Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Uraz do oświadczyn

Polecane posty

Gość gość
"jeśli napiszesz coś innego "to nie mądre" i nie można się wypowiedzieć inaczej,niż autorka sobie życzy. DZIEWCZYNO to FORUM tu każdy może napisać co chce. Druga sprawa nikt Cię nie obraził,ani nic pisząć tylko,że "się nie oświadczy twój facet"a Ty od razu "że jak nie masz nic mądrego"itp. :/" xxx Jasne - możesz pisać co chcesz. To Twoje święte prawo. Szkoda tylko że na 180 komentarzy dostałam może 5 które rzeczywiście były na temat. Reszta to dywagacje na temat czy on mi się oświadczy, czy nie. Ja nie mam z tym problemu, bo jestem pewna że tak!. Usiłuję sobie poradzić z własnymi myślami i proszę Was o radę, w zamian za to słyszę obelgi pt. "materac", "desparatka", "puszczalska", "idiotka", "naiwna" i kilka innych. Nie proszę o to, choć to znoszę i przeczytałam wszystkie komentarze, również te krytyczne. Nie proszę o zaprzestanie krytyki, tylko o komentarze NA TEMAT.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"o losie z taką babą to się nikt normalny nie ożeni.więcej pokory,każdy moze pisać tutaj co mu się podoba." xxx Nikt mnie nie obraża, tak? Właśnie to zrobiłaś, udowadniając jednocześnie brak klasy. Po raz kolejny bardzo proszę o komentarze NA TEMAT.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strasznie łatwo cie obrazić autorko i to w necie... życze więcej dystansu do siebie, bo starsznie jesteś nadęta i przewrażliwiona, ja rozumiem, że jesteś w mało komfortowej sytuacji ale bez przesady; co do Twojej pewności, że on się oświadczy: pewnym to można być tylko śmierci, rozumeim, że taki obrałas mechanizm myslenia żeby się pocieszać ale jak widze nie działa on zbyt dobrze bo i tak masz problem z tym, że jeszcze tego nie zrobił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam watek tak z ciekawosci ,bo coraz bardziej intryguje mnie , jak do perfekcji probujesz doprowadzic autorko asekuracje .Tak dokladnie bym okreslila twoj problem .Doskonale zdajesz sobie sprawe , ze nie tak powinnien zareagowac twoj facet .Skoro kocha , skoro wszystko jest dobrze miedzy wami, skoro go bardzo kochasz , widzisz z nim cala swoja przyszlosc , skoro wazne sa dla ciebie zareczyny , slub w persektywie- to po jaka chloere tego nie robi??? Mgliste zaklinanie losu, ze papierek , ze nie pora , ze musisz byc zaskoczona, ze musi zrobic po swojemu to jednak cos nie tak , ....... moze wykret ? Niby wierzysz ale jednak .... Na wszelki wypadek,by nie bylo blamazu twojej wiary w niego, asekuracyjnie wmawiasz sobie , co ja zrobie jak sie tak wreszcie stanie ? A juz wiem , bede miala uraz na wszelki wypadek , tak na wszelki , bo wiadomo?Zrobilas sobie nierzeczywisty problem :-D Powiem mila autorko tak : samo to , ze ciagle piszesz na ten temat , ze problem trwa to w twoim zwiazku nie jest dobrze . Bo w stabilnym zwiazku , dobrze rokujacym ludzie czuja sie pewnie , swobodnie i ciesza sie na kolejne etapy zwiazku . Tu tego nie ma i dyskomfort , w ktory zostalas wpedzona na wlasne zyczenie jest kazdego dnia frustrujacy dla ciebie . Nie musi byc zareczyn , nie musi byc slubu ale oboje partnerzy musza tak postanowic i byc tego absolutnie pewni .W przeciwnym wypadku bedzie taka sytuacja , jak twoja niezaleznie jak" ubierzesz " swoj problem . Pozdrawiam goraco . Elena .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie się wydaje, że to jest trochę tak, że jak komuś na czymś bardzo zależy, to ta rzecz coraz bardziej się oddala od niego. Ja tak mam, że też marzę o zaręczynach, ślubie, a nigdy się tego nie doczekałam bo chyba za bardzo tego chciałam. Nigdy o tym nie mówiłam, tylko może podświadomie jakoś to działa. Bo sama się o pierścionek nigdy nie prosiłam, bo uważam że to poniżające dla kobiety. A z kolei te dziewczyny którym na tym nie zależy, są wyluzowane, to takim szybko się chłopak oświadcza i wychodzą za mąż. Więc może coś jest w tym trochę wulgarnym powiedzonku: miej wyyebane a będzie ci dane? Ale jakoś z wiekiem coraz bardziej godzę się z myślą, że chyba nigdy nie wyjdę za mąż. Ja przed facetem klękać nie będę, a sam z siebie się pewnie i tak nie oświadczy. Ale w sumie jakie to ma znaczenie? I tak wszyscy umrzemy, więc co za różnica czy się było żoną czy konkubiną, jakie to ma wszystko znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eleno - myślę że niestety masz sporo racji. Cieszę się że napisałam ten post, bo jednak mimo przebiegu dyskusji, myślę że kilka ważnych rzeczy zrozumiem. Takich jakich chyba nie spodziewałam się o sobie dowiedzieć. Oczywiście muszę to wszystko co przeczytałam w sobie przepracować, a to wymaga czasu. To prawda - nie czuję się z tym dobrze i może to wyglądać tak że o niczym innym nie myśle, ale tak nie jest. To dyskusja (ma własną prośbę) wywołała we mnie takie uczucia, to że próbuję to zrozumieć i zmienić. Na co dzień, kiedy mija trochę czasu od takich "akcji" nie myślę o tym i wiodę spokojne, szczęśliwe życie. Myślę o tym sporadycznie, ale jednak. Chciałabym dojść do etapu w którym przestanę się tym gryźć. Myślę że jestem na dobrej drodze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mnie się wydaje, że to jest trochę tak, że jak komuś na czymś bardzo zależy, to ta rzecz coraz bardziej się oddala od niego." xxx Też już się spotkałam z takim twierdzeniem. Ale to chyba wynika z tego jeśli bardzo mocno Nam na czymś zależy i czegoś pragniemy to mamy zafałszowany obraz rzeczywistości (zwłaszcza w tym temacie), a stąd bardzo bliska droga do błędów i robienia sobie samemu krzywdy. Wystarczy popatrzeć na mnie;) xxx "Ale w sumie jakie to ma znaczenie? I tak wszyscy umrzemy, więc co za różnica czy się było żoną czy konkubiną, jakie to ma wszystko znaczenie?" xxx Patrząc w ujęciu życia i śmierci - faktycznie nie ma to znaczenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko! Musisz przestań się tym gnębić, uzbrój się w cierpliwość i ciesz się swoim związkiem. Jeśli za rok,dwa,trzy nic się nie zmieni,a zaczniesz coraz bardziej mieć "parcie"na pierścionek,a mimo to partner nie zapewni Ci takiej stabilizacji,jakiej oczekujesz(ślub) to wtedy będziesz mieć problem. Teraz twój problem "uraz" jest wyimaginowany,bo tak naprawdę nie wiesz,czy się w ogóle oświadczy,a jeśli tak-nie wiesz kiedy to nastąpi. Więc głowa do góry. W moim toku rozumowania bardziej wydaje Mi się,że martwi Cię jego reakcja na te dyskusje. Bo po prostu okazało się,że macie inne priorytety na dzień dzisiejszy. Sprawił Ci po prostu przykrość,bo oczekiwałaś na pewno czego innego, choćby "Tak Kochanie myślę o tym".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paullllaaa
"pewnego razu mi oznajmił że ślub i oświadczyny niczemu nie służą, są śmieszne, to tylko papier itp. Częściowo ma rację, natomiast dla mnie był to szok z którego nie mogę wyjść od roku." Widzisz?Ty od roku masz schizę to twój prawdziwy problem. Nie możesz się pogodzić z faktem,że nie zgadzacie się w tak ważny aspekcie.Powiem Ci,że jakby mi facet powiedział,że ślub i oświadczyny niczemu nie służą,że są śmieszne to....... Ja nie wiem,skoro Cię kocha i tak Ci powiedział to nie brzmi to za ciekawie.Bo teraz co"zmieni zdanie" ot tak?Oświadczy się i już to nie będzie śmieszne?? Wydaje mi się,że może się nie przełamać,skoro ma takie podejście. Mimo wszystko życzę Ci szczęścia i,aby ten problem nie narastał w Tobie. Bo z czasem zacznie Cię to denerwować coraz bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorko! Musisz przestań się tym gnębić, uzbrój się w cierpliwość i ciesz się swoim związkiem. Jeśli za rok,dwa,trzy nic się nie zmieni,a zaczniesz coraz bardziej mieć "parcie"na pierścionek,a mimo to partner nie zapewni Ci takiej stabilizacji,jakiej oczekujesz(ślub) to wtedy będziesz mieć problem. xxx i wtedy poczekaj jeszcze kolejne 5 lat - może coś się zmieni - a jak nie to poczekaj następne 10 lat - może wtedy a jak już będziesz miała z pięćdziesiąt lat no to może wtedy do ciebie dotrze, że on jednak żenić się i zakładać rodziny nie chce - ale nic to - poczekaj kolejne 20 lat - może wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak podczytuje was i każdy ma trochę racji..... rzeczywiście dziwne,że facet, który kocha i który wie czego jego kobieta oczekuje(pierścionek,ślub) wyraził się tak "nie ładnie",że to śmieszne itp. to tak jakby wyśmiał jej marzenia. Aczkolwiek poczekałabym trochę,może się przełamie? Jednak jeśli nic by się np. w ciągu roku nie zmieniło,nie zwlekałbym,bo to znaczy,że facet nie kocha naprawdę ,skoro lekceważy jej uczucia i marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może to ona lekceważy jego marzenia?może on marzy,żeby żyć bez ślubu i co?co za bzdura,myśleć,że jak ktoś nie chce spełnić czyjegoś marzenia tzn że nie kocha.analogicznie jeśli np marzeniem faceta jest sex analny a kobieta się nie chce na to zgodzić,bo nie uznaje takiej formy bliskości, to też nie kocha faceta?tak więc ostrożnie z takimi stwierdzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KSU1979
Eh, powiem tak dziś usłyszałam niechcący :D w przychodni rozmowę dwóch dziewczyn. Jedna opowiadała,że ich wspólna koleżanka będzie wychodzic za mąż, bo sie spodziewa dziecka. Na to jedna no tak, samo się rozwiązało, a tak długo nie mogli się zdecydować, 9 lat razem i byłoby całe życie zmarnowane. Powiem tak, gdyby nie młody wiek tych dziewczyn, to pomyślałabym co za głupie baby. To na czym wam tak bardzo zależy???? Na ślubie??? Czy na tym człowieku, z którym ten ślub będzie? Do życia trzeba sobie, dobrać partnera, kogoś z kim nie będziesz się nudzić, z kim patrzycie podobnie na świat nie rozmijacie sie w oczekiwaniach. Ślub a potem jakoś się ułoży?? Nie wiem jat to będzie wyglądać u tamtej dziewczyny ale 9 lat to się któreś raczej zastanawialo, nie kiedy się pobrać ale jak tu odejść, czy rzeczywiście chcę być z tą osobą. Nie jestem ekspertem ale chyba najważniejszy jest człowiek, a potem dążenie z nim do ślubu, i nawet nie dążenia ale to powinno samo wypłynąć z miłości dwóch osób. Z pragnienia chcenia bycia razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszamannana
Oczywiście, że czekanie w nieskończoność też jest głupie. Ja napisałam na przykład, żeby autorka poczekała do końca roku, tego roku, a nie jeszcze cały rok, czy dwa lata czy dwadzieścia!! Jeśli w ciągu 2 miesięcy nic się nie zmieni i on nie podejmie takiej decyzji, to dlaczego niby za rok miałoby się zmienić? Jeśli mówił jej, że ma takie zamiary, a jak pisała autorka to mówił, to jeśli ich nie wdroży w życie będzie mówiło samo za siebie. Chodzi o to by ona nie "naciskała", bo on już doskonale wie, i żeby on mógł wykonać ten krok "samodzielnie". Jeśli nie wykona, cóż, trzeba przestać się łudzić niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekanie nie czekanie. Sama jestem po związku bardzo długim, po jakim nastapił ślub i dzis jestem szczęśliwą rozwódką:D Pytanie czy autorka rzeczywiście go kocha, i czy jej celem nie jest sam ślub w sobie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pytanie czy autorka rzeczywiście go kocha" xxx Tak, Mam za sobą 2 i 4 letni związek. Ten drugi rozsypał się, bo czułam że to nie jest ten facet. Teraz jestem absolutnie pewna i byłam tak samo pewna po 3 randce. To się chyba po prostu czuje. xxx "czy jej celem nie jest sam ślub w sobie??" xxx Nie:) Gdyby tak było przyjęłabym oświadczyny mojego byłego partnera. Mój były mnie kochał (wiem że jest tak do dziś), ma własne mieszkanie, świetną pracę i jest fajnym facetem, więc wiem że nie miałabym z nim źle. Nie zrobiłam tego, bo jak wspomniałam czułam że nie kocham go tak, jak powinnam kochać swojego męża, że kiedyś będę tego żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczekam jeszcze kilka miesięcy - nie dłużej niż do wspólnego urlopu latem. Wspominał że nie chce się oświadczać w domu, że chce żeby to było wyjątkowe. Postaram się więc dać mu do tego sposobność. Jeśli do tego czasu nic się nie zmieni będę musiała zweryfikować poważnie jego zamiary. Jeśli z góry szczerze by powiedział że nie chce ślubu i nie chciałby zmienić decyzji, myślę że potrafiłabym odpuścić temat i być szczęśliwa bez "tak". Wolałabym szczerość, nawet gdyby bolało. Natomiast jeśli obiecał (a nigdy mnie nie oszukał, zawsze dotrzymuje słowa), uważam że mam prawo tego oczekiwać i nastawić się, że się pobierzemy. Postąpiłby wstrętnie, gdyby pomimo szczerych zapewnień tego nie zrobił. Czułabym się oszukana i byłabym mega rozczarowana jego postępowaniem i nieszczerym podejściem do mojej osoby. Wtedy miałabym prawo uważać, że nie kocha mnie tak bardzo jak uważałam. Pewnie wtedy bym odeszła. Nie z powodu braku ślubu, tylko już wtedy ewidentnie przez granie na moich uczuciach i oszukiwanie mnie przez bardzo długi czas. Natomiast teraz postaram się wyciszyć emocje i odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań. Postanowiłam częściej chodzić na zajęcia (trochę to zaniedbałam ostatnio;/) i bardziej rozwinąć "swój" świat, poświęcić sobie czas. Myślę że to będzie dobry rok:) Ostatni rok ze statusem "dziewczyna" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie jesteś infantylna. Zostawiłaś fajnego zaradnego faceta, który cię podobno tak bardzo kochał, bo ty z kolei go nie kochałaś, a czy ty w ogóle rozumiesz co to jest kochanie i miłość? Dla ciebie to pewnie kisiel w gaciach. Nie ma kiślu i motylków więc ona już nie kocha. Ciekawe kiedy z kolei ten twój nowy romeo cię kopnie w doopę, bo pewnego dnia stwierdzi, że on cię nie kocha. Może wtedy zmądrzejesz pusta dziewucho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a może to ona lekceważy jego marzenia?" xxx Nie sądzę żeby pozostanie w stanie "wolnym" było jego marzeniem. Natomiast rzeczywiście odwracając sytuację tak to wygląda. Warto też wziąć to pod uwagę i nie podchodzić do tematu egoistycznie, szanować zdanie partnera. To powinna być decyzja obojga partnerów, nie tylko jednej ze stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Strasznie jesteś infantylna. Zostawiłaś fajnego zaradnego faceta, który cię podobno tak bardzo kochał, bo ty z kolei go nie kochałaś, a czy ty w ogóle rozumiesz co to jest kochanie i miłość? Dla ciebie to pewnie kisiel w gaciach. Nie ma kiślu i motylków więc ona już nie kocha. Ciekawe kiedy z kolei ten twój nowy romeo cię kopnie w doopę, bo pewnego dnia stwierdzi, że on cię nie kocha. Może wtedy zmądrzejesz pusta dziewucho." xxx Rozumiem doskonale. Z całą pewnością nie jest nią zawieranie małżeństwa dlatego że facet mnie kocha, ma mieszkanie i kasę. To jest infantylne. Uważam, że będąc z nim szczera i odchodząc, oszczędziłam Nam rozczarowania w przyszłości. Właśnie stąd biorą się romanse i zdrady - od niewłaściwych pobudek do zawierania małżeństwa. Romeo nie taki nowy, bo jesteśmy razem 2,5 roku a to jednak troszeczkę jest. Tekstu o "kiślu" nawet nie skomentuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakos tak jak ktos po wieloletnim zwiazku w ciagu pol roku decyduje sie na slub i dziecko z nowa osoba to jest dla mnie raczej desperacja i zal niz prawdziwa milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jakos tak jak ktos po wieloletnim zwiazku w ciagu pol roku decyduje sie na slub i dziecko z nowa osoba to jest dla mnie raczej desperacja i zal niz prawdziwa milosc..." xxx A kto tu mówi o dziecku i ślubie po pół roku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość314
Witaj, Jestem w sytuacji podobnej do Twojej, i nie chce oceniać jak jest u Ciebie, napiszę Ci tylko jak jest u mnie. Otóż, też nasze rozmowy w temacie oświadczyn kończyły się kłótnią, już tego tematu nie poruszam bo po prostu jest mi tak po ludzki przykro. I u mnie jest tak są dni że wydaje mi się że ja już tej całej otoczki związanej z nowym etapem związku nie potrzebuję(bo jak się mieszka razem i gospodarstwo domowe tworzy to już się rozpoczęło relacje jakie są w małżeństwie tak?) a pierścionek i ślub to jest otoczka- a potem przychodzą dni kiedy oblewa mnie taki żal że wydaje mi się że tego nie wytrzymam, że gdyby kochał zrobiłby to dawno. Każdy z nas jest inny, każdy tworzy inny związek i tak naprawdę zaręczyny są tak u nad przyjęte że to kobieta nie powinna zabiegać o to, zaręczyny powinny być z zaskoczenia itp.gdy już poruszyłam ten temat, to w moim odczuciu tak jakbym się upomniała.. Także teraz raczej nie przyjmę jego oświadczyn choćby z tego czy innego powodu..a osobami które jadem plują bo bawi ich osoba która szuka porady na forum, się nie przejmuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość314
Mam tylko nadzieję że przeczytasz ten mój post powyżej i doda Ci on trochę otuchy że jest ktoś w sytuacji podobnej do Twojej. I mam nadzieję że poradzisz sobie w niej bo powiem Ci tak: nie warto porzucać swoich marzeń i planów dla drugiej osoby bo po jakimś czasie mistrz odczuć żal. Ja też przez pewien czas mówiłam mojemu partnerowi żeby sobie ten pierścionek już w tyłek wsadził bo ja już nie chcę, i chodził taki skolowany bo już sam nie wiedział czego chce a czego nie i takie zachowanie brało się u mnie z żalu a po drugie z tego by trochę mu chyba dopiec, by poczuł że ja też go nie chce i ... zrobiło się mu przykro..... Teraz tego temat nie poruszam ale też nie będę umiała nawet oświadczyn przyjąć. Chociaż więc Ty spróbuj nie pozbywać się swoich pragnień związanych z oświadczynami i samą w sobie zaakceptować i zaakceptować swoje marzenia, te mniejsze i te większe. Tak, chcesz zaręczyn i to jest Twoje marzenie. Nie wyzbywaj się tego i nie traktuj tego, jak tu próbuje Ci wmówić większość PAń które są doświadczone zapewne w temacie, jak faktu koniecznego bo zaczniesz oczekiwać kolejnych jako "wyznaczników" jego miłości. Zasadom cieszyć się marzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie sądzę żeby pozostanie w stanie "wolnym" było jego marzeniem. Natomiast rzeczywiście odwracając sytuację tak to wygląda. Warto też wziąć to pod uwagę i nie podchodzić do tematu egoistycznie, szanować zdanie partnera. " Podchodząc w ten sposób do problemu,można rzec ,że w tej chwili żyją "wg jego marzenia" 3lata,bo jest wolny itd. i żyją na JEGO warunkach. Teraz teraz czas,aby On spojrzał na nią i zaczął od pierścionka by trochę pożyć w narzeczeństwie(taki kompromis,bo nadal "wolny",a ona spełniona,bo z pierścionkiem),a potem ewentualnie brać ślub,jeśli oboje będą mieli na to ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, żyją według jego zasad itede itepe... ale chyba dużo osób tu pomija fakt, że to mogą nie być jego zasady, a wymówka. Bo co miałby powiedzieć? Co mówi facet, który chce zatrzymać kobietę przy sobie, ale nie chce się z nią hajtać, bo nie widzi jej jako żony, ale chce być w związku. Ano właśnie takie rzeczy gada, że on chce być wolny, że to schemat, a moje ulubione to już w ogóle "to nie ma znaczenia, nic nie zmieni". Hahaha skoro facet mówi, że nie ma znaczenia i dlatego nie chce się hajtać, to wybaczcie, ale sam sobie przeczy, bo jeśli by nie miałoby dla niego znaczenia, to by się hajtnął, bo przecież co to dla niego za różnica czy ślub czy bez ślubu i z łatwością zrobiłby to dla dziewczyny "skoro on nie odczułby różnicy", a mimo tego nie chce? Rozumiecie? Czyli jednak to jest różnica i to ogromna, skoro tego unika jak ognia widząc jakie to ważne dla partnerki. A więc autorko ty weź poprawkę na to, że to może być wymówka. Przecież chyba większość z nas zna takie przypadki, że facet mówi swojej kobiecie jaki to schemat bezsens z małżeństwem, że ma uraz i tak zyją i żyją latami, poznaje jakąś inna kobietę, tamtą rzuca i się z nia hajta po pół roku, po roku. I nagle nie ma już żadnego problemu jakoś ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość314 - nie mogę powiedzieć, że cieszę się, że znalazł się ktoś kto dokładnie rozumie moje rozterki. Przykro mi, że przechodzisz przez to samo. Natomiast to tylko pokazało mi że nie mam zaburzeń emocjonalnych:) Ja przeżywałam dokładnie to samo i mój "uraz" polega na tym samym co u Ciebie. Ja nie mam zamiaru porzucać swoich pragnień, zwłaszcza teraz. Ty też tego nie rób, nie unoś się honorem kiedy Cię poprosi. To najgorsze co możesz zrobić i może to oznaczać ostatecznie koniec Waszego związku. Urażony facet - nie ma nic gorszego. Będziesz bardzo tego żałować. Wiem jak boli zraniona duma i serce, ale może porozmawiaj z nim. Bez kłótni, wypominania i krzyków. Powiedz na spokojnie, że jest to dla Ciebie ważne, że zawsze o tym marzyłaś i chcesz zostać właśnie jego żoną. Powiedz jak Cię to zabolało i że Ci przykro, że tu chodzi również o Twoją przyszłość i marzenia do których masz prawo. Nie wymagaj od niego jakiejkolwiek deklaracji - ważne żebyś wyraźnie powiedziała mu czego chcesz. Ja myślę że przez Twoją postawę on teraz może się bać odrzucenia i zwyczajnie nic nie robi ze strachu. Albo nic nie robi bo tak mu wygodnie - to już Ty musisz ocenić. Jeśli Cię kocha i chce być z Tobą, myślę że to przetrawi i zdobędzie się na ten ruch. Jeśli nie to niestety tak jak w moim przypadku - będzie wiadomo że coś jest nie halo. Ile jesteście razem? Mieszkacie ze sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos tu juz wczesniej zwrocil uwage na tych biednych facetow...zwiazek sklada sie z dwoch osob..i jesli ktos nie ma na cos ochoty..niewazne z jakiego powodu, to ma do tego prawo...dlaczego to zawsze facet ma sie poswiecac? Dlaczego to facet ma ustepowac? Piszesz,ze go tak bardzo kochasz to go kochaj i nie zawracaj mu glowy..a jeli tak bardzo chcesz slubu, a on nie to odejdz i szukaj takiego co bedzie chcial..na jego miejscu powiedzialabym ci,ze chce trojkata bo to mnie uczyni szczesliwym..jak spelnisz to marzenie to ja spelnie twoje...ciekawe co bys powiedziala? Poswiecilabys sie dla niego? W koncu to nic takiego, nie? Nic sie nie zmienia, wszystko jest jak dawniej, nie ma sie czego obawiac. Kochasz go, prawda? Wiec pewnie zrobilabys to dla niego...jaaaaaaaasne..my kobiety potrafimy sobie tylko roscic prawa do czegos, traktujemy facetow jak bezwolne ameby, ktore maja nam sluzyc. A ja sie pytam gdzie w zwiazku jest granica, gdzie jest miejsce na szczescie tej DRUGIEJ osoby i na to czego ON chce, gdzie jest miejsce na kompromis ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość314
Jesteśmy razem tez 2,5 roku a mieszkamy 1,5 roku. Ludzie są różni, nie każdy mężczyzna jest taki sam. Rozmawialiśmy tylko że jak sobie umrzesz już scenariusz to obojętne co on by nie powiedział to i tak będzie źle, bo już sobie miarkuję czy kocha dostatecznie czy nie. On ze wszystkimi gestami czy słowami jest oszczędny nie dlatego że nie kocha tylko że jest skryty i zamknięty w sobie. Tylko u nas jest różnica bo on już kiedyś się oświadczył i jest po rozwodzie i ma przykre doświadczenia z małżeństwem. On w tym nie upatruje szczęścia. Ja też myślałam że tylko ja tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość314
Umrzesz---> miało być umyślisz:-) uwielbiam słowniki na telefonach ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×