kwaszoną kapustę z grochem, nie brakowało także klusek z makiem i miodem. Nie mogło zabraknąć pierogów z kapustą, na końcu podawano kompot z suszonych owoców, bób i razowy chleb. Gospodynie piekły "kołoce" z serem. U bogatszych gazdów był też pstrąg smażony na lnianym oleju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ludziom i zwierzętom
Kiedy nadchodził wieczór, najstarszy gazda przynosił ze stodoły naręcze siana i snopek owsa, a dzieci przez okno wypatrywały pierwszej gwiazdki na niebie. Przed wieczerzą wszyscy ubierali się w odświętne góralskie stroje. Siano kładło się na stół - dla przypomnienia, że Zbawiciel urodził się w betlejemskiej stajence - który gaździna nakrywała białym, lnianym obrusem. Na nim stawiano najpierw miseczkę z opłatkami, potem z miodem. Snopek owsa gazda opierał w kącie blisko stołu, aby zapewnić obfitość plonów w nowym roku. Przed jedzeniem wszyscy klękali i odmawiali modlitwę. Potem gazda brał opłatek, maczał go w miodzie i rozpoczynał składanie życzeń. Dopiero po złożeniu życzeń gaździna podawała potrawy. Należało spróbować każdej z nich, a od stołu wigilijnego nie wolno było nikomu odejść, oprócz gospodyni. W niektórych domach, przed wieczerzą nabierano po trochu z każdej potrawy do jednego garnka dla domowych zwierząt. W innych - dopiero po posiłku zanoszono im resztki. Siano ze stołu zbierano, by na św. Szczepana podać je bydłu. Po ukończeniu wieczerzy śpiewano kolędy, a potem wszyscy szli na pasterkę, niekiedy kilkanaście kilometrów, by śpiewem powitać Narodzonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×